|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 18:44, 21 Kwi 2008 Temat postu: Czy Żydzi rządzą .... Hollywoodem? |
|
|
Rumcajs napisał: | co do opanowania kinematografii
równie dobrze mógłbys napisać,że Sony opanowąło kinematografię
wystarczy poczytać o udziałowcach |
Tymi słowy Rumcajsie ... strywializowaeś, moją informację o tym, że Żydzi .... rządzą Hollywoodem.
Ponieważ chcę aby to Forum było również źródłem rzetelnej wiedzy zatem :
Ben Stein Czy Żydzi rządzą .... Hollywoodem?
Załóżmy, że tak - i co z tego?
"Hollywoodem rządzą żydzi, jego właścicielami są żydzi. I powinni wykazywać więcej wrażliwości na sprawy ludzi, którzy cierpią. Widzieliśmy w kinie Meksykańców, żółtków, skośnookich, groźnych Japońców, przebiegłych Filipińczyków, widzieliśmy wszystko, ale nigdy nie widzieliśmy parcha. Albowiem ci ludzie wiedzą doskonale, gdzie wyznaczyć granicę"..... Marlon Brando w programie "Larry King Live"
Kilka dni po wystąpieniu Brando otrzymałem telefon od dziennikarki, która prosiła mnie o komentarz do całej sprawy. Pytała, jak się czuję, słysząc o tym, że Hollywoodem rządzą żydzi. Zasugerowała od razu odpowiedź: jej asystenci już sprawdzili, że żydzi Hollywoodem nie rządzą. Po szczegółowym śledztwie doszli do wniosku, że "tylko" 60 procent stanowisk kierowniczych w Hollywood obsadzonych jest przez żydów. I co ja na to?
Zdaje się, że sam się zdyskwalifikowałem, mówiąc, iż nie sądzę, by ktoś w ogóle rządził Hollywoodem, na co wskazuje panujący tam chaos. Zważywszy jednak na to, iż żydzi stanowią 2,5 procent Amerykanów, to 60-procentowa ich obecność w Hollywood wskazuje na pewnego rodzaju nadreprezentację w tej branży. Moja odpowiedź była chyba zbyt logiczna i zbyt politycznie niepoprawna, bo dziennikarka już nigdy do mnie nie zadzwoniła.żydzi jednak często są obecni w moich myślach (podobnie jak w myślach każdego żyda). W dodatku mieszkam w Hollywood, a zatem sprawa jakoś mnie intryguje. Jaka w końcu jest ta rola żydów? A idąc dalej: co to oznacza, że żydzi odgrywają ważną rolę? I najważniejsze: czemu nas to obchodzi?Po pierwsze, jest rzeczą ogólnie wiadomą w Hollywood, że żydzi, jak to się potocznie mówi, "kręcą" tą branżą na skalę niespotykaną w żadnym innym wielkim biznesie, może z wyjątkiem branży odzieżowej czy zbiórki złomu. W potężnym Paramount Pictures dział kontrolny znajduje się w rękach Sumnera Redstone'a. Szefem studia jest Jon Dolgen. Szefem produkcji - Sherry Lansing. Wszyscy należą do tego samego plemienia. W tytanicznym Disneyu dyrektorem wykonawczym jest Michael Eisner, najbardziej zasymilowany żyd na świecie, który równie dobrze mógłby być prezbiterianinem. Jego zastępcą jest Michael Ovitz, mistrz karate, i żyd przy okazji. Szef studia nazywa się Joe Roth. W stojącym znowu na nogach ICM głównymi rozgrywającymi są Jeff Berg i Jim Wiatt. W CAA dominują Jack Rapke i inni moi współwyznawcy. W William Morrisie Jon Burnham i inni żydzi zajmują większość stanowisk w zarządzie.Taka była zawsze prawda o Hollywood. Niegdysiejsi kuśnierze, którzy stworzyli to miejsce, byli żydowskimi imigrantami z Europy Wschodniej - i całe to gmaszysko fabryki snów jest dziełem ich rąk. Tacy ludzie, jak Zukor, Lasky, Goldwyn, Cohn, stworzyli podwaliny pod kulturę masową w Ameryce i na świecie. Wszyscy ci mówiący w jidysz przybysze z Europy (powtarza się tę prawdę po wielekroć) stworzyli znany na całej kuli ziemskiej obraz Ameryki i to, czym Ameryka jest: lusterkiem kultury masowej stale zbliżonym do twarzy. Prawda ta uwidacznia się najlepiej w czołówce do "Przeminęło z wiatrem": produkcja David O. Selznick. Selznick, ożeniony z córką Louisa B. Mayera, współpracujący z Thalbergiem, stworzył nieprzemijający wizerunek romantycznej Ameryki - Południa sprzed wojny secesyjnej. Nie kto inny, ale właśnie żyd, Leslie Howard, zagrał Ashleya Wilkesa, będącego po dziś dzień wzorcem prawdziwego amerykańskiego gentlemana.A zatem wiadomość o tym, że Hollywood jest przedsięwzięciem żydowskim, nie jest pierwszej świeżości. Nowością jest raczej to, że Hollywood zaczyna być znacznie bardziej etnicznie zróżnicowany, niż był kilka dziesięcioleci temu, kiedy pierwszy raz doń przyjechałem. Najpotężniejszym człowiekiem w mieście jest przybysz z Australii, który nazywa się Rupert Murdoch. Nikt nawet nie sugeruje, jakoby był żydem, a mimo to ma największe studio, sieć kablową i telewizję w Ameryce. Szefem programów w ABC jest czystej krwi aryjczyk, Ted Harbert. Właścicielem i szefem produkcji w dawnym MGM, dziś Tiffany, są kolejno Kirk Kerkorian i Frank Mancuso, też nie członkowie domu Izraela. I tak dalej, i tak dalej.Jest pewnie prawdą, że w Hollywood zawsze znaleźć można było również nie-żydów. Teraz jest ich więcej i to sprawia, że zmieniła się droga do Hollywood. Teraz już młodzi mężczyźni i młode kobiety nie wspinają się w górę od stanowiska gońca czy kuzyna producenta albo potomka pracownika afiliowanej przy studiu firmy tekstylnej. Do Hollywood wkracza się, przestąpiwszy uprzednio bramy Harwardu i Yale. Autorzy seriali telewizyjnych i producenci, scenarzyści i inni przychodzą częściej z Ivy League niż z ulic Brooklynu. Większość ekipy w takiej potędze jak Seinfeld wywodzi się z Harvard Lampoon. Wielu z nich żeni się z absolwentkami z tej samej sfery. Droga z Harwardu do Hollywood uświetniona jest dzisiaj sukcesem i pieniędzmi, a agencje błagają o więcej, tak samo, jak przed laty błagały o kolejnych scenarzystów z Jack Benny Radio Program.Cała ta zmiana wpływa na jakość produkcji. To prawda, wielu absolwentów Yale jest żydami, ale wielu nie jest. Jest to być może interesujące dla nas, siedzących tutaj. Ale dla 99,9 procent Amerykanów nie ma żadnego znaczenia. Jedyne zatem kryterium tego, czy Hollywoodem rzeczywiście rządzą żydzi, musi mieć coś wspólnego z następującą kwestią: czy jakiś produkt wychodzący z Hollywood ma istotnie pewne cechy "żydowskie", które sprawiają, że byłby czymś innym, gdyby przy jego produkcji zatrudnieni byli wyłącznie nie-żydzi? Tak naprawdę chodzi o coś bardziej brzydkiego. Jedynym powodem, dla którego kwestia, czy żydzi "kręcą" Hollywoodem, może być w ogóle interesująca, jest pokutująca gdzieniegdzie opinia (pojawiła się ona w głowie Marlona Brando), że żydzi są groźni i obcy."Parch" jest słowem polskim, wyrażającym najokropniejsze i najgroźniejsze domniemane cechy żyda. Oznacza to, że żydowskie produkty żydowskiego Hollywoodu są na swój sposób "wywrotowe". Przypomina się Wagner, który był przeświadczony, że żydzi zatruwają i niszczą niemiecką muzykę swoją wywrotową, niszczycielską wrażliwością. Myśl ta jest tak dziwaczna i tak komiczna dla każdego, kto zna Hollywood, że jej treść skłania raczej do śmiechu, niż do strachu. To prawda, oczywiście, filmy hollywoodzkie robione są przeważnie przez żydów. Ale ci żydzi są zakochani w Ameryce. To są żydzi, którzy chcą grać w polo, a nie modlić się w szulu. To żydzi, których dzieci grają w piłkę i jeżdżą konno w Malibu. To żydzi, którzy jak mają już dwa miliony, kupują farmy w Południowej Karolinie (Joel Silver) albo posiadłości w Kolorado (Peter Gruber). Tamci żydzi, ci z lat 30. i 40., dawali nam wizję Dobrej Ameryki, w której nie liczą się pieniądze, ale tylko dobro. Pomyślcie o dziełach Williama Wylera (autor wyciskacza łez "Najlepsze lata naszego życia"), czy o MGM z jej kultem dobrego swingującego życia ş la Ginger i Fred.Skąd pochodzi wizja doskonałej amerykańskiej rodziny, która czasem trochę się pokłóci, potem pogodzi i trwać będzie nadal w miłości i harmonii? Z "Ozzie i Harriet", z "Kocham Lucy" i innych filmów, których scenarzystami i producentami w przeważającej większości byli żydzi. A wizja skonfliktowanych, ale ostatecznie kochających się rodziców i ich dzieci? Od Normana Leara i z jego fabryki wesołych i wzruszających obrazków z codziennego życia w Ameryce. Podobnie jak pomysł, że Czarni niekoniecznie muszą być służącymi, ale również czarującymi milionerami.Obecna hollywoodzka produkcja od czasu do czasu wzbudza we mnie obrzydzenie, a nawet nudności. Jestem naprawdę zdegustowany jej językiem, przemocą, niekończącymi się atakami na biznesmenów i oficerów (z drugiej strony, jak dla mnie: nigdy za wiele ataków na CIA). Ale to tylko rysy na wizerunku Hollywoodu i na jego przesłaniu, które dodaje nam sił w codziennym życiu, zachęcając do działania. Wielu Amerykanów czerpie to przesłanie znacznie chętniej z Hollywoodu aniżeli z domów modlitwy. I w żadnym razie nie jest to przesłanie wywrotowe.Pozostaje pytanie: skoro Hollywood wywarł tak ogromny wpływ na amerykańskie życie, to czemu wciąż tak wielu mu nie ufa? Czemu Marlon Brando może otwarcie atakować Hollywood za jego żydowskość, a Dan Quayle, Bob Dole, czy nawet Bill Clinton - za domniemane groźne treści? Nie mogę się nadziwić, że kiedy ludzie krytykują przemysł samochodowy za to, że ciężarówki zapalają się po zderzeniu z innymi, a samochody wywracają się na zakrętach, nikt nie mówi o "gojowskim przemyśle samochodowym". Nikt nie nazywa niebezpiecznym przemysłu farmaceutycznego, choć wypuszcza on ogromną ilość szkodliwych i uzależniających pigułek.Od kiedy pamiętam, Hollywood i jedynie Hollywood postrzegany jest jako obcy i wrogi. Inne branże są złe (np. tytoniowa), ale tylko Hollywood jest nie-amerykański, chociaż jego produkty zabijają mniej Amerykanów niż wytwórnie papierosów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieją tylko dwie odpowiedzi na to pytanie:1. Zawiść. Uważa się, że życie w Hollywood jest lekkie, wesołe, dobrze opłacane, seksowne i pełne splendoru. Jest jasne, że wiele osób siedzących w ponurych biurach Dystryktu Columbia chciałoby znaleźć się na miejscach możnych w Hollywood. Ponieważ nie mają pomysłu, jak się tu dostać, reagują zawiścią i krytycyzmem wobec tych ludzi, którzy się dostali.2. Stary, prosty, prymitywny antysemityzm. Jakieś dwa lata temu jadłem lunch na lotnisku w Spokane. Jakaś niepracująca kelnerka rozpoznała mnie jako aktora. Powiedziała mi, że widziała kiedyś "tę żydówkę z wielkim nosem i wspaniałym głosem" i czy przypadkiem jej nie znam. Ma pani na myśli Barbrę Streisand? - zapytałem. A ona na to: Niech mi pan powie, czy teraz Japończycy kręcą Hollywoodem, czy może wy wciąż nim rządzicie?Tym, co sprawia, że Hollywood postrzegany jest jako obcy i wrogi, jest strach i rasizm. Być może jest tak pierwotny, jeśli zaczyna chodzić o żydów, że nigdy się go nie pozbędziemy. A może zabierze to tak wiele czasu, że Hollywood zdąży stać się interesem rządzonym przez Koreańczyków. Jak na razie Hollywood, być może to przedsiębiorstwo rozrywkowe, które odniosło największy sukces w dziejach i stało się najważniejszym wyrazicielem amerykańskich wartości, zmienia się, ale wciąż jest w dużej mierze żydowskie. I bardzo zły głos w mojej głowie każe mi dodać: I co z tego, do cholery?
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Pon 18:45, 21 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rumcajs
Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:57, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
W51
kiedys zastanawiano sie dlaczego arendy karcz pozostawiano Żydom a nie Polakom
sprawa była prosta- Polak więcej by wypił niz sprzedał.
tak samo mozna by powiedzieć, po słynnym przysłowiu,że najlepszy księgowy to zyd lub mormon, ze zjudaizowany jest fach ksiegowych w USA.
A NA KONIEC... JAKBY żYDZI FAKTYCZNIE RZADZILI hOLLYWOOD TO BYŁOBY W KADRZE KEIROWNICZEJ 100%
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
janusz
Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:12, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
"Hollywoodem rządzą żydzi, jego właścicielami są żydzi. I powinni wykazywać więcej wrażliwości na sprawy ludzi, którzy cierpią. Widzieliśmy w kinie Meksykańców, żółtków, skośnookich, groźnych Japońców, przebiegłych Filipińczyków, widzieliśmy wszystko, ale nigdy nie widzieliśmy parcha. Albowiem ci ludzie wiedzą doskonale, gdzie wyznaczyć granicę".
Marlon Brando
w programie "Larry King Live"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Czw 20:40, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
janusz napisał: | "Hollywoodem rządzą żydzi, jego właścicielami są żydzi. I powinni wykazywać więcej wrażliwości na sprawy ludzi, którzy cierpią. Widzieliśmy w kinie Meksykańców, żółtków, skośnookich, groźnych Japońców, przebiegłych Filipińczyków, widzieliśmy wszystko, ale nigdy nie widzieliśmy parcha. Albowiem ci ludzie wiedzą doskonale, gdzie wyznaczyć granicę".
Marlon Brando
w programie "Larry King Live" |
Janusz .....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|