|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Baltazar
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Wto 21:34, 21 Lut 2012 Temat postu: W chorym państwie chore prawo... |
|
|
Policja zatrzymała podpalacza samochodów w centrum Warszawy.
Jak się okazuje to "stary znajomy", bo i wcześniej miał już na swoim koncie podobne wyczyny.
Trudno się dziwić że czuł się bezkarnie, jeżeli w ubiegłym roku za spalenie 9 samochodów zastosowano w stosunku do niego jedynie dwumiesięczny areszt zapobiegawczy w którym zresztą nie siedział, bo wyszedł za poręczeniem majątkowym w wys. 60 tys. PLN.
Sprawa jednak staje się bez porównania bardziej zrozumiała kiedy się dowiadujemy, że ten podpalacz jest synem znanego warszawskiego adwokata Michała Tomczaka - byłego rzecznika dyscyplinarnego PZPN.
Poprzednio rozrywkowy Jacuś wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym, natomiast tym razem jak widać mimo recydywy w ogóle tam nie trafi, bo tak po prostu postanowił Sąd Rejonowy.
Najwidoczniej dla takich podpalaczy brakuje miejsca w więzieniach, bo zajmują je alimenciarze i drobni złodziejaszkowie oraz "zbrodniarze" jeżdżący na rowerach po spożyciu dwóch piw.
Ciekawe jedynie może być to, jak się do tego typu zabaw z zapałkami ustosunkują firmy ubezpieczeniowe, gdy im przyjdzie wypłacać odszkodowania za spalone samochody.
- A swoją drogą szkoda wysiłków policji i innych organów ścigania, skoro sąd podejmuje takowe decyzje.
Widać w tym też niestety sprawę o głębszym wymiarze, mianowicie beztroskę polskiego wymiaru sprawiedliwości w stosunku do osób poszkodowanych, co oznacza że nie tylko ten piroman ale i nasze państwo też jest chore, gdyż dba jedynie o własne interesy, natomiast całkowicie ignoruje i lekceważy dobro obywateli, którzy je ze swoich podatków utrzymują.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 22:46, 21 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Żona Grasia: "Podrobiłam podpisy męża". Skłamała, ale za to nie odpowie
Żona Pawła Grasia przyznała się do podrobienia podpisów męża pod dokumentami spółki, którą razem zarządzali - ustaliło RMF FM. Nie odpowie jednak za składanie fałszywych zeznań. Prokuratura umorzyła postępowanie, bo według orzecznictwa Sądu Najwyższego kobieta mogła kłamać, chroniąc swoich najbliższych.
Sprawę zeznań żony polityka umorzono, bo jej zeznań nie możnazakwalifikować jako fałszywych. Biegły grafolog stwierdził, że podpisy należą do Pawła Grasia, żona polityka nie mogła ich zatem podrobić. W Polsce obowiązuje jednak wykładnia Sądu Najwyższego, według której osoba, która składa zeznania jako świadek i skłamie, nie popełnia przestępstwa, jeżeli zeznanie dotyczy okoliczności mających znaczenie dla realizacji jej prawa do obrony.
Sprawa Grasia. Poświadczył nieprawdę?
Sprawa Grasia zaczęła się, gdy prokuratura powzięła podejrzenie, że rzecznik rządu poświadczył nieprawdę w oświadczeniu majątkowym. W latach 2007-2008 polityk PO złożył w związku z pełnieniem funkcji sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów trzy oświadczenia majątkowe. Miał w nich podać nieprawdę co do braku swojego członkostwa w zarządzie spółki prawa handlowego Agemark.
W dokumencie Graś napisał, że nie jest już w spółce, choć - według RMF FM - faktycznie był w jej władzach. Skuteczną rezygnację z funkcji członka zarządu złożył w listopadzie 2007 r. Śledztwo wszczęto w listopadzie 2009 r., w 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie z braku dowodów umorzyła je.
Graś nie wiedział, czy podpisał
W śledztwie powzięto jednak podejrzenie poświadczania nieprawdy oraz fałszowania dokumentów spółki. Graś twierdził bowiem, że od czasu powołania go na sekretarza stanu w kancelarii premiera nie podpisywał żadnych dokumentów Agemarku.
Materiały w tym zakresie zostały wyłączone do odrębnego postępowania i przekazane Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. Prokuratura stwierdziła, że zachodzi podejrzenie podrobienia podpisów Grasia na dokumentach firmy Agemark z lat 2007-2009. Według "Super Express" po szczegółowej analizie dwóch biegłych stwierdziło jednoznacznie, że autorem podpisów na tych dokumentach jest jednak Graś. Według informacji RMF FM sam Graś powiedział przy innej okazji prokuraturze, że nie wie, czy podpisy są jego, czy też nie. Miał podkreślić, że wyglądają podobnie jak jego, a to oznaczało, że śledczy nie mogli mu postawić zarzutu składania fałszywych zeznań lub utrudniania śledztwa.
Niedawno "Super Express" przytoczył opinie dwóch biegłych stwierdzające, że autorem podpisów jest Graś. W związku z tym niedawno poseł Solidarnej Polski złożył do prokuratury zawiadomienie o składaniu fałszywych zeznań przez rzecznika rządu. Graś, pytany przez RMF FM, stwierdził, że zawiadomienie złożone przez SP nie przeszkadza mu spokojnie spać.
No i jak zwykle ....POzamiatane
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Wto 22:48, 21 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 19:57, 26 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Gruzińska dziennikarka: Opowiem całej Europie o polskim piekle
Ekaterina Lemondżawa
[link widoczny dla zalogowanych]
- Siedzę za kratami i myślę, że to miejsce - w Biblii nazywane piekłem - jest tutaj, w Polsce - napisała do nas Ekaterina Lemondżawa, gruzińska dziennikarka imigrantka z obozu dla uchodźców w Lesznowoli
Ze stu przyjeżdżających do Polski, szukających tu schronienia uchodźców, skaczących przez przepaści społeczne w swoich krainach fasadowych demokracji, 90 proc. rezygnuje z tego kraju. Problem to nie tylko warunki przebywania w tym więzieniu, w którym się znajdujemy. Świadomie używam słowa "więzienie", bo polskie zamknięte obozy dla uchodźców to miejsca, które rzeczywiście je przypominają.
Po aresztowaniu zaczęła się dla mnie prawdziwa podróż do piekła. Najpierw straż graniczna na lotnisku, potem w izolatce, a w końcu po 28 godzinach katorgi w więzieniu - wszędzie każą mi się rozbierać do naga. Wygląda na to, że szczególnie podoba im się studiowanie moich zakrwawionych majtek i patrzenie na mnie ociekającą krwią. Miałam wrażenie, że jestem im coś dłużna, tym służbom, i że nie chcę im tego oddać. Dlatego mnie karzą - słowami, czynami, podejściem.
Kiedy mnie wsadzili do "więźniarki", nie minęły jeszcze 24 godziny od zatrzymania. Takimi samochodami przewożą przestępców i skazanych. Zastanawiałam się... może cierpię na rozdwojenie jaźni? Może ja po prostu nie pamiętam, że napastowałam niepełnoletnią czy dokonałam aktu terrorystycznego w centrum miasta?
Przez ostatnie cztery lata w Tbilisi, 200 m od ambasady polskiej, znajdował się mój klub rockowy. To był jedyny klub na Zakaukaziu, gdzie koncentrowała się współczesna kultura: muzyka (nie tylko rock, ale również jazz i folk), literatura i malarstwo. O tym klubie wiedzieli wszyscy w Gruzji. Wszyscy tam chodzili, zaczynając od punków, na politykach kończąc. Dokładnie tak to pamiętam.
Rzeczywistość tutaj - kobieta w uniformie każe mi się rozbierać... Już trzeci raz dzisiaj.
Strażnicy: udajecie chorych
Wysoki płot z drutem kolczastym, ludzie w uniformach wojskowych. Mały korytarz, osiem pomieszczeń. Kuchnia, toaleta i pokój z telewizorem ("czerwony kącik"). Kiedy otworzyły się przede mną żelazne drzwi i zobaczyłam ludzi, tak się ucieszyłam, jakbym odnalazła krewnych, których długo szukałam. Dla mnie nie ma jedzenia. Reszta więźniów oddaje mi część swego wiktu. Potem zapoznaję się ze wszystkimi. Ich jest 20. Nie, nas jest już 21.
Rodzina - kobieta w ciąży z niemowlęciem. Są tu dwa tygodnie. Następna rodzina - z Pakistanu. Kobieta z dwojgiem chłopców. Jeden ma 7, drugi 16 lat. Są tu siedem miesięcy. Bez szkoły, bez żadnych zajęć. Żadnej edukacji. Jeszcze jedna rodzina - z Czeczenii. Mają trójkę dzieci. Opowiadają, jak pijana służbistka z pistoletem stała nad dziećmi i groziła im bronią. Okazuje się, że ta rodzina żyła wcześniej w Polsce. Kiedy na ojca rodziny już drugi raz napadli Rosjanie i omalże go nie zabili, rzucili Polskę i wyjechali do Niemiec. Stamtąd deportowali ich z powrotem do Polski.
Wreszcie rodzina z Gruzji. To gruzińscy Jazydzi, mniejszość pochodząca z Kurdystanu. Żona ma 23, a mąż - 25 lat. Stracili w Polsce dziecko. Ona była w czwartym miesiącu ciąży, kiedy zaczęły się bóle. Zwrócili się do lekarza (to było w Zambrowie). Stwierdził, że wszystko z nią w porządku, że tak bywa. Następnego dnia bóle stały się nie do zniesienia i szybko pojechali do szpitala, do tego samego lekarza. Po obejrzeniu kobiety stwierdził, że płód umiera i trzeba przeprowadzić aborcję. Następnego dnia stan kobiety się pogorszył, doszło do silnego krwotoku, co zostało zignorowane przez lekarzy. Stwierdzili, że wszystko z nią w porządku i może opuścić szpital. Zdecydowali się wyjechać z kraju. Pojechali do Belgii. Tam udali się do szpitala, gdzie trzeba było wykonać powtórną operację - usunąć resztki martwego płodu, które pozostały po niedbale przeprowadzonej aborcji.
Słucham tych historii w sali za kratami i myślę, że na pewno to miejsce - w Biblii nazywane piekłem - jest tutaj, w Polsce.
Posadzili mnie z kobietą z Katmandu. To miasto moich marzeń. Kiedyś sprawię sobie tę przyjemność - zobaczę Katmandu. Nepalka leży. Straż mówi, że udaje chorą. Już od siedmiu miesięcy. Podziwiam dobrych aktorów artystów, ale ona całą noc kaszle krwią. Jedna pielęgniarka mówi, że z nią wszystko w porządku, druga oskarża ją o symulowanie.
Wszyscy w maskach, straszą
Ochroniarze. Są tacy poważni. Mają takie srogie miny, jakby w każdej sekundzie spodziewali się po nas ataku. Po nas - kobietach i dzieciach. 80 proc. pracowników więzienia nie zna ani rosyjskiego, ani angielskiego. Nie ma tłumaczy.
Wszędzie kraty. Spacer dwa razy dziennie po godzinie. Zawsze myślałam, że dla Kafki sytuacja w Gruzji byłaby wspaniałym tematem. Okazuje się, że i tu jest niemało absurdu. Na przykład kobietę w ciąży wiozą do szpitala w znajomym nam już samochodzie z syreną i kratami w oknach. Przestępczyni. Jej mąż sprzeciwił się temu tylko raz, i to w rozmowie ze mną. Powiedział raz i zamilkł. A dla mnie najważniejsze to nie stać się bierną, "martwą w środku", nie przestawać walczyć. Dlatego protestuję.
Zaczęłam od budowy medalionu z napisem: "Na chuj". Teraz dzwonię do różnych organizacji. One robią wszystko, co możliwe i co niemożliwe. Niestety, nie sądzę, że uda nam się rozprawić z polską machiną biurokratyczną. Ale jak się chce, to się dzieje.
Głodowały cztery obozy - 78 ludzi. W Białymstoku pobili głodujących, w Przemyślu wrzucili ich do izolatek. W czwartek jeden z nich, Badri Kvarchava, podciął sobie żyły. Już nie mógł dłużej tego znosić. W Białej Podlaskiej straż sprowadziła oddział specjalny, 15 ludzi. Wszyscy w maskach i z pałami policyjnymi. Stali tak około trzech godzin na dworze, naprzeciw imigrantów. Kiedy uznali, że dostatecznie wystraszyli głodujących, opuścili teren.
U nas cicho. Naczelnik więzienia pojedynczo wzywał protestujących na rozmowę. Jednemu obiecał kupić ładną odzież w zamian za przerwanie głodówki, drugiemu produkty dietetyczne, których potrzebował. Ustąpili. Już nie głodują. Do mnie kolejka nie doszła, pewnie naczelnik wydał cały budżet (...).
Odsiedzę moją "karę" i wrócę do siebie, do ojczyzny. Ale gdzie bym nie była i czym bym się nie zajmowała, całej Europie odkryję "prawdziwe" serce Polski. Gdzie rozumienie praw człowieka i demokracji nie różni się od poziomu myślenia z okresu realnego socjalizmu. Ja, Ekatarina Lemondżawa. Ja, która nielegalnie przekroczyłam granicę powietrzną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|