w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob 22:23, 17 Gru 2011 Temat postu: Zastw się a POstaw się czyli ... POlska w Unii |
|
|
Polska w roli obserwatora, czyli po co ten cały hałas?
Na dalekich stronach dzisiejszej Rzepy, znajdujemy informację, która powinna zostać zamieszczona na pierwszej. Tak się jednak nie stało, więc postanowiłem naprawić to niedopatrzenie. W krótkiej notce na stronie A8 zatytułowanej "Polska w roli obserwatora" m.in. czytamy:
Dla powstania unii fiskalnej wystarczy większość państw strefy euro. Zgoda Polski nie jest konieczna.
Przewodniczący Rady Europejskiej wysłał do 27 stolic zaproszenie do udziału w negocjacjach nowej umowy międzyrządowej, która ma stworzyć unię fiskalną – obszar, gdzie obowiązują bardziej restrykcyjne reguły budżetowe niż w samej UE. Zaprosił również Wielką Brytanię, która pod porozumieniem nie zamierza się podpisać.
(...)
Polska teoretycznie będzie w hierarchii wyżej niż Brytyjczycy - może włączyć się do debaty i potem ewentualnie podpisać porozumienie. Ale w praktyce jej głos nie będzie ważył więcej niż brytyjski. Bo, jak wynika z projektu umowy międzyrządowej przygotowanego w Brukseli, do jej wejścia w życie wystarczy poparcie większości [17] państw strefy euro: 9 z 17. (...)
Projekt wyjaśnia ostatecznie nieporozumienia, kogo umowa będzie dotyczyć. Ostrzejsze rygory fiskalne będą obowiązywać tylko w strefie euro. Państwa spoza niej, jak Polska, podpisując porozumienie, oświadczają, że poddadzą się tym regułom w momencie wejścia do strefy.
Czyli "wiele hałasu o nic". Cała ta nadpobudliwość naszych krajowych polityków, na czele z Tuskiem i Sikorskim zupełnie nikomu nie była potrzebna. Nawet państwom strefy euro, które zdecydowały się na przyjęcie i wprowadzenie rygorystycznych zaleceń, nie oglądając się na Polskę, której się pozwoli, skoro tak bardzo jej zależy, złożyć podpis pod zobowiązaniami uzgodnionymi w gronie 17 państw strefy euro. Zupełnie niezależnie od tego co przedstawiciele 17 państw strefy euro ustalą, wiadomo już przecież od dawna jakie warunki musi spełnić Polska aby do tej strefy przystąpić. A wobec powrotu, a nawet zaostrzenia polityki rygoru finansowego i ścisłego przestrzegania kryteriów, które - przypomnijmy - dopuszczają nie większy niż 3 procentowy deficyt budżetowy i nie większy niż 60 procentowy dług publiczny, odsuwają szanse Polski na wprowadzenie wspólnej waluty w daleką i bardzo mglistą przyszłość, czyli lata 30-te XXI wieku. Do tego czasu jeszcze bardzo wiele może się zmienić, może nawet o wspólnej europejskiej walucie nikt już wówczas nie będzie chciał pamiętać ;-)
Zamiast więc się zastanawiać nad wysokością naszej narodowej ściepy na rzecz państw strefy euro, które na własne życzenie popadły w tarapaty, warto jednak pomyśleć co zrobić, aby reanimować naszą rodzimą gospodarkę, która aktualnie jeszcze jako tako "jedzie", głównie na unijnych funduszach strukturalnych. Gdy tej europejskiej pomocy zabraknie lub zostanie mocno ograniczona nagle się okaże, że nie mamy czym robić, czyli zapewnić wzrostu naszego wyjątkowo mizernego PKB. W sumie istnieją tylko dwa sposoby na obniżenie deficytu budżetowego i długu publicznego: dalsze cięcia wydatków budżetowych, albo stymulowanie wzrostu PKB, którego przy pomocy cięć się nie osiągnie.
1. Cięcia wydatków, które w Polsce od lat niezmiennie proponuje Balcerowicz, co oczywiście jest teoretycznie słuszne, ale możliwe do zastosowania jedynie w państwach bogatych, a Polska niestety nadal do takich nie należy. Przykład Austrii jest dowodem na to, że nawet w austriackich realiach "zbicie" poziomu zadłużenia nie jest takie oczywiste i zająć może dobrych kilka lat. Tymczasem w Polsce już dosłownie nie ma z czego ciąć, chociaż widać gołym okiem niespotkane wprost marnotrawstwo w wydawaniu publicznych pieniędzy, zwłaszcza tych powiązanych z europejskimi funduszami.
2. Wzrost polskiego PKB wydaje się więc jedynym wyjściem, wręcz koniecznością dla Polski w Europie, już zupełnie niezależnie od woli przystąpienia do strefy euro. A śmiem twierdzić, że o wzroście naszego narodowego PKB możemy marzyć jedynie w warunkach gdy jeszcze przez długie lata pozostaniemy poza strefą euro, a dopiero dzięki wzrostowi naszej rodzimej produkcji i pozostaniu przy PLN możemy liczyć na wzrost dochodu narodowego. Wzzrost dochdou narodowego przełoży się na zwiększenie dopływu pieniędzy do państwowej kasy, a tym samym na redukcję deficytu budżetowego. Jak wiadomo deficyt budżetowy występuje wtedy kiedy niezbędne wydatki państwa są większe niż dochody uzyskane przez to państwo z różnego rodzaju podatków. Stąd w interesie państwa, czyli nas wszystkich leży aby na przykład malało bezrobocie, a nie rosło i nie powinien to być problem wyłącznie związków zawodowych, jak to się w III RP utarło sądzić. Z kolei mówiąc o spadku bezrobocia jednocześnie myślimy o wzroście produkcji, czyli coraz większej ilości firm zatrudniających ludzi. Wzrost zatrudnienia z kolei przekłada się na wzrost konsumpcji, a ta z kolei na wzrost zapotrzebowania na towary i usługi, czyli ponownie na wzrost ich produkcji i podaży, a w konsekwencji na wzrost zatrudnienia. Tylko w ten sposób można podnieść nasz narodowy PKB i ostatecznie zmniejszyć deficyt budżetowy i dług publiczny, gdyż im więcej ludzi pracuje, tym większy wyprodukuje dochód narodowy - wreszcie wszyscy powinni w końcu to zrozumieć, na czele z rządem.
Zamiast więc się zastanawiać nad wysokością naszej narodowej ściepy na rzecz państw strefy euro, które na własne życzenie popadły w tarapaty, trzeba podnieść wrzask, aby rząd wreszcie zajął się naszą gospodarką, kombinowaniem jak reanimować produkcję aby podnieść nasz dochód narodowy itd. Jest sprawą oczywistą, że pozostanie przy złotówce, może nam być w tym zadaniu niezwykle pomocne. Więc z tym euro, póki co "dajmy se siana".
PS - właśnie przeczytałem kolejną notkę na temat, którą gorąco polecam: "Polska to cieśnina między Rosją a Niemcami" podobnie jak omówienie artykułu czeskiego analityka prawodawstwa UE opublikowanego przez Ośrodek Myśli Politycznej: Ondřej Krutílek: Kraje, które zdecydowały, by nie przystępować do gry zaproponowanej przez duet Merkozy, błędu na pewno nie popełniły.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|