|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 9:46, 20 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Masowe manifestacje zgranych aktorów
Jak burza bez piorunów przetoczyły się przez Polskę manifestacje zgranych aktorów inspirowane przez przegranych polityków i Gazetę Która Traci Dotacje. Po poprzednich manifestacjach organizatorzy zorientowali się, że przebił się niechciany odbiór: na czoło protestów wysuwali się politycy odsunięci od władzy i nominaci PO w państwowych spółkach i administracji, razem z rodzinami (w samej Warszawie jest takich ze 100 tysięcy, wystarczy więc zmobilizować co dziesiątego, a do tego tyle samo „oszczędnych poznawczo” i już mamy manifestację, jak się patrzy). Więc w tę sobotę na pierwszą linię rzucono byłych aktorów reprezentujących byłą kulturę. Aktorzy ci swoje najlepsze lata mieli w PRL, ale i III RP chętnie zatrudniała ich w charakterze komediantów.
Dziwne że nie było Olbrychskiego. Zapił? Ale był Materna. Ten to był komediantem nawet w PRL, a teraz znowu mógł się powygłupiać. W sumie, jak zauważył Robert Mazurek w swoich 10 powodach, dla których warto popierać PiS, w Warszawie prym wiódł generalnie były Komitet Poparcia Bronisława, który pokazał jak przegrać w sytuacji nie do przegrania.
Najtrafniejsze rozszyfrowanie skrótu KOD trzeba chyba przyznać prof. Zybertowiczowi – KOMITET OBRONY DOTACJI. Jak wynika z coraz to nowych doniesień, idzie tu o utratę rzeczywiście wielkich pieniędzy. Piot Pacewicz w swoim dramatycznym wpisie na fejsie apeluje o wspieranie Gazety Która Traci Dotacje: Proszę: wykupcie prenumeratę, bo w ten sposób też bronicie demokracji! Zaczyna być śmiesznie.
Hasło przeciwników KOD Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje, komedianci przerobili na "tęczowe": Cała Polska dziś się śmieje, zaczynamy mieć nadzieję. I rzeczywiście. Generalnie było radośnie i śmiesznie, jeśli wierzyć słit fociom polityków, którzy zaszyli się tym razem w tłumie. Był Radek-Zdradek. Wątpię, czy cała Polska dziś się śmieje, normalna Polska ma w tej chwili co innego na głowie, ale internet rzeczywiście śmieje się. Z tej komedii z udziałem PRL-owskich gwiazd. Nawet onet.pl popełnił tekst o komentarzach w internecie, z którego wynika, że internet się śmieje – ale wlasnie z tych manifestacji. Tekst zaczyna się celnym wpisem Ziemkiewicza na Twitterze: Parafrazując Lema o internecie: bez #KOD nie wiedzielibyśmy, że w Polsce jest aż tylu ludzi tak bezmyślnych i tak dających sobą manipulować.
Protesty Komitetu Obrony Dotacji, weszły więc właśnie w fazę śmieszności, i to jest bardzo dobry prognostyk na przyszłość. A demokracja w Polsce ma się, jak widać, znakomicie.
Śmiejmy się zatem wszyscy. Poniżej wesoły Romek sam w sobie wystarczająco śmieszny, i inspirowany nim rysuneczek z komentarza blogerki Pandora. Macie inne śmieszne rzeczy - wklejajcie :) Trzecią pozycję poniżej wskazał ZIKUK - warto posłuchać (chociaż nie wiem czy to śmieszne, czy płakać...)
P.S. Niemieccy internauci wyśmiewają demonstracje KOD-u w Polsce. Zwracają uwagę, że 10 października w demonstracji przeciwko umowie handlowej TTIP w Berlinie wzięło udział 250 tys. osób i niemiecki rząd ten protest zignorował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 10:35, 23 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Towarzystwo Dziennikarskie ustanowiło Nagrodę Wolności. Mateusz Kijowski pierwszym laureatem
[link widoczny dla zalogowanych]
Towarzystwo Dziennikarskie zdecydowało o przyznawaniu Nagrody Wolności. Pierwszym laureatem został Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji.
Nagrodę Kijowskiemu członkowie Towarzystwa przyznali za „godną najwyższego uznania obywatelską aktywność, a w szczególności za zorganizowanie w niebywale krótkim czasie (…) pokojowych protestów setek tysięcy Polaków w obronie wolności i demokracji”.
Nagroda ma charakter honorowy, ale laureaci otrzymywać będą dedykowane dzieło sztuki. Wyróżnienie po raz pierwszy zostanie wręczone w styczniu 2016 roku.
Mateusz Kijowski jest twórcą ruchu społecznego Komitet Obrony Demokracji, który sprzeciwia się działaniom rządu Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy. KOD do tej pory zorganizował dwa marsze na ulicach głównych miast Polski, na których pojawiali się m.in. dziennikarze i politycy.
Towarzystwo Dziennikarskie skupia dziennikarzy, a prezesem organizacji jest Seweryn Blumsztajn. Do TD należą m.in. Jacek Żakowski, Jacek Rakowiecki, Jan Ordyński i Wojciech Maziarski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 21:42, 28 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Bełkot news
[link widoczny dla zalogowanych]
Bełkot news nadchodzi, bełkot news to nowa świecka tradycja, która narodziła się w Polsce po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości. Każde kłamstwo, wszystkie pomyje z zachodnich mediów traktujące o PiS, są informacjami dnia, od nich zaczynają się telewizyjne i radiowe wiadomości, one dominują w informacyjnych portalach. Były premier Belgii i lider europejskich liberałów, Guy Verhofstadt mówi o nacjonalistyczno - socjalistycznym rządzie PiS. Czyli, zgodnie z terminologią rządzie faszystowskim, nazistowskim, hitlerowskim. Liberał z Belgii nie jest jedynym, który tak bełkocze. W naszej ulubionej stacji radiowej co kilka godzin jakiś redaktor albo ekspert straszy słuchaczy widmem faszyzmu i totalitaryzmu. Trzeba się bronić.
I tu nieoceniony jest, jak zawsze, Lech Wałęsa, najwybitniejszy żyjący Polak, który bez ogródek mówi, jak się rozprawić z pisowskim układem: "Nawet jeśli dojdzie do fizycznej likwidacji tego układu, to świat zrozumie, że nie mieliśmywyboru”. Trudno dociec, jak widzi to "pokojowy noblista", jakiś masowy mord? Ludzie oglądają i słuchają tych bredni, bo media windują je codziennie na sama górę. To sąż newsy dnia. I nie można się dziwić, że jakaś część ulega tej paranoicznej propagandzie. Straszenie wojną, zamachem stanu, rozlewem krwi bywa czasami skuteczne. A nowych dowodów ciągle przybywa. Detektyw redaktor Czech z GW alarmuje, że z powodu rządów PiS, zagrożony jest szczyt NATO w Warszawie. Poczytny amerykański dziennik wzywa Obamę do reakcji na chaos panujący w Polsce, na dyktatorskie zapędy Jarosława Kaczyńskiego.
Spójna i prostą wizję tego, co trzeba zrobić z rządami Prawa i Sprawiedliwości kreśli w swoim radiu Tomasz Wołek, człowiek o tysiącu smutnych twarzy: "Jedynym sposobem na zahamowanie marszu PiS jest jednoczesna ofensywa z dwóch stron”: - Opór wewnętrzny, obywatelski i zewnętrzny, zwłaszcza USA. Znowu USA..... Oni naprawdę coś kombinują z Waszyngtonem, a Tomasz Lis dodaje, że wkrótce liczba protestujących przeciwko PiS sięgnie pół miliona. Oczywiście, przez kilka godzin, to zdanie Lisa jest super newsem w portalu Onet.pl Mainstream rodem z PRL i III RP czeka na polski Majdan, to dla nich największe marzenie nadchodzącego 2016 roku. No i potem fizyczna likwidacja układu. Może nas oszczędzą jednak? Może tylko internowanie? Lechu! Daruj życie polskim faszystom.
Bełkot news będzie trwał tak długo, jak długo będzie rządził obóz prawicy. Jak nie bełkot o TK, to bełkot o inwigilacji Internetu i pisowskich podsłuchach. Ci ludzie naprawdę są opętani. Grubo ponad 2 miliony podsłuchów w 2014 roku to bilans rządów PO/PSL. Europejscy rekordziści. Żeby nie kończyć w ponurym nastroju, co tez czeka miliony Polaków z rąk pisowskich oprawców pocieszmy się tym, że nie tylko Polacy boją się polskich faszystów. Boją się nas narody całej Europy. To krótka, ale jakże wstrząsająca relacja Pierra Bulle z Gent: "Zasnąłem około 24 -tej. I nagle pojawił się ten straszny sen. Zobaczyłem tego Polaka, Jarosława Kaczyńskiego, jak mocował sobie taki, no wiecie jaki, krótki wąsik, a potem wszedł do naszego domu, krzyczał i zabrał nasze dzieci. Ja walczyłem, ale ich było więcej, mieli długie stalowe kły, a w dłoniach trzymali pochodnie". Tak więc to nie żarty. Taka informacja powinna rozpoczynać "Fakty" TVN. Albo ta zastraszona Brytyjka Jane Blister: "Zasnęłam po herbatce. I wtedy poczułam straszny, przejmujący ból w plecach. To była kolba karabinu i takie dziwne polskie okrzyki, zupełnie dla mnie niezrozumiałe. Przyszli po mnie w nocy, żebym poparła swoim podpisem ich ustawę o TK. Nacięli mi palec i zrobiłam to własną krwią!. To było straszne, niech Obama coś zrobi, na Boga!".Dlaczego nasi redaktorzy nie mówią o tych dramatycznych wypowiedziach?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 17:51, 30 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Koniec grandy w TVP
[link widoczny dla zalogowanych]
Uparło się Prawo i Sprawiedliwość, żeby zniszczyć do końca media publiczne, wszystko nocą, przy wyciskającym łzy oporze obrońców TVP z PO i Nowoczesnej. Jedni i drudzy siebie warci. To jasne jak słońce, że niemal cały dyrektorski i prezesowski garnitur TVP jest do wymiany, cała TVP jest do wymiany, odbudowy, naprawy, różne słowa można dobierać tu bez końca, bo PO i PSL zdemolowały media publiczne w Polsce, a już na pewno telewizję. I zdemoralizowały do cna kręcące się po studiach środowisko dziennikarzy. Jeśli nie wszystkich, to niczego to nie zmienia. Na co dzień widać i tak awangardę: Lewicka, Tadla, Kraśko, Lis x 2 , Pietrasik i jeszcze kilkunastu innych gwiazdorów.
Politycy PiS-u nie mogą nic powiedzieć do kamery, bo cokolwiek powiedzą, przytnie się odpowiednio, coś tam zostanie wyrwane z kontekstu i wyemitowane jako dowód skoku na media i niszczenie wolności słowa w Polsce. Cyrkiem jest to, że najgłośniej w sprawie TVP tupią w Sejmie posłowie PO, partii, która media publiczne do spółki z PSL i SLD totalnie zawłaszczyła i wykończyła finansowo, żeby tylko wspomnieć idiotyczny i łamiący prawo apel Tuska o niepłacenie abonamentu. Jak bardzo bezstronna jest publiczna TV, świadczy podany podczas minionej, wieczorno - nocnej debaty w parlamencie, przykład porównujący czas antenowy Ryszarda Petru i Prezydenta RP Andrzeja Dudy, jaki udostępniono im w telewizji publicznej w ostatnim miesiącu: Petru - 360 minut, Duda - 14 minut. Co tu komentować? Nie raz i nie dwa, w jednym wydaniu "Wiadomości" o 19.30., Petru pojawiał się trzy, a nawet cztery razy w różnych materiałach filmowych komentując kolejne "zbrodnie " PiS-u.
Z telewizji publicznej, za rządów PO/PSL wywalono niemal wszystkich dziennikarzy mających odwagę otwarcie krytykować Platformę. A jak wywalono, to dziennikarz znikał po prostu z tak zwanego grafiku i zostawał z zasiłkiem w ręku. Żaden z konkursów na stanowiska dyrektorów nie był konkursem, a ci co brali w nich udział. wiedzieli najczęściej, kto wygra. No niestety, za namową bliskiej mi osoby też wziąłem kilka lat udział w takim cyrku, wiedząc, że stanowisko szefa jednego z największych oddziałów regionalnych TVP należy do SLD. Ale było miło, dotarłem do "finału" i w miłej atmosferze porozmawiałem sobie na koniec z wiceprezesem TVP. Zresztą dziennikarze pracujący w mediach publicznych doskonale o tym wiedzą. Wiedzą też doskonale kto z nich się zeszmacił, głupi nie są. Ale skoro zostało im jeszcze trochę czasu, to warto dać popalić Kaczorowi, prawda? Czas na dobre rady, nie tylko dla TVP.
Przede wszystkim, w każdej wypowiedzi przedstawiciela obozu rządowego, albo jakiegoś zbłąkanego prawnika czy eksperta wycinamy słowa kluczowe takie jak "nie" czy "wyłącznie". Prosty przykład. Jeśli Joachim Brudziński powie do kamery: "Nie, nie zamierzamy robić skoku na media..." , to wycinamy dwa razy słowo "nie" i przekaz jest prawdziwy, a nie zmanipulowany. Oczywiście, tę zasadę swobodnie stosujemy cytując Brudzińskiego we wszystkich mediach drukowanych. Ale jeszcze lepszym zabiegiem jest pokazywanie długich wypowiedzi polityków PiS w przyspieszonym tempie: "Plu, pla, pli, bo, ba, pi, demokracji ni" - czas antenowy 7 sekund, czas realny 3 minuty i jaki efekt! Wtedy Andrzej Duda będzie miał na podsumowanie miesiąca 10 godzin, a Petru tylko 7. Czy ktoś się połapie dlaczego Prezydent RP tak szybko mówi? Na pewno nie. Zawsze można dodać ze studia zdanie komentarza, że głowa państwa jest człowiekiem dynamicznym i się spieszył do Prezesa. Trudniej osiągnąć ten niesłychany efekt w prasie. Ale i tu jest znakomity i prosty sposób. Wszystkie argumenty dyktatury i reżimu drukujemy czcionką Times New Roman o rozmiarze 2, a resztę drukujemy 16 - ką. Każdy zauważy, że Pi nie ma nic do powiedzenia. Oczywiście, najlepszym sposobem jest w ogóle nie pokazywać w TVP nikogo z rządu, co prawdę mówiąc budzi moje zdumienie, że jeszcze na to nie wpadli.
Antypisowski jad w mediach publicznych (o prywatnych szkoda nawet mówić) trwa od 2005 roku, ale w ostatnich tygodniach przybrał formę jawnej wojny z urzędującym Prezydentem, rządem RP, z całą prawicą. Słowo standardy dziennikarskie w wydaniu dziennikarzy tak jak Lis czy Lewicka mają swoje miejsce w toalecie. I żeby nie powtarzać setek argumentów o kompromitacji tych ludzi, warto zwrócić uwagę na taki "drobny" fakt. Pracowałem w TVP kilkanaście lat temu i kiedy byłem jedynie gościem publicznego radia, musiałem mieć na to zgodę szefa, nie wspominając już o tym, że było nie do pomyślenia udzielanie się w jakiejś rozgłośni komercyjnej. Tomasz Lis nie ma etatu w TVP, ale to niczego nie zmienia. Kontrakt ma Kraśko, jak jest z Panią Lewicką, to nie moja sprawa.
Rzecz w tym, że cała ta trójka "bojowników" o wolność słowa na co dzień występuje lub ma swoje programy w radiu TOK FM. Żeby już nie pastwić się nad tą stacją, radio to ma ewidentnie lewicowy charakter, a bywa, że i lewacki. Ale dobrze, mamy w Polsce wolność, nic nam do lewicy, że nadaje w eterze. Tyle tylko, że dziennikarz pracujący w telewizji publicznej, z założenia bezstronnej, nie może rano dowalać do bólu jednej opcji politycznej, czyli Prawu i Sprawiedliwości, a wieczorem udawać, że niby wypełnia jakąś misję. Zresztą, Tomasz Lis już od dłuższego czasu wcale nie udaje, że jest mu wszystko jedno, bo swoje i tak już w TVP zarobił. To jest mniej więcej tak, jakby gwiazda telewizyjna w USA rano tępiła Republikanów w CNN, a wieczorem masakrowała Demokratów w FOX News. To jest wielka ogólna dyskwalifikacja tych dziennikarzy, to w ogóle jest wielka granda trwająca już prawie 10 lat i całe szczęście, że wreszcie nadszedł jej koniec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 9:39, 08 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Przy akompaniamencie salw śmiechu pada matrix PO, „Gazety Wyborczej”, TVN i Giertycha
[link widoczny dla zalogowanych]
Najlepszym dowodem upadku matriksu stworzonego przez PO i jej media jest przemiana głównego demiurga III RP Adama Michnika w śmiesznego i całkiem żałosnego „wrzeszczącego staruszka”.
Teraz widać, jak wielką rolę odgrywał w ostatnich latach medialny matrix narzucony przez władzę PO i bardzo rozwinięty przez osłaniające ją telewizje, stacje radiowe, gazety i portale. I widać, jak wielkie znaczenie ma przełamanie medialnego monopolu twórców i utrwalaczy matriksu.
Najpierw przez tworzące się oddolnie media antymatriksowe, z ważną rolą m.in. wPolityce.pl oraz tygodnika „wSieci”, a ostatnio przez szybko się pluralizujące media publiczne. I tylko to wystarczyło, by matrix zaczął się sypać, co słychać w coraz liczniejszych głosach jego przedstawicieli i uczestników, ostatnio Jacka Rakowieckiego (niegdyś ważnego redaktora „Gazety Wyborczej”) czy Jerzego Pilcha (przez lata jednego ze strażników matriksu w tygodniku „Polityka”).
Coraz większe rysy na matriksowej budowli skutkują też tym, że postępuje proces samoośmieszania i autokompromitacji takich filarów tej konstrukcji jak Roman Giertych czy Kazimierz Marcinkiewicz. Obecnie właściwie nie sposób o nich myśleć inaczej niż w kategoriach błazeństwa. I to żałosnego, a nie śmiesznego.
Z matriksem jest tak, że funkcjonuje on sprawnie dopóty, dopóki nie ma możliwości upowszechnienia antymatriksu. Gdy tylko taka okazja się pojawia, a kluczowe są tutaj media, ujawnia się cała jego sztuczność. To dosłownie wygląda tak jak walące się makiety domów w pierwszej scenie „Misia” Stanisława Barei. Nagle wszystko okazuje się dziadostwem, zlepkiem odpadów powiązanych sznurkami. I ujawnia się prostactwo matriksu. Chyba każdy zauważył, że wraz z umacnianiem władzy PO, utworzony wokół niej matrix stawał się coraz bardziej prymitywny intelektualnie. Można było przecierać oczy i uszy oglądając i słuchając zdumiewająco ubogich intelektualnie wypocin profesorów utrwalaczy matriksu w rodzaju Ireneusza Krzemińskiego, Radosława Markowskiego, Janusza Majcherka, Janusza Czapińskiego, Andrzeja Zolla, Wojciecha Sadurskiego, Leszka Balcerowicza, Wiesława Władyki czy Marcina Króla. Można było zachodzić w głowę, jak mogą się tak intelektualnie kompromitować i ośmieszać tacy twórcy jak Andrzej Wajda z Krystyną Zachwatowicz, Krystyna Janda, Marek Kondrat, Maja Komorowska, Agnieszka Holland, Daniel Olbrychski, Andrzej Mleczko, Kazimierz Kutz, Andrzej Grabowski, Janusz Głowacki, Krzysztof Penderecki, Wojciech Pszoniak czy Zbigniew Preisner.
Matrix musiał być prymitywny, bo jakiekolwiek wyrafinowanie czy choćby rozwinięta refleksja osłabiałyby jego funkcje mobilizacyjne i bezkrytyczne pochłanianie kitu.
Wystarczyło unormalnienie i profesjonalizacja „Wiadomości” TVP oraz pluralizm w programach publicystycznych TVP Info, żeby materiały w „Faktach” TVN autorstwa Jakuba Sobieniowskiego, Macieja Knapika, Macieja Mazura czy Katarzyny Kolendy-Zaleskiej oraz „publicystyka” Andrzeja Morozowskiego, Małgorzaty Łaszcz, Anity Werner, Justyny Pochanke czy Grzegorza Miecugowa ujawniły swoją absolutną toporność, miałkość i dialektyczną pokrętność.
Oczywiście zawsze pewnie będzie istniała taka kategoria odbiorców jak sekta „Szkła kontaktowego”, ale o tym nie sposób już właściwie mówić poważnie, choć ci ludzie bywają śmiertelnie poważni w swoim opętaniu matriksem. Jeśli istnieją punkty odniesienia i możliwości porównywania, typ narracji uosabiany szczególnie przez „Gazetę Wyborczą”, „Politykę”, TVN, TVN 24 oraz radio Tok FM z groźnego i sprawiającego wrażenie poważnego staje się groteskowy i zwyczajnie śmieszny. Najlepszy dowód to przemiana głównego demiurga III RP Adama Michnika w śmiesznego i całkiem żałosnego „wrzeszczącego staruszka”. Warto w tym miejscu zauważyć, że nic nie jest tak destrukcyjne jak śmieszność dla opcji sprawującej długo władzę, dla jej matriksu oraz jej mediów. Gdy ludzie przestają się ich obawiać, a zaczynają się z nich śmiać, a wręcz niemiłosiernie nabijać, to jest po prostu koniec.
Kiedy ujawniane są różne elementy okołoplatformerskiego matriksu i postępuje krytyczna refleksja ważnych jego uczestników, wielu dotychczasowych wyznawców zaczyna się zwyczajnie wstydzić własnych wyborów, swego dotychczasowego „oszołomstwa” czy „sekciarstwa”, a wreszcie kiczu, który się z tym wiąże. To poczucie uczestnictwa w obciachu i kiczu jest szczególnie ważne w krytycznej autorefleksji. Bo nikt nie lubi znajdować się po obciachowej i kiczowatej stronie, a te elementy najbardziej rzucają się w oczy w matriksie. Kiedy mogliśmy niedawno oglądać i słuchać przemówień niektórych „gwiazd” manifestacji Komitetu Obrony Demokracji, najbardziej widoczna i destrukcyjna dla samych zainteresowanych była właśnie obciachowość i kiczowatość, a nie takie czy inne poglądy. I jestem pewien, że takie osoby jak Agnieszka Holland czy Marek Kondrat to dostrzegli, ponieważ wielokrotnie dowodzili, iż są dobrymi obserwatorami. Takiej refleksji nie spodziewam się po najbardziej chyba zacietrzewionym i jednocześnie najśmieszniejszym mówcy manifestacji KOD, czyli Jarosławie Kurskim z „Gazety Wyborczej”, ale to oddzielna kategoria i zjawisko, które wydaje się zwyczajnie niereformowalne. Ten obciach i kicz wręcz biją po oczach i dla wielu zatopionych wcześniej w matriksie mogą być czymś nie do zniesienia.
Opisując to wszystko nie twierdzę, że matrix stworzony w ostatnich latach już zniknął bądź szybko gdzieś się rozpłyną tkwiący w nim wyznawcy i utrwalacze. To struktura wciąż całkiem trwała i obrosła bardzo silnymi i wpływowymi grupami interesów. Ale ten matrix już zaczął się rozpadać. Tak jak w głośnych filmach braci Wachowskich (powstały, gdy Larry Wachowski nie był jeszcze Laną) momentem krytycznym dla matriksu jest jego opisanie i zrozumienie jego mechanizmów. Od tego zaczyna się skuteczne zwalczanie matriksu, a z drugiej strony – jego autodestrukcja. Tym szybszy to proces, im więcej jest pluralizmu na rynku mediów. I to tłumaczy wręcz skowyt, w jaki reżimowe do niedawna media i ich „gwiazdy” wpadły, gdy straciły monopol i tracą przewagę, a przy okazji powagę. Ale to, że jest coraz śmieszniej i coraz bardziej groteskowo, to już zupełnie inna historia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 21:49, 19 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Je Ne Suis Pas Bolek...
[link widoczny dla zalogowanych]
Sprawa z Bolkiem musiała w pewnych środowiskach uruchomić mechanizm wyparcia. Jasna sprawa, ale przyznam że aż takiej skali i takiej histerii się nie zpodziewałam. Co ważne, histerii z hipokryzją. Te same gremia, tak dzisiaj "solidarne z Lechem" doskonale wiedziały kim był Wałęsa, kim jest Bolek i co w tej sprawie najistotniejsze. Wciąż wiedzą, tyle że dzisiaj są zakładnikami wieloletniego kłamstwa, w którego utrwalaniu brali aktywny udział. Podobnie jak Wałęsa, który zamiast zmierzyć sie z prawdą wolał zwiać do Chile.
Co więcej, teraz, gdy starsza pani niejako postawiła kropkę nad I wciąż usiłują nam wmawiać, że kłamstwo to nic strasznego, normalka, jeśli chodzi o "bohaterów". Furda ich szemrana prowieniencja, furda bujda założycielska, furda prawda. Kłammy, bo co 'za granico" powiedzą. łgajmy, żeśmy nie wiedzieli, że to nieważne, że furda bo to bohater, bo walczył z komuną...
Jak walczył i z kim widać w tych papierach...Do komuny raczej przypijał z dziubków w Magdalence, z innymi "autorytetami", co mogliśmy wczoraj zobaczyć w TVPInfo. Ale nie, wrzask, histeria, harmider, na siłę szukanie teczki Kaczyńskiego bo "niszczą" legendę, autorytet, podstawy państwa. Ach Ego Wałęsy musi unisić się w stratosferze. Takich peanów dawno nie słyszało...Niemal świętszy od papieża, albo i dwóch. Ojciec narodu... Cóż, jak widać raczej ojczym i to paskudnego sortu...i żałosne czerskie akcje wsparcia dla Wałęsy tego nie zmienią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 11:26, 28 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Czy dziennikarze mogą recenzować Rząd?
[link widoczny dla zalogowanych]
Aby w Polsce leczyć obywateli, należy ukończyć studia medyczne, odbyć staż lekarski, zdać egzamin, mieć odpowiednią praktykę, zostać członkiem samorządu lekarskiego i podlegać odpowiedzialności zawodowej i wtedy dopiero po spełnieniu tych warunków można samodzielnie leczyć ludzi. Aby w Polsce bronić obywateli, należy ukończyć studia prawnicze, odbyć aplikację, zostać członkiem samorządu adwokackiego i podlegać odpowiedzialności zawodowej, zdać egzamin adwokacki i dopiero po spełnieniu tych warunków można samodzielnie bronić i reprezentować obywateli. Aby w Polsce sprawować opiekę nad dziećmi, należy ukończyć specjalistyczne studia, mieć zaliczoną praktykę i dostać zezwolenie od odpowiedniego organu administracyjnego. Aby w Polsce zostać kominiarzem, należy przejść odpowiednie szkolenie i praktykę mistrzowską. Aby w Polsce zostać kucharzem, należy prócz umiejętności gotowania, przechodzić odpowiednie kontrole ze strony służb sanitarnych.
Lecz gdy w Polsce chce się recenzować Rząd, opisywać zagadnienia spraw publicznych, stosunków międzynarodowych, opisywać zagadnienia prawno-konstytucyjne, polityczne, społeczne… wystarczy ogłosić się dziennikarzem. Tyle i tylko.
Można wtedy pisać cokolwiek, jakkolwiek. Z jakimkolwiek znawstwem rzeczy, bez jakiegokolwiek znawstwa. Można bredzić, można kłamać. Nic to, jest się dziennikarzem, a dziennikarz w Państwie liberalnym korzysta z wolności słowa, chociażby działał wbrew prawdzie, racjonalności czy przyzwoitości.
Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość weźmie się za reformę naszego światka dziennikarskiego koniecznością jest powołanie Samorządu zawodowego dziennikarzy, tak jak taki samorząd mają Lekarze, adwokaci, biegli rewidenci, doradcy podatkowi, pielęgniarki czy farmaceuci. Koniecznością jest wprowadzenie jakiś minimów wiedzy i przeszkolenia dla osób chcących być dziennikarzami. Samorząd zawodowy dziennikarzy to nie może być jakieś fakultatywne Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, które może wydawać sobie odezwy, grzmieć na łamiących standardy. To musi być Samorząd mający własny Sąd dyscyplinarny, własnego rzecznika dyscyplinarnego, tak aby dziennikarze we własnym gronie sami się dyscyplinowali. To jest warunek niezbędny dla tego aby można mówić o jakiejkolwiek rzetelnej debacie publicznej.
Wypada także dziennikarzom, tak ochoczo rekapitulującym 100 dni Rządu Beaty Szydło, że najważniejszym i faktycznie jedynym recenzentem rządu RP, jest Naród Polski. Odbywa się to zaś nie na łamach debaty prasowej czy też na manifestacji KOD-u, lecz takiej recenzji dokonuje się w wyborach powszechnych za pomocą kart do głosowania.
O niepowodzeniu lub powodzeniu Rządu Beaty Szydło nie może decydować reportaż w Faktach TVN, lecz przekonanie obywateli. O niepowodzeniu lub powodzeniu Planów Prawa i Sprawiedliwości nie może decydować wyliczenie ile obietnic zostało spełnionych a ile nie, prezentowanych w różnoraki sposób na antenach telewizyjnych, ale przekonanie obywateli o tym czy Rząd pracuje dla ich dobra czy nie. Dziennikarze nie mogę odbierać narodowi prawa do recenzowania Rządu i polityki Państwa, podsuwając im gotową odpowiedź. Dziennikarze mają informować społeczeństwo, lecz ostateczna decyzja ma zawsze należeć do obywateli.
Dziennikarze zatem, opisując dzisiejszą manifestację KOD-u, winni manifestację opisać, opisać hasła i osoby te hasła wznoszące, opisać stronę organizacyjną – czy wyjazdy były sponsorowane przez kogoś, czy były opłacane przez samych uczestników. Wreszcie odpowiedzieć na najważniejsze zagadnienie związane z dzisiejszą manifestacją. Dlaczego Urząd Miasta Stołecznego podaje że manifestantów było 80 tys. zaś Policja podaje, że uczestników było 15 tys. Kto kłamie albo kto nie umie liczyć. Dziennikarz zaś zastanawiający się nad tym, czy manifestacja oznacza sprzeciw dla obecnego Rządu i jego polityki, wychodzi poza zakres swoich zadań. Wchodzi na poletko polityczne i winien w takiej sytuacji być traktowany jako polityk, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 19:07, 16 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
"Zapis" na Prezydenta RP
[link widoczny dla zalogowanych]
Ten "zapis" to nie jest oczywiście poważny problem i nie dla wszystkich, bo jedynie dla widzów "Faktów" TVN, tych najważniejszych "faktów" o godz. 19.00. Sprawdzałem tylko kilka ostatnich dni. Były w tym czasie mniej lub bardziej doniosłe wydarzenia, w których udział wziął Prezydent RP Andrzej Duda. "Fakty" najczęściej pomijały w swoich informacjach to, gdzie i z kim spotyka nasza głowa państwa, można nawet powiedzieć, że tak jak w czasach PRL-u, czyli w czasach komunistycznej cenzury zastosowały swoisty "zapis" na Andrzeja Dudę. Czy była to wizyta na Słowacji, czy spotkanie z przedstawicielami państw Międzymorza, czy zakończona właśnie oficjalna wizyta w Czechach, mogliśmy jedynie usłyszeć wyrwane wypowiedzi PAD z konferencji prasowych, oczywiście o Trybunale Konstytucyjnym. Gdzie to było, nie wiadomo. Widz TVN-u nie dowiedział się, o czym Prezydent Polski rozmawiał z Prezydentem Słowacji, nie usłyszał słów Prezydenta Czech M. Zemana o poparciu jego kraju w sporze Polski z Komisją Europejską i Komisją Wenecką. Jeśli jednak Andrzej Duda potknął się na śliskiej posadzce w Chinach to ubaw jest wielki i przekaz dla widza PO i Nowoczesnej z pewnością niezwykle atrakcyjny.
Osiągnięciem w szerzeniu prawdy o katastrofalnych dla Polski rządach PiS -u, jest "wystawienie" cichaczem sitka w Urzędzie Rady Ministrów i nagranie ministra Antoniego Macierewicza. A jak już sił i wiary w walkę rewolucyjną z reżimem nie starcza, to przez dwa dni widzowie "Faktów" mogli oglądać najdłuższe w historii tej stacji relacje z Telewizji "Trwam". Betonowy elektorat PO kupuje i tak w ciemno ten informacyjny muł. Pomija się także całkowicie, albo mówi o nich zdawkowo, ważne wydarzenia religijne, z wyjątkiem, gdy jakiś ksiądz zostanie oskarżony o pedofilię. Generalnie, konstrukcja "Faktów" od momentu wybuchu histerii w obozie III RP wokół Trybunału Konstytucyjnego, jest prosta jak konstrukcja cepa. Niemal codziennie mamy najpierw cztery, albo i pięć informacji pod rząd "miażdżących" PiS z każdej strony. Nawet za czasów PRL-u nie było takiej "jazdy". Potem ludzie "faktów" pokazują swoim widzom, że są blisko ludzi i by ocieplić wizerunek, pojawia się "human story" o dziecku potrzebującym pomocy. To oczywiście jest chwalebne samo w sobie i jestem tak jak każdy za, ale to "human story", po fali jadu w kierunku PiS, ma nie tylko znaczenie czysto informacyjne. Na koniec trafia się niemal zawsze jakiś "Michał" z podtekstem politycznym. Choćby ten o szkolnej toalecie, w której ktoś napisał coś brzydkiego, podobno o naszym prezydencie. Władysław Frasyniuk, tak jak słynny Lucuś w opowiadaniu Mrożka, bohatersko mówi, że to się już, to brzydkie słowo, do PAD przyklei. Taka to "elita", jak choćby sięganie w swojej sprawie do tragicznej śmierci Barbary Blidy.
Można na to wszystko, co wyprawiają redaktorzy TVN machnąć ręką, w końcu Antypis ma teraz telewizję z prawdziwego zdarzenia, która podniosła nawet w górę swoje antypisowskie standardy. Mają prawo w ogóle nie uznawać, że Prezydent RP robi cokolwiek, że odbywa ważne dla kraju podróże zagraniczne. Można sprowadzić prezydenturę Andrzeja Dudy do tego, że będzie pokazywany jedynie na nartach (czekamy na letni patent). Ciągle gdzieś zjeżdża i wypoczywa, i nic nie robi dla Polski, a jak już coś mówi, to tylko strasznie po pisowsku. W sumie widz "Faktów" nabiera przekonania, że Prezydent RP w ogóle nie urzęduje, ciągle zjeżdża, do tego nie dowie się nawet z jakiej to okazji zjeżdża - choćby ostatni Memoriał Marii Kaczyńskiej. TVN w swoim sztandarowym programie informacyjnym nie tylko manipuluje swoimi widzami, ale także zupełnie świadomie i z premedytacją ich dezinformuje, sądząc zapewne, że to się przysłuży wzrostowi poparcia dla PO I Nowoczesnej. Efekty tych ambitnych działań znamy z ostatniego sondażu TNS Polska: PiS - 38% poparcia, a PO i Nowoczesna mogą liczyć razem na poparcie 25% respondentów. Może więc warto kibicować "Faktom", trzymajcie tę linię propagandy, bo jest bardzo skuteczna. Niechęć do Prezydenta Andrzeja Dudy jest tu jak najbardziej zrozumiała. To bezsilność Wiertniczej wobec człowieka, z którego Polacy mogą być naprawdę dumni, który co krok nie popełnia mniej lub bardziej śmiesznych gaf, który tam gdzie się pojawia, wzbudza szacunek i sympatię, od Londynu po Chiny. Oczywiście także dzięki Pierwszej Damie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ahron
Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 23:36, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Faktycznie, zwłaszcza przerażająca reakcja za przeproszeniem.... publiczności na temat ankiety po 10 minucie filmiku.
Pozdrawiam światecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 20:57, 27 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Prof. Staniszkis dorzuca do niemieckiego pieca
[link widoczny dla zalogowanych]
Pomimo okresu świątecznego, tego szczególnego, bo Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, trudno nie skomentować napastliwego artykułu, opublikowanego w niemieckim "Der Spiegel", w którym autor atakuje polski rząd i osobiście Jarosława Kaczyńskiego, insynuując opcji rządzącej bolszewizm i zapędy dykatorskie. Smaczku sprawie dodaje fakt, że fascynującą muzą autora artykułu jest polska socjolog - prof. Jadwiga Staniszkis.
********************************************************
Chwiejna w ocenie polskiej sceny politycznej, prof. Jadwiga Staniszkis, po raz kolejny dała upust swoim frustracjom. Ostatnio, a właściwie od dłuższego czasu, o ból głowy przyprawia ją nie kto inny, jak Jarosław Kaczyński, który swoimi działaniami, jak się okazuje, nie spełnia oczekiwań pani socjolog.
Dziwić może jedynie, że pani profesor, która niejednokrotnie podkreślała swoją wieloletnią znajomość, żeby nie powiedzieć zażyłość, z Jarosławem Kaczyńskim, zresztą z Lechem Kaczyńskim również, jest zaskoczona jego postawą oraz decyzjami po zdobyciu władzy przez PiS. A przecież każdy kto zna JK, wie, że jest on człowiekiem bezkompromisowym o stałych poglądach, dlatego nikt nie powinien być zaskoczony jego postawą.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy pani Staniszkis udzieliła niezliczonej ilości wywiadów przeróżnym mediom, również niemieckim, w których poddała ostrej krytyce rządy PiS-u, a rolę Jarosława Kaczyńskiego wręcz napiętnowała, jednocześnie podkreślając swoje rozczarowanie, jakiego doznała. Przy okazji oberwało się również prezydentowi Dudzie.
W wywiadzie dla „Polski The Times” stwierdziła: Styl działania PiS ma wiele wspólnego z systemem, który stworzył w Rosji Putin. Na wschodzie ludzi nie traktuje się jak partnerów, lecz po prostu używa. Nie ma to nic wspólnego z odnoszeniem się do innych z godnością, jaką na Zachodzie zaszczepił Św. Augustyn - ale znalazło to przełożenie na obowiązujące w Europie prawo. Tymczasem PiS, mimo swojego antykomunizmu, próbuje przestawić Polskę na wschodnią mentalność
Staniszkis zarzuca rządzącym mentalność bolszewicką, przyznając jednocześnie, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona. Swoją drogą ciekawa teza - bolszewizm i niezagrożona demokracja. Ale skoro tak, skoro nic nie grozi polskiej demokracji, to czy warto drzeć szaty, pani profesor?
Jakoś przez ostatnie osiem lat, gdy z naszą demokracją nie było najlepiej, gdy jedna opcja rządziła niepodzielnie, gdy afera goniła aferę, gdy korupcja rządziła krajem, a wymiar sprawiedliwości reprezentowali rozgrzani sędziowie, gdy sędziowie TK angażowali się politycznie, nawet współtworząc ustawy, pani socjolog nie krzyczała o tym w mediach, tym bardziej niemieckich, którym dziś chętnie udziela wywiadów, albo te podpierają się jej wywiadami udzielanymi innym.
Ostatnio, niemiecki „Der Spiegel”, posiłkując się opiniami prof. Staniszkis, w artykule „Warszawski bolszewizm”, zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu dążenie do władzy absolutnej oraz realizowanie modelu autokratycznego modelu państwa. Autor artykułu, Jan Puhl, pisze:
Kaczyński zmusił państwowe media w Polsce do reprezentowania jego linii, a następnie pozbawił władzy TK - najwyższą instancję kontrolną. A to był tylko początek.Obecnie (Kaczyński) zabrał się za podporządkowywanie sobie państwa, łącznie ze wszystkimi jego odgałęzieniami. Znajduje się na drodze do władzy absolutnej; już teraz może w imieniu narodowo-konserwatywnej większości parlamentarnej forsować swoje pomysły. Najwidoczniej jednak chce czegoś więcej niż tylko zdominowania ministerstw, administracji i wymiaru sprawiedliwości. Państwo pod jego przewodnictwem ma spełniać rolę surowego ojca - co jest modelem autokratycznym
Wg autora, przed autorytarnymi zakusami „Kaczyńskiego nie powstrzymały” ani masowe protesty w Polsce, ani krytyka z Brukseli i postępowanie kontrolne wdrożone przez UE.
Nietrudno się domyślić, że pisząc o masowych protestach, niemiecki dziennikarz miał na myśli manifestacje organizowane przez KOD. Komiczne w tym wszystkim jest to, że autor sam przyznaje, że KOD ma zwolenników przede wszystkim wśród starszych, „pamiętających czasy komunizmu i zdających sobie sprawę, jak cenne są prawa obywatelskie”(sic!!!), zaś PiS popierają ludzie młodzi, my wiemy - nieobarczeni piętnem komunizmu.
Swoją drogą ciekawa teza i jakby sprzeczna z tezą prof. Staniszkis, bo wychodzi na to, że ci pamiętający czasy komunizmu, dodajmy - w większości jego beneficjenci - to demokraci ceniący prawa obywatelskie, zaś młodzi zwolennicy PiS-u to….. kandydaci na bolszewików....pisowskich.
Istne pomieszanie z poplątaniem, ale czego można oczekiwać od ludzi, którzy piszą pod założoną z góry tezę, zapominając o logice, nie przyjmując do wiadomości faktów, chociażby tego, że czy to się komuś podoba czy nie, PiS doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów, że poparło go blisko sześć milionów ludzi, w tym wielu młodych. Dokonując takiego wyboru pokazali czerwoną kartkę poprzedniej koalicji i prowadzonej przez nią polityce, również na arenie międzynarodowej.
Jest oczywistym, że obecną sytuację polityczną w Polsce szczególnie trudno jest zaakceptować Niemcom, wobec których poprzedni polski rząd był wyjątkowo spolegliwy nawet w sprawie kryzysu migracyjnego, który zafundowała Europie Angela Merkel. Chociażby z tego powodu nie może dziwić tak frontalny atak przytoczony na rząd Beaty Szydło oraz personalnie na Jarosława Kaczyńskiego i to nie tylko w kraju, ale i na arenie międzynarodowej, podsycany przez polską(?) opozycję i innych pożytecznych idiotów.
Prof. Staniszkis wpisuje się taką właśnie narrację. Prawdą jest, że nigdy nie była osobą o skrystalizowanych poglądach, a przynajmniej tak wynikało z jej dość chwiejnych ocen politycznych. Obecnie bardzo się zradykalizowała, ale na pewno nie wynika to z radykalizacji poglądów Jarosława Kaczyńskiego, bo te są niezmienne. Można się jednie domyślać, że wpływ na jej postrzeganie polskiej rzeczywistości może mieć zaangażowanie jej córki po przeciwnej stronie sporu politycznego (Nowoczesna).
Szkoda tylko, że osoba publiczna aspirująca do bycia niezależnym komentatorem życia politycznego w Polsce, w tak głupi i nieprzemyślany, a może przemyślany sposób, daje amunicję do ataku na Polskę nawet Niemcom.
Syzyfoptymista
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 18:51, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
To szaleństwo!
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytuję w tytule komentarz Tomasza Lisa na Twitterze odnoszący się do przemówienia Jarosława Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu, bo on jest krótki, dość symboliczny i charakterystyczny dla elity III RP, której świat wali się na głowę każdego dnia, bo każdego dnia coś strasznego dzieje się w Polsce. Poza tym, stwierdzenie "to szaleństwo!" oddaje świetnie stan ducha, w jakim znajdują się Platforma Obywatelska i jej medialne papugi - to jest już stan lekkiego strachu przed tym, co będzie dalej. To jest szaleństwo, ponieważ Jarosław Kaczyński wskazał trzy obszary w sprawie Katastrofy Smoleńskiej, których będzie bronić Prawo i Sprawiedliwość: pamięć, prawda i sprawiedliwość. To są słowa głęboko obce lub marginalne dla obozu obrońców III RP, nie tylko w kontekście Smoleńska.
Jak miało być? Tusk siedzi w Brukseli, Kopacz rządzi, a Komorowski spokojnie sobie chodzi po pałacu przez drugą kadencję. Innymi słowy, kolejne cztery lata na wymazanie i zapomnienie tego, co naprawdę stało się w Smoleńsku. Niech tam sobie chodzą na te miesięcznice, Rosja i tak nic nie odda, my oddaliśmy całe śledztwo w ręce Rosjan, bo tak musiało być, a jak będzie trzeba, to premier Ewa uroni nawet łzę, że zrobiła w Moskwie wszystko, "choć nie musiała" - jak teraz twierdzi. Przeciągniemy ten "wypadek lotniczy" w nieskończoność, ludzie zapomną, winnych nie będzie, najwyżej poświęci się jedną głowę, ale tak ogólnie jesteśmy "debeściaki" i mamy najlepsze zegarki w Europie Środkowej. Plan z lekka nie wypalił, można powiedzieć. Co więcej, nie wiedzieć czemu, była ekipa - odpowiedzialna moralnie, politycznie i prawnie za to, że doszło do Katastrofy Smoleńskiej i za to, że do dziś nie mamy podstawowych dowodów w tej sprawie, uznała być może, że to się jakoś rozejdzie po kościach.
Dla Lisa i jemu podobnych publicystów, którzy od początku wskazywali na błędy pilotów, na naciski, żeby Tupolew lądował, słowa takie jak prawda i sprawiedliwość w sprawie Tragedii Smoleńskiej, oznaczają polityczną i zawodową katastrofę, to jest dla nich koniec świata. Nie oznacza to wcale, że tak jak redaktor Kraśko nie będą mieli za co żyć, bo nie pozbędzie się ich TOK FM, Onet czy TVN. To wąskie grono zwykłych kłamców, którzy mówili o pijanym generale Błasiku, o heroicznej postawie Ewy Kopacz, całe to towarzystwo już ustawiło swoje życie, oni będą dalej jazgotać, gdyż wiedzą, że żadnej prawdy publicznej czy państwowej o Smoleńsku oni nie muszą i nie chcą zresztą przyjmować, bo dla nich wszystko już zostało wyjaśnione. Nie muszą też obawiać się słowa sprawiedliwość, bo to antysmoleńskie lobby w mediach, za swoje kłamstwa, szczucie, pogardę i rechot prawnie nie odpowie, a moralny osąd, nawet całego społeczeństwa, mają głęboko gdzieś, bo słowo moralność jako zbiór pewnych zasad, jest im tak samo głęboko obce, jak prawda czy sprawiedliwość. Dorobiliśmy się...... nie ma co.
Niestety, jest nadal część Polaków, tak szczerze nienawidzących Jarosława Kaczyńskiego, tak zmutowanych przez propagandę III RP, że z nimi nie da się w ogóle normalnie rozmawiać, nie tylko o Smoleńsku, praktycznie o wszystkim, a nawet o byle czym, bo zawsze wyjdzie im z ust jakaś obelga pod adresem Beaty Szydło, Andrzeja Dudy czy Prezesa. Naprawdę, zero nadziei. Znacznie trudniejszą sytuację mają politycy Platformy Obywatelskiej, która 10 kwietnia 2010 roku rządziła w Polsce. Wszystko zaczęło się jeszcze na sopockim molo, 1 września 2009 roku, potem był cały łańcuch decyzji, które doprowadziły do rozdzielenia wizyt na "rządową" i "prezydencką". I wreszcie jest 10 kwietnia, a potem szereg zdarzeń, których nie można opisać inaczej, jak działanie na szkodę państwa. I to jest sprawa dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Moralnie to można osądzać, że już po 30 minutach politycy PO dostali SMS z informacją, kto jest winien katastrofy. Ale Tusk, Kopacz, Arabski i inni - mówiąc bez jakichkolwiek emocji i na podstawie już dostępnych faktów - muszą liczyć się z tym, że staną przed Trybunałem Stanu, a stanąć muszą, jeśli polskie państwo ma być poważne i silne.
Dla PO to zapewne szaleństwo, straszna agresja, terror i totalitaryzm, więc za pośrednictwem przyjaznych im mediów będą dalej zakłamywać fakty, szydzić z Antoniego Macierewicza, przekonywać swoich wyborców, że w sumie nic tak strasznego się nie stało, bo to był taki wypadek, to się zdarza, a samolot w ogóle nie powinien wylecieć z Warszawy, a tak w ogóle, to zrobiliśmy wszystko jak potrafiliśmy najlepiej. Dla Andrzeja Celińskiego, dawnego opozycjonisty, domaganie się prawdy i sprawiedliwości, o których mówił przed Pałacem Prezydenckim Jarosław Kaczyński, to narodziny faszyzmu. Ten bełkot, bo nie ma tu innego, łagodniejszego słowa, ma swoich odbiorców, mniej niż kiedyś, ale jednak ma i trzeba z tym żyć, bo jesteśmy mocno poróżnieni. Dziś jednak, po wiosennych i jesiennych wyborach, można już powiedzieć, że z tych ważnych obszarów, o których mówił Jarosław Kaczyński, pamięć o Smoleńsku, o wszystkich ofiarach, o Prezydencie Lechu Kaczyńskim została uratowana, a co więcej jest i będzie pielęgnowana. Ale na prawdę i sprawiedliwość o Tragedii Smoleńskiej dopiero teraz nadchodzi czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 11:56, 18 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Urodzinowy prezent dla Andrzeja Dudy od prof. Zimmermanna
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ma dnia, by na portalach internetowych nie wykwitały niczym grzyby po deszczu nowe artykuły przytaczające opinie, wypowiedzi sprowadzające się do frontalnego , wręcz furiackiego ataku na PIS bądź jego poszczególnych przedstawicieli. Gorączka medialnego wzmożenia sięga zenitu. Na ekranach telewizyjnych brylują ci sami aktorzy, można powiedzieć kapłani wiary antyPISa. Jest więc nieodzowny "bohater" Frasyniuk, który z nową swadą po raz kolejny przeklina, wygraża. Jest Wałęsa, który sugeruje skakanie przez okna, NIesiołowski itp. Oczywiście także grupa panów od niczego - jak Roman Giertych czy Kazio Marcinkiewicz.
To jednak ciągle za mało. Zastanawiam się jakie są granice warunkowania, bo przecież - jeśli posługiwać się terminami z zakresu psychologii - z tym mamy do czynienia. Z kreacją kolejnych psów Pawłowa. Natłok negatywnych treści, wręcz ich ofensywa, ma w efekcie przy długotrwałym dostarczaniu, powtarzaniu, mantrowaniu sloganów, zbitek znaczeniowych, doprowadzić do utrwalenia wzorca w społeczeństwie. Ludzie słabi, ci którzy nie mają pojęcia o zjawisku socjotechniki, propagandy, dezinformacji, wreszcie po prostu konformiści, łapią się na ten lep. Z czasem warunkowanie działa, o czym przekonaliśmy się w latach 2005 - 2007. Mocna sugestia, zwłaszcza o podbudowie emocjonalnej potrafi działać bardzo silnie, przez wiele lat. W zasadzie możnaby to porównać do zjawiska hipnozy. Ludzie mocno uwarunkowani, będą odporni na kontrargumenty. Ba! Będą czynnie i aktywnie zabiegać, by informacje, które mogą zburzyć ich obraz świata, nigdy nie przedostały się do ich świadomości. Będą brać w nawias całe zasoby informacji, z góry je przekreślając poprzez etykietowanie - np. "pisowska telewizja' itp. To wystarczy by nie podejmować choćby próby weryfikacji podawanych danych, polemiki z głoszonymi opiniami itp.
Na kreacji fałszywej rzeczywistości przeciwnicy obecnego obozu rządzącego jadą od lat. Dla tego celu nie ma środka, którego nie można użyć. Zwykłe młotkowanie "krytycznymi" opiniami może nie wystarczyć, są też po prostu oszczerstwa, przeinaczenia, przemilczenia, kłamstwa. A wreszcie wisienka na torcie - psychologizm, sięgnięcie do głębi, wyciąganie rzekomo ukrytych mechanizmów. Ostatnio Marek Migalski wypłodził z siebie kolejny tekst, w którym poddał wiwisekcji psychikę Jarosława Kaczyńskiego. Migalski jako nowy Freud okazał się banalnie przewidywalny. Kaczyński to po prostu dziwak, odludek itp. Standard.
Na celowniku tzw. salonu właściwie od początku znajduje się też prezydent naszego kraju. Uderzenie wizerunkowe, by było skuteczne musi być odświeżane, muszą znajdować się na nie nowe "dowody', musi być uwiarygadniane kolejnymi "zeznaniami", relacjami nowych świadków.
Wydawałoby się, że są ludzie, którzy do pewnych podłości się nie posuną. Kiedyś tak się wydawało. Dziś wiemy już że błotem chętnie usmaruje się każdy. Z okazji 44 urodzin prezydenta naszego kraju Andrzeja Dudy, w błocku zdecydował sie wytaplać jego niegdysiejszy promotor, profesor Uniwersytetyu Jagiellońskiego - pan niejaki Zimmmermann, który dla mediów wyjawił jakim to "naprawdę" człowiekiem jest Andrzej Duda.
"Jest bardzo podatny na sugestie lub polecenia z zewnątrz człowiek, który musi być komuś podporządkowany. Wtedy sobie świetnie radzi. Najpierw był podporządkowany mnie, potem Zbigniewowi Ziobrze, Lechowi Kaczyńskiemu, a teraz jest podporządkowany Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zawsze jest ktoś, kogo słucha i wobec kogo jest w pełni lojalny. Lojalności nie można mu odmówić"
To tylko jeden z passusów, gdzie psycholog Zimmermann dzieli się swoją diagnozą. Ponadto wróży prezydentowi niesławę i razi go jego podporządkowanie (!) wobec Kościoła Katolickiego.
Można powiedzieć - nic nowego pod słońcem. Wizerunek prezydenta naszego kraju jest niszczony od początku jego kadencji. Zbitka o "niesamodzielności", "pacynkowatości" Andrzeja Dudy została wykreowana już na etapie kampanii wyborczej, później została tylko podtrzymana i podgrzana. Nie byłoby w tym nic więc dziwnego - ot, kolejny popis chamstwa, podłosci i bezczelności - gdyby nie stał za tym wykwitem profesor prawa najbardziej renomowanej uczelni w Polsce.
Nie wiem kim jest prof. Zimmermann, nie wiem czy jest wybitnym prawnikiem, czy tylko profesorskim wyrobnikiem, nie wiem jakie stwory psychologiczne siedzą w jego głowie, czy jest podatny na sugestie, czy może cierpi na kompleks Edypa, ewentualnie zafiksował się na fazie analnej swego rozwoju. Nie będę się nad tym rozwodził.
Natomiast wiem jedno. Z jakichś przyczyn pan Zimmermann zapragnął widoczniew wytaplać się w błotku medialnych odchodów. Czy nie dostrzega niestosowności w tych domorosłych psychologicznych wiwisekcjach prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, czy naukowiec nie zdaje sobie sprawy, że uprawia po prostu dyfamację? Czy nie widzi, że szarga własną funkcję i własną uczelnię, wylewając ten potok śmierdzącyh pomyj? Pytania można mnożyć. Zostaną bez odpowiedzi. Niegdysiejszy przyjaciel Andrzeja Dudy jako kolejny obrzucił prezydenta błotem.
Przypadłością wielu "krytyków", jak przystało na sekciarzy kościoła 'antyPISu" jest fakt, że to oni sami są podatni na sugestię, że po prostu wierzą w to, co mówią. Ze słowotoku profesora wynika, że on po prostu święcie wierzy w ten cały fantastyczny obrazek z Jarosławem Kaczyńskim jako Sauronem, wcieleniem zła i z jego potulnymi nazgulami, do których należy Andrzej Duda. Ta kretyńska baśń dla naiwnych, jak się okazuje, potrafi infekować nawet pozornie mądre głowy i sprowadzać na nie samoupodlenie. Czego jesteśmy świadkami.
Co do zewnątrzsterowności Andrzeja Dudy. Myślę że najbardziej boli "ich" fakt, że prezydent udowadnia właśnie swoją postwą że NIE JEST podatny na wpływy. Kampania medialna mająca uderzyć w jego wizerunek sprowadza się do chęci zdestabilizowania postawy prezydenta. Gdyby przejął się furiackimi, podłymi oszczerstwami, gdyby próbował "udowadniać", że jest inaczej, to tak naprawdę zagrałby według napisanego dla niego scenariusza. Ale Andrzej Duda tak nie zrobi. Nie odpowie też agresją nawet na tak podłe wykwity, jakie wyszły z ust prf. Zimmermanna, z okazji urodzin naszego prezydenta. Zachowa klasę. I to również doprowadzi ich do wściekłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 14:02, 22 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Holland w ataku: "Rządząca w tej chwili partia żywi się trupami! Żywią się tym, co martwe!"
Cytat: | Są takie organizmy żywe, które żywią się tym, co martwe. I ja myślę, że właśnie ta rządząca w tej chwili partia to jest taka partia, która żywi się trupami, to znaczy i to nie tylko chodzi o tych, którzy leżą w ziemi na cmentarzach, ale przerabia również historię na takie organizmy martwe i tym się żywi. To jest główny pokarm ideologiczny
— stwierdziła Agnieszka Holland na antenie Radia Zet, piekląc się na Prawo i Sprawiedliwość, na Jarosława Kaczyńskiego i słabnącą opinię Polski na arenie międzynarodowej.
Monika Olejnik w porannej pogawędce z Agnieszką Holland ubolewa nad negatywną opinią Polski na świecie. Piłkarski entuzjazm Russela Crowe uznaje za pojedynczy wypadek i pyta Holland o to „jak postrzegany jest nasz kraj”. |
Cytat: | Nie chciałabym być tak jakby totalnie negatywna i na pewno niektóre posunięcia tej nowej władzy mają pozytywny efekt na życie obywateli. Pytanie jest potem oczywiście na ile one są przygotowane racjonalnie, na ile to jest po prostu przejadanie tego, co wypracowała Platforma Obywatelska przez te osiem lat, bo jak się okazuje, nie była to ruina, ale jednak dostatecznie zamożny i zasobny kapitał żeby można było z niego czerpać i rozdawać ludziom te pieniądze. Ludziom, którym myślę, że no należało się dowartościowanie finansowe i godnościowe, niewątpliwie
— przyznaje Holland, powątpiewając jednak w sukces Polki za rządów PiS. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 22:10, 05 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Czy Janina Paradowska to postać z Żeromskiego? Jeśli to taka, którą ten pisarz zawsze zwalczał
[link widoczny dla zalogowanych]
Zawsze staram się w pierwsze dni po czyjejś śmierci unikać mówienia o nim źle (choć pewnie są wyjątki, uwikłane w zbrodnie), a jeśli już ktoś mnie zmusza do komentowania odejścia negatywnego dla mnie bohatera, starać się znaleźć coś pozytywnego.
Kierowałem się tą zasadą, kiedy zadzwonił do mnie PAP w dzień śmierci Janiny Paradowskiej. Powiedziałem, że byłem z nią w ostrym sporze nie tylko co do kwestii ideowo-politycznych, ale i co do samej wizji mediów. Ale że nie będę tego w tym momencie roztrząsać. Natomiast ceniłem ją za pracowitość. Była do końca dziennikarką obecną przy zdarzeniach, poinformowaną lepiej niż jej koledzy.
I tyle. Mam jednak wrażenie, że w takich sytuacjach druga strona nie nakłada sobie żadnych ograniczeń korzystając z tego swoistego spętania antagonistów (poza internetowymi hejterami). Pamiętam jak zaraz po śmierci Bronisława Geremka ja zgodnie ze starą dobrą tradycją zachodnich demokracji starałem się akcentować w komentarzach to, co dobre i łączące. A Adam Michnik z Jackiem Żakowskim wielkim głosem krzyczeli, że wielkiego Profesora niemal zamordowała zła prawica.
Jest już po pogrzebie Janiny Paradowskiej, z którą przed laty występowałem w rozmaitych programach, ale z którą od jakichś ośmiu lat nie zamieniłem ani słowa. Uderzyła mnie pogrzebowa wypowiedź Donalda Tuska. Przedstawił dziennikarkę tygodnika „Polityka” jako ideał polskiego inteligenta, „postać z filmów Wajdy i z powieści Żeromskiego”. To jednak doprasza się jakiejś odpowiedzi.
Jeśli filmy Wajdy z dziennikarką w roli głównej, to naturalnie nasuwa się „Człowiek z marmuru”. I zapewne Agnieszka grana przez Krystynę Jandę, odważna poszukiwaczka prawdy. Rzeczywiście?
Gdybym ja szukał analogii, pani redaktor kojarzy mi się niestety z chowającym się w telewizyjnej ubikacji dziennikarskim nadzorcą granym świetnie przez Bogusława Sobczuka. Dlaczego?
Przypomnę zdarzenia z lat 2003-2005. Wszyscy pamiętają, że Janina Paradowska wyrzuciła ze swego wywiadu z Leszkiem Millerem pytania o aferę Rywina. Mniej ludzi pamięta, że była jednym z niewielu dziennikarzy spoza SLD-owskich mediów twierdzących, że żadnej afery w ogóle nie było. Na chama, kontra faktom, bo jej się tak podobało. Co ciekawe, poszkodowana ponoć przez aferę „Gazeta Wyborcza” nadal czciła ją po tym jako dziennikarski autorytet. Choć na zdrowy rozum to jej takie stanowisko również szkodziło. No ale wspólny wróg był ważniejszy. A wrogiem byli ci wszyscy, którzy narzekali na skorumpowane elity III RP.
Gdyby szukał wspólnego mianownika dla twórczości Paradowskiej, znalazłbym: zawsze była po stronie silnych, wpływowych i bogatych. Czasy PRL wyłączam, choć Maciej Łukasiewicz, zmarły już naczelny „Rzeczpospolitej” barwnie opisał jak w roku 1982 opuściła solidarnościowych kolegów z „Kuriera Polskiego” żeby wskoczyć na pokład „Życia Warszawy”, a po drodze przebrnąć weryfikacyjne sito. Pewnie nie pisała i przed i po stanie wojennym tekstów haniebnych, ale też inaczej niż wiele peerelowskich gwiazd nigdy się naprawdę nie zbuntowała. Skądinąd nikt nie pamięta z tamtych czasów żadnego jej tekstu. Choć pamięta się artykuły także cyników typu Daniela Passenta. Sztuka mimikry!
P 1989 roku wykreowano ją szybko na wielki autorytet w dziedzinie dziennikarstwa politycznego. Przecież w PRL nikt, także ona, takiego dziennikarstwa w prasie oficjalnej nie uprawiał. Nikt nie zaglądał za kulisy.
Wyróżniała się za to wtedy taktyczną zręcznością. W roku 1990 poparła Lecha Wałęsę – to dlatego jeszcze w półtora roku później Jan Olszewski gotów był ją zrobić rzeczniczką swojego antykomunistycznego rządu.
Skąd ten akces – przejściowy - peerelowskiej dziennikarki do antykomunistycznej prawicy? Wojowała z Kazimierzem Wóycickim i Tomaszem Wołkiem, którzy dostali „Życie Warszawy” od rządu Mazowieckiego. Ona liczyła, że dzięki taranowi wałęsowskiego „przyspieszenia” odbierze im tę gazetę. Miała ją dostać postkomunistyczna spółdzielnia dziennikarska. Zarazem Paradowska nigdy nie wierzyła w antykomunizm Wałęsy. Świadczy to o jej przenikliwości. Ale to przenikliwość cynicznego gracza.
Przegrała tę rozgrywkę, ale dzięki temu osiadła w „Polityce” będącej uosobieniem dawnego mainstreamu. Obstawiała to KLD, to SLD, to wreszcie PO, ale zawsze była po stronie tych co posiadali Polskę. Jej rolą było ogłaszanie, że nie ma żadnych afer, a przestrogi, że w Polsce cokolwiek dzieje się źle, to zawracanie głowy. Na tym polegał ten jej „kostyczny dowcip”.
Zarazem potępiając prawicę za „insynuacje” i „nagonki”, kiedy trzeba sama sięgała sprawnie po ten oręż. Biorąc np., udział w zaszczuwaniu Janusza Kurtyki za rzekomy udział w dzikiej lustracji Andrzeja Przewoźnika. Twierdziła tak kompletnie wbrew faktom.
Szczytowym wykwitem jej „kostycznego dowcipu” był uciecha z powodu żartu Janusza Palikota, że widział na peronie we Włoszczowej zabitego w Smoleńsku Przemysława Gosiewskiego.Dowcipkowała tak kobieta, która sama straciła niedługo wcześniej drugiego męża. Czy jest postacią z Żeromskiego osoba chwalona za niezależność przez… Jana Kulczyka? Śmiem wątpić. A czy była rasową inteligentką? Bez wątpienia spotykałem ją na najnowszych premierach w teatrach, słynęła z muzycznych zainteresowań. Ale jej zażyłość z Palikotem każe mi zakwestionować także i to twierdzenie Donalda Tuska.
Symbolizowała III RP, ale i w gronie jej zwolenników była ekstremistką. Wychwalaną za aprioryczne oceny: zawsze peany na rzecz swoich i zawsze inwektywy wobec nie swoich. W tej sytuacji już tylko śmiesznostką były wyjątkowo infantylne podwójne standardy. Potrafiła publicznie narzekać, że młodzi dziennikarze (a prawie wszyscy byli wobec niej młodzi) za bardzo przyjaźnią się z prawicowymi politykami, po czym następnego dnia pędzić w Sejmie do drugorzędnego polityka Platformy z okrzykiem: Czarek, zaczekaj. I robiła to w czasach, kiedy kalizm nie był tak powszechny jak dziś.
Po co to robiła? Bo mogła. Chwaliła się, że nie czyta prawicowych mediów. Jak mogła w takiej sytuacji opisywać kompetentnie świat prawicy? Dalibóg nie wiem. Jej absolutny brak ciekawości świata innego niż własny, to także mało inteligencka cecha.
Możliwe, że kogoś tam lubiła, komuś pomagała, dla kogoś była miła. Dla mnie będzie synonimem pychy środowiska, którego wpływy bardzo ostatnio zmalały. Była pracowita, to prawda. Ale na pewno, nie postać z Żeromskiego, w każdym razie nie ta pozytywna.[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 19:30, 15 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kompromitujące wyznanie Hanny Lis: „Zostałam bez pieniędzy z dwójką dzieci i chorą mamą”. Internet już pełen prześmiewczych memów
Podczas gdy Hanna Lis wypoczywa na greckiej wyspie Mykonos, a jej mąż Tomasz Lis relaksuje się z córką w Afryce, „Viva” publikuje wywiad z Hanną, w którym dziennikarka żali się, że została bez pieniędzy z dwójką dzieci i chorą mamą. Zachowanie byłej prezenterki nie jest już nawet śmieszne, jest żenujące.
Hanna Lis w styczniu tego roku straciła pracę w „Panoramie” w TVP 2. Wtedy, jak wynika z wywiadu, zaczęły się jej problemy finansowe.
Utrata pracy i środków do życia, bo wbrew temu, co się mówiło, nie dostałam żadnej odprawy, nie jest czymś szczególnie przyjemnym, gdy ma się na utrzymaniu dwoje dzieci i chorą mamę
– wyznała w wywiadzie dla „Vivy”.
Nigdy nie byłam szczególnie rozrzutna, a teraz muszę być bardzo oszczędna, bo od stycznia nie zarabiam, a muszę zapewnić byt dzieciom i mamie
—dodaje.
Po tym wyznaniu internauci nie kryli oburzenia. Na Twitterze Hanny Lis aż się zagotowało.
Jeśli jest naprawdę ciężko to podrzucę ziemniaków i marchwi. Od serca, żadne dziecko w naszym kraju nie powinno iść spać głodne.
—to tylko jeden z uszczypliwych komentarzy.
Hejt okazał się tak duży, że sama Hanna nie wytrzymała i postanowiła zamknąć swoje konto na Twitterze. Trudno po takich wyznaniach dziwić się krytyce zwykłych ludzi, którzy nie mieszkają w domu w Konstancinie, nie jeżdżą za granicę i ledwo im starcza od pierwszego do pierwszego.
Biedna Hanna, jak tysiące Polaków, musi teraz sobie jakoś radzić po utracie pracy. Biorąc pod uwagę zarobki jej męża Tomasza Lisa, szczególnie te z czasów Telewizji Polskiej, to faktycznie jest w fatalnej sytuacji. Na szczęście wkrótce Hanna będzie miała na chleb dla siebie, dzieci i mamy, bo dostała w TVN Style własny program podróżniczo-kulinarny, który niebawem będzie na antenie. Póki co zdruzgotana Hanna odpoczywa od trosk na greckiej wyspie Mykonos. A jej mąż w Afryce.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 11:39, 15 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
" Gdyby głupota mogła latać ...."
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 18:32, 10 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Polska całkowicie się wali
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie można uwierzyć w to, że nawet niektórzy wytrawni dziennikarze TVN czy "Gazety Wyborczej" nie zauważyli prawdziwego powodu przyjazdu Pani Kanclerz Angeli Merkel do Polski. Dali się zwieźć ohydnej i durnej propagandzie pisowskiej, że Niemcy potrzebują teraz Polski. Niemcy nikogo nie potrzebują, to bzdura. Merkel przyjechała do Polski ze zwykłej litości dla Kaczyńskiego i z sentymentu do kraju, z którego pochodzi jeden z najwybitniejszych Polaków nowego stulecia Donald Tusk. Zresztą Berlin i tak wyrzucił już nas na totalny aut (out), chyba nawet do trzeciej a nie do drugiej prędkości w Europie. Przytomnie to zauważył Grzegorz Schetyna, który dostrzegł całkowicie opuszczoną Beatę Szydło na Malcie. Jakie to było żałosne, ale i smutne zarazem, i aczkolwiek. PiS niszczy Polskę na niespotykaną skalę, a to co mówią słynni amerykańscy aktorzy o naszym kraju jest wręcz przerażające: "seksistowska junta" , "faszystowska prowincja", "Kołtunowo Europy". Tak to niestety wygląda, dlatego nasi wybitni aktorzy, jak choćby Krystyna Janda, muszą w Hollywood spuszczać nisko głowy ze wstydu, mają nawet długie migreny. Przez rok zniszczono relacje Polski ze wszystkim krajami: z Francją, z Niemcami, Rosją, Ukrainą, Czechami, Szwecją, Wielką Brytanią i nawet z Jamajką. W kraju szaleje drożyzna, smog, głupota i prostactwo.
Dali tym biedakom i niedorajdom po 500 złotych na kolejne ich tam dziecko, żeby leżeli albo siedzieli na plaży i żarli frytki z rybą. Obsmarowani na twarzach tym starym tłuszczem z frytek, z tymi małymi pisowskimi oczkami zajadają się nad tym brudnym i zimnym Bałtykiem, i sądzą, że są już w Europie. No i do tego taka załamka w Ameryce. Niestety, Platforma tu zawodzi. Nie powiedzą otwarcie, że Trump zagraża demokracji na całym świecie, że to kolejny, po Kaczyńskim, dyktator o faszystowskich zapędach, tylko tak bąkają niemrawo do tej kamery. Jedna Paulina Młynarska odważyła się na jakiś sensowny list do żony Trumpa, tej modelki Melanii, ale to za mało. Śmieją się z tej Polski na całym świecie, a już było przecież całkiem nieźle, prawie przez całe osiem lat czuliśmy, że nas doceniają, że zaczynamy się jakoś porządnie ubierać i jeść tiramisu. To wszystko jest teraz niszczone. Zamiast zadbanej fryzury, na głowach znowu króluje moher, który nienawidzi Europy i do tego ten polski "płytki, niedouczony i fanatyczny katolicyzm", jak trafnie go nazwał wielki Jerzy Stuhr.
Sądy niszczone, Trybunał zniszczony, gospodarka zdycha, wszędzie CBA tropi fałszywe faktury, armii już nie ma, zostali sami Misiewicze, a teraz chcą nam jeszcze rozwalić Warszawę, przyłączając jakieś grajdoły i dziury zabite dechą z pisowską tłuszczą w tle, która - a jakże by inaczej - chciałaby sobie od razu zamieszkać w Alei Róż. Tak się to poprzewracało w głowach, odkąd zabrano się za niszczenie europejskich elit, mądrości takich profesorów jak Balcerowicz Leszek. Jedna kobieta zmarła w lesie, a oni już mówią o zbrodni, o mafii warszawskiej, o złodziejskiej aferze reprywatyzacyjnej. Jeśli nawet jeden adwokat był pazerny, to przecież cała reszta palestry jest dumą Europy na czele z prof. Rzeplińskim. Szczują, szczują, atakują nawet sędziowskie rodziny podrzucając im elektroniczne gadżety. A tak poza tym, to cała wina spada na Lecha Kaczyńskiego, on wziął do siebie zgraję dorobkiewiczów, z którymi później musiała się męczyć Hanna Gronkiewicz - Waltz.
A teraz chcą jeszcze jakieś gminy dołączyć, żeby kołtuneria zanieczyściła liberalną i europejską stolicę. Ręce opadają, a już ten ich bunt w sprawie Tuska jest kompromitacją największą. Wszędzie chwalony, wszędzie znany, z każdym jest "na ju", nawet bardziej niż Rysiek Petru (też fajny), a ci mu tu szykują więzienie, nową Berezę, do której wsadzano kwiat polskich komunistów. Nie ma przesady w tym, że każdy minister z PRL-u był lepszy od takiego Waszczykowskiego, mądry jest ten Piotr Misiłło z .N, on zrobi jeszcze karierę. Ale na razie trzeba przerwać ten marazm, to czcze gadanie. Owszem, elity nie mogą biegać jak durne po ulicach, ale jak tylko ustąpi mróz, to PiS się ostatecznie skompromituje i skończy. Żałośni prostacy z 19.30., niedouczeni w obyciu i jedzeniu, zapatrzeni w małego dyktatorka, którego wiatr historii zdmuchnie już za miesiąc. Nadchodzi Wasz koniec!
Tak działa, dzień w dzień, propaganda "Faktów" TVN na wyborców Platformy i Nowoczesnej. Sprawdzone
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 12:23, 26 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Kilka pytań do aktora Radziwiłowicza
[link widoczny dla zalogowanych]
Proszę Pana, w czerwcu ubiegłego roku raczył Pan udzielić wywiadu znanej z obiektywizmu i prawdomówności „Gazecie Wyborczej”, w którym wylał Pan strumienie megaryjskich łez nad upadkiem demokracji w Polsce, bezlitośnie piętnując rządy PIS-u, który, cytuję: zmierza „w jednym kierunku - władzy zamordystycznej, totalnej, autorytarnej”. Rozdzierając szaty, grzmiał Pan: „Oni chcą skończyć z szacunkiem dla człowieka. Nie godzę się na to”.
Powiało grozą. Na szczęście nękanym przez kaczystowski reżim wyznawcom michnikowszyzny wskazał Pan światełko w tunelu: Komitet Obrony Demokracji!
„Chyba na jednym tylko marszu nie byłem. Byłoby głupio nie być z tymi wszystkimi, którzy tak fajnie myślą”
— meldował Pan z przejęciem funkcjonariuszce „GW”.
Pochłonięty maszerowaniem nie zwrócił Pan uwagi na artykuł prof. Andrzeja Nowaka „Stadnie i fajnie”, omawiający Pańskie lamentacje. Prof. Nowak, starając się dociec znaczenia nowatorskiego terminu „fajne myślenie”, dochodzi do niezbyt korzystnych dla Pana i Pańskiego środowiska wniosków:
„Straszny, przygnębiający upadek godności człowieka myślącego”.
Tak, Panie Radziwiłowicz, to o Panu. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tym pouczającym tekstem in extenso, tym bardziej, że ostatnie wydarzenia z udziałem członków i entuzjastów KOD-u najwyraźniej nie skłoniły Pana do refleksji.
Potwierdza to kolejna opublikowana właśnie na łamach „GW” gawęda, w której kontynuuje Pan poprzednie jeremiady, wzmacniając je zarzutem ksenofobii (oj, wygląda to na kryptoreklamę najnowszego filmu z Pańskim udziałem…). Szczególnie jednak wzrusza tyrada w obronie kodowskich demonstrantów, cytuję:
„Poniżani są ludzie, którym nie podobają się działania obecnej władzy i którzy wychodzą z tego powodu na ulicę. Niczego nie dewastują, ani nikogo nie biją, a wyzywa się ich od zdrajców albo po prostu dehumanizuje” (sic !).
W związku z powyższym pytania same cisną się na usta.
• Czy brał Pan udział w oblężeniu Sejmu przez kodowskich patriotów podczas grudniowej próby demontażu naszego państwa?
• Czy przyłączył się Pan do rozjuszonej tłuszczy napadającej na posłów rządzącej partii, rzucającej się pod koła pojazdów „pisowskich zbirów”? Czy rechotał Pan wraz z rozbawionym do łez Bronisławem Komorowskim na widok przerażonych pań: prof. Pawłowicz i min. Zalewskiej, które w obawie przed linczem „pierzchały, gdzie pieprz rośnie”? Tak na marginesie, proszę przy najbliższej okazji zapytać p. Komorowskiego, niezłomnego dziś obrońcę praworządności i demokracji, o aferę marszałkową, o związki z Fundacją Pro Civili, o tajemnicze kontakty z WSI. Zobaczy Pan, jak go to rozbawi…
• Czy atakował Pan przed Sejmem dziennikarzy „pisowskiej” stacji? Swoją drogą, to paradne, że przepojeni „szacunkiem dla człowieka” demonstranci zaszczuwali reporterów w ramach….. protestu przeciwko ograniczaniu dziennikarskiej wolności ?
• Dlaczego pozwolił Pan, aby mało rozgarnięty amator odgrywał przed naszym parlamentem rolę ofiary reżimowych siepaczy? Jestem przekonany, że gdyby to Pan podjął, dla dobra Ojczyzny, ten aktorski trud, a p. K. Janda i p. M. Cielecka (tak udatnie wcielająca się w żydowską dziewczynkę maltretowaną przez polskich nazistów!) popędziły Panu na ratunek, nikt nie zauważyłby mistyfikacji. Demokracja w Polsce zostałaby nieodwołalnie uratowana i ku radości A. Holland, której nie wiedzieć czemu nie powierzono reżyserii owego misterium, „znów by było, tak jak było”.
• Czy nie radowało się serce, nie radowała dusza, gdy kodowscy wojowie przypuścili pod Wawelem szturm na nienawistnego dyktatora, któremu zachciało się modlitw przy grobie brata? Pisowski satrapa zignorował, niestety, dobrotliwe rady Pańskich przyjaciół i „nie zabrał trupa na Żoliborz”. Inny aktywista KOD-u, M. Maleńczuk, w czasie wawelskiej zadymy poturbował jednego z pisowskich zbirów, ściśle stosując się do instrukcji p. Bronka i p. Bolka: 1. „Takich trzeba walić dechą po łbie” . 2. „Tak ich pogonić, aż będą wyskakiwać przez okna”. Ten żarliwy patriota, podobnie jak Pan „robiący w kulturze”, potrafił jednak powściągnąć święte oburzenie, wspaniałomyślnie wyciągając rękę do zgody : „Nienawidzę PiS-u. Ja na nich, k…wa, patrzeć nie mogę !”. Kto tutaj kogo, Panie Radziwiłowicz, dehumanizuje, uciekając się w dodatku do fizycznej przemocy? Może Pan wskazać podobny incydent po stronie zwolenników PIS-u?
• Podobała się Panu dyskusja z udziałem miłośnika KOD-u T. Jastruna, dumnie obnoszącego aureolę po warszawskich salonach, na temat „brudnych, śmierdzących gnid, które nazywają się dziennikarzami, a firmują rynsztok w telewizji publicznej ?”.
Takie standardy są nieosiągalne dla popierających autorytarną władzę prostaków, którzy po zainkasowaniu judaszowych srebrników w kwocie 500+, natychmiast roztrzaskują nowonarodzone dzieci o ścianę (sic!). Przed telewizyjnymi kamerami zdemaskowała to pandemonium uczestniczka kodowskiego marszu. Triumwirat Kijowski - Petru - Schetyna powinien niezwłocznie pospieszyć do brukselskich przyjaciół z wezwaniem o ratunek. Ja natomiast uniżenie proszę, aby przekonał Pan reż. Holland, reż. Stuhra, w ostateczności reż. Pasikowskiego do realizacji filmu (oczywiście z Pańskim udziałem) o zatajanych przed postępową ludzkością kolejnych polskich zbrodniach. Naprawdę warto! Za podobny obraz, traktujący o eksterminacji przez rodzimy katolicki motłoch niestety tylko fauny, reż. Holland zainkasowała w Berlinie piękną nagrodę.
Czy wypada się zatem dziwić, że wobec tylu budujących przykładów polityki miłości prowadzonej przez członków i zwolenników KOD-u, nie wycofuje się Pan ze swoich wcześniejszych wypowiedzi, choćby z tej:
„Nie mam wrażenia, żeby się te marsze znudziły, bo tam jest przyjemna atmosfera. To jest wspólnota, która chce się odciąć od chamstwa, pogardy, nienawiści. I ludzie w takiej wspólnocie czują radość i energię. PIS jest toksyczny, niszczący, degradujący”.
Brawo Mistrzu ! Cóż za celna diagnoza !
A tu rzeczywistość skrzeczy. Pierwszy Alimenciarz III RP sprywatyzował właśnie furę publicznych pieniędzy, za które sprawił sobie i kolejnej niańczącej go żonie różniste makagigi i ciastka z dziurką. Nasz dzielny „homo trium literaum” nie dość, że nie poczuwa się do odpowiedzialności, to jeszcze dumnie ogłasza gotowość dalszego służenia pogrążonej w bezprawiu Ojczyźnie. Bo jeśli nie ON, to kto położy kres „wielkiej tragedii narodowej”, nad którą tak pięknie boleje K. Janda - mater dolorosa III RP. Tymczasem „radość i energia” zaczynają z fajnie myślącej wspólnoty jakby uchodzić; skarbnik KOD-u (ani chybi pisowski agent) zgłosił nawet na pryncypała doniesienie do prokuratury. No cóż, uczciwemu zawsze wiatr w oczy!
Panie Radziwiłowicz, zapytam nudis verbis: Czy Pan naprawdę wierzy w to, co mówi? Przecież gołym okiem widać, że cały ten Komitet Obrony Demokracji to rodzaj bejsbolowego kija wyciosanego na użytek beneficjentów okrągłego stołu. Okłada się nim oszołomów, którzy (o zgrozo!) zabrali się za oczyszczanie stajni Augiasza. Przed ponad ćwierćwieczem sklecono ją na zgliszczach komunistycznego więzienia. Z tej kuriozalnej budowli zaprojektowanej przez architektów z sowieckich i peerelowskich służb, już od dawna sączył się drażniący nozdrza fetor. Aż wreszcie dla większości jej mieszkańców stało się jasne, że gruntownego sprzątania odwlekać nie sposób. Dano temu wyraz przy wyborczych urnach. W nuworyszowskich willach, klimatyzowanych limuzynach i agencjach towarzyskich właścicieli III RP jeśli woniajet, to tylko grubą forsą i ośmiorniczkami w korzennym sosie. Nic więc dziwnego, że reakcją na próby sanacji jest nieustający opętańczy skowyt. Towarzyszy mu uporczywe szwendanie się ferajny po ulicach polskich miast i po brukselskim bruku. Pierwszomajowe marsze nie bez powodu zastąpiono kodowskimi; wszak uczestnicy obu propagandowych spędów wydają się ci sami. No, może poza egzotyczną grupką wyznawczyń niejakiego Ryszarda, osobnika o prostym aż do bólu umeblowaniu umysłowym. Szkoda tylko, że te ambitne arywistki nie są tak mądre i piękne, jak na to z pewnością zasługują.
Kilka słów o nagłym przypływie odwagi nakazującej Panu piętnować „zamordystyczną totalną, autorytarną władzę”. Powód jest banalnie prosty. Pan doskonale wie, iż atakującym rząd malkontentom nie grozi dziś najmniejsze niebezpieczeństwo. Gdyby było inaczej, siedziałby Pan cicho jak mysz pod miotłą. Tak, jak za czasów zamordystów z kamaryli PO-PSL. Oni się z oponentami nie patyczkowali. Niezawisłych dziennikarzy nękano, inwigilowano, wyrzucano z redakcji na zbity pysk. Niepokorni obywatele przetrzymywani byli latami w zakładach karnych, bez sądu. Red. Sumliński, wykazujący niezdrowe zainteresowanie związkami drogiego Bronisława z Fundacją Pro Civili, cudem uszedł z życiem. D. Tusk, G. Schetyna, B. Komorowski, E. Kopacz (wzorcowy przykład leninowskiej mądrości, że pod właściwym nadzorem nawet kucharka potrafi rządzić państwem) traktowali Polskę jak prywatny folwark. Afery mnożyły się niczym króliki: umowa gazowa z Rosją, zwana przekrętem stulecia, afera hazardowa (z G. Schetyną w roli głównej), stoczniowa, informatyczna, reprywatyzacyjna (sprawnie zarządzana przez H. Gronkiewicz - Waltz), Amber Gold (pod egidą samego króla Europy D. Tuska), podsłuchowa spod szyldu „Sowa &Sowa” (o, zrymowało się !), prywatyzacja Ciechu itd., itd. Trudno też nie wspomnieć o haniebnym udziale dzisiejszych patriotów w tragedii smoleńskiej czy podczas obfitujących w nadprzyrodzone zjawiska wyborów samorządowych („Cuda, cuda ogłaszaaaają !!!”).
Pan, Panie Radziwiłowicz, dał tamtemu bezprawiu zdecydowany odpór, chłoszcząc rządzących bezkompromisowym milczeniem. Pański heroizm najlepiej oddaje staropolska sentencja : „Kto odważny krew leje, a ten sra kto tchórzy”.
Prof. A. Zoll, który z serwilizmu uczynił sposób na spokojne, dostanie życie, zagadnięty, dlaczego wówczas nie reagował na rażące przypadki łamania praworządności i demokracji, odparł rozbrajająco, że zajmowała go bez reszty praca naukowa. Pan i Pańscy przyjaciele z dzisiejszego KOD-u też byliście niezwykle zajęci. Dzisiaj wolnego czasu wyraźnie przybyło. Owładnięci egzasperacją szlifujecie więc miejski bruk, z błękitnymi lub tęczowymi szturmówkami w ręku ( „Któż niż Wy, towarzysze, ma prawa więcej, sztandar, który tak krwawi i sławi, ująć w ręce ”). Stwarza to niepowtarzalne okazje do kabotyńskich gestów. O jednym z nich opowiada Pan z wyraźnym przejęciem: „Kiedy prezydent łamał konstytucję, czytałem preambułę i myślałem o dobru kraju”. Obecni na wiecu patrioci z UB, SB i WSI, okraszeni tzw. „pożytecznymi idiotami” i niezłomnym płk. Niezgułą, nieźle się chyba uśmieli.
Wróćmy do wywiadu. Podczas miłej pogawędki funkcjonariuszka „ GW” daje Panu okazję do kolejnego rozdarcia konfekcji, chytrze zagajając: „Prof. Zoll oznajmił, że demokracja w Polsce się skończyła”. Pan oczywiście nie zawodzi oczekiwań, posłusznie meldując:
„Jak kiedyś, tak i teraz go słucham, bo wiem, że jest patriotą i mówi, jak jest”.
Porażające! Dorosły człowiek, po szkołach, niechby nawet aktorskich, oświadcza publicznie, że samodzielne myślenie go nie interesuje. Bardziej mu odpowiada bezrefleksyjne wygłaszanie prawd objawionych, autorstwa prof. A. Zolla lub A. Michnika. Postarajmy się jednak aktora Radziwiłowicza zrozumieć. Skoro przez całe życie recytował cudze teksty, to nie tak łatwo mu się teraz przestawić; jeszcze trudniej zrezygnować z wyćwiczonych na scenicznych deskach katońskich póz.
Identycznie zaprogramowano J. Gajosa. Ten ceniony myśliciel i moralista równie bezrefleksyjnie wyrzuca z siebie zasłyszane w TVN lub wypisane w „GW” mądrości, jak choćby tę, że nie wolno „na siłę zmieniać historii, uczyć dzieci, że jest się zbawicielem!” (mowa o Jarosławie Kaczyńskim). J. Gajos stręczy też Polakom B. Komorowskiego, który, w gajosowym odczuciu, „mówi spokojnie, z rozwagą, budzi zaufanie i poczucie bezpieczeństwa”. Z jednym trudno się nie zgodzić: Historii faktycznie zmieniać nie należy. Ta przekazana przez czterech pancernych oraz psa powinna nam w zupełności wystarczyć !
W tej sytuacji warto się pochylić nad tezą prof. Andrzeja Nowaka, który takie postawy tłumaczy faktem, iż wszelkiej maści oportuniści zwykli bezwarunkowo i bezrefleksyjnie podążać za stadem. W stadzie nie trzeba myśleć i jest bezpiecznie. Ważne jednak, żeby się nie wychylać, gdyż „rozdawcy wyroków środowiskowej fatwy mogą śmiertelnie zawstydzić niekarnego”. Członkowie stada: K. Janda - mater dolorosa III RP opłakująca utracone subwencje, A. Holland, D. Stalińska, M. Cielecka, J. Radziwiłowicz, J. Gajos, D. Olbrychski, spółka Stuhr & Stuhr, K. Kutz et consortes skrupulatnie zanotują najmniejszą próbę niesubordynacji… .
Już na zakończenie. Pewien prominentny stalinowiec, tow. Stefan Staszewski (patrz: Gustaw Szusterman), wyznał w chwili szczerości, że komuniści nie po to wzięli w Polsce władzę, żeby rządzić, ale po to, aby nie dopuścić, żeby ktoś tę władzę faktycznie sprawował. Do pasożytniczej działalności osobników spod szyldu PO - PSL powyższe słowa pasują jak ulał, co potwierdził piękną sienkiewiczowską polszczyzną prominentny polityk ancien regime’u: „to wszystko ch…., d… i kamieni kupa”. Dzisiaj oderwane od koryta drapichrusty poprzebierały się w ornaty i na mszę ogonami dzwonią; przy wrzaskliwym akompaniamencie profanów o umysłach opornych i czołach bezwstydnych (patrz: Księga Jeremiasza).
Panie Radziwiłowiczu kochany (wszak amikoszoneria w Pańskim środowisku w modzie),
zanim popędzi Pan ku stadu, apeluję jednak o odrobinę refleksji. Wasze wycia i gwizdy zagłuszą, być może, słowa powitania przybywających na polską ziemię amerykańskich żołnierzy, czyjeś modlitwy lub wspomnienia o zamęczonych w ubeckich katowniach polskich patriotach. Elementarne poczucie wstydu i przyzwoitości również?
Zna Pan zapewne maksymę Pascala, że jedyny wstyd, to nie mieć wstydu. Śledząc Pańskie zachowanie i wystąpienia, odnoszę, niestety, wrażenie, że ze zrozumieniem pascalowskich słów ma Pan poważne problemy. Czyżby utożsamił się Pan z tytułowym bohaterem tłumaczonego przez Pana przed laty dramatu Moliera? Tym bohaterem jest Tartuffe, w Pańskim przekładzie - Szalbierz.
Marek Czernicz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 8:46, 14 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
PiS wygrało, w zdecydowany sposób, wybory. To nie jest koniec demokracji. Na tym właśnie polega demokracja, że przegrani akceptują wynik wyborów. Zastanówmy się co ten wynik mówi o naszym społeczeństwie?
—napisał na Facebooku Jan Śpiewak w długim wpisie, w którym próbuje wskazać przyczyny wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości i porażki opozycji.
Wyborcy PiSu to nie jest oszalała tłuszcza, która chce bić gejów i wprowadzić nam teokrację. To nie są ludzie, którzy sprzedali wolność za 500+. Wolność nic nie znaczy, jeśli nie starcza ci do pierwszego. Ludzie chcą silnego, sprawnego państwa i sprawczości w polityce. Neoliberalny model społeczeństwa i rządów totalnie się skompromitował. Ludzie chcą ochrony przed rządami korporacji, banków i deweloperów. Chcą bezpieczeństwa w świecie, w którym rządzi chciwość i niewidzialna przemoc rynków. Chcą poczucia wspólnoty i tożsamości, a nie słuchać ciągle „radź sobie sam”. PiS nie jest odpowiedzią na kryzys demokracji i kapitalizmu, jest symptomem tej choroby
—czytamy.
We wpisie Śpiewka obrywa się m.in. Platformie Obywatelskiej, liberalnym mediom czy prezydentom miast. W kolejnych akapitach aktywista zwraca się do kolejnej grupy związanej z opozycją.
Mój apel do polityków opozycji: sztandar wyprowadzić. Dla dobra demokracji PO powinno się samorozwiązać. Wiem, wiem mało to prawdopodobne, ale prawda jest taka, że z takimi orłami intelektu jak Schetyna, Kierwiński, czy Neumann najsilniejsza formacja opozycyjna staje się gwarantem Kaczyńskiego u władzy
—czytamy.
Mój apel do prezydentów dużych miast: przestańcie uprawiać politykę jak zawsze. Kolejny raz do Was apeluję, żebyście zaczęli prowadzić prospołeczną zrównoważoną politykę. Nie można ciągle robić dobrze deweloperom i wielkim korporacjom. Macie ogromną władzę i używacie jej w najgorszy możliwy sposób
—krytykuje samorządowców Śpiewak.
Mój apel do niektórych liberalnych mediów: Waszym zadaniem nie jest „pomagać” opozycji tylko podważać, kwestionować i pytać. To, że druga strona tego nie robi, nie oznacza, że Wy macie robić to samo. Dlatego czirliderki Schetyny tacy jak Tomasz Lis, Przemysław Szubartowicz, czy Cezary Michalski powinni być traktowani na równi ze skompromitowanymi politykami opozycji. To nie są dziennikarze, ale pałkarze PO i ekstremiści, którzy tylko siłą przyzwyczajenia zajmują w debacie publicznej jakieś poczesne miejsce. Lis nie broni demokracji, on broni swojego domu w Konstancinie
—napisał Śpiewak.
We wpisie oberwało się również takim profesorom jak Zbigniew Mikołejko, którzy co jakiś czas „popisują” się kolejną kompromitującą analizą życia publicznego w Polsce.
Mój apel do niektórych akademików: Jeśli profesor Mikołejko tłumaczy zwycięstwa PiSu tym, ze głosują na nich potomkowie chłopów pańszczyźnianych to znaczy, że jego tytuł profesorski jest warty tyle ile papier na którym wydrukował swoje wizytówki
—stwierdza Jan Śpiewak.
Na koniec apeluje o próbę zrozumienia wyborców PiS, a nie ich krytykę.
Jeśli chcecie zabrać głos to zastanówcie się dwa razy jak bardzo uprzywilejowaną pozycję macie i potem skasujcie post. Obrażając wyborców PiSu, gadając, że są niewyedukowani, że śmierdzą, że nie mają kablówki, stajecie się sojusznikami Kaczyńskiego. Więcej empatii! Trzeba rozbić mur wrogości między dwoma zwalczającymi się obozami. Popatrzeć na połowę Polaków nie jak na obce plemię, tylko na współobywateli, którzy podejmują racjonalne z ich punktu widzenia i interesów decyzje. To pierwszy krok do odebrania władzy PiSowi. Do dzieła
—kończy kk/Facebook/Jan Śpiewak
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Pon 8:47, 14 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|