|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 18:57, 28 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Bronisław Łagowski - Bez uprzedzeń
Wybory i sprzeciw
Współczesne teorie polityczne dotyczą prawie wyłącznie demokracji, jak nie wprost, to pośrednio. Poczucie, że rozwój ustrojów został szczęśliwie i raz na zawsze uwieńczony demokracją, jest powszechne i nawet komuniści byli przekonani, że reprezentują ulepszoną formę demokratycznego ideału. Ulepszona ona nie była, ale że pewne tendencje demokratyczne doprowadzili do skrajności, temu nie można zaprzeczyć. Czy istniało i czy istnieje społeczeństwo bardziej egalitarne? Prawdą jest, że w końcu olbrzymia część społeczeństwa, łącznie z częścią ludzi władzy, poczuła się wykluczona – mówiąc dzisiejszym językiem – ale prawdą jest także, iż pierwotną intencją komunistów było zniesienie wszelkiego wykluczenia. Komunizm był jedną z prób, tragiczną w skutkach, udoskonalenia zastanej demokracji przez jej radykalne zdemokratyzowanie.
Pogląd, że demokracja jest szczęśliwym końcem historii, spowodował, że z teorii politycznej zniknęło klasyczne pytanie o najlepszy ustrój. Po co się pytać – wiadomo, że najlepsza jest demokracja.
Nie mamy więc ideału, którym moglibyśmy zmierzyć wartość, zalety i wady demokracji. Miarą demokracji jest demokracja. Udoskonalanie demokracji polega na jej demokratyzowaniu. Idea praw człowieka się strywializowała, zrosła z demokracją, a jej pierwotny sens i patos moralny prawie zniknęły. Osłabia ona władzę, ale jej nie ogranicza.
Czy kulturę, w dzisiejszej demokracji popadającą w degrengoladę, można uzdrowić prawami człowieka?
Co w demokracji jest najważniejsze i zasługuje na bezwzględną obronę? Karl Popper, jeden z najwybitniejszych myślicieli właśnie minionego wieku, twierdzi, że jest to taki ustrój, który pozwala w sposób pokojowy pozbyć się złego rządu. Ta możliwość wystarczająco uzasadnia uznanie, jakim ten ustrój się cieszy.
Według tego poglądu wybory mają w zasadzie charakter negatywny i wyrażają się w skreślaniu. Wyborca wie, co robi, gdy skreśla kandydata znanego sobie od złej strony, gdy natomiast daje głos za, to gra w ruletkę. Nigdy nie ma pewności, w jakiej partii czy w jakim klubie wyląduje pan Arłukowicz, pan Nałęcz czy pan Rosati. Ma podstawy do osądzenia tego, co się już stało, ale wmawianie mu, że decyduje o przyszłości kraju, to oszukańcza demagogia.
Czy w pierwszych demokratycznych wyborach powiedziano mu, że Kościół zagrabi znacjonalizowany majątek pochodzenia feudalnego, że w dyskrecji przewiduje się dwa miliony bezrobotnych, że znaczna część przemysłu upadnie, a Polskie Koleje Państwowe się rozjadą, że pewna kategoria wnuków w majestacie prawa uzyska dobra należące do państwa? W każdych wyborach pretendenci do sprawowania najwyższych urzędów część swoich zamiarów trzymają w tajemnicy.
Cała klasa polityczna solidarnie wyklucza z „debaty” przedwyborczej ważniejsze kwestie państwowe i gospodarcze. Klasa dziennikarska nie musi tych kwestii wykluczać, ona ich nie zna.
W Polsce Popperowska rola demokracji jest obecnie ograniczona. Jeżeli wyborcy odbiorą władzę partii rządzącej, rządy obejmie druga jej wersja.
Z psychologicznego punktu widzenia zachodzi między nimi wielka różnica; w jednej (nie muszę wymieniać nazwy) ton nadają psychopaci, kto chce się tam przypodobać kierownictwu, musi udawać paranoika, choćby był człowiekiem najzdrowszym na umyśle. Druga wersja skupia ludzi normalnych, trzeźwych, a nawet dopuszczalne okazały się takie przypadki jak markiza Małgorzata Kidawa-Błońska, w każdym geście i słowie elegancka i mimo że rozumniejsza od wielu swoich kolegów, nie słychać, żeby ją z partii chcieli usuwać.
Przy tych różnicach psychologicznych PO i PiS stanowią jeden blok, jeden obóz polityczny, wyprowadzający swoje przywileje z tych samych wydarzeń, mający jednego i tego samego wroga. Konflikty między nimi biorą się z paranoicznej wyobraźni politycznej PiS-u, a nie z realnych czy ideowych sprzeczności.
„Czarnym koniem” – w tej chwili jeszcze nie wiem: wyborów czy sondaży – stała się partia Palikota. Kto może powiedzieć, że wie, co zrobi Janusz Palikot, gdzie się znajdzie w przyszłym Sejmie: na lewicy czy na prawicy; pozostanie antyklerykałem czy pogodzi się z biskupami? Wytyka mu się, że stracił 20 milionów złotych na finansowanie ultraprawicowokatolickiego tygodnika, ale to było dawno i pewnie żałuje, ale parę lat temu dotował książkę kaczystowską w treści. Tego też pewnie żałuje, trudno się jednak nie dziwić, że człowiek humanistycznie wykształcony popełnia takie pomyłki w dziedzinie walki idei.
Moim zdaniem nagły przyrost poparcia w sondażach Palikot w największym stopniu zawdzięcza Jerzemu Urbanowi, który uwiarygodnił go w oczach znaczącej części elektoratu lewicowego, a może także wśród pewnej liczby wyborców prawicowych, bo ze zdaniem Urbana wszędzie się liczą. Jedno jest pewne: dzięki Januszowi Palikotowi Sejm zyska większą oglądalność.
Wybory, jak powiedziałem za Popperem, służą obywatelom do bezkrwawego pozbycia się złego rządu. Niestety, nie dają gwarancji ustanowienia dobrego rządu, ten powstaje lub nie za sprawą innych przyczyn. Stabilnej demokracji wybory dają chwilę przyjemności jak leżącemu na kanapie przewrócenie się na drugi bok. Najważniejsze są dla politycznej „klasy pasożytniczej”, jak ją słusznie określił kiedyś Donald Tusk, której władzę legitymizują. Dlatego całym sprzętem nagłaśniającym, jakim dysponuje kraj, wzywa ona do urn i prawo do głosowania przedstawia jako obowiązek. Zatroszczyła się nawet o to, żeby na papierze wyborca nie mógł wyrazić swojego stanowiska skreśleniem, graficznym znakiem sprzeciwu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:07, 29 Paź 2011 Temat postu: * * * * * * * * * |
|
|
A mnie to sie tam zawsze wydawalo ze demokracja polega na tym aby wybierac najlepsze, najbardziej pozadane przez uprawnionych i to wszystkich a nie tylko niektorych.
Ostatnie wybory pokazaly zdecydowanie czego chce PO, czego chce POlska, czego chca POlacy.
Szczegolnie w wyborach do Senatu, gdzie juz w ramach JOWow, spoleczenstwo mialo prawo wyboru tych najlepszych, nazwisk nie tylko partii, zupelnie przypadkowo pewnie okazalo sie ze prawie 2/3 wszystkich senatorow to ludzie kojarzeni z dotychczasowym Rzadem, jak mi sie wydaje bardzo slabego, ale mimo to najlepszego premiera ostatniego cwiercwiecza.
O tych co zajeli drugie, trzecie i czwarte miejsce tez by mozna sie rozpisywac ale pomijam to tym razem. Zaszczytne piate miejsce zajela Lewica, znaczy piate miejsce w wyborach do Sejmu, bo do Senatu to bylo raczej wstydliwie, no ale jak Lewica nie ma ani jednego prawego, sprawiedliwego, uczciwego, ktoremu wyborcy mogliby zaufac to nie dziwmy sie. Z pustego i Salomon nie naleje, a co dopiero Gżegosz.
Ale wybory byly ciekawe. Po raz pierwszy w Polsce a trzeci raz w ogole do parlamentu dostala sie jakas transa. Spoleczenstwo polskie pokazalo ze ma poczucie humoru ludowego. Ja bym tak do tej transy nie startowal. Byly tez inne sukcesy. Po raz pierwszy w historii nie tylko polskiego parlamentu mandaty uzyskaly wszystkie zony bylego wicepremiera Przemyslawa zwanego tez Gosiewskim. Przeogromnyy sukces PiSu i popierajacego ko Radyja, Spoleczenstwo polskie pokazalo jak bardzo popiera warstwy pokrzywdzone w tym wypadku wdowy. Kto by pomyslal ze obie wdowy, trzeba przyznac bardzo inteligentnie rozdzielone przez Prezesa Jaroslawa, jedna do Sejmu druga do Senatu, to wszystko ten sie myli. Rowniez wdowa po Prezesie IPNu sie dostala, chociaz sam Prezes ponoc faworyzowal w zakresie stosunkow pozamalzenskich pewna dziennikarke, ujawniajac jej nie tylko pewne intymne czesci ciala ale rownie poufne inne wiadomosci.
Zle rzady same odchodza, na tyle poczucia przyzwoitosci maja w Polsce niektorzy. Przykladem moze byc zdecydowanie najgorszy Rzad w historii nie tylko Polski - Premiera Jaroslawa. Odeszli sami, teraz jest nawet szansa ze posadzi sie ich przed Trybunalem Stanu i to nie za to ze odeszli ale za to co zrobili zanim odeszli.
W Wolominie znanemu z przestepczych tradycji chca postawic pomnik Prezydentowi i jego malzonce. Z tego co slyszalem na odslonienbie pomnika zaproszeni sa juz wszyscy zieciowie bylego Prezydenta, Jeden z nich kojarzony dotychczas z SLD to ponoc wyrazil chec przyjazdu, drugi jest chyba z Peło, chyba nie przyjedzie.
W kazdym badz razie SLD ma teraz wielkie powody do prawdziwej radosci, zaszczytne piate miejsce..., niektorzy juz spiewaja z radosci....BOJ TO BYL NASZ OSTATNI KRWAWY SKONCZYL SIE SMROD I ZWIAZEK NASZ BRATNI ODWOLAL LUDZKI ROD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 21:27, 10 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Piotr Żuk - Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/piotr-zuk-ciemno-wszedzie-glucho-wszedzie
Nastroje społeczne sięgają poziomu bruku. Propaganda rządowa, która przed Euro ogłaszała wzmocnienie polskiej gospodarki dzięki turniejowi piłkarskiemu, zupełnie się rozminęła z rzeczywistością. Już prawie jedna trzecia pracujących Polaków (31%) boi się utraty pracy, a bezpiecznie w firmie czuje się mniej niż połowa zatrudnionych (49%) – wynika z sondażu ARC Rynek i Opinia. Aż 40% badanych uważa, że miałoby problem ze znalezieniem nowego zatrudnienia.
Jednak nie tylko pracownicy mają podłe nastroje. Również przedsiębiorcy nie mają wesołych min. Po tegorocznej fali bankructw firm budowlanych i biur podróży okazuje się, że w ciągu ośmiu miesięcy tego roku liczba upadłych przedsiębiorstw jest o 23% wyższa niż w takim samym okresie ubiegłego roku. Firmy nie tylko wyciskają soki ze swoich pracowników, którzy po uwzględnie-
niu poziomu inflacji zarabiają coraz mniej, lecz także przestają być solidne wobec włas-
nych kontrahentów.
Prawie połowa przedsiębiorców w badaniach BIG InfoMonitor przyznaje, że ma problemy z zatorami płatniczymi – nie płacą zazwyczaj duże firmy mniejszym. Te drugie muszą cierpliwie czekać albo bankrutują.
Jeśli nawet przychylni rządowi Platformy Obywatelskiej analitycy ekonomiczni przyznają, że na koniec roku może być w Polsce średnio ok. 15% bezrobotnych, to oznacza, że będą powiaty, gdzie bezrobocie osiągnie poziom 25-30%. A to już tworzy stan katastrofy społecznej.
O ile jeszcze kilka lat temu sytuację rozładowywały wyjazdy zagraniczne za pracą, o tyle teraz ten mechanizm, choć wciąż działa, jest nieco mniej atrakcyjny. Nie z powodu poprawy sytuacji na polskim rynku pracy, ale z powodu jej pogorszenia na zachodnioeuropejskich rynkach pracy, gdzie bezrobocie też wzrosło, a dodatkowo przybyło sporo konkurencji w postaci emigrantów ze Wschodu i z Południa. Oni są w stanie pracować za jeszcze mniejsze pieniądze niż Polacy.
Pomijając globalny kryzys kapitalizmu, są również lokalne powody takiego stanu rzeczy. Właśnie rozpoczyna się nowy rok akademicki. W tym samym czasie dowiadujemy się, że w kolejnym konkursie grantów Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych wśród 536 docenionych projektów badawczych jest tylko jeden z Polski. I znowu rozpoczyna się lament nad polską nauką, ale nikt nie spyta min. Barbary Kudryckiej, dlaczego wydajemy takie nędzne grosze na badania naukowe i polskie uczelnie publiczne.
Pozycja polskich osiągnięć naukowych jest wprost proporcjonalna do wydatków z budżetu. Jakość kosztuje i nie ma nic za darmo. Środków do podziału jest zawsze za mało, ale trzeba dzielić mądrze. Nie wiem, czy rzeczywiście potrzebne są kolejne zabawki dla polskiej armii. Czy to jest naprawdę najlepsza inwestycja w rozwój naszego społeczeństwa?
Po co prężyć muskuły i wymachiwać szabelką, kiedy służba zdrowia leży, nauka ledwo dyszy, a środki na pomoc socjalną, zamiast zwiększać, zgodnie z dogmatami neoliberałów wciąż się tnie? Tego nikt nie wie. W dzisiejszych czasach inwestycja w naukę i kapitał kulturowy obywateli to najlepiej wydane środki. Rząd PO uważa jednak inaczej.
Dopóki ważniejsze będą wydatki na IPN, na bezsensowne – z punktu widzenia interesu Polski – wojskowe misje okupacyjne, na archaiczne ulgi finansowe dla Kościoła, to mentalnie wciąż będziemy społeczeństwem postfeudalnym.
Trudno budować konkurencyjność gospodarki tylko na taniej sile roboczej, która pracuje coraz dłużej za coraz mniejsze pieniądze. Tak można było budować bogactwo w feudalizmie lub we wczesnym kapitalizmie. Dziś bardziej się liczy myśl innowacyjna niż machanie łopatą.
W późnym kapitalizmie, gdzie ważniejsza dla oliwienia gospodarki jest konsumpcja niż produkcja (szczególnie ta przestarzała), bez zasobnych konsumentów trudno napędzać rozwój gospodarczy. A w Polsce większość wydatków pochłaniają sprawy przyziemne – opłaty za mieszkanie czy żywność. Na bardziej wyszukaną konsumpcję większości Polaków po prostu nie stać.
Gorzej, jeśli rozbudzone aspiracje absolwentów coraz biedniejszych i gorszych polskich uczelni napotkają bariery strukturalne, które sprowadzą ich na ziemię i pozbawią resztek złudzeń. Czy wówczas reklamy mamiące „nieograniczonymi możliwościami” staną się zapalnikiem buntu pokoleniowego? Na razie zwycięża chęć dostosowania się za wszelką cenę do obecnego porządku. Ale coraz bardziej rozchwiany ład polskiego „realnego kapitalizmu” ma coraz mniejsze możliwości absorpcji kolejnych roczników wychowanych na reklamie telewizyjnej i zapewnieniach o tym, że „rynek daje wielkie możliwości”. Zapomniano im dopowiedzieć, że daje, ale tylko wybranym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|