|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Czw 19:59, 20 Paź 2011 Temat postu: Blog...owisko lewicowe |
|
|
Z bloga Joanny Senyszyn
A NIE MÓWIŁAM
Wybory pokazały, że antyklerykalne hasła mają wcale niemałe poparcie społeczne. I rozwiązał się worek z krytyką pazerności Kościoła.
Na portalu Money.pl Andrzej Zwoliński z dumą ogłasza, że wreszcie się doliczono, ile Kościół katolicki dostaje z budżetu państwa. Podane wyliczenia są zaniżone, ale dobrze, że wreszcie zaczyna się szum. Spóźniony o dobrych kilka lat, ale lepiej późno niż później.
Oczywiście, żeby to wszystko wiedzieć, wystarczył czytać moje blogi, felietony i sejmowe wystąpienia. Dobrze, że choć Janusz Palikot czytał.
Podczas 36 posiedzenia Sejmu, 19 lutego 2009 r., w dyskusji nad Informacją rządu na temat planów i działań rządu, zmierzających do zabezpieczenia narodowej gospodarki i polskich obywateli przed skutkami – narastającego na światowych rynkach finansowych – kryzysu, powiedziałam (podane za stenogramem sejmowym):
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W Kościele można znaleźć kilka miliardów złotych, które rokrocznie traci budżet państwa na przywilejach duchowieństwa.
Najwięcej, ponad 2 mld zł rocznie, tracimy na zwolnieniach kościelnych osób prawnych tylko z podatku dochodowego. Ile w wyniku zwolnień z podatku od nieruchomości, od spadków i darowizn oraz od czynności cywilnoprawnych, nie wie nawet Ministerstwo Finansów.
Kwotą 1,5 mld zł rocznie obciążają budżet wynagrodzenia katechetów. Wprawdzie zgodnie z konkordatem lekcje religii muszą być w szkole, ale wcale nie w wymiarze 2 godzin tygodniowo. Redukując je np. do jednej na 2 tygodnie, zyskamy ponad 1 mld zł rocznie.
100 mln zł zostałoby w budżecie w wyniku likwidacji Funduszu Kościelnego. Od dawna nie ma racji bytu, gdyż Kościół otrzymał od państwa więcej ziemi, niż odebrano mu po 1945 r., a powstał tylko jako forma rekompensaty.
Tylko trzy wymienione powyżej pozycje to już ponad 3 mld zł rocznie. Choć nie jestem ministrem, znalazłam je dla premiera Tuska w poczuciu obywatelskiego obowiązku i proszę o wykorzystanie w ramach walki z kryzysem.
Skoro lekką ręką rząd zabiera pieniądze Policji, wojsku, oświacie, nauce, ochronie zdrowia, kulturze, infrastrukturze, dlaczego nie włącza do tego instytucji Kościoła?
Dlaczego policjanci mają sobie kupować długopisy i żarówki do pracy za własne pieniądze, a księża wciąż piją mszalne wino za nasze?
Dlaczego duchowni, którzy są obywatelami Rzeczypospolitej, choć urzędnikami Watykanu, nie mają ponosić jak wszyscy kosztów kryzysu?
Dlaczego są jedyną grupą społeczno-zawodową, której nie dotykają kryzysowe cięcia? Czy nie czas z tym skończyć?
Panie Premierze! Czy zwracał się pan do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski z propozycją samoograniczenia? Czy wskazywał pan na konieczność solidaryzowania się duchownych z obywatelami Rzeczypospolitej, którzy w ponad 90% są wiernymi Kościoła katolickiego?
I teraz tu, z trybuny sejmowej zwracam się do kardynałów i biskupów, do Konferencji Episkopatu Polski:
OGRANICZCIE SIĘ!
BĄDŹCIE Z WIERNYMI W TYCH CIĘŻKICH CZASACH!
MIEJCIE W SERCU BOGA, A NIE TYLKO PIENIĄDZE!
Apel do Episkopatu Polski jest tym bardziej aktualny, że Kościół chce wyrwać z budżetu kolejne setki milionów złotych. Pod pretekstem zastąpienia Funduszu Kościelnego odpisem dodatkowego 1 proc. z podatku dochodowego. Chcą forsę na wzór odpisu na organizacje pożytku publicznego, choć akurat z kleru pożytek wątpliwy.
18 października 2011
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Czw 20:00, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:10, 21 Paź 2011 Temat postu: * * * * * * * * * |
|
|
A moze bysmy tak jakies pozegnalne party??
przeciez to zawsze lepsze jak Stypa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 19:43, 21 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Z bloga Leszka Millera
Czyścioszki
Adam Michnik w “Gazecie Wyborczej” rekomenduje Polakom taki wybór, z którego ponownie wyłoniłaby się koalicja PO z PSL.
Gdyby mandatów było za mało, to można, jego zdaniem, liczyć na Janusza Palikota. „Znam Janusza Palikota i osobiście bardzo go lubię. To człowiek bystry, inteligentny, wesoły i ma dynamit w butach, jemu się chce robić” – pisze Michnik.
To, że partia Palikota składa się z ludzi o kryminalnej przeszłości nie ma dla Michnika znaczenia. To, że Ruch Poparcia Palikota przegrał właśnie prawomocnie proces wyborczy z ludźmi przez niego pokrzywdzonymi, to furda. Ponad 20 świadków zeznało, iż w stowarzyszeniu istniały zaległości i szereg nieuregulowanych zobowiązań i nie były to sytuacje jednostkowe, a częsta praktyka. Jak powiedział jeden z działaczy u Palikota obowiązuje zasada 50 na 50. Gdy jakaś firma upomina się o pieniądze, pada propozycja: możemy wam zapłacić albo połowę, albo wcale. Niektórzy nawet i na to nie mogą liczyć.
Z uzasadnienia sądu wynika, że Palikot budował kapitał swojej partii na cudzych pieniądzach I ludzkiej krzywdzie, ale Adamowi Michnikowi, tak przecież czułemu na punkcie uczciwości, rzetelności i krzywdy niewinnych, to nie przeszkadza.
Przeszkadza za to SLD, któremu “GW” przykładała w kampanii wyborczej przy każdej okazji. Nawet w sobotę I w niedzielę na stronie internetowej dziennika nie bacząc na ciszę wyborczą pod hasłem poradnika dla wyborców umieszczono nachalną reklamę Palikota.
Po ogłoszeniu wstępnych wyników redakcja eksplodowała z zachwytu. Moralny czyścioszek Piotr Pacewicz piał pod tytułem “Palikot nam się udał”, a pani redaktor do zadań specjalnych Agnieszka Kublik wywnętrzała się pod hasłem “Palikot zabił politycznie Napieralskiego”.
Wszystko dlatego, że SLD wybrał sobie kierownictwo, które nie podoba się redakcji na ul. Czerskiej, a prowadzenie polityki kadrowej w Sojuszu jest jej ulubionym zajęciem od lat.
PS
Pro Rock jakoś nie mam ochoty, ale zawsze możesz skorzystać choćby z .... lustra, skoro brak Ci ... towarzystwa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 4:27, 22 Paź 2011 Temat postu: * * * * * * * * * |
|
|
A ja mysle ze Palikot jak dostanie to co jego ludzie i on sam zarobili w tych wspanialych przeciez wyborach w ktorych to on pokonal caly przefarbowany po raz 33 PZPR, to zaplaci wszystko z odsetkami nawet.
Mysle ze sympatykom SLD takie pojecie jak chwilowe przejsciowe jest szczegolnie dobrze znane.
Z tym oczywiscie zastrzezeniem ze to co bylo kiedys uznawane za przejsciowe chwilowe to teraz juz staly element. Kiedys zwyciestwo bylo nawet normalka, dzisiaj wielkim szczesciem nalezy nazwac zaszczytne miejsce w pierwszej piatce. W pierwszej piatce a nie piate ......, i chociaz i to na jedno wychodzi brzmi znacznie lepiej.
w51...., bez paniki.
wiem ze zlosc pieknosci szkodzi i dlatego teraz nawet nie masz potrzeby/ochoty/odwagi* spojrzec do lustra wiec wspanialomyslnie mi je podsuwasz. Za wspanialomyslnosc unizenie dziekuje, ale mam to co mi trzeba. I jeszcze fajniej ze nie masz ochoty...., gdybys ja mial trafilaby kosa na kamien i na tym samym by sie skonczylo.
I tu jeszcze musze cos przyyuwazyc. Osobom takim jak ty, znaczy tym z Gliwic bardzo latwo zmieniac pozycje. Mozesz stac przed bylym Komitetem..., jak trzeba to krok w bok i jestes w Katedrze, a jak trzeba to krok w inna strone i juz jestes u Isakowicza Zaleskiego. A ci co w cieniu polibudy to i tak sa czesto zauwazani jako chodzaca inteligencja, nawet jak z chodzaca maja niewiele a z inteligencja juz wcale....
Poki co plujmy z pluca lewego bo juz nie ma prawego
*/ niepotrzebne skreslic
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pro Rock dnia Sob 4:29, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 13:25, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Pro Rock
Z .... topografii Gliwic masz ... piątkę zaś z .... bezmyślnej złośliwości masz ... szóstkę. W niemieckiej skali ocen ... oczywiście
Z bloga .... Leszka Millera
Przedmowa Gerharda Schrödera do niemieckiego wydania mojej książki "Tak to było"
Książka mojego przyjaciela Leszka Millera opisuje najważniejszą transformację Europy od chwili załamania się komunizmu radzieckiego: w wyniku największego rozszerzenia Unii Europejskiej w jej historii w 2004 roku podział naszego kontynentu został ostatecznie przezwyciężony. Po długoletnim procesie, dnia 1 maja 2004 roku liczba państw członkowskich za jednym zamachem powiększyła się z 15 do 25. UE rozszerzyła się w kierunku wschodnim przekraczając granice, które jako „żelazna kurtyna” jeszcze kilka lat wcześniej rozdzielały dwa wrogo wobec siebie nastawione bloki.
Akcesję poprzedziła twarda walka o warunki przystąpienia, która w końcowej fazie dotyczyła przede wszystkim Polski i trwała do ostatnich godzin decydującego, dramatycznego szczytu UE w grudniu 2002 roku w Kopenhadze. Po osiągniętym tam porozumieniu duński dziennikarz telewizyjny ocenił pomyślny wynik w komentarzu, z którego pochodzi motto książki Leszka Millera i w którym czytamy: „Dokładnie tutaj po zamknięciu negocjacji Unii Europejskiej z 10 krajami kandydackimi zakończyla się druga wojna światowa.”
Szczyt kopenhaski był znaczącym krokiem na drodze do celu, jakim była wielka i silna zjednoczona Europa. Chodziło o utworzenie nowej Europy – Europy wolnej i demokratycznej jako gwarant tego, że już nigdy więcej nie dojdzie na naszym kontynencie do takich katastrof jak druga wojna światowa. Wszystkie wysiłki polityków europejskich były ukierunkowane na kreowanie wizji opartej na unikalnym europejskim modelu socjalnym i społecznym, na zasadzie partycypacji możliwie wszystkich ludzi w wypracowanym dobrobycie, ale również w procesach decyzyjnych w całym społeczeństwie. Przekroczyło to jednak dalece wymiar polityczny. Z tym gigantycznym rozszerzeniem związane były oczywiście również całkiem konkretne korzyści ekonomiczne – zarówno po stronie krajów akcesyjnych, jak i po stronie krajów członkowskich UE, a w szczególności Niemiec. Polska na przykład już przed przystąpieniem do UE była czwartym na świecie partnerem handlowym UE i drugim partnerem Republiki Federalnej w Europie Wschodniej i Środkowej.
Fakt, że Polska powinna i musiała zostać członkiem Unii Europejskiej, nie ulegał wątpliwości. Rozszerzenie na Wschód bez Polski byłoby nie do pomyślenia. Ze wszystkich kandydatów Polska była dla nas najważniejszym krajem. Taką opinię reprezentowałem nie tylko ja, podzielał ją także odpowiedzialny za rozszerzenie niemiecki komisarz UE Günter Verheugen, który położył wielkie zasługi na rzecz wyrównania najbardziej sprzecznych interesów, oraz całego niemieckiego Bundestagu w Berlinie. Tak samo było jasne, że jeśli chodzi o integrację naszego sąsiada zza Odry, Niemcy miały do odegrania decydującą rolę mediatora i adwokata. Była to polityka, która rozpoczęła się kursem odprężenia prowadzonym przez Willy’ego Brandta, jego uklęknięciem w Warszawie i od tamtego czasu – więc na długo, zanim objąłem urząd kanclerza – prowadzona była nieprzerwanie przez wszystkie rządy federalne.
I właśnie w tej Polsce, ktorej przystąpienie miało dla nas tak ogromne znaczenie, obserwowaliśmy podczas długoletnich negocjacji UE z krajami kandydackimi największą opozycję przeciwko członkostwu.
Leszek Miller, przekonany Europejczyk, po zwycięstwie wyborczym polskich socjaldemokratów w 2001 roku został premierem swego kraju i - wsparty przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - poświęcił całą swą polityczną kompetencję i pasję zadaniu integracji Polski z Unią. To właśnie postrzegał jako najpilniejszy cel swego rządu. Ale we własnym kraju został przyparty do muru, będąc zmuszonym bronić swej pozycji nie tylko przed nacjonalistycznymi siłami, lecz przede wszystkim przed silnym wówczas PSL. Jak wiemy, rolnictwo w Polsce odgrywa ogromną rolę.
Nie chcąc uprzedzać Leszka Millera, opisującego w swych wspomnieniach ten czas kontrowersji w poszczególnych odsłonach – na przykładzie gorących debat rozgrywających się w parlamencie i przypominających dreszczowiec polityczny, powiem tylko tyle: przystąpienie Polski do UE kilkakrotnie znajdowało się na ostrzu noża. Także, jak już wspomniałem do ostatniej chwili, bo na szczycie kopenhaskim w grudniu 2002 roku, na którym negocjacje miały zostać zamknięte. Tam właściwie chodziło o najważniejszą kwestię dotyczącą tego, czy Polska może zostać członkiem UE, bo 9 innych państw kandydackich w ciągu tamtego roku doszło już do porozumienia z Unią. Uwzględniając oferty UE dotyczącyce wsparcia polskiego rolnictwa, które wówczas znalazły się na biurku Leszka Millera, polski premier byłby zmuszony zaniechać przystąpienia ponieważ nie znalazłby ani większości w Sejmie ani na pewno odpowiedniej większości dla przewidzianego na 2003 rok referendum.
Aby przeciąć węzeł gordyjski mój rząd, w porozumieniu z całym Bundestagiem, był gotów pójść na kolejne ustępstwa finansowe. Jeśli było się przekonanym – a ja byłem przekonany - że Polska musi zostać członkiem i że właśnie teraz nadszedł ten właściwy moment, który może zaraz przeminąć, to były to politycznie dobrze zainwestowane pieniądze.
W latach budowania nowego porządku Europy bardzo często spotykałem się z Leszkiem Millerem. Cenię tego merytorycznie pracującego, z pozoru nieco szorstkiego człowieka, którego wykształcenie, humor i subtelna ironia wychodzą na jaw dopiero przy bliższym poznaniu. Kolokwialnie mówiąc: nadawaliśmy na tych samych częstotliwościach – i wkrótce staliśmy się przyjaciółmi, którzy spotykają się również prywatnie.Ten mistrz politycznego kompromisu zrobił na mnie szczególne wrażenie ze względu na jego niezawodność. Zawsze można było liczyć na to, że dotrzyma słowa. Ilekroć doszliśmy do jakiegoś rezultatu, trzymał się go i mimo przeciwności starał się przeforsować we własnym kraju. Leszek Miller przejdzie do polskiej historii jako wielki budowniczy ( architekt polityczny) i pozostaje mieć nadzieję, że Polska doceni jego dzieło, które było zresztą inspiracją do napisania tej książki, i że nadal będzie dążyła do współdziałania w budowaniu dobrych stosunków pomiędzy UE i jej sąsiadami.
Gerhard Schröder
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Sob 14:31, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:37, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
z .... bezmyślnej złośliwości masz ... szóstkę. W niemieckiej skali ocen ... oczywiście
Z tym to sie akurat zgodze, najgorsza jaka moze byc ocena wyraza dobitnie, tak dobitnie ze dobitniej juz nie mozna ze ja z tym niemam nic a nic.
Co do rownie miernej oceny z topografii Gliwic to bym polemizowal. Przeciez Gliwicki Komitet stal gdzies tam kolo Nowego Swiata, taka gliwicka megalomania, chociaz bardzo zabawne. Patrzac na Katedre, wtedy jeszcze nie katedre, miales Komitet za czterema literami, oczywiscie trzeba bylo odpowiednio sie ustawic co mialem osobiscie przyjemnosc kilka razy zrobic.
A kosciol ormianski, bodajze Sw. Trojcy to jak sie nie myle najblizszy kosciol od Katedry. A wszystko to tak blisko Politechniki
Tak wiec wystawiam sobie conajmniej dwojke...... w niemieckiej skali ocen ... oczywiście....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 18:36, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Pro Rock napisał: |
Co do rownie miernej oceny z topografii Gliwic to bym polemizowal...
|
Na Twoim miejscu bym nie polemizował bo w przypadku Twojej znajomości Gliwic, które znajdują sie w Polsce, zastosowałem ... polską skalę ocen bo jakkolwiek mówią o mnie świnia i cham to .... staram się być również sprawiedliwy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Sob 18:37, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:24, 22 Paź 2011 Temat postu: * * * * * * * * * |
|
|
Jak to mowili o tobie??
naprawde dziwie im sie ze tak tylko delikatnie...., ale to ich sprawa nie moja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 20:11, 23 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Z bloga prof. Joanny Senyszyn
23 października 2011
GRABARZ UZDROWICIELEM
Poseł Kopyciński kreuje się na uzdrowiciela lewicy. W Świętokrzyskiem był jej grabarzem. Jego rządy, jako przewodniczącego struktur wojewódzkich SLD, doprowadziły partię do kompletnego paraliżu, a w konsekwencji do klęski wyborczej. Sam Kopyciński przekonał do siebie zaledwie 1,6 proc. wyborców w okręgu. To wynik kompromitujący. Nie tylko jak na lidera listy. Nawet jak na polityka regionalnego.
Trudno się dziwić, że stracił ponad 20 proc. wyborców z 2007 r. Nie chcieli na niego ponownie głosować, bo zawiódł na całej linii. Jego specjalnością było wywoływanie konfliktów, skłócanie wszystkich ze wszystkimi i wycinanie domniemanych konkurentów z własnej partii. Po wyborach, partyjni koledzy zażądali jego głowy. Zrozumiał, że w przyszłości nie ma szans na jedynkę, a z żadnego innego miejsca nikt go do niczego nie wybierze. Dlatego musiał odejść. Poszedł do Ruchu Palikota. Nieładnie, że nawet nie zna nazwy klubu poselskiego, do którego przystąpił i nazywa go Ruchem Poparcia Palikota.
Poseł Kopyciński twierdzi, że „nie chce marnować energii na wewnętrzne batalie i konflikty. Chce budować nowoczesną, europejską, społeczną lewicę”. Szkoda, że takie idee były mu obce przez ostatnie lata. Gdyby się nimi kierował, jako szef partii, SLD miałby w województwie świętokrzyskim ponad 20 proc. poparcia.
Uzasadniając odejście z SLD, powiedział: „Leszek Miller będzie zmierzał w kierunku cichej koalicji z Platformą Obywatelską. Jest to sprzeczne z moimi poglądami i nie mogłem się pod tym podpisać.” Zapomniał biedak, że Janusz Palikot współpracę z PO zadeklarował kilka dni wcześniej. Najwyraźniej poseł Kopyciński nie lubi tylko tego, co ciche.
Jak każdy bufon, twierdzi, że „najbliższy czas mojej współpracy z RPP potwierdzi lewicowość tego ugrupowania”. Ruch Palikota w sferze obyczajowo-światopoglądowej nie potrzebuje uwiarygodnienia przez człowieka, który wystawił i popierał homofoba na prezydenta Kielc.
prof. Joanna Senyszyn
*******
No proszę .... oto mamy prawdziwe przczyny "olśnienia" Kopycińskiego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 20:06, 17 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Z bloga Leszka Millera
Pewna różnica
Tomasz Nałęcz w „Gazecie Wyborczej” o postulacie SLD likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej i obowiązku składania oświadczeń lustracyjnych.
Nałęcz: - IPN to potrzebna placówka, bo Polsce, a przede wszystkim polskiej lewicy, potrzebny jest rozrachunek z komunistyczną, totalitarną przeszłością. Również po to, by polska lewica była budowana na fundamencie tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej, a nie partii komunistycznej.
Doradca prezydenta powiedział też, że nie rozumie postulatu SLD. Dodał, że pomysł lewicy jest wyłącznie deklaracją ideową SLD nawiązującą do tradycji PRL, kokietującą wyborcę PRL-owskiego.
- Likwidacja IPN nie jest dobrym pomysłem, a problem lustracji rozwiązuje biologia, bo coraz więcej osób nie składa w ogóle oświadczenia lustracyjnego. Już nawet sędziowie Trybunału Konstytucyjnego urodzili się na tyle późno, że nie podlegają lustracji - stwierdził.
Opinia Andrzeja Romanowskiego – profesora dr hab. UJ. Kierownika Katedry Kultury Literackiej Pogranicza PAN. W latach 1976-2002 stale publikował w „Tygodniku Powszechnym”, w latach 1990-2002 był członkiem jego redakcji.
Istota problemu IPN tkwi w ustawie o IPN (…) Unia jaką w Instytucie zawarły prawo karne i nauka historyczna okazała się katastrofą. (…) Historyk IPN-owski ma być czymś więcej niż historykiem, ma być kreatorem. Przecież wynajmuje się on do celów pozahistorycznych i pozanaukowych, a więc niezgodnych z jego zawodowym etosem. Staje się ekspertem w akcie oskarżenia, człowiekiem wypożyczonym przez prokuraturę.
Operując pojęciem „zbrodnia komunistycznej”, wprowadza IPN nierówność obywateli wobec prawa. A nierówność tę łatwo było pogłębić: nie tak dawno przecież był Instytut zbrojnym ramieniem jednej, rządzącej partii. Gdy bowiem rozpalał się konflikt między Wałęsą a braćmi Kaczyńskimi, służył IPN książką Cenckiewicza i Gontarczyka. Gdy ważyły się losy ustawy lustracyjnej, znajdował IPN kwity na dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gdy Prezydent Kaczyński przyznał Krzyż Syberyjski Jaruzelskiemu, IPN oskarżył generała o „zbrodnię komunistyczną”. Gdy rektor Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Andrzej Ceynowa, wynalazł fortel dla obejścia ustawy lustracyjnej, IPN odkrył, że coś on kiedyś podpisał.
IPN, to instytucja antypaństwowa, antynarodowa i antychrześcijańska. Antypaństwowa – bo nie da się jej pogodzić z demokratycznym państwem prawa, bo niszczy ona monteskiuszowski podział władz, bo jej prezes dostał prawo do ujawniania tajemnicy państwowej. Antynarodowa – bo lansuje wizję historii straceńczej, w której rzuca się na szalę samo istnienie narodu. Antychrześcijańska – bo „nie ma przebacz”: dawne winy nigdy nie mogą być odkupione. Dlatego Instytut musi być jak najszybciej rozwiązany. Pewne jest jedno. IPN kiedyś przeminie. Ale nie przeminie pamięć o instytucji, która historię stawiała przed trybunałem sprawiedliwości.
(Cytaty pochodzą z książki prof. Romanowskiego: „Wielkość i Upadek Tygodnika Powszechnego Oraz Inne Szkice” Kraków 2011)
Komentarz:
Gdy prof. Nałęcz robił karierę w PZPR, prof. Romanowski był odważnym, ideowym i bezkompromisowym antykomunistą, konspirował, pracował dla „Solidarności”, działał w Unii Demokratycznej, potem w Unii Wolności;
Gdy prof. Nałęcz robił karierę przy boku SLD, prof. Romanowski odważnie, z powodów ideowych i wyrzekając się kompromisów, na znak protestu przeciwko podpisaniu się przez UW pod ustawą o IPN, wystąpił z tej partii i zerwał z polityką;
Gdy prof. Nałęcz broni IPN, który zmaltretował moralnie i na polityczne zamówienie skrajnej prawicy usiłuje pohańbić gen. Jaruzelskiego, prof. Romanowski pryncypialnie broni generała i jego racji, upomina się publicznie o szacunek dla niego za to, co zrobił dla sprawy niepodległości Polski.
Tu profesor i tu profesor, a rzuca się w oczy pewna różnica.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|