|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 13:38, 29 Lip 2011 Temat postu: Państwo się zbroi przed .... obywatelem |
|
|
Polskie instytucje są uzbrojone po zęby. Teraz rząd chce dać prawo do noszenia paralizatorów kolejnym służbom: Straży Ochrony Kolei, strażnikom leśnym, nawet straży rybackiej i łowieckiej. Po cichu następuje paraliż praw obywatelskic
Pilnuje nas 400 tys. uzbrojonych po zęby policjantów, strażników, służb celnych i ochroniarzy. W żadnym państwie unijnym uprawnienia do stosowania paralizatorów przez funkcjonariuszy nie są tak szerokie. Czy jesteśmy dzięki temu bezpieczniejsi, czy wręcz przeciwnie, narażeni na wewnętrzną zbrojną armię?
Prawo do noszenia broni mają dziś 23 formacje, w tym kontrola skarbowa i celnicy. Jeszcze więcej osób może posługiwać się niebezpiecznymi paralizatorami elektrycznymi o mocy powyżej 10 megaamperów. To m. in. 100 tys. policjantów, 240 tys. ochroniarzy, 10 tys. strażników miejskich, 15 tys. pograniczników i 15 tys. strażników więziennych.
Do nich dołączy – jak wynika z założeń do ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej – 8 tys. przedstawicieli kolejnych służb. Strażnicy leśni, straż rybacka i łowiecka, inspektorzy transportu drogowego i Straż Ochrony Kolei. Na 100 osób pracujących zawodowo dwie mają prawo użyć przeciwko nam paralizatora.
– Rozszerzanie tych uprawnień narusza prawa obywatelskie – komentuje mecenas Andrzej Michałowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej. I dodaje, że jako obywatel czuje się mniej bezpiecznie w państwie, w którym coraz więcej osób może go porazić prądem.
Rządowe propozycje krytykują Helsińska Fundacja Praw Człowieka, rzecznik praw obywatelskich i Amnesty International. – Bardzo bym chciał, aby polski ustawodawca zapoznał się z raportem Braidwooda, zanim wprowadzi nowe rozwiązania o stosowaniu paralizatorów – ocenia Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Raport powstał po głośnej sprawie Roberta Dziekańskiego w 2007 r., który stracił życie po porażeniu paralizatorem przez Kanadyjską Królewską Policję Konną. Jego efekt: tasery zaliczono do lethal weapon, broni, której użycie może skutkować śmiercią. Opracowano procedury ich używania podobne do tych, jakie obowiązują przy broni palnej.
– W USA i Kanadzie w latach 2001 – 2005 zastosowanie taserów spowodowało śmierć ponad 150 osób – wskazuje Draginja Nadażdin, dyrektorka Amnesty International Polska. W Polsce nie ma jednolitych procedur. – A powinno być jasne, ile sekund można razić paralizatorem i w jakie partie ciała – mówi Nadażdin.
MSWiA zapewnia, że tasery będą stosowane w ostateczności. Jacek Zalewski, dyrektor departamentu analiz i nadzoru MSWiA: Straż Leśna czy Państwowa Straż Rybacka domagały się prawa do stosowania paralizatorów wobec groźnych zwierząt. Nie udało nam się zdobyć potwierdzenia, że w rzekach pojawiły się rekiny ludojady. Za to na pewno paralizatory mogą być zabójcze dla osób z problemami krążeniowymi i sercowymi. Czyli dla co najmniej 2 mln Polaków.
[link widoczny dla zalogowanych]
Pomijając te szokujące dane liczbowe, ciekawym / jakże modnych ... procedur/, wedle których, przydziela się do indywidualnej dyspozycji .... środków przymusu bezpośredniego.
A nuż znajdzie się prędzej czy później .... polski osobnik na miarę Breivika ????
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Pią 13:39, 29 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 19:29, 13 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Władze cierpią na dotkliwy deficyt godności
[link widoczny dla zalogowanych]
W art. 57 konstytucji mowa jest o wolności organizacji pokojowych zgromadzeń; dzisiaj dowiadujemy się, że można odpowiadać "za udział w zbiegowisku" - nawet jeżeli nie uczestniczyło sie czynnie w napaściach na czyjeś życie lub mienie.
Wielce to zastanawiajace, jakże charakterystyczne dla czasów i państw, kiedy to obowiązywał zakaz publicznych gromadzeń się - oczywiscie w obawie przed utratą władzy - niekoniecznie legalnej. Ostatnio o tego typu zakazach słyszy sie w zwiazku z wydarzeniami w całkiem egzotycznych państwach (takich, jak np. Tajlandia, czy Rosja) i to wydawanych okresowo. Okazuje się, ze żyję w takim własnie egzotycznym państwie, ba - w skamkielinie z czasów księcia Albrechta, który taki zakaz wydał w Prusach w 1525 r.
Kiedyś w Anglii i całym Commonwealth'cie - bobby mógł zarzadzić "rozejscie się" w stosunku do pojedyńczego obwiesia. Kiedy jednak ów obwies mógł udowodnic, iż jest dżentelmenem - wówczas należało go przeprosić. Dowód był łatwy do przeprowadzenia - otóź dżentelmen musiał mieć przy sobie przynajmniej 100 funtów (wówczas były to o wiele większe pieniądze). Obecnie to kryterium stało się całkowicie mylne - zresztą - w dobie kart kredytowych... Trzymajac się jednak czasów zygmuntowskich - w Krakowie - miejscy pachołkowie nie pozostawiali żadnego włóczegi w murach miasta po zapadnięciu zmroku. Porzadek był - można pozazdrościć.
Obecna władza - pozazdrościła i w sposób zawoalowany - też znalazła metodę na likwidację nieprawomyślnych demonstracji. Wystarczy lekka zadyma (zniszczenie ćwierć metra kwadratowego chodnika - co skrzętnie pokazują wszelkie rządowe media) - już wszyscy bioracy udział w legalnym pochodzie - stają się uczestnikami karalnego zbiegowiska - nie muszą przy tym czynnie uczestniczyć w niszczeniu owego mienia - sam fakt obecności wystarczy.
Rozgrzane sądy mogą swobodnie oceniać, czy udział w zbiegowisku, to obecność w pobliżu zajścia w odległości jednego metra, czy jednego kilometra - to już zależy od uznania sądu. Jakie to proste i genialne zarazem - można w świetle takiego prawa zlikwidować wszelką nieprawomyślność.
Innym zabiegiem z socjologii władzy jest nagminnie stosowane utożsamianie państwa, jego fundamentalnych podstaw z aktualną władzą. W Polsce - poczawszy od Jaruzelskiego, poprzez Rakowskiego, Millera aż do obecnego rządu - wszyscy pieją na jedną nutę pt.: - władzy będziemy bronić, jak niepodległości. Wytacza sie najtęższe działa w obronie praworzadnmości, w obronie podstaw ustrojowych, konstytucji i prawnego porzadku - piętnuje się "zamach na państwo", zamach na Polskę nieledwie.
Tymczasem w żadnym pochodzie nie było haseł o treści antypaństwowej, nikt nie niósł tranparentu szkalujacego Polskę; większość haseł była raczej treści patriotycznej. Owszem manifestanci protestowali, ALE PRZECIWKO OBECNEJ WŁADZY, przeciwko nepotyzmowi, złodziejstwu, bezrobociu, uzależnieniu Polski od UE i Rosji.
W Krakowie np. "od zawsze" protestują ubodzy ludzie przeciwko przekrętom przy prywatyzacji kamienic, przeciwko wyrzucaniom ich na bruk - protestują pokojowo i oczywicie - władze przed takim protestem nie zmienią swoich zasad rządzenia przez następne tysiac lat. Protest bedzie tylko skuteczny, gdy stworzy dla władz pewną dolegliwość, a bardziej skuteczny, gdy będzie zdolny zagrozić ich władzy. Rzecz jasna władze uznają tylko przewidziany prawem obrządek jej zmiany - poprzez wybory. Inne sposoby, czy naciski na przyspieszenie końca kadencji rzadu - uznają za nielegalne, za bunt społeczny, który w ostateczności trzeba zdusić siłą. Przywiązanie do władzy w państwach "nowej" demokracji jest symptomatyczne - tutaj władze trzeba odebrać siłą; ten kto ja zdobył - ma do dyspozycji mnóstwo sposobów na jej utrzymanie - pod warunkiem, iż będzie o to dbał. Dbałość o utrzymanie władzy pochłania ogromne ilości czasu i pieniędzy, no ale co się nie robi - zatrudnia się 100 tysiecy pacowników administracyjnych (wyborców), wymyśla się krzyczace swoją bezsesownościa procedury (np.- wymiana dowodów rejestracyjnych pojazdów, czy wymiana dowodów tozsamości).
Tymczasem w bardzo bliskich nam państwach miały miejsce przedterminowe wybory parlamentarne i przyspieszona zmiana rzadów - mam na myśli Czechy i Wegry. Na Wegrzech też społeczenstwo protestowało przeciwko rzadom socjality F. Gyurcsany'ego, który fałszował dane o rzeczywistym stanie gospodark Protesty są wszędzie i nigdzie nie jest to zamach na państwo, tylko protest przeciwko nieudolnej władzy. Przeciwko nowemu rządowi Czech - premiera Neczas - też są ponad stutysięczne protesty. i.Tylko w byłych republikach radzieckich obserwuje sie przyrastanie do foteli, chociaż ostatnio w Gruzji - przekazanie władzy miało formę dojrzałej demokracji.
Czy u nas władzę tak się lubi jak na Białorusi, czy w Rosji, a może tak, jak w Libii, czy w Syrii. Gdyby przeznaczyć energię, jaką rząd przeznacza na utrzymywanie się przy władzy - na rzeczywiste rządzenie dla dobra narodu - Polska byłaby państwem mlekiem i miodem płynacym, a bezrobocie wspominałoby się jak senną marę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 18:34, 21 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Terroryzm na obstalunek władzy?
[link widoczny dla zalogowanych]
Trzeba uczciwie przyznać, że słowa Adama Michnika były prorocze: - „Polska staje się państwem pełzającego zamachu stanu. Jego finałem ma być system, który istniejące instytucje pozbawi substancji demokratycznej i uczyni fikcją”.
Oczywiście ta przepowiednia z lipca roku 2007 czytana dzisiaj jest troszkę w stylu niezapomnianego Radia Erewań – wszystko się zgadza, tyle że dotyczy rządów Donalda Tuska, a nie Jarosława Kaczyńskiego, którego wówczas krytykował Michnik.
Putinizacja polityki polskiej staje się widoczna gołym okiem. Wygląda bowiem na to, że nasz szczery przywódca Donald Tusk bardzo się zapatrzył na szczerego demokratę z Kremla. A konkretnie na jego metody. Wczorajsza konferencja ABW i prokuratury w sprawie straszliwej grupy terrorystycznej jako żywo przypominała cyrki urządzane przez Putina w Rosji. Bajka złowrogim doktorze K. (A swoją drogą, skąd my znamy tych doktorów publicznie piętnowanych przez władzę zanim staną przed sądem?) nie chce się trzymać kupy.
Fachowcy tefauenowcy próbują tę kupę skleić na siłę, ale to przypomina – przepraszam za wyrażenie, ale cytuję z tak zwanej literatury pięknej – lepienie szopki z gówna. Mamy więc bajkę o przerażającej grupie terrorystycznej, która już, już była gotowa staranować sejmowe szlabany i brawurowo zdetonować 4 000 kilogramów (słownie cztery tysiące!) materiałów wybuchowych. W tej konwencji snuli groteskową opowieść ojcowie założyciele i promotorzy obecnej władzy, a byli esbecy Gromosław Czempiński i Marek Dukaczewski, obecnie tefauenowscy eksperci.
Obaj nie mogli się nachwalić ABW, że tak głęboko przeniknęła w struktury (sic!) terrorystów. I tu właśnie tkwi istota tej groteski – jak dotąd nasze niezwyciężone służby, które ponoć od roku penetrowały owe struktury, zatrzymały tylko nieszczęsnego doktora K. A gdzie reszta tych straszliwych zbrodniarzy, którzy chcieli wysadzić w powietrze całą naszą władzę ustawodawczą i wykonawczą razem wziętą wraz okolicami i okolicznymi mieszkańcami? Dlaczego ich nie zatrzymano? Na zwolnieniach lekarskich są, czy może jakiś immunitet ich chroni? A może w zbrodniczych strukturach nie było nikogo poza doktorem K. i agentami ABW?
Mnożą się pytania - dlaczego akurat w tym momencie ujawniono „olbrzymi sukces służb”; dlaczego to się zbiegło tak wyraźnie z procedowaniem ustawy o ABW; dlaczego akurat w chwili, gdy ważą się losy unijnego budżetu i pochopnej obietnicy wyborczej Donalda Tuska o pozyskaniu kilkuset miliardów; dlaczego wreszcie tak późno to ujawniono, skoro władza wiedziała już od kilku tygodni? Nawet tefauenowscy najmici mieli niewyraźne miny, kiedy wypowiadali się na temat nadzwyczajnej skwapliwości ABW i prokuratury w podkreślaniu konieczności pozostawienia uprawnień śledczych tej służbie.
Niedawno mieliśmy do czynienia z ordynarną ustawką rządu, mediów i prokuratury w sprawie artykułu w Rzeczpospolitej na temat wykrycia materiałów wybuchowych na wraku Tupolewa. Niespełna dwa tygodnie temu byliśmy świadkami równie ordynarnej prowokacji policyjnej przeciwko uczestnikom marszu dla uczczenia polskiej niepodległości. W ciągu ostatnich dwóch lat ta sama władza władza wydatnie ograniczyła dostęp do informacji publicznej oraz prawo do zgromadzeń i protestów publicznych.
Dzisiaj mamy grubymi nićmi szytą opowieść o rzekomej grupie terrorystycznej naszpikowanej agentami tajnej służby, która po roku działalności aresztuje jakiegoś piromana maniaka. A usłużni funkcjonariusze medialni natychmiast zaczynają szukać genezy jego manii w patriotycznym marszu i wypowiedziach opozycji. Ale kiedy członek Platformy Obywatelskiej mordował członka Prawa i Sprawiedliwości, to redaktorzy jakoś nie mogli sobie tego faktu skojarzyć z przemysłem pogardy, którego promotorem i współtwórcą był premier Donald Tusk.
Są przeróżne domysły na temat celu wykreowania tej bajki o straszliwej organizacji terrorystycznej. Według niektórych ma to być przykrywka dla ewentualnej klęski Tuska w negocjacjach budżetowych Unii Europejskiej. Inna wersja mówi o samodzielnej akcji ABW w celu podreperowania swojej reputacji na użytek powstającej ustawy o służbach specjalnych.
Moim zdaniem to są raczej korzyści uboczne. Głównym celem jest dalsza putinizacja życia politycznego w Polsce. Prowokacja staje się powoli artykułem codziennego użytku tego rządu. Dlatego ośmielę się również odsłonić rąbek przyszłości, zresztą wzorem najlepszych wróżbitów z Czerskiej: lada chwila premier Donald Tusk ogłosi zamiar budowy czegoś w rodzaju tarczy antyterrorystycznej w Polsce. Biada opozycji.
PS. A propos tarczy, to zapowiadam na weekend kolejny odcinek z cyklu „TOP TWENTY obciachu PO”. Będzie nosił wyrafinowany tytuł „Tarcza niewidka premiera Tuska”.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|