Forum ŚWIATOWID Strona Główna ŚWIATOWID
czyli ... obserwator różnych stron życia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Vivat nasza nacja i za .... a demokracja.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> A co tam Panie ... w polityce???
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 9:33, 27 Lip 2013    Temat postu:

Telefon Prezydenta Lecha Kaczyńskiego

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak bardzo skundlone jest nasze społeczeństwo? Bardzo. Są oczywiście enklawy, gdzie to skundlenie nie ma miejsca, ale praktycznie całe elektoraty – Platformy Obywatelskiej, Ruchu Palikota i SLD, to już tylko bezwolna i skundlona magma. To, niezależnie od chwilowych przypływów płytkiego patriotyzmu, bezkształtna, bezideowa masa, urobiona przez tak zwane elity III RP. Dla tych elit, coś takiego jak Polska, to tylko szyld sklepu, nic więcej, żadnej głębszej myśli, refleksji. Polakiem jest dla „Gazety Wyborczej” ten, kto wyznaje zasady sformułowane przez tę gazetę. A w nich nie ma miejsca na takie słowa jak naród i tradycja. Przecież nawet o tym niejednokrotnie, może nie wprost i na chama, pisali sami redaktorzy z Czerskiej. Jeśli tradycja to tylko nowoczesna, przenicowana przez lewackie intelekty. A co znaczy nowoczesna? To jest taka tradycja, w której zajęcie Moskwy w 1612 roku przez nasze wojska nazywamy grabieżą, najazdem i imperializmem I Rzeczypospolitej.



Głowy Polaków z tuskowego chowu są dziś głęboko pochylone, a uszy zatkane. Gęby otwierają się tylko wtedy, gdy trzeba poszczekać na Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Kiedy słyszą głos Putina, a nawet Tuska, ratują tyłki, biegiem w kąt i cisza. Żadnego ale. Taki mamy obraz i stan polskiego społeczeństwa i upadek Tuska niewiele tu zmieni. Z radością niekłamaną do przejęcia totalnie skundlonych wyborców PO szykuje się i już zabiera na całego, wszelkiej maści polskie i europejskie lewactwo, wspierane przez media. Właśnie akcją „Lemański” przystąpiło do oficjalnej już wojny z Kościołem, ostatnim dziś bastionem polskości, tradycji i ostatnim miejscem, gdzie słowo naród coś jeszcze znaczy, i jest dyskutowane. Tak zwana nasza medialna prawica zachowuje się w większości jak dzieci we mgle. Co jakiś czas, redaktorzy z licznych naszych tygodników powtarzają, że jak oni będą już na samej na górze władzy, jak stworzą tą wielką alternatywę dla Czerskiej, to już będzie wygrana nasza. A nie będzie. Nie będzie, nie tak szybko i nie od razu, bo upadek, jakiego doznaliśmy, jest o wiele głębszy. Jeśli widać już gdzieś siłę, jakąś myśl, perspektywę, realne oceny , to tylko w blogsferze, i nie dlatego bynajmniej, że pisze tu grzechg czy jakiś dajmy na to bloger WolnyzRP. To, czego brakuje zdecydowanie prawej stronie, to chwili refleksji, zatrzymania się i zobaczenia prawdy, gorzkiej prawdy o Polsce.



Czytamy dziś w mediach, że prokuratura ponownie podejmie się śledztwa w sprawie nieuprawnionego korzystania z telefonu Śp. Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta Rzeczpospolitej, bo właśnie dostała jakieś ważne kwity z Rosji. Wcześniej śledztwo w tej sprawie zawiesiła, no bo czekała na realizację swojego wniosku skierowanego do śledczych w Moskwie. Trzeba się łapać za głowę i szarpać włosy, trzeba wołać o pomstę do nieba, w jakim kraju - bezwolnym i skopanym dzisiaj żyjemy. Trzeba zadać sobie pytanie, kim jest Donald Tusk i czyje interesy od lat reprezentuje, czyje interesy realizuje w Polsce cała ta chmara jego pomocników i jakich ma mocodawców. Bo sami z siebie tak Polski nie pogrążyli w upokorzeniu. Sami nie wymyślili Smoleńska. Czymś niepojętym jest – i o taki właśnie rodzaj refleksji mi chodzi – że my, po trzech latach od tej zbrodni - a była to zbrodnia tak czy inaczej - że my, z rosyjskiej łaski, będziemy badać teraz, kto korzystał z telefonu Śp. Prezydenta RP po jego śmierci.


Ani ten telefon nie powinien być w rękach Rosjan, ani samo śledztwo nie powinno być jedynie przez nich prowadzone. Żadna rzecz naszej głowy państwa, naszych dowódców czy oficerów, nie powinna pozostać na terenie wrogiej nam od stuleci Rosji, carskiej czy sowieckiej, wszystko jedno. Jak to jest możliwe, że wrogi nam przywódca państwa, jakim jest Putin, dyktuje Polsce, co i jak mamy robić w sprawie naszej największej tragedii narodowej po II wojnie światowej? Powtarzam wiec pytanie: Co robią w tej sprawie nasze nowe elity z tygodników, co robi w tej sprawie Polska, co w ogóle my robimy tu pomiędzy Odrą i Bugiem? Na razie, po blisko ćwierćwieczu bytowania w tej III RP, jedynie egzystujemy, jak kury na fermie, a może jeszcze i gorzej. Bo tuczy się tylko wybranych, posłusznych i głupkowatych, cwanych i cynicznych, bezideowych, inni mogą zdychać z głodu. A my, jak zwykle, kisimy się i naparzamy we własnym sosie.

Trwa właśnie szał Gowina, bo się wstrzymał od głosu. No i co z tego? Co to zmienia, skoro nie mamy już nic do powiedzenia ani u siebie, we własnym kraju, ani w Europie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 17:03, 30 Wrz 2013    Temat postu:

My, narodowi egoiści, czyli "co mnie to obchodzi?"

[link widoczny dla zalogowanych]


Miałem lata temu, podczas praktyk na budowie, okazję poznać pewnego jegomościa. Starszy ów człowiek, wieloletni szeregowy pracownik firmy budowlanej który karierę zaczął jeszcze w głębokim PRL-u, kręcił się codziennie po terenie budowy z rękoma głęboko wsuniętymi w kieszenie. Kiedy zasypywaliśmy go różnymi, głęboko słusznymi w naszym mniemaniu, skargami, protestami i postulatami zapadał w coś w rodzaju hipnozy. Po kolejnej porcji naszych rozgoryczonych tyrad, jakby gwałtownie wracał do rzeczywistości i wówczas głośno, z pasją oganiającej się przed muchami krowy, wypowiadał swoją nieśmiertelną kwestię: „A co mnie to obchodzi!?”. Spluwał, poprawiał ręce w kieszeniach i dalej ruszał w „obchód”.

Nie wiem czemu, ale od razu staje mi ów człowiek znów przed oczami, gdy pomyślę sobie o odbiorze warszawskich protestów, a potem szerzej, o stanie naszego solidaryzmu społecznego.

No ale na początek umówmy się. Dużo krzyku, dużo dymu miało być. Było jak zwykle – masowe protesty polskiej braci pracowniczej okazały się jedynie eventem o zdecydowanie lokalnym zasięgu. Nie było milionowego marszu rodem z socjalistycznej Francji, to co widzieliśmy w Warszawie było jedynie mdłym odbiciem tego co można było oglądać w Madrycie, Atenach czy innej Turcji. Jakby tego mało, to telewizor pokazywał ów event w swojej typowej „tefałenowskiej” manierze, którą powinno się już chyba opatentować. Wyfiokowane i wylaszczone spikerki, stojące z mikrofonem tuż obok protestujących, mimochodem, ale jednak zdecydowanie, pokazują widzowi protesty jako nic innego, jak tylko zjazd różnego sortu oszołomów.
Ot, takie – tu widzimy mrugnięcie podmalowanym okiem spikerki – gościnne występy dziwaków i biedaków z prowincji. Patrzcie no, jeden drze mordę przez megafon, drugi jakiś worek foliowy założył na głowę, a wszyscy machają chorągiewkami i dmą w wuwuzele. Boki zrywać. Przeciętny widz „tefałenu”, któremu to wszystko podaje się pomiędzy mamą Madzi, „Trudnymi sprawami”, a „exodusem” Gowina, nie może mieć wątpliwości: banda wariatów napadła na stolicę i chce powrotu PRL-u. No jak to – drze jeden z drugim mordę na ulicy i jeszcze chce jakiejś podwyżki? Jak się nie chciało uczyć na przedstawiciela handlowego, albo taksówkarza to niech teraz nie płaczą. Dać pałą po grzbiecie jak kiedyś, zabrać te wszystkie socjale, przywileje i będzie po protestach.

Okazuje się bowiem, że w Polsce nie tylko nie ma komu protestować, ale też, ani chybi, nie ma chyba przeciw czemu. Bo kto miałby strajkować na poważnie, tak żeby wysadzić polityków z siodła a stolicę zamienić w Ateny? Nauczyciele, lekarze czy też może panie z powiatowych starostw? Dużo grup społecznych już zdążyło sobie powyszarpywać coś tam. Mało, ale pewne. Kto ma zresztą czas odłożyć na parę dni robotę z której się jako tako utrzymuje i jechać po niepewne parę groszy podwyżki - „ i to jeszcze jak ciotka będzie miała gest”. „No a przecież jak pojadę, zaprotestuję, to żeby wszystkim pomóc muszą komuś zabrać – kto mi da rękojmię, że nie mi?” - tak musi myśleć wielu potencjalnych protestujących. Nie pojadą w końcu strajkować japiszony z dużych miast, zagonione za swoją „szóstką na miesiąc” niemal w całości pożartą przez raty kredytu. Miejscowe pijaczki też raczej nie. No to kto? Ci, którzy naprawdę mają źle, nie przyjadą na protesty bo nie mają za co, a najpewniej i tak nie wierzą w skuteczność takich działań - zresztą najpewniej związkowcy nawet ich w życiu na oczy nie widzieli, bo do tego trzeba sobie zadać nieco trudu. To ci sami, którzy nie chodzą na wybory i generalnie mają w dupie politykę i polityków.

Warszawskie protesty, a w zasadzie ich karłowata w stosunku do ogromu trudności forma, pokazują w jakiej fatalnej sytuacji znaleźliśmy się jako społeczeństwo. Na górze mamy kastę władzy rozproszoną od ministerialnych urzędów aż po gminy. Kasta to zaskorupiała, skupiona na własnej egzystencji i wyjątkowo groźna dla przeciętnego obywatela.

Na dole jest porozbijane na oddzielne marchie owo społeczeństwo, które walczy o codzienny byt i stara się jak może opędzać od kłopotów. Po okresie wielkiej biedy wydaje się być zepsute tymi obierczynami, które spada z unijnego stołu. Ci, którzy mieli szczęście żyć w dużych miastach jakoś tam ciągną. Ci z mniejszych regionów albo wyjechali za granicę, albo piją nalewki i też "nie ma co narzekać". Trudno rozsądzić, którzy z tych co mają źle sami sobie na to zasłużyli, a którym rzeczywiście nie poszło.

A może tu chodzi o to, że wciąż nie ma kto nas do tych masowych protestów poprowadzić? Związki zawodowe w swojskim wydaniu dla wielu Polaków – w tym mnie samego – nie wzbudzają zbyt wiele entuzjazmu. Politycy wszystkich bez wyjątku opcji fruwają po swoim Olimpie i prędko do nas nie sfruną. Zresztą problemy trapiące nasz kraj są głęboko bardziej skomplikowane niż tylko czyste sprawy pracownicze. Problemy te powinny być naprawiane nie tylko przez samych polityków czy związkowców, one nie znikną jeśli pewnego rodzaju odnowa, przewartościowanie nie nastąpi także na tzw. „dole”. Jeśli tak się nie stanie, to owe problemy wciąż będą się odradzać i wracać ze zdwojoną mocą.

Bo panuje niepodzielnie już od dwudziestu lat coś, co nazywam sobie roboczo „narodowym egoizmem”. Ten, który ma kłopoty nic o nich nie chce mówić, albo już na to po prostu nie ma siły, a ten któremu się powodzi też raczej przesadnie nie interesuje się sąsiadem. Każdy z nas ma swój własny mikrokosmos, z którego skorupy bardzo niechętnie się wychyla. Dopiero jak wody wystąpią, czy nastąpi jakaś narodowa tragedia to wówczas, na krótką chwilę przyglądamy się sobie nawzajem.

Poza tym to raczej nie jesteśmy stworzeni do działań zespołowych. Wyjątkowo łatwo jest nas dzielić, rozbijać i przesuwać nami po szachownicy niby pionkami. Jak się chce. PO-wcy, PiS-owcy, lewacy, narodowcy, kibice, piloci, politycy, budowlańcy.... Każdy ma swój świat, który z kolei musi zawsze i wszędzie przede wszystkim odpierać ataki mniej lub bardziej jawnych wrogów. A my jako naród, jako społeczeństwo? A co mnie to obchodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 20:00, 17 Paź 2013    Temat postu:

Straszny kac polski

[link widoczny dla zalogowanych]

HGW nie odwołano, okropny kac wśród zwolenników PiS. Ale za to wyniki referendum były dla HGW koszmarne – straszny kac w PO. Wszyscy macie kaca!!

Bo tak naprawdę wszyscy, poza paroma tuzami wokół Tuska, liczyli na to, że HGW jednak padnie. I coś się ruszy – w rządzie, w finansach, gdziekolwiek – ale się ruszy, jakoś, w jakąkolwiek stronę. I teraz wszyscy są wściekli, bo wygląda na to, że cudownie śmierdzące bagienko Vincenta utopi „ostatnie srebra rodowe” i tylko Nowak będzie nas uszczęśliwiać następnymi gadżetami typu Pendolino. Wszystko się sypie, naprawdę – i wszyscy o tym wiedzą. I nic nie zrobią, będą dalej narzekać na Kaczyńskiego, marudzić, a jak przyjdzie co do czego, to podwiną ogon i schowają się do mysiej dziury, podobnie jak tysiące zastraszonych warszawiaków.

Narodzie mój kochany! Ty nie zasługujesz na nic lepszego!!! Masz dokładnie to, czego chcesz, to, co jest emanacją twojej bylejakości i tchórzostwa..

--------------------------------------------------------------------------------

Umówmy się, jest taka prowincjonalna stolica dość zapyziałego państwa, byłej kolonii sowieckiej. Jej prezydentem jest prowincjonalna kobita z pretensjami, za to bez jakiegokolwiek pojęcia o rządzeniu czymkolwiek. Jej mieszkańcy to przyjezdna wiocha, i to od 1945 roku. Jacyś przodownicy pracy, cała gama służalców komuny, tysiące biuralistów. Samo miasto okropnie brzydkie. Czym tu się podniecać? Złudzeń czar prysł i wylazło, to, co powinno być oczywiste – badziew. Prowincjonalny, zastraszony badziew.

Warszawa, tamta Warszawa już nie istnieje. Postkolonialna ciemnota szuka jakiejś drogi dla siebie, jakichś wzorów, ale słabo jej to idzie, bo póki co - kradnie ile wlezie i tym jest głównie zajęta. Jeśli tu coś się poprawi, to zacznie się od małych miejscowości, gdzie ludzie znają się od pokoleń, gdzie przechowują stare tradycje. Na pewno nie zacznie się od stolicy – to już chyba jasne. I tylko mi żal tych nielicznych prawdziwych warszawiaków....

--------------------------------------------------------------------------------

A teraz będzie spokojna analiza:

O ile w małych miejscowościach ludzie jeszcze potrafią sobie wyobrazić, że mają jakiś wpływ na władzę, o tyle większe zbiorowości już w to nie wierzą. Władza jest, jaka jest i jakoś trzeba z tym żyć. Każdy ma jakieś telefony, jakieś dojścia, znajomych lekarzy czy urzędników – wiadomo, normalnie nic dostać nie można, wszystko trzeba „załatwić”. Co daje zmiana? Ano tylko tyle, że trzeba będzie te dojścia układać od nowa - w to wierzy prosty lud i nie ma siły, żeby zaczął myśleć inaczej. Po sześciu latach dzikich decyzji, otwartego kantowania, „cudownych” wyroków sądowych itp. lud już wie swoje. Na wybory się idzie, bo władza każe, ale wybierać trzeba właściwie, bo władza sprawdzi – na pewno wszystko kamerują!!! A jak władza nie każe, to się nie idzie i już.

"Wolni" ludzie, którzy nie chcą wybrać, jak władza każe, wykazują się „szaloną odwagą” i na wybory w ogóle nie idą. Dlatego najwięcej chodzi ludu na wybory prezydenta kraju – przecież on wszystkich nie sprawdzi. Już mniej na wybory parlamentarne – jednak taki poseł może więcej sprawdzić. Jeszcze mniej na samorządowe – wszak władzy miejscowej się narazić to śmierć! Oczywiście jest też jakiś procent samobójców, którzy idą i wybierają, tak jak chcą – no i mają przerąbane! Przecież władza wszystko wie i wszystko śledzi!

Wobec takiego właśnie myślenia w narodzie owi „samobójcy” naprawdę zasługują na order, a ich ilość i tak jest imponująca. Taki los „samobójców” – protestować, blokować póki się da co głupsze czy gorsze decyzje, naprawiać błędy i świecić oczami za cudze błędy. A reszta? Reszta jak te owce - lezie, zaganiana na kolejne, jeszcze bardziej marne pastwiska. I nie wiem, jakiego cudu by znowu trzeba, żeby uwierzyła, że coś może sama zmienić czy poprawić. To by wymagało jednak „odrobiny koniecznej odwagi”....

A po co? Lepiej zwalić wszystko na PiS. My nie winni, my byśmy poszli, gdyby nam PiS przestawił idealnego kandydata (najlepiej Bond, James Bond) i obiecał jeszcze każdemu po lizaku.

Naród został skutecznie przekonany, ze nic nie może, a żeby przypadkiem nie uwierzył we własne siły, na okrągło się tłucze „zdradę” Okrągłego Stołu i tego nieszczęsnego Wałęsę (Cenckiewicz kolejną książkę o nim popełnił). A ja czekam na tego odważnego, który napisze o Michniku, Geremku, o prawdziwej historii Solidarności i Okrągłego Stołu, zamiast wszystko zwalać na prostego gostka po jakiejś wiejskiej zawodówce, który chyba jedną tylko decyzję podjął samodzielnie i była to akurat bardzo dobra decyzja – kiedy nie zgodził się na odtworzenie „S” w 1982 roku bez tzw. ekstremy. Reszta to były manipulacje kolejnych koterii, które nim sterowały, umiejętnie wykorzystując słabości i plamy w życiorysie. Ale o tym się nie pisze, po co ludowi prawda, niech lud pluje na Solidarności i niech przypadkiem nie uwierzy we własne siły.
A Janowi Pawłowi II wystawmy kolejne pomniki, tylko broń Boże nie przypominajmy Jego nauczania.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 18:31, 20 Paź 2013    Temat postu:

Gorzej niż kamienie tłuc...

[link widoczny dla zalogowanych]

Takie powiedzenie kiedyś było > lepiej kamienie tłuc na drodze niż cudze dzieci uczyć. Muszę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że to nieprawda. Uczenie dzieci/młodzieży to jest czysta przyjemność wobec próby przekonania o czymkolwiek współczesnego, dorosłego Polaka.

Współcześni, dorośli Polacy dzielą się mniej więcej na trzy podgrupy:

1. „Olejnik tak powiedziała, więc to musi być prawda”

2. „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”

3. „ ja tam nic nie wiem, wszystkie te polityki to złodzieje, na wybory nie chodzę”


Grupa pierwsza powtarza kłamstwa medialne jak prawdy objawione, ostatnio Halicki w TV Republika wyszedł na kompletnego idiotę, bo zamiast podawać jakieś logiczne argumenty, popisał się wiedzą typu „TVN24” i kompletnie się pogubił, kiedy mu wykazano, że opowiada bajki. Przyznam szczerze, że do teraz nie mogę pojąć, co mu odbiło – przecież wiedział, gdzie idzie i z kim będzie rozmawiał. Wykazanie mu, delikatnie mówiąc, „niewiedzy” było kwestia paru zdań. I dlatego zastanawiam się, czy on też już całkiem zgłupiał i wierzy we własne kłamstwa??? Bo że lud ciemny wierzy, to mogę zrozumieć przy tak intensywnej propagandzie, ale poseł, i to takiej rangi???? A on był naprawdę zakłopotany wobec podawanych dat i faktów...

Grupa druga - nawet nie będę komentować, powiem tylko tyle > jest tak zajęta szukaniem „kretów” i innych winnych wokół siebie i we własnych szeregach, że niedługo z tych szeregów kamień na kamieniu nie zostanie. Oczywiste jest też, że Ojczyznę wolną ma nam wrócić Bóg, bo sami nie umiemy – a jakby kto jednak coś próbował, to zawsze znajdą się najwierniejsi z wiernych, którzy wykażą, jaka to zdrada kolejna w szeregach się zalęgła. Grupa głównie modli się, maszeruje i ogląda TVN24, żeby mieć o czym potem pisać/dyskutować z oburzeniem.

Grupa trzecia, najliczniejsza – orze, jak może i w nic się nie miesza, „bo to i tak nic nie da”, za to wielce sprawnie buduje sieci wzajemnych usług i powiązań w szarej strefie.



Wg ostatnich sondaży znowu Korwin-Mikke wyprzedził tak znane postacie jak Ziobro czy Gowin - to dla mnie nieomylny znak, że narodek znowu popadł w paranoję. Ogólnie atmosfera jest, wypisz, wymaluj, taka, jak pod koniec rządów Jaruzelskiego, wszyscy zmęczeni i ogłupieni czekają na cokolwiek i zadowolą się byle ochłapem.

Kiedy porwano bł. księdza Jerzego, przez Polskę przebiegł prąd jak od uderzenia piorunem, ludzie rwali się do strajku generalnego i pewnie taki strajk by stanął i kto wie, jakby się skończył. Niestety, ta wściekłość została wyciszona zarówno przez Kościół jak i sporą część tzw. podziemnej Solidarności, w zamian władza podarowała farsę pod nazwą „proces morderców” i do dziś nie wyjaśniono prawdziwych okoliczności tamtego mordu. To był początek gangreny, Okrągły Stół był tylko konsekwencją.

Dziś mamy sytuację podobną – po tragedii smoleńskiej zafundowano nam farsę ze śledztwa i kpiny z rozumu i wrażliwości i po trzech latach prucia mózgów szansa na normalne funkcjonowanie jest prawie żadna, a lud wybierze cokolwiek, „byle się pogodzili i nie kłócili”. I uwierzy w kolejne kłamstwa, byle cokolwiek się poprawiło – bo nawała draństwa serwowanego już bez żadnych skrupułów jest nie do wytrzymania.

Sądzę, że Kaczyński wie o tym tak samo dobrze jak ja i wie, że musi się z tym liczyć. Szans na samodzielne rządzenie póki co nie widać, a powtórka sytuacji jak z lat 2005-2007 nie ma sensu. Im bardziej PiS pnie się w górę, tym bardziej uaktywniają się wszelkie rozbijackie ruchy po prawej stronie. Jednocześnie rozczarowany elektorat PO przepływa do SLD i Palikota i to te dwie formacje walczą teraz o wygraną > Palikot ma błogosławieństwo żydokomuny, SLD - starych antysemitów z PZPR. Jedyna pociecha w tym, że „Chamy i Żydy” zerwały porozumienie zawarte w 1989....

Jednocześnie różne dobre i udane inicjatywy (jak choćby państwa Elbanowskich w sprawie sześciolatków) odcinają się jak mogą od wszelkiej partyjności, utrwalając tym samym mimowolnie przekonanie jak w pkt 3. Także różne media na prawicy (poza Ga Polem) pracowicie udają niezależność, wzmacniając to samo przekonanie – „wszyscy politycy są do niczego”. No to kto ma wygrać w takiej sytuacji, ja się pytam??????

Tu trzeba uczciwie powiedzieć, że aktywność posłów i radnych PiS w tzw. terenie jest w wielu miejscach praktycznie zerowa, a strach przed dopuszczeniem świeżej krwi wyznacza standardy postępowania, co także umacnia przekonanie z pkt 3.

--------------------------------------------------------------------------------

Obserwuję także z niepokojem, że władza popadła w paranoję i sama wytwarza coraz częściej sytuacje groteskowe, jak chociażby zatrzymanie spokojnie stojących ludzi we Wrocławiu – „bo trzymali portrety”. Stała się oczywiście rzecz skandaliczna i naruszająca standardy demokracji, ale przede wszystkim to chore! Jedna strona chce koniecznie udawać terror (patrz wypowiedzi Sienkiewicza), a druga koniecznie chce „na ofiarny stos” – to się musi źle skończyć, a groteska być może już niedługo przerodzi się w prawdziwą tragedię. A wtedy przyjdzie stary doświadczony komunista Miller, który takie numery i prowokacje ćwiczy jeszcze od Gierka – i znowu zaproponuje Okrągły Stół.

Mam nieodparte wrażenie, że znowu poruszamy się jak w jakimś zaklętym kotle, że wszystko znowu zmierza do tragedii, bo rozum wspólnotowy (znowu) przestał działać.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 10:56, 17 Lis 2013    Temat postu:

Rządzić będą złodzieje i debile

[link widoczny dla zalogowanych]

Załóżmy, że twierdzenia iż PO dopędzająca w sercach i rozumach obywateli PiS to kolejna próba reanimowania Tuska i jego ekipy są wymysłem i niczym nie są poparte. A sondaż CBOS-u po raz kolejny trafia w gusta i upodobania Polaków a nie tylko tego z nich, który CBOS-owi jeść daje. Gdyby faktycznie tak było, sytuacja rysowałaby się nam arcyciekawie. To znaczy nam jak nam. My byśmy po prostu miel jak stoi napisane w tytule.
By jasnym było, stoi napisane nie do końca przeze mnie. Ja sam z siebie bym tak nie napisał ani nie powiedział no bo w końcu ci, co ich miano za debili udowodnili gdzieś w okolicach 1989 r. że wcale głupi nie są. Wręcz przeciwnie, pokazali ze łebskie z nich chłopaki. Bardzo łebskie… I dziewczyny, zachowując tak miłe im parytety. Tych drugich natomiast ani ja ani nikt za rękę nie złapał. Jeszcze…
Tytuł pożyczyłem od KULT-u i Kazimierza Staszewskiego, który śpiewa w piosence „Amnezja” między innymi i tak:

„Podziemia się obecnie nie docenia
Kto pyta ten rolę swoją przecenia
To były takie super, super chwile
Nie złodzieje rządzili lecz debile”*


Wracając zaś do sondażu i do sytuacji, która by się nam rysowała arcyciekawie, mówią, że po następnych wyborach powstanie koalicja „wszyscy przeciwko PiS”. Arcyciekawe będzie w tej koalicji prawie wszystko. Poczynając od programu, który będzie realizować. Oczywiście tu czytelnik wybuchnie śmiechem pytając „jaki program do cholery?” i będzie miał prawie rację. Prawie... Bo „wszyscy przeciwko PiS” to w końcu też jakiś program. Lepszy w każdym razie niż ten, który musiałby się wykluć gdyby owi „wszyscy” faktycznie spróbowali klecić ze swoich jakąś wspólną linię programową.

Arcyciekawy byłby też skład osobowy tej centrolewicowej koalicji. Gdyby podobny był do tego, którym dysponują potencjalni współkoalicjanci mielibyśmy do czynienia z drużyną sejmowych nababów. A z nich ci dzisiejsi byliby chyba tylko średniakami. Mimo zegarka pana Sławka.

Wreszcie arcyciekawe byłoby przyglądanie się poszczególnym osobom tworzącym ten polityczny nowotwór. Ciekawe jak by się czuł taki Radosław „strefa zdekomunizowana” Sikorski, strzelający ponoć niegdyś do przysyłanych z Moskwy do Afganistanu okupantów, obok Leszka Millera, któremu z Moskwy przysyłano w walizce dewizy?

Oczywiście to my, ja miałbym z tym problem. Jak ćwierkają wróbelki od samego ranka i to nie od dzisiejszego ranka, rzecz jest w zasadzie omówiona, ustalona i przesądzona. W zarysie bo nie wiadomo przecież czy to pan Tusk będzie witał w koalicji pana Millera czy może na odwrót. Ale ostatecznie to tylko techniczny szczegół. Do którego zaraz wrócę za chwilę. W każdym razie przesądzone jest, że władzy raz zdobytej nie oddadzą nawet za cenę dotykania się z „czerwoną zarazą”. Zwietrzałą i nie tak zjadliwą jak kiedyś ale jednak…

I jakoś nie słychać, że ta sytuacja miałaby zbrzydzić kogokolwiek z „postsolidarnościowej” Platformy Obywatelskiej. Ani nie protestuje Niesiołowski wielokrotnie postponowany przez ludzi partii, której sekretarzy będzie miał wkrótce za kolegów, ani Rulewski, co mu w Bydgoszczy „bijące ramię” owej partii zęby wybiło.

I proszę nie mówić, że im PiS większą krzywdę zrobił, i stąd tacy powściągliwi. Nie zrobił.

Ja myślę, że krzywdę zrobił im udział we władzy i w ogóle obecność w polityce.

A skoro o krzywdzie mowa, wróćmy do wspomnianego wcześniej szczegółu technicznego. Gdyby los skrzywdził Donalda Tuska odbierając mu możliwość witania tego i owego w tworzonej koalicji, ciekawe czy nie zapłacze wtedy nad oddanym za bezdurno Dużym Pałacem. Był moment gdy mówiono iż nie jest pewnym, że Tuskowe PO poprze obecnego rezydenta Pałacu i być może nie sypnie kasą na jego reelekcję. To oczywiście mało prawdopodobne bo aż tak durna Platforma nie jest.

I już tak na koniec jeszcze chwilkę poświęcę szefowi „debili” w tym prawdopodobnym układzie rządowym. Premierowi czy tam wicepremierowi Leszkowi Millerowi. Powiedział on, jak pisze właśnie „Wyborcza”, że jest „opozycją rozumną”. I podał, jak na „opozycję rozumną” „racjonalne” powody tego, że z PiS-em koalicji nigdy nie zawiąże. Pierwszy „rozumny” argument jest taki oto, że„"Musielibyśmy uznać, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu na prezydenta, a to teza, której nigdy nie przyjmiemy i będziemy ją zwalczać.”**

Ciekawe jak Miller pogodził chęć zwalczania i „rozum” gdyby znalazł się jednak dowód na zamach. Czy elastycznie wycofałby się z „nigdy” i „zwalczać” czy, tradycyjnie dla swego nurtu ideowego, dowiódłby, że beton z niego niczym bunkry Enwera Hodży i dale zwalczał wbrew faktom. Obstawiam to drugie bo z pewnych cech się po prostu nie da wyrosnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią 20:58, 22 Lis 2013    Temat postu:

Polacy ... nic się nie stało

[link widoczny dla zalogowanych]

W sytuacjach gdy w kulawej nieco nawet demokracji skandal na poziomie kierownictwa jakiegoś ważnego ministerstwa wychodzi na jaw jego minister podaje się natychmiast do dymisji. Z prostego powodu: z narzuconej prawem odpowiedzialności za podległy u resort i ludzi w nim zatrudnionych.


Są państwa szermujące hasłem demokracji, w których skandale skutkują co najwyżej odsunięciem od pracy bezpośredniego winnego. I to w przypadkach, kiedy już się skandalu pod dywan zamieść nie da.

Jest państwo w którym od ponad 6 lat wdrożono niezwykły obyczaj braku odpowiedzialności za cokolwiek. To państwo pod wodzą Tuska.

Rok temu pisałam przy okazji zapowiedzi stworzenia funduszu PI**: ”Chyba nikt ma wątpliwości, ze to ta sama ekipa co za czasów KLD i UW razem ze znanym do kreatywnej księgowości Rostkowskim dzierży ster polskiej gospodarki. Znani z niechęci do wszystkiego, co państwowe z punktu widzenia tytułu własności jak i odpowiedzialności za zarządzanie są zdolni zmieniać prawo tak, aby przepisy naginać do własnych zamierzeń tak jak w przypadku powołania, Grada czy Gawlika gdy zmuszony przepisami ustawy antykorupcyjnej Tusk powołał specjalną komisję do wyrażenia zgody na objęcie przez nich tych stanowisk”.(PGE Energia Jądrowa)

W 2008 roku po aferze stoczniowej oraz przeciekach w aferze hazardowej mieliśmy prezentację genialnego pomysłu ekipy Tuska-to miała być rzekomo funkcjonująca tarcza antykorupcyjna. ***. Pozytywne dywagacje na temat tarczy prowadziły wszystkie media życzliwe ekipie tuskowej. Tarcza rzeczywiście przysłoniła zarówno aferę hazardową, stoczniową jak i marszałkową. Bo dla mnie od początku hasło Tarcza antykorupcyjna oznaczała osłonę skutków działań a nie zapobieganie przyczynom. Wskutek dobrej osłony rządowo-medialnej bohaterowie afer miękko wylądowali( z wyjątkiem tzw. koziołków ofiarnych) na wysokich i najwyższych państwowych stanowiskach w kolejnych wyborach. Zamiast zniknąć na zawsze z przestrzeni publicznej.

I to wskutek tak pojętego celu owej tarczy od lat mamy festiwal afer ujawnianych przez media. Wzmożenie nastąpiło w ostatnich tygodniach. Mega afera przetargowa w zakresie informatyzacji dotycząca GUS, CPI, MSWiA oraz MSZ.

Wiele wskazuje na to, że bezczelne kłamstewka Nowaka w sprawie zegarków* to tylko cichy akompaniament do innego songu: o bliskich kontaktach z szefem CAM Media, Spółce oskarżanej o udział w ustawianych przetargach.

Biznesowa smykałka byłego ministra, Grada (obecnie za liche 50 tysięcy sprawuje funkcję szefa projektu elektrowni atomowej) ujawniona został przy okazji rozważania zastawu akcji Bumaru za długi wobec handlarza bronią El Assira. Żona Grada została przedstawiona szerokie publiczności przy okazji kontraktu na druki wyborcze PO. Ponownie jej nazwisko wypływa w aferze przetargowej. I nich ktoś zarzuci, że działacze PO na biznesie się nie znają. Do PGE Energia Jądrowa trafił na krótko inny podejrzany o współudział przy podejrzanych przetargach w CPI – Witold D. bliski współpracownik Grzegorza Schetyny. Po nagłośnieniu podejrzeń z PGE odszedł to TP SA. Obecnie został aresztowany.

Szef CBA Paweł Wojtunik powiedział w programie TVN „jeden na jeden”: „Nasze działania pokazują, że wyjaśnianie korupcji należy zostawić profesjonalnym służbom. O nieprawidłowościach w CPI przy MSWiA rozmawiałem już z Jerzym Millerem, poinformowałem też krótko premiera o prowadzonej sprawie - bez podawania szczegółów – powiedział Wojtunik.”

I w tej części informacji należy chyba szukać przyczyn, dlaczego premier nagle postanowił szybko ogłosić rekonstrukcje rządu, wcześniej zapowiadaną po zakończeniu wyborów w PO. Jak dramatycznie gonił premiera czas w tej materii świadczy fakt odwołania ministra Korolca – przewodniczącego trwającemu w Warszawie szczytowi klimatycznemu. Efekt- zieloni zerwali szczyt, oddając swoje karty. Dla mnie zwoływanie już drugiego szczytu w ciągu pięciu lat w Polsce (co wiąże się z ponoszeniem kosztów rzędu 100 milionów) już było szczytem głupoty i bufonady tego rządu. Decyzja przyspieszenia prezentacji nowych ministrów przez Tuska i zmiana ministra podpisującego końcowe ustalenia jest dowodem na wagę, jaką przyłożył premier do informacji uzyskanych z CBA.

Inna część wypowiedzi Wojtunika budzi mocne kontrowersje: (..)”pytany, czy w sprawie był przesłuchany były szef MSWiA Grzegorz Schetyna, Wojtunik odpowiedział, że nie może tego potwierdzić ani zaprzeczyć. Zaznaczył jednocześnie, iż sprawa, którą prowadzi CBA zaczęła się, kiedy szefem MSWiA był Jerzy Miller.”Krótko mówiąc wynika z tego, że Wojtunik rozmawiał o akcji z szefem podejrzanych o korupcję….

Brzmi to jeszcze bardziej kontrowersyjnie w zestawieniu z innymi faktami. Otóż wojewoda Miller podobnie jak wcześniej (jako szef Komisji od Raportu w/s katastrofy smoleńskiej) nie przyłożył się do właściwej oceny wydarzeń przy sprzedaży biznesmenowi z Małopolski spółki MMS –operatora sieci światłowodów. Całą historię latem tego roku opisał Witek Gadowski ( skandal w oddaniu nadzoru nad danymi w małopolskiej prywatnej firmie, w której w RN zasiada peerelowski funkcjonariusz służb gen. Fąfara), a sensacyjne szczegóły sprzedaży za 2 mln złotych spółki z dofinansowaniem UE w kwocie 64 mln opisał obecnie red. Wierzchowski w GP. I dopiero teraz CBA zdecydowało się na wkroczenie do akcji! (http://niezalezna.pl/48564-sukces-gazety-polskiej-cba-w-urzedzie-marszalkowskim-w-krakowie).

Przy okazji słuchać słabe popiski „tarczy antykorupcyjnej” w postaci odnalezienia nieprawidłowości w zeznanych finansowych posła Hofmana sprzed 6 lat. On pewnie nie będzie miał tyle szczęścia co niegdysiejszy poseł PO, Palikot, który „zapomniał” wpisać do swoich oświadczeń jednego samolotu i paru wielomilionowych pożyczek od dzianych firm, co uznano za efekt „filozoficznego podejścia” zgodnego z wykształceniem posła i uwolniono go od winy….

Skala korupcji pod działaniem tego rządu osiągnęła apogeum już dawno. Teraz przy okazji rozgrywek partyjnych wychodzi na jaw. A reakcji premiera jak zwykle brak: siedzi w szafie i czeka. I przygotowuje mocny song swojej tarczy antykorupcyjnej w postaci mamienia Polaków wizją „nowego, dynamicznego otwarcia” swojej formacji po rekonstrukcji rządu. Turno w cokolwiek wierzyć skoro najpierw wybiera się ministrów a potem dopiero ogłasza program rządu. Zwykła zasadą jest działanie odwrotne: program i dobór najlepszych ludzi do jego realizacji. Odwrócenie kolejności działań to znowu dowód na wymuszony czas ogłoszenia rekonstrukcji rządu.

Nie można nie wspomnieć o reakcji ministra Sikorskiego. Jak zwykle twórczej. Potwierdził, że wszystko wskazuje na to, że podległe mu ministerstwo jest przeżarte korupcją. Sam uwolnił się od odpowiedzialności oświadczając, że nie jest w stanie sprawdzać ponad 4000 podległych mu pracowników. Tu pan minister dokonał dużego nadużycia: otóż pani Monika F. była przez wiele lat naczelnikiem wydziału przetargów w ministerstwie. Na swoim profilu Golden Life napisała, że od 2 lat była „radcą pana ministra” do spraw przetargów. Niewątpliwie reprezentowała wysoki szczebel urzędniczy. W dodatku taki, w którym MSZ powinien mieć pełna kontrolę nad dossier zatrudnianych pracowników.

Ze w garniturze pracowników MSZ są dziury wiadomo od ujawnienia skandali z korupcją w konsulatach. Opoka służb nad MSZ jest tragiczna: do organizacji wyjazdu do Smoleńska skierowano agenta Turowskiego, innego agenta wysłano pod własnym nazwiskiem w celach „wywiadowczych” po Katastrofie, co skutkowało zamknięciem go w szopie przez służby FSR. O asystentach Sikorskiego (chłopak od majtek na hełmie i córka Rostowskiego) nie wspomnę. Ale z panią Moniką F. to jest skandal nad skandale. Otóż owa pani całkiem spokojnie mieszkała w jednym apartamencie z Januszem J. oskarżonym i zatrzymanym z powodu podejrzeń o korupcję w roku 2011. Ba, odwiedzała swojego partnera w więzieniu. I to nie przeszkodziło jej w pracy w MSZ, a nawet umożliwiło kolejne wygrywanie przez niego publicznych przetargów! Tajemnica poliszynela jest, ze właśnie przetargi są najczęściej korumpowaną sferą działalności. A naczelnik przez kilka lat funkcjonował mimo jawnych symptomów, że coś jest nie tak.

Postawa Sikorskiego to po prostu obraz sposobu funkcjonowania tej ekipy. Dopóki złodziej nie zostanie złapany za rękę na kradzieży wszystko jest ok. Przez całe lata wszystko uchodziło na sucho przekręcaczom. Premier nie odpowiada za działania służ, minister -za podległych mu urzędników najwyższej rangi. To zasady znane z systemu feudalnego i totalitaryzmu. Proszę sobie wybrać z czym mamy do czynienia.

Dobitnie zasadę co wolno wojewodzie Ignacy Krasicki

„To prawda, lecz niegrzeczna, wyraz zbyt dosadnie.

Jakże to pięknie nazwać, kiedy Piotr ukradnie?

Można prawdę powiedzieć, ale tonem grzecznym:

Piotr się wsławił w rzemiośle trochę niebezpiecznym,

Piotr zażył, a nie swoje, kunsztownie pożyczył.

Zgoła tyle sposobów grzecznych będziesz liczył,

Tak fałsz będziesz uwieńczał, do prawdy sposobił,

Że na to wreszcie wyjdzie: Piotr kradł, dobrze zrobił.

Fałsz grzeczny to styl dworów i moneta w kursie,

Wszędzie on się tam mieści, w dziełach i w dyskursie,

I choć na kształt liczmanów z siebie nic nie waży,

Nadali mu panowie walor do sprzedaży.

Więc ten fant wielce zdatny i każdy go chowa;

Stąd grzeczne oświadczenia, stąd pieszczone słowa,

Stąd ostrożna nienawiść i podejścia sztuczne,

Stąd łaski, oświadczenia łaknącym nietuczne,

Stąd zgoła wszystko pozór, a mało istoty,

Fałszywe słowa, dzieła, dobrodziejstwa, cnoty….(..)

Najbardziej smutne jest to, że skołowany obywatel nie rozumie nawet, iż jednym z istotnych elementów długu publicznego i zadłużenia na pokolenia każdego z nas jest właśnie zjawisko takiej korupcji, takiego traktowania państwa przez bonzów partyjnych jako prywatnego folwarku, w którym władza za nic nie odpowiada. Łapówki są wkalkulowane w cenę kontraktów płaconych z budżetu. Darowizna dofinansowania z UE łączy się z wkładem własnym samorządu.

Pisałam kiedyś o pewnej rozmowie dawnych znajomych ze Świetlika …Pan X zapytał pana Arabskiego czy nie boi się, że kiedyś za te manipulacje i przekręty przyjdzie jego formacji i jemu samemu odpowiedzieć.I wtedy usłyszał znamienne: za malutcy jesteście, za krótkie rączki macie….(Pan X to opozycyjny konserwatysta).

Czy tym razem społeczeństwo powie dość? I zażąda odejścia tej ekipy? Nie wiem. Wiem jedno, za hojne rozdawnictwo i prywatyzację za grosze nikt z ekipy KLD nie odpowiedział. Nie odpowiedzieli za nic bonzowie PZPR. I mamy dzisiaj pasztet przeżartego korupcja państwa. Za którą ani ministrowie ani sam premier przecież odpowiadać nie mogą. Takie zasady ustanowiono. A reszta ma „za krótkie rączki”.

P.S. Warto byłoby sprawdzić twórczośc pani Moniki F w AMW.....







*Wersja I: zamiana zegarków kumplem. Wersja IILmartyrologiczna) dwuletnia zbiórka rodziny na super prezent dla Taty. Wersja trzecia : zakup zegarka przez kumpla. Na dowód zakupu okazany rachunek. Tyle, że z data późniejszą niż prezentacją zegarka na reku Nowaka uwieczniona na zdjęciu

**"W zamian za m.in. gotówkę firma z Wrocławia miała dostawać zlecenia rządowych kontraktów. Janusz J. spędził w areszcie kilka miesięcy, odwiedzała go tam Monika F., a po wyjściu – zdaniem śledczych – nadal był aktywny w zdobywaniu rządowych zleceń. Tyle że przez inną spółkę powiązaną z Netline Group: EasyLog z Warszawy" - pisze "Rzeczpospolita".



*** Jestem absolutnie za każdym rozsądnym sposobem stymulowania w obliczu spowolnienia gospodarczego i wysokiego poziomu bezrobocia. Jednak plan z PI budzi mój strach zważywszy na dotychczasowe doświadczenia z radosną twórczością całej grupy z czasów rządów Krzysztofa Bieleckiego kiedy szefem MPW był Janusz Lewandowski, a dyrektorem jego gabinetu Krzysztof Kilian. Czy znowu jak SP straci miliardy na ryzykownych transferach udziałów swoich spółek obronią się przed potencjalnym oskarżeniem tak jak to miało miejsce przy pierwszej prywatyzacji: „Oskarżony i inne osoby uczestniczące w prywatyzacji przyznali, że nie mieli doświadczenia,..



[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią 20:40, 17 Sty 2014    Temat postu:

Dlaczego nic się nie udaje zmienić w Polsce

[link widoczny dla zalogowanych]

Na SG na górce dziś kolejny tekst tego nieszczęsnego Piętaka o Kaczyńskim. A moja notka o Komorowskim, mimo że też na SG, choć ciut niżej, w ogóle nie budzi zainteresowania.*

No bo kogo obchodzi fakt, że prezydent demokratycznego kraju żąda od niezależnej prokuratury wykończenia swojego wroga politycznego i do tego robi to publicznie, bez najmniejszego obciachu? Nikogo - wszyscy się przyzwyczaili, ot - normalka. A jakby co, to oczywiście winien Kaczyński.

Lud się podnieca, szuka znaków i przepowiedni, wierzy we wróżki i tajemne spiski, tylko nie widzi, że jest dymany na czysto i bez skrupułów, bez żadnych sił tajemnych, po prostu robią was jak chcą, bo jesteście ciemni jak nie przymierzając ostatni kołtun.

Lud kocha wrzaski, ploty i Pudelka, myśleć się nikomu nie chce - za to zabawa w szukanie Żyda czy innego kozła ofiarnego trwa w najlepsze. A jak na chwilę przycicha i gdzieś ktoś coś mądrego wymyśli, to spoko - już tam "nasi" dbają o to, żebyście nie zmądrzeli przypadkiem. Przykłady> na kliknięcie myszą.

Po takim numerze, jak opisany w w/w notce - powinna wybuchnąć wielka afera, interpelacje, skargi do międzynarodowych organizacji na totalitaryzm, zamordyzm i Bóg wie co jeszcze. Coś się dzieje? A skądże - wszyscy są przyzwyczajeni.

Władza i jej akolici uważają, że PiS jest wyjęty spod prawa i można z nimi zrobić wszystko, a cała reszta przyjęła to do wiadomości - oto wyścig > puszcza się Murzyna, a za nim stado psów. Biali robią zakłady.

Wszyscy chcą być biali, prawda? A może nawet coś wygrać w tej loterii....

--------------------------------------------------------------------------------

Wydawało się przez chwilę, że lud zmądrzał i zaczął korzystać z demokracji - a guzik! Rozwalone referendum w Warszawie, wywaleni Elbanowscy, i lud już wie, że tak nic się nie poradzi. Ale nie wie, co dalej - no to teraz znowu najazd wszelkiej maści apostołów i wróżbiarzy.

A może by tak – do cholery – jedną prostą rzecz zrobić, choćby ogólnopolską sieć prawników, wspomagającą za frico albo za niewielkie kwoty zwykłych obywateli we wszystkich przypadkach robienia ludzi w durnia przez biurokrację, sądy, urzędy skarbowe itp.? Nie, nie, gdzież tam, a kto by chciał za frico, każdy sobie rzepkę skrobie i swoje pod siebie zgarnia, skrupulatnie przy tym niszcząc konkurencję. Ludzie jakby mogli, to by się pozagryzali, a najchętniej zagryźli by sąsiada, a wszystko w oparach absurdu i histerii.

Stawiali się kibole? No to posadzili Starucha i teraz już jest spokój, a banda durnowatych post-endeków próbuje wjechać do parlamentu UE na tym poruszeniu. Stawiali się ludzie przeciw władzy poprzez referenda? Premier razem z prezydentem wytłumaczyli, co zrobią tym, co pójdą na referendum. Itd., itp. Aktualnie znowu trwa wzmożona akcja „złap agenta na prawicy” i rozwija się żywiołowo, stary ubecki numer, zawsze działa.

--------------------------------------------------------------------------------

Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.

Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.

Sta­raj­my się tak postępo­wać i tak żyć, by ni­komu w naszej Oj­czyźnie nie brakło dachu nad głową i chle­ba na sto­le, by nikt nie czuł się sa­mot­ny, po­zos­ta­wiony bez opieki.

Wy­magaj­cie od siebie choćby in­ni od was nie wymagali.

Nie ma po­koju bez spra­wied­li­wości, nie ma spra­wied­li­wości bez przebaczenia. Uz­drówcie ra­ny przeszłości miłością. Niech wspólne cier­pienie nie pro­wadzi do rozłamu, ale niech spo­wodu­je cud pojednania.

Praw­dzi­wa cy­wili­zac­ja nie po­lega na si­le, ale jest owo­cem zwy­cięstw nad sa­mym sobą, nad mo­cami nies­pra­wied­li­wości, egoiz­mu i niena­wiści, które są zdol­ne zniek­ształcić praw­dzi­we ob­licze człowieka.

I wreszcie :

Nie chciej­cie oj­czyz­ny, która was nic nie kosztuje!


Zapomnieli wszyscy, co? Mamy Wielkiego Świętego, ale żeby go posłuchać, poczytać – po co. Lepiej żyć sensacją jednodniową i z takim samym przejęciem przyjmować informacje o nowej kiecce Grycanek i oficjalnym rozwalaniu demokracji przez najwyższe władze. Byle nie widzieć, byle nie słyszeć.... nieustająca „powtórka z rozrywki”........

Pytali mnie tu niektórzy, o czym właściwie jest ta ballada o krzyżowcu – właśnie o tym! O wojnie i nienawiści, o pysze i chęci zysku, wreszcie o durnym tłumie, który lezie w dobrej wierze za cieniem, a potem...... Zapomnieli już, jak to krzyżowcy z rozpędu zniszczyli chrześcijański Konstantynopol/Bizancjum? 13 kwietnia 1204, nie tak dawno była okrągła rocznica, 800 lat. A może w ogóle nie wiecie, bo i skąd......



Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór - to o was, o waszym chocholim tańcu i waszych mrzonkach, o wielkich strachach i wielkich wrogach, legendy dla niewolników sprzedawane po groszu. Nieustająca wojna piesków o michę i łaskę pana/dobroczyńcy.

Suplikację z uniżeniem wnosimy przed tron! A król wypieprza te suplikacje podpisane przez miliony i ryczy ze śmiechu. Mózgi wam odjęło, i tym po prawej i tym po lewej tak samo. Dwór Króla Słońce i upokorzona reszta, która śni sny o rewolucji i rycerstwie giewontowym.

A wystarczyłoby trochę godności, tak, zwykłej godności, przynależnej człowiekowi wolnemu....

Naród gi­nie, gdy zniep­ra­wia swo­jego ducha, naród rośnie, gdy duch je­go co­raz bar­dziej się oczyszcza i te­go żad­ne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć.

Całym sobą płacisz za wol­ność - więc to wol­nością na­zywaj, że możesz, płacąc ciągle na no­wo, siebie posiadać.





[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Korzystałam z cytatów ze strony > [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią 18:51, 14 Mar 2014    Temat postu:

Przekupni politycy, powroty i przebudzenia

[link widoczny dla zalogowanych]

"I powiedzmy sobie szczerze. Bez emocji sobie powiedzmy. Chujowe jest to społeczeństwo. Przepraszam za szczerość. Po prostu. Polacy mają w dupie wszystko. Ludzie w całej masie są dość debilowaci… no, należy powiedzieć sobie prawdę. I należy, jeżeli chcemy oddziaływać na masy, musimy dokładnie znać psychikę debila. Pamiętajmy, że żadna ideologia tego społeczeństwa nie ruszy. Mam nadzieję, że teraz jakby widzicie, że żeby być skutecznym, nie można nie być cynicznym. Nie można. Bo będąc otwartym, szczerym, będąc sobą nic nie zdziałacie, nic po prostu.(Piotr Tymochowicz do kandydatów na polityka)

Taki punkt widzenia podzielają sami politycy i zapewne Donald Tusk. Przyjrzyjmy się co się dzieje wśród politycznych elit…..

Nie przebrzmiał jeszcze marsz żałobny z (chwilowego?) pogrzebu kolekcjonera zegarków Sławomira Nowaka i mamy sensację; Michał Kamiński ma być lokomotywą pociągową listy do PE z PO.

„Lubię dobre koszule, eleganckie spinki. Lubię sprawiać sobie odrobinę luksusu, nosić dobrą teczkę, portfel. Zbieram wieczne pióra.(Michał Kamiński 17 lutego 2009) „ Mówił także: Żyjemy w kraju, którym trzęsą nieodpowiedzialni ludzie(PO), ale prezydent nadal może podróżować i żaden pan Arabski, ani nawet trzech panów Arabskich nie uniemożliwią mu tego. Opis: o odmowie użyczenie prezydentowi Kaczyńskiego samolotu do Brukseli. W grudniu 2013 roku wieszczył 50 % zwycięstwo PiS w wyborach do europarlamentu i zapowiadał swoją emeryturę polityczną. W marcu 2014 roku będzie wspierał kampanię wyborczą PO i startuje z 1 miejsca na liście tej partii do PEU.

Poglądy Kamińskiego nigdy nie były zbieżne programami PO. Jak widać niechęć do programu, pustosłowia tej partii i karykaturalnych działań (głównie na rzecz swoich) jest mniejsza od woli zaspokojenia swojego pragnienia „odrobiny luksusu”. Przykładów polityków zmieniających opcje polityczne za synekury w partiach –przeciwnikach swoich kolebek kariery politycznej- jest wielu. Koszty społeczne tych volt są nie do przeceniania. Arłukowicz jako minister zdrowia nadal sprawdza się jedynie propagandowo, Kluzik-_Rostkowska spokojnie wmawia społeczeństwu, ze to, co było sztandarowym zarzutem w jej poprzedniej partii (obowiązek szkolny dla 6-latków) to „wyższa konieczność” od momentu kiedy została ministrem PO.

Najczerwieńsze komuchy z okresu PRL –u przekabaciły się na sztandarowych piewców systemu kapitalistycznego. W sumie nic dziwnego…i wtedy i teraz to PRYWATA stanowiła cel dla działaczy politycznych. Zero zażenowania. Jakby zmiana poglądów, gładkie wchodzenie sensie oni się nie mylą. Tyle, że to nie oni sami, ale społeczeństwo wznosi się na szczyty głupoty. Wybierając na synekury w PE m w Sejmie czy Senacie. Jakim głupcem trzeba być, aby wierzyć podobnym ludziom. I powierzać im decyzje od których zależy nasza teraźniejszość i przyszłość.
Znany sportowiec, znakomity na boisku czy bieżni – może sprawdzić się, jako fachowiec od sportu. Ale w PE może reprezentować nie ten rodzaj eksperckości, na którym nam zależeć powinno. O celebrytach nie wspomnę. Tak jak i wykorzystywaniu zbieżności nazwisk ze znanymi politykami (Obecnie dwoje Kwaśniewskich: Jolanta i Aleksander startuje do PE). Czy w obecnych wyborach ktokolwiek będzie sprawdzał dokonania kandydatów? Kim są, jakie mają poglądy?

Jesteśmy traktowani jak debile. Nie tak dawno, w atmosferze skandalu podszedł z krzesła ministra rolnictwa Marek Sawicki. Po 20 miesiącach wraca jako zbawca rolników. Cóż, w zawierusze związanej z agresją putinowskiej Rosji debil nie będzie sięgał do raportu NIK i taśm wskazujących na niezwykły nepotyzm w spółkach na które ma wpływ minister rolnictwa. Albo jakichś taśm hańby….

Od fiaska jednodniowego noblisty, grożącego ukraińskiej opozycji śmiercią jeśli nie podpiszą ugody z morderca Janukowyczem nastąpiło gwałtowne przebudzenie całej ekipy Tuska.* Także mediów. Zgodnie wmawiających nam przez lata ,że kierunek w którym zdąża batiuszka Putin to nowe oblicze demokratycznej Rosji. Że UE jest gwarantem spokoju w Europie. A USA nam do niczego nie jest potrzebne, bo sami sobie zbudujemy tarczę antyrakietową. Wizja braci Kaczyńskich (konieczność budowania sojuszy do obrony przez imperialistycznymi zakusami Putina) na wszelkie sposoby przedstawiana była jako dowód na ich oszołomstwo i rusofobię. I nagle, 22 lutego 2014 roku nastąpili gwałtowne przebudzenie. Tuska, Sikorskiego i Komorowskiego. Z dnia na dzień demokrata Putin został satrapą o inklinacjach imperialnych. Mimo ostrych słów kilkanaście dni później, gdy delegacja OBWE nie została wpuszczona przez Rosjan na Krym, minister Siemioniak przyjmował rosyjską inspekcję w polskim wojsku. Przez lata w BBN generał Koziej zaprzyjaźniał się z rosyjskimi wojskowymi. Mimo, ze na Ukrainie trwał Majdan pan generał nas informował tak: „ szef BBN życzył widzom na 2014 rok spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Mówił też, że: są przesłanki, abyśmy spokojnie patrzyli na przyszły rok. Mamy zaawansowaną budowę systemu bezpieczeństwa narodowego. Chcemy też koncentrować się na zagrożeniach w cyberprzestrzeni, które realnie najbardziej mogą nam zagrażać”. Pewnie zapewnienia o spokoju uzyskał dzięki umowie podpisanej przesz SKW z rosyjskim FSB! **To ja chromolę taki BBN, który nie ma pojęcia, co może wydarzyć się tuż przy polskiej granicy.

Z rosnących sondaży poparcia dla PO może wynikać, że mamy też kolejne „przebudzenie” wyborców.Wystarczyło kilkanaście dni ostrej retoryki ludzi, którzy przez swoją wieloletnią walkę z PiS ignorowali zagrożenia geopolityczne, przed którymi konsekwentnie przestrzegali Polaków bracia Kaczyńscy i PiS, aby znowu uwierzyli w wiarygodność Tuska i jego ekipy. Mam nadzieję, że tylko na moment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 16:18, 26 Paź 2014    Temat postu:

Dlaczego lemingi ciągną nas w przepaść?

[link widoczny dla zalogowanych]


Utrzymujące się poparcie dla Platformy Obywatelskiej świadczy o tym, że jako naród zatraciliśmy instynkt samozachowawczy. Duża część obywateli wciąż chce głosować na partię, która nawet nie udaje, że jest w stanie sprostać obowiązkowi, dla którego państwo jako takie w ogóle istnieje. Dlaczego lemingi ciągną nas w przepaść?

Fenomen Platformy jest imponujący, ale w sumie dość oczywisty. Mogła ona całkowicie sprzeniewierzyć się swoim liberalnym hasłom gospodarczym (m.in. podwyżka VAT). Mogła bez specjalnych konsekwencji przepychać reformy bardzo niepopularne społecznie (m.in. zwiększenie wieku emerytalnego). Mogła bez szwanku wyjść z afery hazardowej, w swojej istocie podobnej do afery Rywina (podejrzane majstrowanie przy ustawach), po której SLD się do tej pory nie pozbierało. Mogła w końcu przetrzymać aferę Amber Gold, mimo że całkiem nieepizodycznie przewinął się w niej syn premiera, a i rola samego Tuska w kwestii wiedzy czy też niewiedzy o tej piramidzie finansowej pozostaje niejasna do dziś. A mogła Platforma to wszystko przede wszystkim dlatego, iż jako ostatni gwarant pookrągłostołowych porządków dysponuje nieporównywalną do żadnych innych rządów osłoną medialną, a także dlatego, że PIS się intelektualnie wyjałowił, na placu boju zostawiając Hofmanów i Błaszczaków, którym dobrze jest, jak jest.

Nie wydaje się być specjalnie śmiałą teza, że bez nieustającego wsparcia medialnego na każdym odcinku, rząd Tuska upadłby już dawno temu pod ciężarem własnej nieudolności. Nie upadł, ponieważ wszystkie telewizje o ogólnokrajowym zasięgu, lansujące wspólny przekaz o konieczności takiego czy innego działania, w takiej czy innej kwestii, bez trudu wyrobią w masowym odbiorcy takie przekonanie, jakiego akurat wymaga mądrość etapu.

Nie należałby mieć nawet do tego masowego odbiorcy pretensji, gdyby nie fakt, że za rządów Platformy miały miejsce trzy wydarzenia, których znaczenie ma obowiązek zrozumieć każdy, kto uważa siebie za obywatela. Chronologicznie, są to: katastrofa „posmoleńska”, afera taśmowa i ostatni wyskok Sikorskiego („Radekgate”).

Te trzy, z pozoru różne i niekoniecznie powiązane sprawy są kluczowe dla wypadków w Polsce, ponieważ mają jeden wspólny mianownik: uderzają w fundamentalną funkcję, dla jakiej istnieje państwo- zapewnienie bezpieczeństwa.

Katastrofa posmoleńska

Katastrofa Smoleńska była traumą dla całego narodu. Można by powiedzieć, że już wtedy każdy odpowiedzialny premier podałby rząd do dymisji w sytuacji, w której zawodzą wszelkie procedury, za które ów rząd był odpowiedzialny, w wyniku czego w katastrofie lotniczej ginie prezydent i 95 przedstawicieli elit, wśród nich najwyżsi rangą wojskowi, politycy i urzędnicy. Ale z tego oskarżenia Tuska łatwo można wybronić. Wtedy wszystko wskazywało przecież na katastrofę spowodowaną mgłą, błędy pilotów, potencjalną presję, wywieranie której przypisywano Lechowi Kaczyńskiemu. Jednak wydarzenia, które miały miejsce później, proces wyjaśniania przyczyn katastrofy, określany przez prawicowych komentatorów politycznych „katastrofą posmoleńską”, to już nie była trauma, to było upokorzenie.

Niewyjaśniona do tej pory zgoda na badanie katastrofy na podstawie oddającej śledztwo Rosjanom konwencji chicagowskiej, brak wraku, oryginałów czarnych skrzynek, kłamstwa obecnej premier Kopacz o „ziemi przekopanej na metr w głąb” i udziale polskich patomorfologów w sekcjach zwłok, mylenie ciał, rosyjskie wymysły o pijanym gen. Błasiku w kokpicie, kilka mocno podejrzanych samobójstw, a w końcu szalejące „z niewyjaśnionych przyczyn” wskaźniki TNT. Wszystko to razem sprowadza się do jednego, pewnego wniosku: nawet, jeżeli to nie był zamach, to Putin nam wszystkim pokazał, że mógł go zrobić i, że nawet, jak go zrobił, to my nie możemy nic. Rząd, który podchodzi do takiej sytuacji z dezynwolturą godną zaśpiewu „Polacy, nic się nie stało”, jak mantrę powtarzając, że wszystko zostało wyjaśnione, jasno komunikuje społeczeństwu, że nie jest w stanie utrzymać w narodzie jako takiego komfortu bezpieczeństwa i, że kwestię tego bezpieczeństwa po prostu lekceważy.
Afera taśmowa

Afera taśmowa odsłoniła tak zwane kulisy władzy, obnażyła nikczemności i polityczne kombinatorstwo na granicy prawa. W tym sensie nie była szczególnie różna od innych dużych afer III RP, z wyjątkiem faktu, że mieliśmy możliwość obcowania z podsłuchami, więc żałośnie niskiego poziomu intelektualno-moralnego jej uczestników nie dało się przykryć. W kraju demokratycznie dojrzałym zakończyłaby się pewnie pogonieniem odpowiadającej za nią formacji na cztery wiatry, u nas jednak front medialny, wspierający zagadującego konferencje prasowe Tuska, zdołał rozmyć istotę niekonstytucyjnego układu Belki z Sienkiewiczem tak, że przeciętny widz wieczornych programów informacyjnych miał pełne prawo rozumieć z tej afery dokładnie zero.

Jednak afera taśmowa miała jeszcze jedną, wydaje się, że pomijaną, mimo swojej ogromnej wagi, istotę. Mieliśmy bowiem do czynienia z sytuacją, w której ktoś, nie wiadomo kto, nagrał kogoś, nie wiadomo kogo, mówiącego coś, nie wiadomo co. Dochodziły do opinii publicznej przecieki o możliwych uczestnikach podejrzanych rozmów, panowało jednak ogólne przekonanie, że jest to kolejny element załatwiania jakichś „dealów” na szczytach władzy. I co? I nic. Akceptowaliśmy fakt, że praktycznie każdy minister, nie wyłączając premiera, mógł być szantażowany, czyli, że cały rząd mógł być potencjalnie zmuszany do działania wbrew polskiej racji stanu. W kraju demokratycznie dojrzałym już cień podejrzenia, że ważny polityk może być sterowany w prywatnym interesie jakichś podejrzanych typów, skutkowałby usunięciem delikwenta bez oglądania się na kwestię winy czy niewinności tylko i wyłącznie z uwagi na możliwość wymuszania na nim decyzji. U nas rząd trwał. Ludzie mieli prawo nie rozumieć mechanizmów emitowania obligacji, nie mieli jednak prawa nie widzieć, że brak dymisji rządu w kontekście afery taśmowej czynił kwestię bezpieczeństwa państwa iluzoryczną.

„Radekgate”

Na tym tle wyskok Sikorskiego z deklaracją, że Putin proponował nam rozbiór Ukrainy, stanowi dopełnienie ogólnego obrazu beznadziei. Oto marszałek sejmu może otwartym tekstem przyznać, że cała nasza polityka wschodnia była rozkosznie prowadzona w kierunku sprzecznym, niż wymagała tego sprawa narodowego bezpieczeństwa, rozumianego w kontekście Rosji Putina całkiem dosłownie, jako brak okupacyjnej armii w Warszawie. No bo jak inaczej można zsyntetyzować gadanie Sikorskiego? Skoro Putin mówił o rozbiorze, to się trzeba było zbroić, alarmować sojuszników, działać. I pod żadnym pozorem nie oddawać śledztwa smoleńskiego. Zamiast politycznego wstrząsu mamy za to w III RP marszałka, który wychodzi na konferencję i mówi, że zapomniał czegoś, co nie miało miejsca. Po kilku dniach Donald Tusk majestatycznie materializuje się na fotelu zachwyconego Żakowskiego w TOK FM, zamykając sprawę, bo przecież marszałek wyjaśnił już, co trzeba. Jak to się w internetach pisze, EOT.
Umysłowość leminga

PO ma 30%, PIS mniej więcej tyle samo. Można wytykać PIS-owi wiele błędów, punktujących przyczyny, dla których im „nie rośnie”. Nie można jednak nie zauważyć, że w tym samym czasie Platformie nie spada. A to oznacza, że jest wciąż ogromna rzesza wyborców, którzy albo nie potrafią, albo nie chcą reagować, kiedy bezpieczeństwo państwa, a więc także ich, tego państwa obywateli, rozkłada się w postępie geometrycznym.

Głębsza, psychologiczna przyczyna, dla której lemingi pozwalają Platformie ciągnąć kraj w przepaść i która jednocześnie sprawia, że tak łatwo jest trafić mediom głównego nurtu ze swoją „wizją świata”, wynikać może z fundamentu, na jakim ulokowane zostało poparcie dla PO. Fundamentem tym jest opisywany wielokrotnie „przemysł pogardy”, czyli zmasowana kampania negatywna, której celem było zohydzenie braci Kaczyńskich nie na poziomie polityczno-intelektualnym, ale czysto ludzkim. Że mali, że parskają, że seplenią, że Borubar, że kartofle, że obciach, że Lech alkoholik, że z matką, że z kotem, że zakompleksieni, że pierwsza dama brzydka, że zawistni, mściwi i ponurzy. Wiadomo, że żaden pozytywny przekaz nigdy nie zadziała tak silnie, jak propaganda negatywna, a trzeba przyznać, że braciom Kaczyńskim zafundowano ją w wymiarze totalnym. Jednak człowiek, który się takiej kampanii podda, podpisuje cyrograf z własnym sumieniem, polegający na tym, że, gdyby chciał się z nienawidzenia Kaczyńskich wycofać, musiałby przed samym sobą przyznać, że dał się zmanipulować, a jego obsesyjna niechęć wcale nie wynika z nieprzeciętnego poziomu intelektualnego, jaki reprezentuje jako mieszkaniec miasteczka Wilanów. I, że prawda może wyglądać zupełnie inaczej, że może okazać się, że to on, elita tego kraju, jest idiotą. Na tak odważną autorefleksję, nawet w obliczu nieodpartych argumentów, stać niewielu. Dlatego wyborca o umysłowości leminga łyknie każdy pretekst, żeby móc chociaż jeszcze jeden raz zagłosować na Platformę i zmierzać w przepaść dalej. Nawet, jeżeli ten pretekst jest tak niestrawny, jak Ewa Kopacz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 6:40, 20 Lis 2014    Temat postu:

Społeczeństwo naiwnych sierotek

[link widoczny dla zalogowanych]

Choroba, która ogarnęła siedem lat temu Polaków będzie trudna do wyleczenia. W kategoriach zbiorowych, jako społeczeństwo, powinniśmy zostać zamknięci w wariatkowie.

Patrząc na powyborcze cuda ogarniają mnie smutne refleksje.

Jako społeczeństwo współcześni Polacy są – przykro to powiedzieć - masą naiwniaków, która po minimalnej tresurze rzuciłaby się do kupna dziurawych butów po zawyżonej cenie. Nie rzuca się, bo nikt jej jeszcze w tę stronę nie tresował, ale przyjdzie na to czas. Są masą ludzi pozbawionych jakiejkolwiek umiejętności wyciągania wniosków przyczynowo – skutkowych. Może, gdy większość palnie się młotkiem w głowę i ją zaboli, to jeszcze te fakty połączy. Ale jest już zbyt głupia, by zrozumieć związek między tym, że wieczorem pod domem nie ma samochodu a tym, że rano oddało się kluczyki nieznajomemu. Gdy wejdzie do lasu, to zobaczy drzewa, ale już nie ogarnie, że drzewa tworzą

To cud, że jako społeczeństwo jeszcze istniejemy, bo ewolucja takie pomyłki powinna eliminować. Widocznie jednak nawet stado baranów jest komuś potrzebne, więc utrzymuje je przy życiu, by mógł je strzyc. Niestety pokolenie najgłupsze z głupich to pokolenie 30-40 latków, czyli tych, którzy są w sile wieku i z racji tego winni być powyżej średniej.

Prawie połowa Polaków, która poszła na wybory wybrała Platformę i jej zielonego koalicjanta. Istnieje ponad 40% naiwniaków, którzy nie widzą związku między swoim wyborem a tym, że w XXI wieku nie można policzyć głosów, bo „system nie czyni wydruków”. Tak samo jak nie można policzyć głosów, tak samo nie można niczego. Zawsze znajdzie się wytłumaczenie, które naiwniak kupi, choćby w niedzielę wykluczało ono to, co usłyszał naiwniak we wtorek. Ale może wykluczać, bo naiwniak i tak żadnej refleksji nie podejmie. Logika – słowo nieznane.

Liczbowo takich zagubionych sierotek są miliony. I żadna z nich nie widzi związku między swoimi głupimi decyzjami w dniu wyborów a tym, że do lekarza w 2014 r. można zapisać się najszybciej na 2016 r. Żadna z sierotek nie rozumie, że ma co miesiąc w portfelu 100, 200, 500 zł mniej, bo zagłosowała na komediantkę, która jedyne co ma do powiedzenia, to „jestem kobietą", "jako kobieta", "jak wiele kobiet", "jak polska kobieta", a wcześniej krętaczowi, który spierniczył do Brukseli po pensję rzędu kilkaset tysięcy euro i każe wierzyć, że to sukces każdego pojedynczego Polaka. Ale co tam: naiwniak i sierotka uwierzą, że to ich własny sukces.

Żadna z sierotek nie widzi związku między tym, że w jej sąsiedztwie zamknięto szkołę, pocztę, zlikwidowano połączenie kolejowe, podniesiono czynsz za mieszkanie a tym, że poszła w niedzielę głosować na PO i jej zielonego koalicjanta.

Obok naiwnych sierotek pasie się stado zrezygnowanych, dla których, to czy wygra PO czy Pis nie ma żadnego znaczenia, bo jedni są podobni do drugich. To być może nawet stado liczebnie wcale nie mniejsze. Także i ono nie potrafi rozpoznać rzeczywistości wokół siebie.

Jeśli bowiem tym samym jest mówienie obwieszonemu zegarkami Nowakowi „Sławku jesteśmy z tobą” i natychmiastowe wyrzucanie skompromitowanego Hofmana, to tutaj nie ma już co tłumaczyć różnic. Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że również trafiło się na zaczadzonego rodaka, tyle tylko, że zaczadzonego z nieco innej strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Wto 10:04, 24 Maj 2016    Temat postu:

Przykład idzie z góry, czyli po co płacić alimenty?

[link widoczny dla zalogowanych]

Jest to jeszcze jeden przykład jak życie celebrytów oddziałowuje na szaraków. Oto najgłośniejszy z celebrytów z kitkę czesany, jest idolem pewnej części Polaków.
Tak, fajnie by było, gdyby był idolem Polaków walczących o praworządność w naszym kraju. Niestety, ale nasz celebryta udający walczącego o praworządność, ewidentnie stał sie idolem Polsków nie płacących swoich zobowiązań.

Ja wiem, że dla wielu ludzi o wykształceniu (?) tzw humanistycznym (co za mylące określenie!) matematyka, a juz szczególnie statystyka – to ich najwiekszy wróg. Wróg wiekszy nawet od czterodziałaniowego kalkulatora. Jeden z ich guru stwierdził kiedyś coś w rodzaju : są kłamstwa, większe kłamstwa i statystyka i cała ta rzesza ludu nienawykłego do logiki i nienawidzacych liczb – przyjęła te stwierdzenie z entuzjazmem i traktuje jako jeden z niewielu pewników w ich pełnych wątpliwości innych dogmatach „postępowej” wiary.

Niestety dla nich, matematyka i statystyka to jedyne pewne rzeczy w naszym życiu, nie podlegające różnym manewrom mającym zakłamać ich wartość. Bo na tym głównie polega działalność ludzuff postepu. Na zakłamywaniu rzeczy oczywistych, na wprowadzaniu do obiegu fałszu jako prawd objawionych. Stąd ich patologiczna nienawiść do matematyki i statystyki. Oczywiście, że matematyka czy statystyka w rękach szarlatana może sprawiać wrażenie fałszu. To tak jak kiedyś, gdym młodziutki był, ludzie „postępu” na dowód „bzdurności” statystyki przytaczali przykład typu” jeśli mój sąsiad bije swoją żonę codziennie, a mój tata wcale, to ze statystyki wynika, że mój tata z sąsiadem tłuką swoje żony co drugi dzień. Będąc młodziutkim chłopakiem , jeszcze niewiele rozumiejącym ze świata, śmiałem się z takiego „dowodu” na fałsz statystyki. To dopiero dużo później, gdym szkoły zaliczał, dotarła do mnie głupota i fałszywa technologia kolportowania tego typu kłamstw. Oczywiście, że jeżeli przyjmiemy zbyt mały obszar badawczy, to wyniki będą nieprawdziwe, bowiem dotyczą one małego fragmentu rzeczywistości. Bowiem w tym przypadku , dopiero odpowiednio wielkie próbki statystyczne dają prawdziwe, realne wyniki.

Ale to już przekracza zdolność pojmowania ludzi, którzy uwielbiają debatować nad włosem dzielonym na czworo czy nad dylematem ile diabłów zmieści się na główce szpilki...

Oto dzisiaj na Interii podaja ciekawe dane statystyczne.

„Po IV kwartale 2015 roku w Rejestrze Dłużników ERIF BIG SA wartość długów alimentacyjnych wynosiła 5,2 mld zł, a po I kwartale 2016 roku już ponad 9 mld zł. To znaczy, że tylko w ciągu trzech miesięcy wzrosła ona o 25 proc. Natomiast w stosunku do I kwartału 2015 r. aż o 415 proc.”

I teraz konia z rzędem temu, kto zgadnie, co takiego się w Polsce stało, że między Iszym kwartałem 2015 a Iszym kwartałem 2016 ilość niespłaconych alimentów wzrosła aż ponad CZTEROKROTNIE!?


Ja nie mam wątpliwości. Przykład z góry. Przykład najsłynniejszego alimenciarza w Polsce, pompowanego przez media dał wielu ludziom asumpt do naśladowania. Skoro , jak myślą, można nie płacic alimentów, pokazywać się publicznie i jeszcze członkowie tej sekty bronią tego człowieka – to jakim trzeba byc skończonym frajerem, żeby alimenty płacić! Po co? Nie płacę, skoro ten z kitką nie płaci. Skoro można nie płacić i być z tego dumnym. Skoro Żakowski twierdzi, że jest wojna i utrzymywanie własnych dzieci musi poczekać, to ja idę na wojnę!

I tak wielka polityka zeszła pod strzechy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
w51
Administrator


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 16:23, 22 Wrz 2019    Temat postu:

Czy normalny człowiek popierałby władzę, która go bezczelnie okradła?

A tak się ciekawie składa, że poprzednia władza, PO i PSL, która nie lubiła kontrolować złodziejskich cystern, nie dostrzegała luki VAT-owskiej, nie chciała wiedzieć, co to jest Amber Gold, nie przeszkadzał jej rabunek warszawskich kamienic, wszystkich nas, Szanowni Rodacy, na wiele miliardów okradła. Obecnie koniecznie chce wrócić do rządowych gabinetów, póki jeszcze funkcjonują w sądach zblatowani koledzy. To jest chyba oczywiste dla normalnego człowieka.

Popierać to towarzystwo w nadchodzących wyborach mogą jedynie głupcy albo wspólnicy, czyli osobnicy ex definitione zdegenerowani. Kto wie, czy poza cysternami nie należałoby naznaczyć specjalnym znacznikiem takich obiektów, jak: kamienice wstydu, oddawane za łapówki fałszywym reprywatyzatorom. Kolektory wstydu, trujące Wisłę fekaliami. Teatry wstydu, przedstawiające tandetne badziewie jako sztukę. Pucze wstydu, kompromitujące parlament jako ostoję demokracji.

Jan Pietrzak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚWIATOWID Strona Główna -> A co tam Panie ... w polityce??? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin