|
ŚWIATOWID czyli ... obserwator różnych stron życia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Czw 18:14, 30 Gru 2010 Temat postu: Wieczna prostytucja |
|
|
Historia najstarszego zawodu świata jest nie tylko bardzo długa, ale również niesamowicie zawiła. W starożytnym Rzymie prostytucja była jak najbardziej legalna i powszechna, w renesansie wysoko oceniana i ekskluzywna, a dziewiętnastowieczne kurtyzany należały do śmietanki towarzyskiej arystokracji.
Poznaj historię prostytucji od starożytnego Rzymu
Słowo "prostytucja" wywodzi się z łaciny "prostituo, -ere", czyli wystawiać się na sprzedaż. W starożytnym Rzymie za prostytutkę uznawano kobietę, która uprawiała swój zawód nie tylko w lupanarze (domu publicznym), ale i w każdym innym miejscu, biorąc od mężczyzny pieniądze za swoją usługę, lub też czyniąc to w sposób bezinteresowny. Prostytutki były obłożone podatkiem dochodowym. Podlegały edylom, czyli urzędnikom municypalnym, którzy wyznaczali miejsca do uprawiania nierządu i czuwali nad porządkiem w lupanarach. Edylowie zbierali również podatki od prostytutek. Panie uprawiające nierząd nielegalnie, bez rejestracji u edyla, podlegały karze (wypędzenie z miasta). Kara związana była z wykroczeniem przeciwko państwu (przestępstwo skarbowe), a nie z wykroczeniem moralnym, etycznym.
W czasach Republiki bycie prostytutką uznawano za hańbę, w Cesarstwie stało to się nobilitacją. Do rejestru prostytutek chciało się wpisać wiele obywatelek Rzymu, nobliwych mężatek i dam (w ten sposób unikały kar za zdradę mężów). Prostytucja dotyczyła wszystkich grup społecznych w Rzymie. Również rodzina cesarska nie była od niej wolna. Niektórzy z cesarzy mieli haremy liczące nawet 300 pań (cesarz Kommodus). Nierządem trudniły się też cesarzowe, np. Waleria Messalina, trzecia żona Klaudiusza. Podobnie zachowywała się Julia, córka cesarza Augusta i Teodora, żona Justyniana I Wielkiego. W Rzymie istniało "święto prostytucji". Był to 23 kwietnia. Pięć dni później, 28 kwietnia odbywało się drugie święto kończące się 3 maja na arenie cyrku, wielką i publiczną orgią z udziałem setek prostytutek i młodych mężczyzn (święto bogini Flory).
Nierządnice dzieliły się na rejestrowane przez edyla - "metrices" i nierejestrowane - "postibulae". Prostytucją trudniły się też tzw. ulicznice, świadczących swoje usługi potajemnie i nielegalnie. Wśród nich były tzw. mróweczki świadczące usługi w cieniu ogrodów, świątyń i posągów. Niektóre oddawały się w "stabulae", czyli dużych halach na widoku przechodniów lub na wiszących nad ulicą balkonach (balkony te czasami urywały się i spadały razem z kochankami). Niektóre panie świadczyły usługi w rzemieślniczych zakładach pracy, popołudniami i wieczorami, gdy rzemieślnicy kończyli pracę.
Skorzystać z usług nierządnicy można było nie tylko na ulicy, ale i w domu publicznym. Dom należał wówczas do osoby, dla której pracowała grupa niewolnic lub kobiet trudniących się nierządem. Oddawały pieniądze właścicielowi. Zdarzało się też, że właściciel budynku wynajmował pomieszczenia indywidualnym prostytutkom i z tego czerpał zysk. W domu publicznym był kasjer zbierający pieniądze od klientów oraz chłopcy-słudzy dostarczający wina i wody do mycia, a także służki dbające o higienę prostytutek. Na charakter przybytku wskazywały erotyczne rzeźby, mozaiki i malowidła na domach, w nocy oświetlone. Wewnątrz nie było wygód: małe "cele miłosne", źle wentylowane, słabo oświetlone, z posłaniem na podłodze i lampą. Na drzwiach do celi wisiała tabliczka z ceną i napisem "zajęte", gdy w celi była prostytutka z klientem. Korzystając z usług prostytutek na ulicy, można było natknąć się na "dorides" oferujące swoje wdzięki, stojąc nago w otwartych drzwiach, "lupae" (wilczyce) wabiące klientów wilczym wyciem w ciemnościach, "ciastkareczki" sprzedające, oprócz ciała, ciastka w kształcie męskich i żeńskich narządów płciowych oraz "bustuariae" mieszkające na cmentarzach i łączące profesję prostytutki z zawodem płaczki pogrzebowej. Nierządnice można też było spotkać w barach z tanim winem lub pracujące w "restauracjach" dorabiające sobie kelnerki. Przy drogach prowadzących do Rzymu stały wieśniaczki sprzedające swe wdzięki za niewielka sumę. W łaźniach rzymskich można było się zrelaksować w kabinach do masażu. Tutaj młodzi chłopcy masowali, namaszczali wonnymi olejkami i "stymulowali ustnie" klientów. Swoje potrzeby mogły tutaj zaspokoić również kobiety.
Stosunki homoseksualne nie były niczym szczególnym, nie uważano ich za dewiację. Obok aktorów i aktorek, prostytucją trudniły się też tancerki. Najlepsze z nich, pochodzące z "dobrych domów" miały stałych "sponsorów". Były paniami do towarzystwa tzw. formosae (piękne). Gustowali w nich zwłaszcza senatorowie, cesarze oraz artyści i poeci (m.in. Horacy, Owidiusz, Marek Antoniusz, Brutus, Gallus, Katullus).
Ogromną grupę pań pracujących w najstarszym zawodzie świata stanowiły też markietanki tłumnie ciągnące za rzymskimi legionami. Tysiące mężczyzn musiało mieć pod ręką kobiety, aby zaspokajać swoje cielesne potrzeby. Markietanki najczęściej rekrutowały się z wojennych branek. Niewolnice te można było odsprzedać lub zostawić na własny "użytek".
alehistoria.blox.pl
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Czw 18:27, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 13:46, 31 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Prostytucja w średniowieczu
Dominacja Kościoła w średniowieczu nie spowodowała zniknięcia pań lekkich obyczajów. Wręcz odwrotnie!
Istniały pewne ograniczenia, a oficjalne czynniki były nieprzychylnie nastawione do prostytucji. Sytuację ratowały jednak wojny, pielgrzymki i miejskie życie. Wojny toczone w średniowieczu sprzyjały rozwojowi owego zawodu. Za każdą armią ciągnęły setki, tysiące kobiet oferujących nie tylko seks, ale i inne usługi: gotowanie, pranie, sprzątanie. Prawdziwy "boom" na tego typu usługi rozpoczął się wraz z epoką wypraw krzyżowych. Outremer (fran. "Zamorze") - wszystkie państwa powstałe w wyniku I wyprawy krzyżowej pełne były prostytutek. Arabski kronikarz Imad ad-Din w XII wieku pisał: "Do Ziemi Świętej przybyło statkiem trzy setki pięknych, młodych i wdzięcznych Frankonek, sprowadzonych z Zachodu dla szerzenia grzechu... Wszystkie były zawodowymi ladacznicami... To, co miały między udami, oddawały jak świętość, były jednak do gruntu zepsute i żądne li tylko przyjemności".
W miastach usługi erotyczne, tak jak i wszystkie inne, były zorganizowane w korporacje (gildie, cechy). Obchodzono nawet święto pań lekkich obyczajów - 22 lipca. Prostytutki w niektórych miastach z własnych pieniędzy fundowały też kościoły. Nie było w tym nic zdrożnego. Ladacznice w Awinionie nosiły na oznaczenie swej profesji czerwone kokardy na ramieniu, co było powodem do dumy. Tłumaczono, że prawdziwa prostytutka nie czerpie przyjemności ze swej pracy, a tylko mechanicznie ją wykonuje i bierze za to, jak za każdą pracę, pieniądze. Z nierządem próbował walczyć m.in. król Francji Ludwik Święty, ale po niepowodzeniach poddał jedynie wszystkie panie lekkich obyczajów kontroli sanitarnej.
W Paryżu prostytucja kwitła w Dzielnicy Łacińskiej. Pełno było tutaj zamtuzów (wł. bordello). We Florencji ponoć co dziesiąta kobieta trudniła się prostytucją. Florenckie ladacznice musiały nosić m.in. rękawiczki i dzwoneczki przytwierdzone do nakrycia głowy. W większości miast oficjalnie działały domy publiczne. Dochody zasilały kasę miasta lub księcia. Nadzór nad usługami erotycznymi sprawował najczęściej kat. Prawo wykonywania zawodu miały tylko koncesjonowane panie. Wszystkie inne, uprawiające swój proceder bez zezwolenia, robiły to nielegalnie i podlegały karom, włącznie z wydaleniem z miasta. W Neapolu kontrolę nad prostytucją sprawował specjalny "dwór ladacznic", do którego należeli m.in. bogaci patrycjusze miejscy. Ten sposób zarządzania seks-biznesem w Neapolu utrzymał się aż do XVIII wieku.
Odwiedzanie domów publicznych i korzystanie z usług prostytutek nie było w średniowieczu uważane za coś nagannego i zdrożnego. Istniał rynek profesjonalistek, a być może i handel żywym towarem (targi dziewcząt odbywały się w Grecji i w Lombardii). W wielu miastach powstały dzielnice "czerwonych latarni", czyli zamknięte rejony, w których prostytutki mieszkały i uprawiały swój zawód. W Walencji istniała oddzielna dzielnica prostytutek otoczona murem i zaopatrzona w osobną bramę. Także ulice w wielu miastach przyjmowały nazwy od praktykujących na nich rzemieślników. Dotyczyło to również usług erotycznych. Obok ulicy Szewskiej czy Bednarskiej, w wielu miastach można było spotkać ulice o nazwach związanych z "rzemiosłem erotycznym". W Paryżu niektóre ulice nosiły takie nazwy jak: rues Rebrousse-Penil, Pousse-Penil, rues Trousse-Puteyne, Puits d'amour.
Zwalczanie nielegalnej prostytucji w średniowieczu było utrudnione, gdyż ruchliwość ludzi średniowiecza nie sprzyjała tego typu praktykom. W czasie jarmarków, odpustów, zjazdów i turniejów w miastach pojawiały się tysiące ludzi, wśród nich setki prostytutek. Na sejm do Frankfurtu w 1394 roku przyjechało 800 wędrownych ladacznic, a na sobór w Konstancji zjechało ich 1400. Zarobek jednej szacowano na około 800 złotych dukatów! Gdy w 1414 roku do Berna przybył cesarz Zygmunt, rada miasta oddała wszystkie burdele w mieście do dyspozycji dworu cesarskiego. Pieniądze z prostytucji szły też do szkatuły Watykanu. Papież Klemens II zarządził, aby połowa dochodów z pracy ladacznic szła na utrzymanie zakonów. W 1471 roku papież Sykstus IV obłożył podatkiem prostytutki w Rzymie, a przychody przeznaczył m.in. na sfinansowanie budowy Bazyliki św. Piotra. Poza miastem prostytucja w średniowieczu kwitła też przy drogach, w zajazdach i gospodach, na szlakach pielgrzymek. Dochodziło nawet do tego, że kobiety oddawały się za darmo, po to, aby zajść w ciążę i urodzić dziecko. Matka z dzieckiem żebrująca o datek przy drodze zarabiała całkiem sporo, zwłaszcza gdy robiła to przy ruchliwych szlakach handlowych i w miejscach świętych, do których przybywały tysiące pielgrzymów. Średniowiecze więc to nie tylko Kościół i świętość, ale także prostytucja i seks.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rumcajs
Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:14, 31 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
W51. polecam czytadło pióra niejakiej Nicki Roberts, dawnej prostytutki z Soho, ktora opisała swego czasu hiostorię swego zawodu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 11:35, 03 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Renesansowe kurtyzany
Veronica Franco, źródło Wikipedia
Po raz pierwszy terminu "renascita" użył w 1550 roku Giorgio Vasari. Wraz z odrodzeniem rozkwitła na nowo prostytucja. Greckie "hetere" i rzymskie "formosae" zastąpiły włoskie "cortigiane". Eleganckie kurtyzany stały się damami do towarzystwa i źródłem natchnienia dla takich artystów jak Tycjan, Rafael, czy Aretino. Inspirację z nich czerpali też książęta Kościoła i świeccy władcy.
Do najdroższych kurtyzan należała Weronika Franco, intelektualistka wśród pań lekkich obyczajów. Znała kilka języków, była wykształcona muzycznie, a do jej klientów należeli m.in. król Francji Henryk III i malarz Tintoretto. Pocałunek Weroniki kosztował 5 koron (półroczna pensja służącego), a "pełna usługa" 50 koron.
Inna dama, Imperia Cognata, muza Rafaela, za "usługę" brała 100 koron! Zwykły człowiek, aby przeżyć chwilę rozkoszy z Imperią, musiałby pracować prawie 10 lat! Co takiego miała w sobie ta kobieta? O tym źródła milczą. Imperia Cognata nie żyła zbyt długo, zmarła w wieku 26 lat. W testamencie pozostawiła zapis, aby z jej pieniędzy wybrukować rzymską ulicę Strada del Populo, gdzie zaczynała, podobnie jak setki innych dziewcząt, swoją karierę.
"Cortigiane" nierozerwalnie związane były z dworem i władcą. Na dworze toczyło się wówczas życie polityczne i towarzyskie wyższych sfer. Było to miejsce zdobywania i sprawowania władzy, krzyżowania się sprzecznych interesów, walki politycznej, zabiegania o przychylność władcy. W zabiegach tych wielką rolę odgrywał seks. Wzrosła więc rola prostytutek. Kiedy w XVI wieku angielski podróżnik Thomas Coryat odwiedził Wenecję, "naliczył" tam 20 tysięcy prostytutek.
Były wśród nich cudzoziemki i rodowite Wenecjanki. Zdarzało się nawet, że zawód ten przechodził z matki na córkę. Kiedy młode dziewczyny osiągały wiek zdatny do podjęcia "pracy w zawodzie", były przez matki prezentowane na majowych kwietnych targach odbywających się w mieście na lagunie. Tutaj kwitł handel kwiatami i dziewicami. Najtańszą dziewicę można było nabyć na roczne użytkowanie za 150 złotych escudos. Za 200 złotych escudos można było mieć naprawdę piękną dziewicę na wyłączność na rok czasu. Dużo, ale było warto, jak twierdzili "znawcy".
Ten sposób zarobkowania nie był potępiany. Przeciwnie, był wysoko i dobrze oceniany (Margerita Emiliana za pieniądze zarobione w łożach bogatych i wpływowych ludzi ufundowała w Wenecji klasztor braci Augustianów).
Kurtyzany, oprócz umiejętności, którymi mogły popisywać się w alkowie, musiały też błyszczeć intelektualnie: umieć recytować, śpiewać, grać na jakimś instrumencie muzycznym. Jednym słowem "ars" nie tylko "amandi".
Jak wyglądała renesansowa piękność? Oczywiście musiała być blondynką. Do farbowania włosów na blond używano wówczas henny, cytrynowego soku, płatków nagietków lub kwiatów rumianku. Złote włosy były w cenie. Niestety, zawód prostytutki, oprócz blasków, miał swoje cienie. Czasami był bowiem niebezpieczny i to bardzo. Nie było już cechów, które chroniły panie lekkich obyczajów, jak to było w średniowieczu, nie było władzy, państwa, które brało córy Koryntu pod parasol ochronny. Trzeba było radzić sobie samym.
Eleganckie kurtyzany zatrudniały więc osobistą ochronę (tzw. "Ruffiano"). Jednak nawet sfora goryli nie zawsze wystarczała, aby ochronić ekskluzywną prostytutkę przed amatorami jej wdzięków, a przede wszystkim jej pieniędzy i majątku. To właśnie wtedy pojawił się okrutny zwyczaj "sfregia", czyli okaleczania, pocięcia twarzy, jako kary za niepodporządkowanie się. Nóż lub brzytwa w rękach sutenerów stały się symbolami ich władzy nad prostytutkami, środkiem terroryzującym kobiety. Ten rodzaj okaleczenia był odtąd tradycyjną metodą zastraszania pań lekkich obyczajów.
Inną karą dla prostytutek, które nie chciały podporządkować się sutenerowi, był zbiorowy gwałt "trentino" dokonywany przez 30 wynajętych mężczyzn, lub "trenuto reale" dokonywany na kobiecie przez 75 mężczyzn. Życie kurtyzany, mimo iż pełne niebezpieczeństw, i tak było o niebo lepsze niż życie zwykłej "putany", ulicznej dziewki. Ta była zagrożona nie tylko przez przestępców, ale i przez aparat władzy ścigający nierząd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 11:47, 07 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Życie erotyczne 18-wiecznego Paryża
rozkwitało bujnie. Skąd wiemy, jak wyglądało? Dzięki funkcjonariuszowi paryskiej policji Louisowi Maras. Policjant ten w latach 1757-1778 śledził na zlecenie króla obyczajowe skandale, nadzorował miejsca rozpusty oraz badał kontakty i przygody znanych ludzi. Obszerne raporty z pracy, sporządzone przez sumiennego policjanta, są dziś nieocenionym źródłem do poznania obyczajowości Paryża 2 połowy XVIII stulecia.
Według statystyk paryskiego policjanta, większość dziewczyn zaczynała karierę prostytutek w Paryżu w wieku 12-14 lat. Za późny wiek inicjacji seksualnej uważano 15-18 lat (trzeba tu zaznaczyć, że często inicjacja seksualna była zarazem początkiem kariery prostytutki, za dziewictwo płacono bowiem spore pieniądze). Często sami rodzice, będący ludźmi ubogimi, oddawali za pieniądze swoje córki bogatym paryżanom (kupcom, bankierom, oficerom armii). W ten sposób dziewczyny wydostawały się z biedy i trafiały "na salony". Oprócz edukacji seksualnej, często uzyskiwały też możliwość nauki czytania, pisania, śpiewu i tańca. Otrzymywały więc wszechstronne wykształcenie. Nie zmieniało to jednak faktu, że były tylko paniami do towarzystwa, których głównym zadaniem było świadczenie usług seksualnych. Bogaci ludzie zyskiwali w ten sposób utrzymanki, a dziewczyny mogły podźwignąć się z biedy do świata ludzi oświeconych i zamożnych.
Czy był to awans cywilizacyjny? W tamtych czasach zapewne tak. Drogi awansu dla ubogich dziewcząt z niższych warstw społecznych wiodły bowiem najczęściej poprzez alkowę bogatego i wpływowego mężczyzny. Dotyczyło to m.in. środowiska aktorek. Scena była miejscem prezentacji wdzięków, łóżko miejscem zarobkowania i uzyskiwania wpływów. Wiele aktorek było kochankami książąt. Niektóre potrafiły jednocześnie być kochanicami trzech mężczyzn i czerpać dochody z trzech różnych źródeł (często panowie nie wiedzieli o "rywalach"). W nocnym życiu Paryża brały też udział kuplerki, czyli stręczycielki. To one pośredniczyły w zakupie wdzięków panien, mając z tego swój udział w zyskach (czasami matki kupczyły wdziękami swoich córek). Ówczesne rajfurki (stręczycielki) działały jako agencje towarzyskie, a czasami nawet matrymonialne.
Policyjni znawcy nocnego życia w stolicy Francji pozostawili po sobie "systematykę prostytutek paryskich". Były wśród nich utrzymanki (łac. concubinae, amicae), czyli kobietyutrzymujące związki z jednym mężczyzną; dziewczyny dla publiczności, czyli aktorki, które zarabiały na scenie i w alkowie bogatych "koneserów sztuki", w występach solowych i grupowych; półutrzymanki, czyli dziewczyny przebywające w domach publicznych, ale "udostępniane" jednemu klientowi; półcnotki, czyli takie, które na co dzień pracowały w jakimś zawodzie, a prostytuowały się od czasu do czasu, aby sobie dorobić lub dogodzić; kurtyzany, czyli ekskluzywne prostytutki odwiedzające łoża bogatych i wpływowych osób; damy światowe, czyli powszechnie znane, nobliwe panie, wynajmujące potajemnie apartamenty w mieście i tam uprawiające nierząd dla przyjemności, nie zdradzając przy tym swojej tożsamości (nosiły maski na twarzach); panieneczki, czyli bardzo młode dziewczynki, często oferowane nabywcom specjalnym tj. libertynom, rozpustnikom i bogatym staruszkom szukającym kuracji odmładzających; nierządnice, czyli typowe prostytutki, profesjonalistki, dla których było to jedyne źródło zarobkowania, opłacające się sutenerom; ulicznice, czyli kobiety, które klientów zdobywały na ulicy, często ich zaczepiając; ladacznice, czyli prostytutki dostępne dla każdego, często już podstarzałe; szlifbruki, czyli podupadłe panie oferujące swoje wdzięki w obskurnych i biednych dzielnicach, daleko od centrum, oraz weteranki, czyli najniższa kategoria prostytutek, zamieszkująca najnędzniejsze pomieszczenia. Na 600 tysięcy mieszkańców ówczesnego Paryża liczbę prostytutek szacowano na około 20 tysięcy, w tym w samym Palais-Royal było 1500 cór Koryntu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 13:41, 14 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Słynne kurtyzany
Szybki rozwój gospodarczy w XIX wieku sprzyjał prostytucji. W tej profesji zaszły równie wielkie zmiany jak w przemyśle. Wśród adeptek najstarszego zawodu świata pojawiły się wielkie gwiazdy. Tak jak dziś podziwiamy gwiazdy filmu i muzyki, tak wówczas podziwiano gwiazdy "innego rodzaju". Można je było oglądać głównie w Londynie i Paryżu. Eleganckie kurtyzany poruszały się bogatymi powozami i lansowały modę na nowe stroje i kapelusze. Otaczał je tłum wielbicieli, tak jak dziś otacza gwiazdy filmowe. Z taką gwiazdą można było zawrzeć bliższą znajomość pod warunkiem, że miało się do wydania minimum 25-50 funtów. Nie było to drogo, zważywszy, że ówczesne megagwiazdy tego biznesu za bliższą znajomość brały znacznie więcej.
Gdybyśmy mieli stworzyć ranking najsłynniejszych i najdroższych prostytutek XIX stulecia, to bezapelacyjnie pierwsze miejsce zajęłaby Laura Bell. Była gwiazdą Wielkiej Wystawy w Londynie w 1850 roku. Wówczas za jedną noc spędzoną z premierem rządu maharadży Nepalu, Junghiem Badahurem, wzięła 250 tysięcy funtów!
Do dziś jest to chyba światowy rekord hojności klienta wobec prostytutki. Nie wiadomo, co para robiła w nocy, ale premier Nepalu był zadowolony i uznał, że noc z Laurą Bell była warta ćwierć miliona funtów. Laura, dawna pomocnica sklepowa z Dublina, dostała też od Nepalczyka pierścień z prośbą, aby przysłała mu go, jeśli kiedykolwiek znajdzie się w niebezpieczeństwie. Podobno Laura zrobiła to w 1857 roku, gdy w Indiach wybuchło powstanie przeciwko Brytyjczykom. Rząd Nepalu stanął wówczas po stronie Korony Brytyjskiej. Gurkhowie wsparli Albion i do dziś są jego wiernymi żołnierzami. Wszystko to podobno dzięki Laurze Bell. Wielką gwiazdą była też "Kręgielek", czyli Catherine Walters z Liverpoolu. W 1856 roku jako siedemnastoletnia córka marynarza zaczęła karierę w najstarszym zawodzie świata. Na swojej drodze spotkała markiza Hartingtona, który zakochał się w niej bez pamięci. Darował jej dom w Mayfair ze służbą, końmi, powozami i roczną pensją w wysokości 2 tysięcy funtów. Podobno intymne związki łączyły też "Kręgielka" z księciem Walii. Catherine Walters była osoba bardzo sprytną i inteligentną. Mówiła wulgarnym językiem, znana była z kontrowersyjnych wypowiedzi, potrafiła wykorzystywać snobizm wyższych sfer. Pokazywanie się w jej towarzystwie było "trendy" i oznaczało, że jest się wyznawcą modnych, rewolucyjnych poglądów, że przekracza się bariery społeczne i że jest się, mówiąc dzisiejszym językiem, "cool". O "Kręgielku" mówiono: "Ona jest po królewsku wulgarna".
Wśród słynnych kurtyzan wymienić też trzeba Corę Pearl. Urodzona w Anglii, podbiła Paryż. Urodziła się niedaleko Plymouth w 1836 roku jako córka muzykanta i pieśniarki. Naprawdę nazywała się Emma Crouch. Szybko stała się klejnotem Paryża. Miała zwyczaj zapraszania gości na kolację, podczas której, tuż przed deserem, znikała. Pojawiała się chwilę później całkowicie naga, wnoszona na olbrzymiej srebrnej tacy, leżąc na posłaniu z fiołków. Była kochanką księcia Hieronima Bonapartego. Od niego otrzymała pałac na rue de Chaillot wart 80 tysięcy funtów (i tak nie było to wiele, gdyż Elizabeth Howard otrzymała od cesarza Napoleona III zamek wart milion funtów!). Tytuł hrabiowski z kolei otrzymała słynna Lola Montez vel hrabina von Landsfelt. Ta metresa Ludwika I Bawarskiego podobno potrafiła doprowadzić go do 10 orgazmów dziennie! Wcześniej kochankami Loli byli Franciszek Liszt i Aleksander Dumas ojciec. Istniało nawet specjalne "Lolaministerium", czyli nieformalny ośrodek władzy, który za godziwą zapłatą załatwiał sprawy obywateli szybciej niż zwykłe, państwowe urzędy.
Największą renomę w Paryżu zyskała sobie Alphonsine Plessis, czyli "La Divine Marie Duplessis". To ona stała się pierwowzorem Marguerite Gautier w "Damie Kameliowej" Dumasa. Jako czternastolatkę sprzedał ją wędrownym Cyganom jej własny ojciec. Po przybyciu do Paryża rozpoczęła karierę prostytutki. Stała się kochanką ministra de Guiche (miała wtedy 16 lat), potem hrabiego de Perregaux i wielu innych wpływowych mężczyzn. Chciał się z nią ożenić Aleksander Dumas syn, ale dziewczyna nie chciała zrezygnować ze swojej profesji. W końcu, ciężko chora na gruźlicę i opuszczona przez wszystkich, zmarła 3 lutego 1847 roku w wieku 23 lat. "Dama Kameliowa" przyniosła jej nieśmiertelną sławę, a autorowi majątek.
Te wielkie "kariery" były spowodowane prozaicznymi powodami. Innej kariery w XIX wieku kobieta zrobić raczej nie mogła. Armia i uniwersytety nie przyjmowały kobiet. Kariera bankowa i urzędnicza też była dla kobiet zamknięta. Pozostawała jeszcze droga praczki, szwaczki, modystki lub służącej. Trzeba było wybierać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 14:54, 19 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Prostytucja w XIX-wiecznej Warszawie
XIX stulecie to wiek pary, elektryczności i... domów publicznych. A jak było w tym czasie w Warszawie? XIX stulecie nie było łaskawe dla naszego kraju i jego stolicy. Wojenne zawieruchy spowodowały, że świat płatnej miłości w grodzie nad Wisłą trochę podupadł. Trzeba było wielu lat, aby, pod koniec omawianej przez nas epoki, rozkwitł na nowo.
Początki były obiecujące. W Księstwie Warszawskim za sprawą Francuzów miłość kwitła (podobno marszałek Murat kąpał w szampanie swoje wybranki). W czasach Królestwa Polskiego też nie było źle. Adeptki najstarszego zawodu świata obsługiwały głównie rosyjskich oficerów i żołdaków, później też polskich żołnierzy. Kurs wobec warszawskich prostytutek zaostrzono po powstaniu listopadowym. W 1844 roku za "pokątny nierząd" zatrzymano w Warszawie 1356 kobiet. Prostytutki łamiące prawo i niezarejestrowane zostały przez władze rosyjskie skupione w Domu Wyrobnym (funkcjonował do 1876 roku). Córy Koryntu poddane nadzorowi i kontroli dzieliły się na cztery kategorie. Były to mieszkanki i pracownice domów publicznych, pracownice domów schadzek, tolerantki mieszkające osobno i indywidualistki, które same dobierały sobie klientów, najczęściej bardzo bogatych. Domy publiczne dzielono na cztery kategorie, a domy schadzek na dwie. W tym czasie nad Wisłą nie było żadnego przybytku pierwszej kategorii. Początkowo domy te mieściły się w śródmieściu, często w sąsiedztwie kościołów. Pilnowali w nich porządku policjanci carscy. W połowie XIX stulecia w Warszawie było 825 zarejestrowanych prostytutek. Razem z nierejestrowanymi dawało to około 2,5 tysiąca. Na 80 tysięcy mężczyzn ówczesnej stolicy i 15 tysięcy żołnierzy garnizonu było to niewiele (na jedną prostytutkę przypadało prawie 40 potencjalnych klientów). Jednak od lat 70-tych XIX stulecia rozpoczął się czas prosperity najstarszego zawodu świata w naszej stolicy. Prym wiodły eleganckie domy publiczne: Dwosi Blusztejnowej koło hotelu Saskiego, Ewy Lato i Kuhnowej na rogu Koziej, zakład madame Tomasowej na Długiej.
W latach 80-tych ze śródmieścia "seks-biznes" został przeniesiony w rejon Towarowej, między Krochmalną a Grzybowską. Tutaj powstało osiem eleganckich burdeli, m.in. Szlimakowskiej, Szwycera, Hannemanowej i Mośka Czarnobrodego. W tych "pałacach" schody były z marmuru, sale recepcyjne wspierały kolumny, a ściany zdobiły lustra. Za "bliskość' z "damą" płaciło się minimum 10 rubli. Portier decydował, kogo wpuścić, a kogo nie. W głównej sali, do której trafiało się po pozostawieniu w szatni odzieży wierzchniej, stał fortepian. Co noc grała tu orkiestra, kwartet lub kwintet (najczęściej byli to niewidomi muzycy, mniej narażeni na pokusy cielesne). Na sali gromadziły się pensjonariuszki domu uciech. Wszystkie odpowiednio przebrane za Cyganki, Hiszpanki, Etiopki, Włoszki. Można było porozmawiać, potańczyć, spotkanie nie musiało kończyć się seksem. W bufecie sprzedawano alkohol, słodycze i owoce. Był to szczyt hierarchii warszawskiego świata prostytutek. Był też i inny świat: brudu, nędzy, przemocy i beznadziei. Tysiące dziewcząt przybywających z prowincji do Warszawy miało do wyboru zostać służącą za 5 rubli miesięcznie, szwaczką za 4-5 rubli lub prostytutką, która od jednego klienta brała od 1 do 3-5 rubli. W latach 80-tych XIX wieku w Warszawie na tysiąc mieszkańców przypadało około 50 pań lekkich obyczajów. W 1898 roku spis wykazał przeszło 16 tysięcy cór Koryntu. W 1894 roku było 16 domów publicznych i 169 domów schadzek. Obok "arystokracji nierządu" istniała ogromna rzesza zwykłych prostytutek. Najniżej stały tzw. "czarnoszyjki", werbowane na wsiach i przysposabiane do zawodu w specjalnym "domu rozdzielczym", nazywanym też "folwarkiem". Dziewczyny uczono tu poruszać się, tańczyć, pić alkohol, wpajano podstawowe zasady "ars amandi". Po kilku tygodniach kursu sprzedawano je do domów rozpusty.
Najgorzej miały te, które obsługiwały żołdaków. Żołnierze po wyjściu z łaźni ustawiali się w kolejce do prymitywnych, drewnianych bud z przegrodami z desek, w których "urzędowały" prostytutki. Opłatę inkasowała przy wejściu gospodyni. Potem trzeba było się "streszczać", bo w kolejce czekali koledzy. Dziennie jedna kobieta potrafiła przyjąć do 30 żołnierzy. Przybytki te uległy likwidacji dopiero przed I wojną światową. Samo dno warszawskiego światka prostytucji tworzyły "wilczyce" oczekujące klientów przy koszarach w podmiejskich zaroślach, "rosówki" włóczące się po Polu Mokotowskim i na ujazdowskiej skarpie i "sztychówki" koczujące na Powiślu wśród sągów składowanego tam drzewa. Potocznie nazywano je wszystkie "blachami" lub "pakietami". Często też dziewczyny z tych okolic znajdowano później w nocy, w ustronnej uliczce - zamarznięte lub z poderżniętym gardłem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 22:24, 25 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Prostytucja w PRLu
W socjalizmie prostytucji nie było. Przynajmniej oficjalnie. Nierząd był przypisany do kapitalizmu, był synonimem wyzysku człowieka przez drugiego człowieka. Taka sytuacja w socjalizmie nie mogła mieć miejsca. Rzeczywistość była jednak trochę inna.
W PRL-u w latach 1945-1948 istniał obowiązek rejestracji prostytutek, którym wydawano specjalne książeczki zdrowia. W MO była specjalna sekcja do walki z nierządem. W 1948 roku prostytutki zgromadzono w "domach opiekuńczych" lub "internatach", które miały, przynajmniej z założenia, resocjalizować panie. W rzeczywistości było to coś na kształt obozów pracy, które w 1952 roku zlikwidowano. Dwa lata później w MO zlikwidowano komórkę do walki z nierządem. Jednak już po roku w 16 miastach Polski znów utworzono sekcje do walki z nierządem. Prostytucja w socjalizmie sama nie chciała zniknąć! Szczególnie mocno rozkwitała na "wielkich budowach socjalizmu". Gdzie grupowały się tysiące mężczyzn, tam były i córy Koryntu.
W sprawie prostytucji zebrał się 23 listopada 1955 roku sekretariat KC PZPR. Obecni byli m.in. Bolesław Bierut, Edward Ochab i Jerzy Morawski. Wynikiem spotkania było podsumowanie spraw związanych z prostytucją w Polsce. Stwierdzono, że w 1949 roku liczba prostytutek sięgnęła 4 tysięcy. Niepowodzeniem zakończyły się próby reedukacji pań lekkich obyczajów. Milicja nie była w stanie zwalczać nierządu, gdyż brakowało przepisów prawnych uznających go za przestępstwo. Według danych milicji, w 1954 roku było 1700 zarejestrowanych prostytutek, z tego 65 proc. w wieku poniżej 35 lat. W tym samym roku, tylko w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie, Łodzi i Gdańsku zatrzymano około 6 tysięcy pań lekkich obyczajów.
W kolejnych latach proceder nierządu nasilał się. W latach 60-tych w najstarszym zawodzie świata w Polsce zaszło kilka ważnych zmian. Rozpoczął się ograniczony, ale jednak, ruch turystyczny, rozrosła się baza hotelowa zorientowana na obsługę zagranicznych gości. Zwiększyły się obroty z handlu z Europą Zachodnią, co spowodowało napływ do Polski zagranicznych towarów i pracowników. Wszystko to przyczyniło się do rozkwitu prostytucji. W 1962 roku zarejestrowano prawie 7300 prostytutek, a w 1969 roku już przeszło 9800. Ile było kobiet "nielegalnie" trudniących się nierządem, tego nie wiadomo. Głównym terenem działalności cór Koryntu stały się w tym czasie hotele i ich okolice, miasta portowe i targowe.
Prostytutki, obok umiejętności "ars amandi", musiały też znać języki obce i być "obyte w świecie". Nie brakowało więc wśród nich kobiet dobrze wykształconych. Szybko stały się jedną z lepiej zarabiających grup społecznych. W ciągu kilku lat obrotna prostytutka mogła zarobić na mieszkanie, samochód, a nawet rozkręcenie własnego, legalnego interesu. Wiele z tych pań wyjeżdżało później do innych miast, gdzie rozpoczynało od nowa żywot szanowanych i nobliwych żon i matek. W latach 60. i 70. pojawił się też nowy rodzaj kobiet parających się najstarszym zawodem świata, tzw. arabeski. Były to kobiety na co dzień pracujące w jakimś zawodzie, ale dorabiające sobie poprzez prostytuowanie się. "Arabeski" brały 10 dolarów za "chwilę zapomnienia", co stanowiło równowartość średniej miesięcznej płacy w tzw. gospodarce uspołecznionej. Czterech klientów w miesiącu obsłużonych przez "arabeskę" oznaczało, że zarabiała ona tyle, ile dyrektor zakładu pracy. Dla klientów obcokrajowców, zwłaszcza Arabów i Niemców z RFN, cena 10 dolarów za "chwilę" z Polką stanowiła 1/5 ceny, jaką panowie ci musieliby zapłacić na zachód od Łaby.
Tę dobrą sytuację przerwał stan wojenny. Granice zostały zamknięte, hotele opustoszały, nastały ciężkie czasy. Wszystko zmieniło się w połowie lat 80-tych. Liberalizacja systemu, który i tak już się sypał, spowodowała, że paszport nie był już dobrem luksusowym. W ruchu bezwizowym można było wyjechać do Austrii i Berlina Zachodniego. To wystarczyło, aby panie lekkich obyczajów z Polski wyruszyły na zachód Europy. W ten sposób prostytucja stała się nowym "hitem eksportowym" PRL-u, obok wódki i szynki "Krakus".
Tekst pochodzi z bloga alehistoria.blox.pl
I to już koniec ... historii prostytucji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maat
Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 2:49, 03 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
w51 napisał: | I to już koniec ... historii prostytucji | Ciąg dalszy... pisze i pisać będzie życie.
Ten zawód jest nie tylko najstarszym zawodem świata, ale i najtrwalszym. Będzie też trwał do końca świata, a może... i o jeden dzień dłużej.
Prostytucja w Polsce - początki
Prostytucja w Polsce ma głębokie korzenie historyczne. W okresie początków państwowości do uprawiania prostytucji przeznaczano kobiety zdobywane w czasie wypraw wojennych. Od X wieku odnotowuje się prostytucję wędrowną, a wraz z rozwojem miast pojawiają się domy publiczne. Filarem rozpowszechniania się prostytucji na ziemiach polskich był przez wieki handel dziewczętami i młodymi kobietami. Polegał on, w odległych czasach, na werbowaniu i wywożeniu do innych miast dziewcząt i kobiet z przeznaczeniem do uprawiania prostytucji (zdarzały się też porwania i przymuszenia). Już od XV wieku władze wielu miast polskich tolerowały prostytucję a próby jej ograniczania były nieskuteczne. Za pierwszy dom publiczny w Polsce (znany historykom) uchodzi XV wieczny lokal w Bochni, z którego usług korzystali najprawdopodobniej kupcy przybywający po tamtejszą sól.
W okresie rozbiorowym próbowano prostytucję ująć w nakazy administracyjne. W 1843 roku rosyjski namiestnik dokonał opodatkowania domów publicznych i prostytucji. 30 lat później utworzono w stolicy Komitet Policyjno-Lekarski, który zarządzał kontrolę prostytutek z domów publicznych i ulicznych. W zapisach sądowych z okresu II rzeczypospolitej znajdują się opisy kilkuset spraw toczonych przeciwko zorganizowanej prostytucji, przeciwko stręczycielom i samym prostytutkom. Prostytucja stała się też problemem zdrowotnym z uwagi na rozprzestrzenianie się chorób czego skutkiem była decyzja o zamknięciu domów publicznych wydana przez Ministerstwo Zdrowia Publicznego w 1919 roku.
Prostytucja w Polsce po 1990 r.
Dane statystyczne
Wraz z transformacją ustrojową w latach 90. XX wieku nastąpił w Polsce rozwój branży szeroko rozumianego seksbiznesu. Powstawały sex-shopy, lokale ze striptizem lub peep-shows i tzw. agencje towarzyskie. W roku 1996 było w Polsce zarejestrowanych 300 agencji towarzyskich. W roku 2003 ilość zarejestrowanych agencji towarzyskich wynosiła ok. 750 a Businessman Magazine ocenił wówczas wartość polskiego rynku związanego z seksbiznesem na 5 do 10 miliardów złotych.
Systematycznie wzrastał poziom tolerancji Polaków dla prostytucji. W badaniach OBOP wraz z upływem lat spadła ilość osób deklarujących potępienie dla prostytucji: w 1993 roku było to 76% ankietowanych, w roku 1995 79% a w 2001 roku już tylko 51%. W tym samym badaniu tolerancję deklarowało w 1993 roku: 17% ankietowanych, w 1995 roku 16% a w 2001 roku już 39%. Nie zmienił się szczególnie stosunek do legalizacji prostytucji: za legalizacją prostytucji w roku 1997 było 78% mężczyzn i 50% kobiet a w roku 2001: 74% mężczyzn i 51% kobiet. W 2001 roku 38,5% ankietowanych Polaków uważało, że domy publiczne powinny działać legalnie; 23,9% raczej legalnie; 15,4% uważało, że raczej powinny być zakazane; a 16,7%, że powinny być zakazane, 6,9% stwierdziło, że agencje towarzyskie są zdecydowanie potrzebne, potrzebne 19,2%; 30% raczej potrzebne; 16,3% raczej niepotrzebne; 13% niepotrzebne; 9,9% zdecydowanie niepotrzebne.
Szacuje się, że w Polsce szeroko rozumiane, płatne usługi seksualne świadczy od 18 do 20 tysięcy osób (inne źródła podają, że liczba ta wynosi nawet 150-160 tysięcy osób a liczba agencji towarzyskich około 15 tysięcy). W agencjach towarzyskich poza Polkami (72%) pracują głównie kobiety zza wschodniej granicy Polski: Ukrainki (19%), Rosjanki, Białorusinki i Bułgarki. Z badania OBOP z końca 2002 roku wynika, że ponad 17% ankietowanych osób podejmując się świadczenia usług seksualnych kierowało się możliwością zarobku i osiągnięcia zysku, a 14% chęcią podniesienia standardu własnego życia, jednak większość (ponad 60% kobiet) zajęło się prostytucją z uwagi na trudną sytuację materialną. Ponadto 2,8% ankietowanych zdeklarowało, że zajmuje się tą profesją w wyniku zmuszania przez inne osoby. Średnie stawki za godzinę towarzystwa wahają się od 100 do 300 złotych, choć zdarza się, że klienci pozostawiają napiwki. W badaniach przeprowadzonych przez OBOP przeciętne dochody miesięczne netto osób świadczących usługi seksualne wynosiły: do 1000 złotych - 37% ankietowanych, od 1000 do 2000 złotych - 31% ankietowanych, powyżej 2000 złotych - 26% ankietowanych.
W badaniach prowadzonych na terenie Warszawy i w kilku miejscowościach województwa podlaskiego oraz mazowieckiego, w których ujęto w sumie 403 osoby i 103 z nich wyraziły zgodę na udzielenie odpowiedzi na pełną ankietę: 97 z nich kobiety, 6 mężczyźni; 76% kobiet było pannami z czego 100% zamierzało zawrzeć związek małżeński, 14% było mężatkami i 10% rozwódkami (znaczący odsetek z nich miał więc rodziny i dzieci); 80% osób uważało się za osoby religijne; średnia wieku wynosiła 20 lat (najniższym stwierdzonym wiekiem w tych badaniach był wiek 15 lat, przy czym osoba ta twierdziła, że prostytuuje się już prawie od roku, stwierdzono też kilkadziesiąt przypadków osób w wieku 16-17 lat); 10 osób miało wykształcenie podstawowe, 23 zasadnicze, 34 średnie, 29 wyższe, 7 nie wskazało odpowiedzi (49% uczących się respondentek wskazywało, że ma dobre postępy w nauce, 31% że słabe, a niespełna 17% że porzuciło naukę); 9 deklarowało sytuację rodziny jako bardzo dobrą, 11 dobrą, 34 przecietną, 28 trudną a 21 bardzo trudną (swoją sytuację materialną przed podjęciem prostytucji 9% kobiet oceniło jako bardzo dobrą, 17% dobrą, 24% przeciętną, a 53% jaką złą).
Spośród uczestniczek badań 67% wskazała, że prostytucja była zasadniczym źródłem utrzymania, a 12% stwierdziło, że dochody uzyskiwane z innego niż prostytucyjne źródło zarobkowania byłyby wystarczające dla przeciętnego życia. Liczną grupę prostytuujących się kobiet stanowiły studentki, które zarobione pieniądze przeznaczały na finansowanie nauki lub utrzymanie się w stolicy. Cztery respondentki-studentki deklarowały, że wspomagają finansowo rodziców. W kilkunastu przypadkach studentki lub młode pracownice deklarowały, że posiadają jednego głównego klienta (zwykle dobrze sytuowanego mężczyznę w wieku 40-55 lat).
W badanej grupie występowało duże zróżnicowanie okresu prostytuowania się: 20% powyżej 3 lat, 43% od roku do 3 lat, do roku 17%; z tego 9% okazjonalnie. Wśród badanych osoby prostytuowały się najczęściej (50%) raz w tygodniu lub kilka razy w tygodniu, zwykle w weekendy; 12% osób codziennie, 14% kilka razy w miesiącu, 7% raz w miesiącu. Planowany okres dalszego uprawiania prostytucji wynosił głównie od 1 do 3 lat (36%) oraz do roku (27%).
80% prostytutek pracujących w agencjach towarzyskich otrzymało od ich właścicieli skierowanie na badania (lub oczekiwano od nich takiego zaświadczenia) w celu wyeliminowania nosicielstwa HIV i chorób wenerycznych (miały one również zapewnione okresowe kontrole u lekarzy świadczących usługi na rzecz agencji - co świadczy o wysokim stopniu zorganizowania rynku prostytucji pod kątem bezpieczeństwa zarówno właściceli agencji, prostytutek i klientów). Badane osoby powszechnie odrzucały argument zagrożenia wirusem HIV wskazując na wystarczające zabezpieczenie w postaci prezerwatyw i dbania o higienię. Tym niemniej choroby były jednak wymieniane jako jedno z zagrożeń obok obaw związanych ze stygmatyzacją społeczną (wykluczanie społeczne, naznaczenie w "środowisku", ujawnienie sytuacji wśród rodziny lub bliskich obecnych lub przyszłych - tylko 7% respondentek stwierdziło, ze ktoś z członków rodziny wie lub domyśla się, że parają się prostytucją) i ewentualną agresją ze strony klientów. Młodociane prostytutki, uważały też powszechnie, że mogą sobie poradzić z ewentualnym problemem przymuszania do prostytucji i w każdej chwili zerwać ze swym procederem.
Prostytucją para się prawdopodobnie coraz więcej osób nieletnich (poniżej 18 roku życia). W badaniach, choć dość niemiarodajnych, polegającym na wykonaniu 100 telefonów do stołecznych i podwarszawskich agencji z pytaniem Czy znajdziemy u was dziewczyny w wieku 16-18 lat? uzyskano twierdzące odpowiedzi: w 2003 roku 42 razy, w 2004 roku 64 razy a w 2005 roku 79 razy.
Jak wynika z badań prowadzonych wśród osób prostytuujących się w Polsce z usług seksualnych korzystają osoby wywodzące się z wszelkich grup społecznych (w tym turyści zagraniczni). Korzystanie z płatnych usług seksualnych, w badaniach Zbigniewa Izdebskiego przeprowadzonych na grupie Polaków w 2005 roku zadeklarowało w sumie 12% badanych mężczyzn i niespełna 1% kobiet (najwięcej badanych, którzy korzystali z usług seksualnych mieszkało w województwie pomorskim i łódzkim: 17% oraz w mazowieckim: 16%, najmniej w województwie podkarpackim: 4,8%). Największy odsetek mężczyzn, którzy w jakichkolwiek okolicznościach korzystali z płatnych usług seksualnych odnotowano wśród 25-29 latków, z wyższym wykształceniem (14%), mieszkających w dużych miastach tj. powyżej 500 tys. mieszkańców (15%) i niewierzących (25%). Niemal 70% klientów nie widzi niczego złego w uprawianiu seksu pozamałżeńskiego, ale tylko 12% zaakceptowałoby, aby takie same stanowisko przyjęły ich małżonki, większość nadal zamierza korzystać z tego typu usług. Ponad 70% z nich uważa się za dobrych mężów i ojców.
Formy prostytucji w Polsce
W Polsce usługi seksualne świadczone są przede wszystkim w tzw. agencjach towarzyskich. Najczęściej są to eleganckie kluby o wysokim standardzie - poza towarzystwem kobiet i licznymi pokojami gościnnymi oferują pełen pakiet rozrywek: nagłośnienie muzyczne, bar z napojami alkoholowymi, a czasami także wstęp na saunę, jacuzzi a nawet basen. Agencje często współpracują z taksówkarzami w celu werbowania klientów. Policja ignoruje działalność takich lokali chociażby dlatego, że oficjalnym przedmiotem ich działalności jest jedynie świadczenie usług towarzyskich a właścicielom i osobom prowadzącym agencje towarzyskie nie sposób dowieść zarzutu "czerpania korzyści z prostytucji". Oficjalnie to, co klient czy klientka oraz pracownica czy pracownik agencji robią za zamkniętymi drzwiami w pokojach lokalu jest już prywatną sprawą dwojga dorosłych ludzi i nie mają na to wpływu inne osoby. Zdarza się jednak, że policja kontroluje legalność pobytu osób, które do pracy w agencjach przyjechały z zagranicy.
Rynek seksualnych usług agencyjnych jest jednak dość rozwarstwiony. Profesjonalne lokale o najwyższym standardzie oferują usługi towarzyskie na wysokim poziomie organizacyjnym, często w formie swoistych imprez kulturalno-rozrywkowych, gdzie seks jest w zasadzie pewnym "dopełnieniem" programu. Można tu też wyróżnić dość eksluzywną grupę prostytutek świadczących usługi określonej grupie (typowi) klientów, również przy okazji imprez biznesowych i szkoleniowych. Lokale o niższym standardzie bywają opanowane przez grupy zorganizowane, oferują niższe zarobki, panuje w nich wysoka czestotliwość dopływu nowych kandydatek, nasilenie usług w okresie weekendowym, oferują jednak w miarę stałe badania lekarskie dla osób prostytuujących się i dążą do polepszenia warunków kulturalno-estetycznych.
Odrębną grupę stanowią tzw. mieszkaniówki – jest to działalność prowadzona raczej przez indywidualne osoby w mieszkaniach prywatnych lub wynajmowanych (w pojedynkę lub wspólnie, czasami jedynie w tym celu) dlatego ich standard znacznie odbiega od wcześniej wspomnianych klubów.
Agencje (lub niezależne osoby) werbują też klientów poprzez ogłoszenia towarzyskie zamieszczane w prasie lokalnej, Internecie lub odpowiednie rozprowadzanie ulotek z ofertą (np. zakładanie ich za wycieraczki szyb samochodów).
W polskich miastach nie spotyka się w zasadzie prostytucji ulicznej. Dziewczyny werbujące klientów można natomiast spotkać poza miastami przy głównych trasach tranzytowych lub wylotowych z miast. Z uwagi na to, że ich klientami często bywają kierowcy ciężarówek (tzw. tirów) dlatego potocznie nazywa się je tirówkami. Ta forma prostytucji stanowi drugi z biegunów rynku (na pierwszym biegunie znajdują się, wyżej wymienione, wysoce ekskluzywne lokale). Jest to rynek, który można by określić jako "wulgarny", cechują go niskie zarobki prostytutek, wysoki stopień opanowania przez grupy zorganizowane (często przestępcze), rzadsze badania lekarskie, częste kontakty bez zabezpieczeń i zachowania seksualne niebezpieczne dla zdrowia, niski poziom kultury seksualnej; prostytucja miewa miejsce w samochodach, lasach, a także klatkach schodowych, parkach, dworcach kolejowych itp.
W Polsce prawie nie istnieją agencje pośrednictwa, które na przykład przypominały by ich amerykańskie odpowiedniki (escorts). Nieliczne straciły klientele na rzecz szeregu powstałych portali internetowych, które pozwalają za niedużą opłatą na zamieszczanie ogłoszeń towarzyskich i w ten sposób pośredniczą pomiędzy osobami świadczącymi usługi a klientami. Tym niemniej agencje i osoby prostytuujące sie często oferują też usługi wyjazdowo u klienta.
Jako formę prostytucji można też traktować tzw. sponsoring, który polega na wiązaniu się w dłuższy, nieformalny związek z jedną osobą, często z pewnym zaangażowaniem emocjonalnym, w których jedna ze stron oferuje seks przede wszystkim w zamian za otrzymywane korzyści finansowe lub materialne.
Legalność prostytucji w Polsce
Chociaż w 1952 roku Polska podpisała się pod konwencją Organizacja Narodów Zjednoczonych (w sprawie zwalczania handlu ludźmi i ekspoloatacji prostytucji), która obliguje do podjęcia działań w celu zwalczenia prostytucji to w Polsce uprawianie prostytucji (własnej) i czerpanie z tego tytułu korzyści materialnych nie jest nielegalne. Dotyczy to zarówno prostytucji heteroseksualnej jak i homoseksualnej (karalność prostytucji homoseksualnej zniesiono w polskim kodeksie karnym dopiero w 1969 roku). Ustawodawca przyjął założenie, że seksualność nie może być przedmiotem umowy cywilnoprawnej. Z tego powodu w Polsce używa się określenia agencja towarzyska, tzn. oferująca (płatne) usługi towarzyskie - za czynności seksualne nie można bowiem legalnie żądać zapłaty.
Choć sama prostytucja nie jest zabroniona przez polskie prawo, to z jej zjawiskiem związane są czyny zabronione. W kodeksie karnym z 1969 roku wymieniono trzy rodzaje przestępstw związanych z prostytucją stręczycielstwo, sutenerstwo i kuplerstwo.
Według badań policji zatrważający jest fakt handlu ludźmi i niewolnictwa, szczególnie młodymi kobietami ze Wschodu (również z Polski), które przymuszane są do pracy w agencjach towarzyskich. Takie praktyki łamią konstytucyjne prawo wolności osobistej i grożą za to surowe kary pozbawienia wolności.
Źródło: Wikipedia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Baltazar
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Czw 15:33, 03 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Potęga zaprezentowanej przez przedmówców encyklopedycznej niemalże wiedzy na ten frapujący temat tak bardzo imponuje i przytłacza, że co najwyżej ośmielę się przytoczyć taką oto nieskomplikowaną anegdotę:
Jadący samochodem kapłan-katecheta dojrzał stojącą przy szosie wyzywająco ubraną dziewczynę, w której rozpoznał swoją byłą uczennicę.
Zatrzymawszy się więc koło niej, pełnym zgorszenia tonem zapytał:
- Dziecko jak mogłaś zejść na tak złą drogę?
- Co też ksiądz mówi? Czy to znaczy że TIR-y nie będą już tędy jeździły?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Baltazar dnia Czw 15:43, 03 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 20:48, 04 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Dobre
[link widoczny dla zalogowanych]
Ruby Rubacuori, Berlusconi i inne.
Właściwie dlaczego tyle ... krzyku?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Pią 20:49, 04 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|