|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Czw 21:10, 17 Lis 2011 Temat postu: Za winklem PO zatem trzymajmy się za ... kieszenie |
|
|
Może jestem w błedzie ale sądząc po składzie nowego rządu nie czeka nas nic dobrego a tylko ... tępe cięcie wydatków oraz wzrost ordynarnego fiskalizmu.
Obojetnie co jutro ... z odpowiednio wyćwiczonym minami objawi Tusk ale z faktu, ze od paru miesięcy ustępujacy ministrowie interesowali się wszystkim tylko nie robotą a następcy są nowi, wynika, że odpada czynnik jakiegoś sensownego planu politycznego a w szczególności w wymiarze gospodarczym.
Co zatem pozostaje w wyimaginowanej krainie szcześliwości wszelakiej pod rządami PełO?
Strzyżenie ... owieczek i igrzyska.
W tym ostatnim Tusk moze napewno liczyć tylko na .... Palikota, albowiem PiS póki co ... leży i bedzie zajmował sie swoimi sprawami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 12:42, 19 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Niestety .... wykrakałem, a że szkoda pisać taka oto parafraza dowcipu z czasów schyłkowej komuny, który to czas jakby powrócił
PO expose Tuska , nie mając … dojścia do premiera i nie wierząc TVNowi24 Pan Bóg sam postanowił …. zstąpić na ziemię i zapytać liderów klubowych o to, co będzie dalej z Polską pod rządami wspomnianego.
Nie będzie …. prawa, sprawiedliwości i solidarności załkał z rozpaczą przewodniczacy Błaszczak
Nie będzie … sprawiedliwości społecznej, zapłakał ze wzruszenia Miller
Nie będzie … jointów zakwilił Palikot
Hmmmm … enigmatycznie skomentował Bóg i zapytał o to samo przedstawicieli koalicji
Nie będzie zmian w determinacji co do … kontynuacji reform pod światłymi rządami naszej koalicji … z dumą odpowiedzieli przewodniczący Grupiński i Bury
A wtedy dobry Pan Bóg usiadł i też … zapłakał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:16, 19 Lis 2011 Temat postu: * * * * * * * * * * * |
|
|
A ponoc jak przecietny Polak siega do kieszeni to znajduje tam tylko i wylacznie one pennies. Dlatego tez przeroznej masci PiSactwo chce zeby wszyscy siegali i sprawdzali..., wtedy nie podpadna przynajmniej..... no bo gdyby wyszlo na jaw po co siegaja do kieszeni i Ojciec Rydzyk bylby pewnie not amused.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:18, 19 Lis 2011 Temat postu: * * * * * * * * * * * |
|
|
Ale nie trzymac za dlugo rak w kieszeni...., bo wam sie bedzie przelewalo i nie bedzie tego mozna zwalac na Tuska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 20:16, 20 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
"Nie ma nic gorszego niż ... aktywna głupota "
Johann Wolfgang Goethe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:32, 21 Lis 2011 Temat postu: * * * * * * * * * * * |
|
|
Krotka mufka i znowu jest ci lepiej. Glowka pracuje, tylko niestety nie ta co trzeba.
Tak trzymac.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 20:53, 22 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Robert Francis
Tak, co?
Co by zrobiła ziemia bez swych świętych durniów
ogrodu rozmaitości ciamajd i bałwanów
gamoniów oferm jodlujących głuptaków
i wszystkich innych z Breughela
pod tłustą gębą księżyca?
Bez kabotynów kretynów kosmicznych
osłów jawohl jawohl z całym ich
wrzaskiem bekiem piwem rykiem .... ?????
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:36, 23 Lis 2011 Temat postu: * * * * * * * * * * * |
|
|
Jarosław Polskę zbaw,
więc nie czekaj do obiadu
lecz od razu spieprzaj dziadu
Ale Przyznam Szczerze Nawet Na Tego Jak To o tobie Mowili Odpisujesz Tylko Cudze Mysli Nawet Dosc Sprawnie. Nie Matura Lecz Chec Szczera Zrobi z ciebie Oficera.
A tak odbiegajac od temato mozebysmy tak jakas stypke na znak zaloby po odejsciu lewicy w lewizne??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 20:21, 29 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Rząd wciąż w budowie, ministrowie czekają na decyzje Tuska
Nowi ministrowie mają przedstawić premierowi swoje plany. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że w najbliższych dniach odbędą się też pierwsze nominacje ich zastępców.
Jak czytamy, szefowie resortów, przygotowując plany pracy, chcieliby już wiedzieć, kto w ich realizacji będzie pomagał. Tymczasem Donald Tusk wciąż nie zaakceptował zaproponowanych przez ministrów kandydatów na swoich zastępców. Według gazety, brak nowych wiceszefów resortów oraz nierozpatrzenie przez premiera dymisji dotychczasowych wiceministrów, powoduje stan zawieszenia. ....
[link widoczny dla zalogowanych]
***********************
Jednym słowem .... od dobrych paru miesiecy POlska ... nierządem stoi.
A może nasza POwska reformatorska wiekszość weźmie przykład z Belgii , która od blisko 600 dni obywa się bez rządu i w związku z tym zaoszczedzilibyśmy ogromne środki nie wypłacajac ... nierobom pensji za bezdurno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 7:49, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
W nawiązaniu do wstępniaka w niniejszym topicu
Podatek katastralny - kolejna rozpaczliwa próba naprawiania publicznych finansów. Tym razem ofiarami padną właściciele nieruchomości
Rząd przymierza się do wprowadzenia podatku katastralnego. Dla wielu właścicieli domów
i mieszkań ta nowa danina na rzecz państwa oznaczać będzie życiową katastrofę. W skrajnych wypadkach stracą swoje nieruchomości, albo zostaną zmuszeni do wyprowadzki. Podatek katastralny najbardziej uderzy w mieszkańców dużych aglomeracji, gdzie obowiązują najwyższe ceny działek budowlanych, domów i mieszkań.
Katastralny uderzenie w mieszkańców miast
Od mniej więcej dwóch tygodni na stronie internetowej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego można zapoznać się z „Założeniami krajowej polityki miejskiej”. Do uważnej lektury tego dokumentu szczególnie zachęcam właścicieli nieruchomości. Jest tam mowa o pieniądzach, które chce im zabrać rząd, pod pretekstem nowej daniny na rzecz państwa. O możliwości wprowadzenia w Polsce podatku katastralnego mówi się od kilkunastu lat. Ale po raz pierwszy ten pomysł stał się elementem oficjalnej rządowej strategii. Dodajmy – zabójczej strategii, która może zrujnować życiowy dorobek wielu Polaków. Wysokość podatku katastralnego zależy od rynkowej wartości nieruchomości.
O swoje kieszenie powinni się więc bać właściciele domów położonych w dużych aglomeracjach i atrakcyjnych miejscowościach turystycznych. Tam nieruchomości osiągają najwyższe ceny. Nie wiemy jeszcze, o jakim obciążeniu fiskalnym myśli rząd. W krajach, gdzie obowiązuje podatek katastralny, jego maksymalna stawka, w niektórych sytuacjach wynosi nawet dwa procent wartości nieruchomości. Załóżmy, że polski rząd, przynajmniej na samym początku nie zdecyduje się na tak drastyczny drenaż kieszeni podatnika. Ale nawet połowa tej stawki, czyli jeden procent, przekroczy możliwości finansowe wielu właścicieli nieruchomości. Małe mieszkanie na warszawskiej Starówce kosztuje około 500 tys. złotych. Jeden procent podatku daje kwotę 5 tys. zł rocznie, to jest ponad 400 zł miesięcznie. Co ma zrobić, po wprowadzeniu podatku katastralnego, starszy warszawiak, żyjący
z tysiąca złotych emerytury albo renty?
Weźmy inny przykład. Blisko centrum Katowic leży tzw. „ptasie osiedle”. Jego ozdobę stanowią okazałe wille, zbudowane przez przedstawicieli ówczesnych elit profesorskich stolicy Górnego Śląska. Obecni mieszkańcy często kontynuują inteligenckie tradycje pierwszych właścicieli, co niekoniecznie idzie w parze z zamożnością. Czy stać ich będzie na zapłacenie tysiąca złotych podatku miesięcznie, jeżeli ich nieruchomość zostanie wyceniona na 1,2 mln zł? Dla wielu mieszkańców „ptasiego osiedla” to pytanie jest retoryczne. Część z nich zostanie zmuszona do sprzedaży domów i przeprowadzki do biedniejszych dzielnic.
Czy można nie płacić podatku katastralnego? Lepiej nie ryzykować. Narastający „dług” obciąży hipotekę nieruchomości. Po śmierci właściciela, jeżeli spadkobiercy nie będzie stać na spłacenie zaległego podatku, dom albo mieszkanie przejdzie na własność gminy. Problem nie dotyczy tylko spadkobierców. Podatek katastralny zachwieje także budżetami rodzin, które kupiły domy lub mieszkania na kredyt. Weźmy przykład z życia wzięty. Moi znajomi z Mikołowa, gdzie mam biuro poselskie, zaciągnęli 400 tys. złotych bankowej pożyczki na budowę domu. Miesięcznie spłacają 2,2 tys. zł raty i ledwo wiążą koniec z końcem. Wartość rynkowa ich domu wynosi 700 tys. zł. Jeżeli wejdzie w życie podatek katastralny, nie stać ich będzie na kolejne obciążenie finansowe. Wzrośnie ono do ok 3 tys. zł miesięcznie.
Podatek katastralny jest kolejną, rozpaczliwą próbą naprawiania publicznych finansów. Rząd, nie mając żadnych, skutecznych planów naprawczych, chce uzupełnić braki w państwowej kasie sięgając do kieszeni podatników. Tym razem ofiarą takiej polityki, a raczej jej braku, mają paść właściciele nieruchomości.
Schemat funkcjonowania podatku katastralnego został wyjątkowo sprytnie przygotowany. Dochody z jego tytułu nie wpłyną bezpośrednio do budżetu państwa, ale zasilą kasy samorządów. Dzięki temu manewrowi poprawi się stan gminnych finansów, a rząd znajdzie pretekst, aby obniżyć wysokość subwencji dla samorządów. Państwo zyska na tym interesie, a część podatników sporo straci. Sęk w tym, że społeczny gniew nie zostanie skierowany przeciwko inicjatorom podatku katastralnego, ale przeleje się na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, bo to oni będą wystawiać faktury do zapłacenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pro Rock
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 3:22, 17 Cze 2012 Temat postu: Re: Za winklem PO zatem trzymajmy się za ... kieszenie |
|
|
w51 napisał: | Może jestem w błedzie ...... |
Jestes
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Czw 19:42, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jak kraść, panie premierze, jak kraść? Salon24
Skoro premier Donald Tusk nie odpowiedział Polakom na podstawowe pytanie „Jak żyć?”, nie ma racjonalnych przesłanek, a nawet żadnych nadziei, że odpowie i na to. Ale przecież jesteśmy na tyle inteligentnym i bystrym narodem, że widzimy, obserwujemy i oceniamy to, co czyni nasza władza, wprowadzająca w czyn, z coraz większą skutecznością, te wszystkie dziwy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom, nie mówiąc o sądach, a co jest ciągłym marzeniem założycieli i budowniczych III RP, realizowanym od lat, konsekwentnie i skutecznie, z coraz nowymi pomysłami i gwarantowaną bezkarnością.
Łupienie społeczeństwa, demontaż Polski i jej gospodarki, zwany transformacją, pod protektoratem kolejnych rządów „reformatorów” z Unii Wolności, a później Platformy Obywatelskiej, sterowanych przez partyjno-esbecką klikę, wykształcił stosowane do dziś te same mechanizmy rabunkowe naginania prawa i braku kontroli, przy niespotykanej wręcz „kreatywności” władzy i powiązanych z nią grup i jednostek. Był nawet taki premier, który mówił, że pierwszy milion trzeba ukraść. Teraz jest doradcą aktualnego premiera.
Co, w atmosferze świadomego przyzwolenia, z powodzeniem jest kontynuowane przez konstytucyjne organy państwa i jej reprezentantów, a także „freelancerów”, którzy pozazdrościli takim prekursorom w tym fachu, jak Baksik czy Gąsiorowski. Choć błędem byłoby przypuszczać, że wspomniani „dżentelmeni” z Art-B są aż takimi indywidualistami, samorządnymi i samofinansującymi się, bo gdyby nie pomoc Służby Bezpieczeństwa, funkcjonariuszy MSW, szefa PKO czy służby celnej, ich „oscylator” nie mógłby zadziałać, a oni sami, z walizkami wypełnionymi milionami dolarów nie opuściliby Polski.
Czy można zatem wierzyć, że Marcin Stefański vel Plichta, o którym mówią „złoty chłopak”, choć pewnie złoto widział tylko w reklamie, bez pomocy przyjaciół partyjnych w gdańskim ratuszu, prokuratorów, sędziów czy wujka Tomasza Arabskiego, zdołałby w wieku 28 lat, bez wykształcenia i przy kilku wyrokach za sprzeniewierzenie prywatnych pieniędzy zgromadzić taką fortunę? Nawet wyjątkowy cwaniak i kombinator, bez solidnego protektora i tych wszystkich powiązań i zależności, przekrętów, machlojek i omijania prawa - cech konstytutywnych III RP, byłby nikim.
I nagle, prawie z dnia na dzień po ogłoszeniu upadłości OTL Express i AG okazało się, że wszystkie służby się obudziły. Te, które niby stoją na straży praworządności, państwowego ładu i obrony interesów obywateli. Wszystkie jednak zrzucają z siebie odpowiedzialność za ujawnione nie przez prokuraturę, ale przez media przestępstwa przeciwko mieniu: kradzieże, wyłudzanie kredytów, oszustwa bankowe, fałszerstwa dokumentów, przywłaszczenie cudzych pieniędzy. Wszystkie ubolewają nad zaistniałą sytuacją, wszczynają śledztwo, żądają wyjaśnień właściwie od samych siebie, bo przecież za rządów Platformy Obywatelskiej i ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego zapadły wszystkie wyroki w zawieszeniu dla seryjnego recydywisty, który na dodatek bezkarnie lekceważył orzeczenia sądów, zakładając kolejne firmy.
Dziś prokurator generalny Andrzej Seremetzwrócił się do prokuratur apelacyjnych w całym kraju o informacje dotyczące śledztw wobec wszystkich parabanków, a minister sprawiedliwości - do gdańskiego sądu o wyjaśnienia w sprawie wyroków skazujących za oszustwa wobec szefa Amber Gold. Na co liczy Jarosław Gowin, skoro jego poprzednik, K.Kwiatkowski, w listopadzie 2010r. odbył „roboczą wizytę” w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, spotkał się z Prezesami Sądu Apelacyjnego i Okręgowego oraz z sędziami okręgu gdańskiego i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości, a to przecież sądy nie dopełniły obowiązku rejestrując kolejne firmy Plichty, mimo że art. 18 kodeksu spółek handlowych stanowi m.in., że członkiem zarządu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za takie przestępstwa. Przykład Amber Gold obnażył słabość państwa i obnaża także teraz, bo zaraz po wybuchu afery z parabankiem powstaje nowy twór – PST SA, na który przelewane są aktywa starego, prezesem zostaje żona Marcina Plichty, a on sam zasiada w radzie nadzorczej.
Bezsilność UOKiK, prokuratury, sądów i Komisji Nadzoru Finansowego, która ma przecież w swoich zadaniach nadzór uzupełniający, kolejny raz, po aferze hazardowej i wielu innych, pozwala stwierdzić, że państwo nie działa; jest parapaństwem z pararządem, na którego czele stoi prapremier. I on ma największy problem, przed którym, jak zwykle się ukrywa. Problem niewydolnego państwa, które nie dba o swych obywateli, którzy okradani są w majestacie prawa, problem niekompetentnych i nieudolnych urzędników oraz problem z własnym synem, który zawarł z przestępcą poufną umowę na czas nieokreślony na „świadczenie usług menedżerskich i doradczych”, obowiązującą do dziś.
W tle anonimowy Józef Bąk, akcja „Ikar”, notatka ABW z błędami ortograficznymi, duże pieniądze skutecznie prane, o czym banki zawiadamiają prokuraturę i być może walka służb o wpływy w oszukańczym biznesie, który sponsoruje oszukańczy film Andrzeja Wajdy. I pewnie inne przedsięwzięcia w gdańskiej kolebce Platformy, a może i w całej partii. A naiwniacy, czyli ludzie oszukani przez Marcina Plichtę, bo uwierzyli w bursztyn i złoto, zostali na lodzie, podobnie jak klienci Multikasy. I jak mówi L.Balcerowicz, a powtarza za nim S.Niesiołowski, winni są głupi i zachłanni klienci.
A tak naprawdę winni są wyborcy PO, którzy uwierzyli Zbychom, Rychom, Grzechom i im podobnym, udającym owieczki hasające po łące, którzy zdobytą władzę zamienili w świetny interes w cieniu cmentarzy, blasku złota i w obecności ślepej Temidy.
Ostatnio minister robót publicznych, na spotkaniu z lokalnymi władzami powiedział: „Jeśli pracujecie ciężko i wkładacie w pracę serce i duszę, to wolno wam trochę kraść. Ale nie bądźcie bandytami!”.
Gdybym nie doczytała, że rozmowa miała miejsce w rządzie indyjskiego stanu UttarPradeś, pomyślałabym, że jesteśmy w państwie Donalda Tuska. Zielonej wyspie - raju dla złodziei, bandytów i cwaniaków, ich bezkarności w łupieniu ludzi z dorobku życia, które nazywane jest innowacyjnością. Trzeba więc całe zło zwalić, jak zwykle na PiS i J.Kaczyńskiego, który nie ma konta, a Marcinowi Plichcie podziękować, jak zrobił to 7 maja działacz PO i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz: "Czujecie ten moment, czujecie innowacyjność. Wałęsa też był innowacyjny dla swoich czasów. Bardzo wam dziękuję”.
Porzućmy jednak złudzenia. Nigdy nie dowiemy się, w co gra się w państwie Tuska, choć jest to brudna gra. I bynajmniej nie jest to gra komputerowa o liniach lotniczych i wielkich portach, jak mówi syn premiera. Choć w jednym ma rację. Gra się zawiesiła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 20:41, 15 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Trzymajmy się za kieszenie albowiem:
Tusk sobie rzepkę skrobie
[link widoczny dla zalogowanych]
O ile późną zimą 2008 roku można było jakoś tam kontestować nagłą chęć Donalda Tuska do przystąpienia w trybie ekstraordynaryjnym do strefy euro, o tyle nagły nawrót premiera do tego pomysłu podczas przedwczorajszej wizyty w Brukseli musi budzić co najmniej zdziwienie. Napiszę więcej – niepokój.
Przecież w kraju od roku 2008 nic w sferze gospodarki nie posunęło się do przodu. Nie poprawiły się żadne ze wskaźników ekonomicznych na tyle, by osiągnąć wartości z końca roku 2007. Co więcej – kraj osiągnął zadłużenie oscylujące w granicach jednego biliona złotych, a spłata samych tylko odsetek od zadłużenia zagranicznego wynosi w skali roku ponad 42 mld złotych.
Nadal w przeliczeniu PKB na jednego mieszkańca zajmujemy 23 miejsce w Unii Europejskiej, a w dziedzinie tak istotnej jak innowacyjność gospodarki – miejsce 24.
Rząd nie zaproponował na arenie unijnej ani jednego rozwiązania, które uwzględniałoby strukturę naszej gospodarki. Wprost przeciwnie – poparł pakiet klimatyczny, który drastycznie bije w polską gospodarkę, a ostatnio odpuścił temat „patentu europejskiego”, który uderzy już niedługo w polskie firmy.
Przecież dla każdego myślącego zdroworozsądkowo nie może być argumentem mityczna i kompletnie nie mająca przełożenia na sytuacje gospodarczą Polski „ nasza obecność przy stole” jak to próbuje nam wmówić propaganda rządowa. Takim argumentem nie może też być twierdzenie, że Polska będzie miała słabszą pozycję przetargową w rozdziale środków unijnych, bo jedno z drugim nie ma nic do rzeczy – to zwyczajna nieprawda.
W tak skrajnie niekorzystnych okolicznościach jedyną szansą na odbicie się od dna jest szeroko rozumiany eksport. Do tego musi dojść drastyczne wprost zwiększenie nakładów na innowacyjność w każdej dziedzinie przemysłu, która rokuje spore szanse na szybki rozwój. To nie może być pomoc koncesjonowana przez armię urzędników - musi to być pomoc bezpośrednia, wsparta działaniami placówek naukowo-badawczych współfinansowanych przez państwo. To nie wszystko – potrzebna jest jeszcze własna waluta jako stymulator eksportu.
Dlaczegóż więc Donald Tusk traci rozum i na siłę chce Polskę wepchnąć w objęcia euro ?
Odpowiedź wydaje się być trywialna.
Przystąpienie do strefy euro pozwala na zaciągnięcie kolejnych, gigantycznych kredytów z Europejskiego Banku Centralnego. To zaś pozwoli ekipie Donalda Tuska zachować władzę na kolejne lata poprzez „zakotwiczenie” personalne w strukturach UE. Wejście do strefy euro, to kolejne stanowiska nie tylko w Brukseli, ale i w jej instytucjach finansowych, do których jak do tej pory ludzie Tuska nie maja dostępu. Dodajmy do tego, że te stanowiska nie są wybieralne w powszechnych wyborach. Jest więc się o co bić, gdy w grę wchodzi ok. 500 dobrze płatnych i w zasadzie dożywotnich posad.
Dzwonki na alarm biją od dawna. Dziś zaś słyszymy Dzwon Zygmunta z Wawelu.
Jak to możliwe, że w Polsce – największym miejscu budowy w Europie – nie dość, że nie spada bezrobocie, to jeszcze spada drastycznie tempo wzrostu gospodarczego ?
Pokażcie mi jakikolwiek kraj na świecie, gdzie utopiono w ciągu 4 lat w inwestycje 250 mld zł bez poprawy sytuacji gospodarczej. Przecież takie pieniądze powinny „zdmuchnąć” efekty kryzysu w Polsce jak przysłowiowa „Cathrina” !
Ostatnio Rostowski podpiera się Wiplerem, a Wipler nie wiadomo czym.
Przekaz jest prosty – ogłoszony na stronach PO – zarządów PO stworzono prawie milion miejsc pracy. Niech to będzie prawdą.
Nie znaczy to jednak, że rynek pracy zwiększył się o owy milion.
Tylko w tym roku upadło ponad 10 tys. sklepów małopowierzchniowych. Upadło ponad 2000 firm. Nie chce mi się szukać ile firm upadło od czasu przejęcia władzy przez PO. W jedno jednak wierzę – zatrudniono ponad 120 tys. nowych urzędników, na których pensje składają się podatnicy w całej Polsce i to podwójnie.
Pierwszy raz odprowadzając podatki do budżetu państwa, a drugi raz do budżetu samorządu.
Wzrost gospodarczy ?
Rostowski sumuje kolejne lata i wyszło mu, że to ok. 18 %.
Ja zsumowałem sobie inflację za ten okres czasu i wyszło mi, że wyniosła ona 16 % (CPI – konsumencka) przy sumarycznym 35-cio procentowym wzroście cen energii i paliw. To są prawdziwe koszty „wzrostu” gospodarczego.
Przyznam, że nie jestem entuzjastycznym liberałem gospodarczym. Nie znaczy to jednak, że kwestionuję zasady umownie mówiąc - wolnego rynku.
Parę słów na temat tak zachwalanego przez koalicję budżetu na rok przyszły.
Nie mam zamiaru powtarzać tego, że ten budżet jest nierealny, bo jest oczywistym, że w tak chwiejnych czasach wszelka nowelizacja budżetowa nie powinna nikogo dziwić. Nawet opozycji parlamentarnej. Tym niemniej sporej części komentatorów i polityków umyka istota , czy też filozofia tego przyszłego budżetu.
Największym złem, czy też największym zaniechaniem tego budżetu jest pozostawienie jego najtrudniejszej - a zarazem najbardziej wymagającej zmian – części.
Chodzi o tzw. „wydatki sztywne”.
Wydatki sztywne to takie, które wynikają z innych ustaw i ponoć nie da się ich zmniejszyć.
Czyżby ?
W budżecie po stronie kosztów jest zapisana pozycja – różne rozliczenia – 83 mld zł !!!
Co się pod tym kryje ?
Ano… niektóre pozycje:
dopłaty do paliwa rolniczego -700 mln zł,
dofinansowanie programu stypendialnego, w tym wyprawkę szkolną - ponad 800 mln zł,
wsparcie na rzecz demokracji i społeczeństwa obywatelskiego -100 mln zł,
ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich - 100 mln zł,
radosną szkołę - 100 mln zł,
biopaliwa - 400 mln zł,
czartery samolotów zewnętrznych - 8 mln zł.
Koszt utrzymania Kancelarii Sejmu - 400 mln zł,
centrów kultury i sztuki - ponad 200 mln zł,
KRUS-u - 15000 mln zł ( piętnaście mld zł).
Nie twierdzę, że to wszystko jest niepotrzebne. Tym niemniej jak nastały ciężkie czasy, to trzeba się temu przyjrzeć.
Oczywiście za tym wszystkim stoją urzędnicy i to w większości zatrudnieni przez obecną władzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 21:42, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
O przystąpieniu do.... ojro c.d.
ZŁOTE EURO
[link widoczny dla zalogowanych]
Dopiero co Biuro Prasowe Ministerstwa Finansów wydało komunikat, że „zachodzące w Unii Europejskiej zmiany w zakresie ładu instytucjonalnego i zasad zarządzania gospodarczego, dotyczące w szczególności strefy euro, nie pozostały bez wpływu na zawarte w Narodowym Planie Wprowadzenie Euro rozstrzygnięcia, w szczególności w zakresie dostosowań prawnych. W związku z powyższym pełnomocnik rządu zdecydował o wstrzymaniu dalszych prac nad dokumentem, do momentu, gdy możliwe będzie jego uzupełnienie o implikacje tych zmian dla procesu dostosowań do wprowadzenia euro w Polsce” i zrobiło się zamieszanie.
Ja oczywiście się ucieszyłem, bo przecież wyszło na moje. Ale Pan Profesor Zbigniew Czachór
[link widoczny dla zalogowanych]
a chwilę po nim Pani Prezydent Henryka Bochniarz
[link widoczny dla zalogowanych]
oświadczyli, że Polska musi szybko wejść do strefy euro.
Ja nie wiem co Polska „musi” – nie znam się na polityce. Ale wiem, czego robić nie powinna. Otóż nie powinna spieszyć się do strefy euro – o czym piszę tu konsekwentnie od początku, czyli od czasu gdy strefa euro wydawała się być bardzo atrakcyjna i wejście do niej miało nam przysporzyć wiele korzyści. Przekonywał o tym pierwszy Raport NBP z 2004 roku. Na licznych konferencjach w których uczestniczyłem w charakterze „koncesjonowanego oszołoma” (na konferencji dobrze jest jak ktoś ma inne zdanie od całej reszty) ciągle podawano przykład…. Pewnie Państwo już zgadliście. TAK! Podawano przykład Grecji!
Co ciekawe, Pani Prezydent Bochniarz w jednym zdaniu przyznaje, że „wciąż brakuje pełnej analizy korzyści i strat wiążących się z akcesją do strefy euro”, a w drugim zaklina, że „Polska nie może pozostać poza tym obszarem pogłębionej współpracy i musi być włączona w projektowanie nowych instytucji europejskich”. Więc tak: „musimy” skakać na główkę, choć nie wiemy ile jest wody i co jest na dnie.
Jako że „złe informacje napływające z Europy do Polski zmniejszyły poparcie Polaków dla przyjęcia wspólnej waluty” i „niezbędna będzie szeroka debata z obywatelami…” postanowiłem w tej debacie wziąć udział, aczkolwiek bynajmniej nie w celu „przekonania nas wszystkich, że jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych” – a wręcz przeciwnie.
Sytuacja instytucji finansowych strefy euro jest fatalna. Jak bardzo fatalna – nie wiemy. Nie wiemy więc „co jest na dnie”! Wszystkie zastrzeżenia i niepewności jakie przedstawialiśmy w latach 2004-2008 w dyskusji o strefie euro okazały się trafne! Dziś jak już nie musimy się zastanawiać co się może stać, bo wiemy co się stało, histeryczne rajfurzenie nam euro jest zdumiewające.
Zwłaszcza w obliczu sytuacji, że, jak pisze Pani Prezydent, „Polska nie spełnia wszystkich kryteriów z Maastricht niezbędnych do udziału w tej strefie”. Ale dodaje, że „w tej chwili większość krajów korzystających ze wspólnej waluty ich nie spełnia, więc może to być okazja, by je renegocjować i zmienić.” To może przypomnijmy dlaczego mieliśmy przystąpić do strefy euro kiedyś??? No bo właśnie musielibyśmy spełnić „kryteria z Maastricht” – co zwolennicy euro uznawali za ważne. Ja też tak uważałem, ale przecież mogliśmy je próbować spełnić mając nadal złotego. Nie chodziło więc o to „by złapać króliczka, ale by gonić go”. A dziś się okazuje, że euro ma jakiś inny walor niż „spełnianie kryteriów z Maastricht”. Nie wiadomo tylko jaki bo przecież… „wciąż brakuje pełnej analizy…”
Zdaniem Pana Profesora Czachóra możliwe jest, że „dojdzie do separacji strefy euro od reszty UE w związku z planem tworzenia faktycznej, to znaczy jedynej i prawdziwej unii gospodarczej i walutowej”. No proszę! A czym była Europejska Wspólnota Gospodarcza? To, że nie była „unią walutową” – wiemy. Ale czy nie była aby unią gospodarczą?
Pan Profesor konstatuje, że kryzysowe perturbacje mają w Unii charakter pełzający. „Jeden nierozwiązany problem nakłada się na drugi. W ten sposób kryzys nabiera permanentnego charakteru.” No właśnie!!! Jacek Fedorowicz naśmiewając się w stanie wojennym z „przejściowego kryzysu” mówił, że jest „przejściowy” bo przechodzi z ojca na syna.
Unia wpadła w gospodarczy poślizg na skutek przyjęcia błędnego paradygmatu ekonomicznego opartego na przekonaniu że najważniejsze są „rynki finansowe”. I teraz dodaje „gazu”. Ale jedzie jeszcze starym mercedesem z napędem na tył. To były bardzo solidne samochody, dużo bardziej wytrzymałe od dzisiejszych – do wolniejszej jazdy po suchej drodze.
Zdaje się jednak, że Pan Premier Donald Tusk podziela pogląd Pana Profesora i Pani Prezydent, że Polska „musi” przystąpić do strefy euro. Oczywiście Pan Premier ma rację, że nie jest konieczne referendum w tej sprawie. Ale… nie jest też zabronione. Pan Premier chce już rozpocząć konsultacje z prawnikami, czy potrzebna będzie zmiana Konstytucji. Znam paru prawników, którzy chętnie napiszą Panu Premierowi, co on tam będzie chciał.
Więc może pogadajmy o konsekwencjach. Okazało się, że tezy iż euro powoduje szybki i trwały wzrost gospodarczy okazały się bałamutne. W systemie pieniądza fiducjarnego, w którym tak wielką rolę odgrywa pieniądz „kredytowy” generowany przez banki komercyjne i polityka stóp procentowych, takie same stopy dla krajów o różnym poziomie rozwoju gospodarczego i różnym przebiegu cykli koniunkturalnych, są zabójcze. Co ciekawe, moją ostrożność co do euro, po latach zaczęli podzielać jego wcześniejsi zwolennicy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Unia bankowa i fiskalna to kolejna ucieczka europejskich polityków przed prawdziwymi problemami. Jak w 1938 roku w Monachium! Wówczas wrogiem był narodowy socjalizm a dziś jest nim międzynarodowy socjalizm. Zamiast się z nim zmierzyć staramy się go „ugłaskać”. Skutek może być podobny.
Jak Unia tak bardzo chce mieć wspólną i stabilną walutę to proszę bardzo… złoto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 17:24, 02 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Kto się zawsze wyżywi z PKB
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeśli ktoś uważa, że tak zwany Produkt Krajowy Brutto ma jakikolwiek wpływ na jego życie, to Główny Urząd Statystyczny nie ma dlań pocieszających wieści. Tempo wzrostu, które i tak było cienkie niczym zupa najmity na przednówku, jeszcze bardziej osłabło i teraz przypomina człapanie dychawicznej szkapy z opowiadań Gustawa Morcinka.
Obywatele ograniczyli konsumpcję, mówi ZUS, czyli mniej kupują i z tego powodu wzrost zwolnił w ubiegłym roku (IV kwartał 2012 do IV kwartału 2011) do poziomu 1,1 procenta. A dlaczego obywatele mniej kupują? Bo mają mniej pieniędzy. A dlaczego mają mniej pieniędzy? Bo zwolnił wzrost. Oto jest przykładowa konkluzja, za którą ekonomiści aspirują do Nobla z ekonomii.
Mamy zatem wzrost gospodarczy, który będzie wzbudzał falę napięć społecznych. W ten deseń się wysłowił o naszej zielonej wyspie wicepremier Janusz Piechociński podczas debaty zorganizowanej przez Business Centre Club. Według niego „wzrost na poziomie 1,5 - 2 proc., czy nawet poniżej 1,5 proc. PKB, jest dla 75 proc. polskich gospodarstw domowych nieodczuwalny, w związku z tym będzie tworzył konkretną falę napięć społecznych”.
Przy czym o zielonej wyspie napomknąłem nie bez kozery, gdyż ona cały czas istnieje w tym sensie, że ciągle mamy nominalny wzrost PKB. Kryterium wzrostu było bowiem jedynym, jakie zastosował premier Tusk, gdy na tle mapy Europy prezentował z dumą nasze państwo zamalowane na zielono, co widać na poniższym zdjęciu. Dookoła szaleje recesja a my sobie bimbamy na wszystko, bo mamy naszego szczerego przywódcę, który nas wyprowadza suchą nogą z domu niewoli, czyli kryzysu gospodarczego. Iście biblijna scena.
Przypomnę, że podczas tej prezentacji Tuska (maj 2009) wzrost PKB wynosił 0,8 procenta, co zaznaczono mapie, ale mało kto pamięta, że nasza wyspa była wówczas jedną z trzech zielonych wysp obok Grecji i Cypru. Właśnie w prawym dolnym rogu widać zielony skrawek Grecji, która figlarnie mruga zza pleców naszego szczerego przywódcy. Nie mam pojęcia jakim kolorem dzisiaj maluje się Grecję na mapach Europy, ale na pewno to nie jest kolor zielony. Raczej w jakimś odcieniu mocno ponurym.
W każdym razie wtedy Grecja miała wzrost dodatni (bo może być także wzrost ujemny, skoro plusy bywają ujemne) i była szczęśliwą zieloną wyspą, dopóki wkrótce nie okazało się, że Grecy wzrastali na żółtych wariackich papierach. To tyle na temat niektórych specyficznych źródeł wzrostu gospodarczego. Nadmienię tylko aluzyjnie, że nasz minister finansów Jacek Rostowski też nie jest w ciemię bity i jako magiczny księgowy robi furorę nie tylko wśród swoich kolegów po fachu.
Proszę bowiem zauważyć, że bezwzględna wartość naszego długu publicznego rośnie, natomiast jego wartość procentowa w stosunku do PKB już nie bardzo. A tempo wzrostu PKB spada. I jak tu nie wierzyć w magię?
Natomiast my w odróżnieniu od Greków jesteśmy ciągle na zielono, bo skoro wtedy byliśmy zieloni przy wzroście 0,8 procenta, to tym bardziej dzisiaj, gdy wzrost oscyluje poniżej 1,5 procenta, jak zauważył bystro wicepremier Piechociński.
Nasz pech polega jednak na tym, że my mamy taki wzrost, który powoduje także inne wzrosty, a mianowicie bezrobocia i kosztów utrzymania. Mamy więc trzy wzrosty, których nie da się jakoś logicznie pogodzić i w związku z tym nie można się w pełni nacieszyć naszą zieloną wyspą.
Niedawno gdzieś przeczytałem, że wzrost gospodarczy w Polsce w granicach poniżej 4 procent powoduje wzrost bezrobocia. To by oznaczało, że za rządów Tuska nigdy, może poza początkiem kadencji, nie mieliśmy sytuacji faktycznego wzrostu gospodarczego, który daje wzrost zatrudnienia i płac. Ale jesteśmy zieloną wyspą i w konsekwencji tej zieloności czeka nas fala napięć społecznych.
Jest jeszcze druga zagadkowa sprawa w wypowiedzi wicepremiera Piechocińskiego dla czcigodnych biznesmenów zgromadzonych na spotkaniu. Otóż stwierdził on, iż ten nieszczęsny wzrost 1,5 procent jest nieodczuwalny dla 75 procent gospodarstw domowych. Co to może oznaczać w sytuacji, gdy jednocześnie wiemy, że rośnie bezrobocie i koszty utrzymania?
Czy Piechociński chce powiedzieć, że te 75 procent nie odczuwa tych negatywów? Na pewno nie chce tak powiedzieć, bo to bzdura. A jeśli chce powiedzieć, że pozostali, czyli te 25 procent odczuwają pozytywne skutki owego wzrostu, to ja się pytam, kto oni są i gdzie oni są? Dla zaspokojenia samej ciekawości chciałbym bowiem się dowiedzieć, komu zawsze służy wzrost PKB, nawet wtedy, gdy wywołuje falę napięć społecznych?
No i pytam także, po diabła nam taki wzrost gospodarczy, który nie wiadomo komu służy, ma same negatywne skutki i jeszcze na domiar złego wzbudza rewolucyjne nastroje?
Ale cóż ja mogę wiedzieć?
Dla mnie jest zielona wyspa na mapie w telewizji. Prawdopodobni beneficjenci 1,1 procentowego wzrostu bywają na spotkaniach w Business Centre Club.
Oni są na plusie dodatnim nawet przy ujemnym wzroście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|