Autor |
Wiadomość |
w51 |
Wysłany: Nie 18:24, 09 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
|
|
w51 |
Wysłany: Śro 20:33, 23 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
|
|
Niezależny |
Wysłany: Pon 17:59, 26 Gru 2011 Temat postu: |
|
Magdo....
No tak teraz zauważyłem tą Panią lecącą ku słońcu bo nijak można rozpoznać twarzy chyba ze to lot nocny tak czy siak musi to być frajda, szkoda tylko że to typowo damski aerowynalazek
Pozdrawiam serdecznie w drugim dniu Świąt.
PS: o jakiej reklamie wspominasz??? |
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 5:06, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
Łukasz...
Przewija, przewija się... dwa razy. Bo bardzo mi się podoba - jest taka... urokliwa. Szkoda, że nie jest mojego autorstwa, a mojej koleżanki (ma dziewczyna... oko). Chciałam ją (miotłę) zachować... na pozamiatanie po jesieni. Ale w potrzebie był w51 i jego ogród zasłany... dywanem z liści, więc... ją użyczyłam. A teraz... miotły potrzebowały tutejsze miejskie trawniki, więc ją zagospodarowałam do warszawskich porządków.
Co do środka transportu, to... popieram. Wyżej, we wpisie o Halloween, jest taki mały obrazek... pewnej damy na miotle - powiem Ci w tajemnicy, że... przemyciłam tam swój autoportret.
Też Cię ciepło i świątecznie pozdrawiam.
PS
Chciałabym wiedzieć, co w miejscu mojego wpisu (o treści jw.) robi... reklama? Czy to wina... barbarzyńskiej godziny, o której piszę??? |
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 4:49, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
Wszystkiego dobrego...
siły i wytrwałości w dążeniu do celu, sukcesów w pracy i życiu prywatnym,
zdrowia, pomyślności, uśmiechu i tylko słonecznych dni
- życzy Magda |
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 4:18, 25 Gru 2011 Temat postu: |
|
Zima... zła...
22 grudnia 2011 r. (czwartek) o godzinie 6.30 Słońce wstąpiło w znak Koziorożca, a to oznacza, że... rozpoczęła się astronomiczna zima.
Pierwszy i zarazem najkrótszy dzień zimy trwał zaledwie 7 godzin i 42 minuty. Każdy kolejny dzień jest już dłuższy - o dwie, trzy minuty. I tak do dnia przesilenia letniego.
W wielu kulturach ten dzień był okazją do świętowania odradzania się Słońca. I tak, u zarania naszej ery, przesilenie - według kalendarza juliańskiego - wypadało 25 dnia grudnia. To... data Bożego Narodzenia w obrządku chrześcijańskim, które miało zastąpić tradycje pogańskie.
Witaj Zimo i... nie bądź bardzo zła. |
|
|
Niezależny |
Wysłany: Pią 21:43, 23 Gru 2011 Temat postu: |
|
Maat napisał: |
Pora... pozamiatać...
PS
Wiem, wiem... miotła już była, ale... ja Ci ją tylko pożyczyłam, teraz... kolej na moje porządki... [/color] |
Fotki jak zwykle Magdo śliczne, tak się zastanawiam dlaczego po raz drugi przewija się ta przeurocza miotła ,uchowaj Boże niczego nie sugeruję Magdo ale słyszałem że może ona być też wspaniałym środkiem transportu i bezkolizyjnego przemieszczania się, osobiście jestem za ile w niej ekologii jaka urokliwa tajemnicza o zaoszczędzonej kasie tylko mimo chodem wspomnę .
Pozdrawiam świątecznie. |
|
|
Maat |
|
|
Maat |
Wysłany: Śro 4:00, 21 Gru 2011 Temat postu: |
|
Jesienne dywany...
I... ostatnie jesienne liście...
I... to na tyle jesiennych migawek. Było, minęło... Pani Jesień AD 2011 była łaskawa - słoneczna, ciepła, widowiskowa...
Pora... pozamiatać...
PS
Wiem, wiem... miotła już była, ale... ja Ci ją tylko pożyczyłam, teraz... kolej na moje porządki... |
|
|
Maat |
Wysłany: Śro 3:42, 21 Gru 2011 Temat postu: |
|
Jesienni podwórkowi goście
Ptaków ci u nas... niewiele - warszawki gołąb...
I... taki smutny nadmarznięty kocur...
|
|
|
Maat |
Wysłany: Śro 3:30, 21 Gru 2011 Temat postu: |
|
Ja posługuję się... Kuchnią polską, wydanie 1982.
I... Nastolatki gotują - bardzo dobre, proste przepisy .
I nie za bardzo korzystam z... jedna pani drugiej pani..., chyba że przepis pochodzi od... zaufanej osoby, co do której sprawności w kuchni nie mam wątpliwości.
A tymczasem... w Warszawie dziś wieczorem spadł śnieg, niewiele, ale trawniki pokryła cienka jego warstwa.
Jesień odchodzi... Również ta kalendarzowa. Zapóźniłam się w jej obserwacjach, skończyłam na tej kolorowej... Więc rzutem na taśmę... odrabiam zaległości...
Ostatnie zdjęcia...
Jesienne liście
|
|
|
w51 |
Wysłany: Pią 21:16, 25 Lis 2011 Temat postu: |
|
Maat napisał: |
Nie umiem i nie lubię gotować, jedno wynika z drugiego i odwrotnie - koło się... zamyka.
Gro czasu zajmuje mi... myślenie: co by tu zrobić, żeby się nie narobić.
|
Skądś znam takie podejście do bądź co bądź sztuki gotowania ... ale po latach ciężkiej i mozolnej pracy, zastosowaniu siły ...argumentów i osobistego przykładu widzę już nikłe światełko w tunelu
Maat napisał: | w51 napisał: | /.../ostatnio bardziej interesują mnie w TiVi programy edukacyjne zamiast informacyjnych, a zwłaszcza o tematyce ... kulinarnej/.../ | I... wdrażasz tę zdobytą wiedzę teoretyczną w praktykę? |
Muszę trochę doprecyzować ...
Właściwie ogladam na BBC Entertaiment i Life serię programów gdzie ... sztuka kulinarna stanowi jakkolwiek ważne, ale właściwie tylko tło dla spotkań powiedzmy, że ... przypadkowych ludzi w różnym wieku, róznych zawodów, różnego pochodzenia, kultur itd.
Dlatego w tych programach przepisy nie są nazbyt wyeksponowane za to bardziej ciekawie brzmią nazwy potraw, egzotyczne nazwy składników i przypraw, stosowana technika gotowania / przy bardzo częstym jej braku/ oraz zachowania i reakcje biesiadników na częste ... kuchenne porażki gospodarzy tych przyjęć.
A wracając do pytania na temat wdrażania. Owszem, próbowałem ale korzystajac z przepisów w necie.
Wynik jest taki, że jednak najczęściej wracam do wyeksploatowanej ... "Kuchni Polskiej" wydanej bodajże w 1924 r.
Ale moze ja mam mało wykształcone ... kubki smakowe |
|
|
Maat |
Wysłany: Śro 3:15, 23 Lis 2011 Temat postu: |
|
Jesienne złote dni ostatnie...
Ale to już było... |
|
|
Maat |
Wysłany: Śro 3:05, 23 Lis 2011 Temat postu: |
|
Nie jestem... silna w kuchni.
Nie umiem i nie lubię gotować, jedno wynika z drugiego i odwrotnie - koło się... zamyka.
Gro czasu zajmuje mi... myślenie: co by tu zrobić, żeby się nie narobić. I żeby było jadalne. Czasem wychodzi, jak z tym ciastem - dyniowe było... aż za bardzo - za dużo tej dyni w nie wpakowałam.
Gratuluję spostrzegawczości - papierosy, niestety, należą do mnie . Moi Panowie nie palą, a Bachor jest przeciwny - wszystkim używkom i nałogom - od zawsze. No nie, w ramach sesji zaczął pić kawę.
I od razu dodam, że... piewsze zdjęcie (prezentacja dekoracji/patery) robione jest... w trakcie porządków - tam na podłodze poniewierają się elementy odkurzacza (żeby nie było, że to śmieci-pułapka na gości ).
w51 napisał: | /.../ostatnio bardziej interesują mnie w TiVi programy edukacyjne zamiast informacyjnych, a zwłaszcza o tematyce ... kulinarnej/.../ | I... wdrażasz tę zdobytą wiedzę teoretyczną w praktykę? |
|
|
w51 |
Wysłany: Sob 19:04, 19 Lis 2011 Temat postu: |
|
Maat napisał: | Poza tym (dziękuję!) obiad się udał.
Menu (nie odpuszczę sobie tego) w kolorach dyniowym i podobnych:
- dyniowa zupa-krem z pestkami dyni i/lub ptysim groszkiem (wedle gustu),
- łosoś duszony z w naci i na maśle, podany z plastrami cytryny, na duszonych warzywach, ziemniaki z koperkiem, jako jarzyna: brokuły i minimarchewka "okraszone" zrumienioną na maśle bułką,
- brzoskwinie w syropie,
- kawa, herbata, alkohole, zimne napoje, ciasta, owoce... |
Nie wątpię, że obiad się udał a ponieważ ostatnio bardziej interesują mnie w TiVi programy edukacyjne zamiast informacyjnych, a zwłaszcza o tematyce ... kulinarnej, zatem pozwolę sobie wyrazić swoja " fachową" opinię.
Menu ... interesujące i zrównoważone, smaki odpowiednio dobrane i zbalansowane.
Wspaniała prezentacja i co najważniejsze to .... [b]że po tak wspaniałym przyjęciu można było sobie ....zakurzyć |
|
|
Maat |
Wysłany: Pią 3:28, 18 Lis 2011 Temat postu: |
|
Spóźnione przyjęcie Halloweenowe...
Z deklaracją reportażu z proszonego obiadu pospieszyłam się...
Jednak... trochę głupio kierować aparat gościom... prosto w talerze stojące przed nimi i fotografować zawartość tychże.
Zatem... zdjęcia z dnia w wąskim gronie rodzinnym. Ale i tak zapomniałam o... uwiecznieniu na zdjęciach mojej zupy dyniowej. Więc... tylko część kawowa. To coś za sernikiem, ten murzynkowy kwadrat, to... moje ciasto dyniowe - okropne! Poza tym (dziękuję!) obiad się udał.
Menu (nie odpuszczę sobie tego) w kolorach dyniowym i podobnych:
- dyniowa zupa-krem z pestkami dyni i/lub ptysim groszkiem (wedle gustu),
- łosoś duszony z w naci i na maśle, podany z plastrami cytryny, na duszonych warzywach, ziemniaki z koperkiem, jako jarzyna: brokuły i minimarchewka "okraszone" zrumienioną na maśle bułką,
- brzoskwinie w syropie,
- kawa, herbata, alkohole, zimne napoje, ciasta, owoce... |
|
|
Maat |
Wysłany: Pią 2:23, 18 Lis 2011 Temat postu: |
|
Jesienne wariacje domowe...
Dynia konsumpcyjna użyta jako element dekoracyjny - zanim powędrowała do kuchni, a następnie na talerz
Dynie dekoracyjne - w51, hm, rozmiarami podobne do Twoich, tylko... moje to raczej liliputy, bez ambicji do... miana olbrzymów |
|
|
Maat |
Wysłany: Czw 3:00, 10 Lis 2011 Temat postu: |
|
I... warszawska kolorowa jesień w odwrocie
[/b] |
|
|
w51 |
Wysłany: Śro 21:22, 09 Lis 2011 Temat postu: |
|
Nie obraź się Maat ale ja nie potrafię tak pięknie jak Ty wyrażać swoich poglądów, dlatego posłużę się ściągą, która odzwierciedla to czego nie umiem wyrazić własnymi słowami a odnosi się do że tak powiem Twojej… wyrozumiałości dla przenikania wpływów obcej kultury do naszej oraz szeroko pojętego postulatu wolności, który emanuje z Twoich wypowiedzi w innych tematach
" O naturalnych granicach wolności
Zwykło się podkreślać, że charakterystyczną cechą naszej polskiej kultury narodowej jest umiłowanie wolności, za którą niemal każde pokolenie składało obfitą daninę życia swych najlepszych córek i synów. Większość naszych narodowych pieśni dotyczy świętej sprawy wolności. I chyba słusznie jesteśmy dumni z tego umiłowania wolności, albowiem wywodzi się ona z najgłębszych ludzkich przeżyć, z możliwości dokonywania decyzji. A decyzja jest wolnym wyborem rzeczywistego dobra, które nam ukazuje nasze sumienie. Dzięki wolności decyzji realizującej się w wyborze prawdziwego dobra człowiek rozumnie kieruje swym życiem.
Wolność spontanicznie uznawana jako podstawowe dobro człowieka posiada jednak swe niejednoznaczne rozumienie.
Od czasów średniowiecza, od czasów albigensów, a później filozoficznego nominalizmu, sporów i walk mieszczańskich, gnozy, ery wodnika w czasach renesansu (dzisiejsze New Age) wolność ta zaczęła się charakteryzować możliwością dokonania wyboru poprzez zmianę zastanych obowiązujących norm postępowania przyjmując nazwę liberalizmu (w języku łacińskim libertas znaczy "wolność"). Chwytliwe hasło wolności - libertas - przyjęło się zatem jako myślowy, polityczny i gospodarczy liberalizm. Usiłowano nadać pozytywne znaczenie wszelkiej zmianie dokonanej przez wybór, niezależnie od tego czy wybór zmierza ku rzeczywistemu dobru, czy tylko ku dobru pozornemu, bo - mówiono - sam wybór i sama możliwość wyboru - już jest pożądana. A więc sam wybór dla zmiany zastanych układów jest zamanifestowaniem liberalizmu.
Pojawiły się w europejskiej nowożytnej kulturze liczne zmiany pod szyldem liberalizmu. I liberalizm doktrynalny w filozofii i w ruchach religijnych, jak też liberalizm gospodarczy, przekształcił się szybko w gospodarczy utylitaryzm i liberalizm polityczny wymuszający zmiany ustrojowe, zwieńczone rewolucją francuską. Liberalizm patronujący wszelkim zmianom przedstawiono jako wielkie osiągnięcie ludzkości, mimo że często zmiany dokonywane dla samych zmian zamazywały różnice pomiędzy dobrem i złem, między kłamstwem i prawdą, między pięknem a obrzydliwością w różnych postaciach. Sama więc zmiana została uznana za tak zwaną wartość nadrzędną. W takim nurcie liberalistycznych zmian znaleźliśmy się dzisiaj w Polsce po dokonaniu zmiany ustroju komunistycznego na tak zwaną wolność pojętą liberalistycznie.
W następstwie tego dokonały się u nas liczne zmiany: prasa codzienna przeszła w ręce zagranicznych właścicieli. Mówią specjaliści, że w ciągu jednego tygodnia wydaje się w Polsce z nakładu zagranicznych właścicieli prasowych 15 milionów dzienników, 12 milionów tygodników, razem 37 milionów egzemplarzy, które nieustannie po swojemu, dla swych celów nas informują. Do tego należy dodać informacje radiowe i telewizyjne - a zobaczymy, że kąpiemy się przymusowo w mocno zanieczyszczonej wodzie informacji, która ma zmienić myślenie Polaków, bo przecież nikt nie wydaje pieniędzy bezcelowo. Dostrzegamy, że proponuje się zmianę edukacji przez zaproponowane i z narodem nieuzgodnione programy oświatowo-wychowawcze; proponuje się utworzenie nowych europejskich ideologizowanych w duchu tak zwanego "społeczeństwa otwartego" fundowanych nam obcych uniwersytetów. Podobno środki pieniężne na rozwój różnych dziedzin nauk także mają być przydzielane z Brukseli po uprzednim wpłaceniu tam części naszych podatków.
Zmiany dokonywane dla samych zmian mają dalsze cele: opanować myślenie naszego społeczeństwa - co zresztą już się dokonało i pogłębia, aby bez zahamowań i sprzeciwu realizować cele. Czyje? Nasze, polskie? za obce pieniądze, za obce normy postępowania? I taki liberalizm, przechodzący w utylitaryzm polityczny i gospodarczy, czy jest bez zastrzeżeń do przyjęcia? Czy liberalizm jest tym samym co wolność?
Posłuchajmy, co mówił Ojciec Święty na Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych w roku 1995: "Panie i Panowie, wolność jest miarą ludzkiej godności i wielkości. Przeżywanie wolności, poszukiwanej przez jednostki i narody jest wielkim wezwaniem dla duchowego wzrostu człowieka i moralnej żywotności narodów (...). Wolność jest nie tylko brakiem tyranii, czy swobodą robienia tego, co się nam podoba. Wolność ma swoją wewnętrzną "logikę" wyróżniającą ją i uszlachetniającą. Wolność jest podporządkowana prawdzie i ludzkiemu życiu w prawdzie. Wolność nie powiązana z prawdą o osobie ludzkiej przeradza się w dowolność w życiu jednostek, a w życiu politycznym staje się kaprysem najpotężniejszych i arogancją władzy. Odniesienie do prawdy, prawdy powszechnie poznawalnej, dzięki prawu moralnemu, wpisanemu w serca wszystkich ludzi, będącemu jak najdalej od bycia ograniczeniem czy zagrożeniem wolności - jest w istocie gwarancją przyszłości wolności. W świetle tego (...) rozumiemy, jak utylitaryzm, doktryna określająca moralność nie w kategoriach tego, co dobre, ale tego, co korzystne, zagraża wolności jednostek i narodów, uniemożliwiając budowanie prawdziwej kultury wolności".
Zastanówmy się nad tym"
http://www.ptta.pl/index.php?id=teksty_krapiec_zle-wychowanie
I rzeczywiście zastanówmy się skoro :
Maat napisał: | Może... zamiast potępiać i zwalczać Halloween, spróbować je... zagospodarować na swój sposób, cokolwiek spolszczyć? |
aby nie wyszło to spolszczenie tak jak opisał to w latach 70 Andrzej Waligórski
Nasz gotyk jest nieczysty, nasz renesans skażony,
Różni obcy najeźdźcy gwałcili nasze żony,
Cudzych kultur i wpływów wszędzie widzi się dotyk:
Renesans bizantyjski, a krzyżacki jest gotyk.
Nasz jadłospis jest dziwny, szwedzko-czesko-madziarski,
Temperament angielsko-izraelsko-tatarski,
Nasz klimat jest mieszany, syberyjsko-kongijski,
Duma starohiszpańska, a sentyment rosyjski.
Flamandzkie falsyfikaty sprzedaje nasza Desa,
Nasz gotyk jest nieczysty, skażony nasz renesans.
Jagiełło był Litwinem, Chopin był pół-Polakiem,
Książę Pepi był Włochem, Czechem i Austriakiem.
Nasze polskie nazwiska także nie trącą sztampą:
Tuwim, Longchamps, Bierdiajew, Lem i Scipio del Campo..
Pokalanie poczęci, krzyżowani od wieków
Tureccyśmy są święci i udawacze Greków.
Raz nam plagi egipskie, a raz sumy bajońskie,
Jeździmy na Targi Lipskie, lubimy filmy japońskie,
Nasz uśmiech jest promienny, nasz handel jest fatalny,
Nasz renesans - odmienny, gotyk - oryginalny.
Seryjnie nieprostolinijni, aluzyjnie niewinni,
Przez wszystkie analogie całkiem od innych inni,
Nie tacy i nie jacy, lecz właśnie jacy tacy,
Bądź co bądź i gdzie niebądź, co niebądź Polacy.
Kędy sesje, procesje, stocznie i niewypały,
Renesans najśliczniejszy i gotyk wspaniały.
I ostatnie podrygi … kolorowej jesieni w moim ogrodzie w tym … dynia i cukinie ozdobne, które udało mi się …. wyhodować aaaaaaaaaa miały być z gatunku ... olbrzymów
|
|
|
Maat |
Wysłany: Pon 5:25, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
w51 napisał: | Nie ma to jak wyjąć zdanie z kontekstu i rozprawić się z określonym poglądem w nim zawartym, a co ciekawe , pogladem który na dobrą sprawę, w gruncie rzeczy się popiera i prowadzi do podobnych wniosków. | A widzisz... Nie pierwszy raz zarzucasz mi, że wyjmuję zdanie z kontekstu. Nie lubię cytowania tekstów w całości (zwłaszcza tekstów obszernych), wybieram te fragmenty, do których się odnoszę - polemizuję z nimi bądź zgadzam się, bądź... po prostu piszę w nawiązaniu do nich. Czasem takie wyrwane zdanie traktuję jak motto, a rzecz odnosi się do całości.
Tu... powinieneś docenić , że się z R. Ziemkiewiczem zgadzam (choć wybiórczo), co należy do rzadkości.
A wybrane zdanie... tak naprawdę chodzi o rywalizację dni: Wszystkich Świętych i Halloween. Według mnie, one nie kolidują. Halloween jest 31 października, Wszystkich Świętych 1 listopada, to... po pierwsze. Można by dyskutować... dlaczego chodzimy na cmentarze
1 listopada. Bo... w socjaliźmie próbowano zmienić znaczenie tego dnia? Bo miał to być dzień Wszystkich Zmarłych czy Święto Zmarłych?
Bo dniem wolnym i pozwalającym na wyjazdy na groby był właśnie 1, a nie 2 listopada - Dzień Zaduszny i... właśnie dzień wspominania zmarłych? Dlatego napisałam, że... wszystko jest umowne i nic nie jest wieczne. Te zmiany, nawet w naszych tradycjach, nawet w podejściu kościoła, dzieją się... za naszych czasów.
Więc... nie demonizujmy i Halloween, który jest zapożyczeniem i ma inny charakter, a w naszych warunkach występuje raczej w humorystycznym i dość luźnym kontekście.
Czym innym jest zachowywanie tradycji i polskich zwyczajów, czym innym obrona (konieczna czy nie?) przed przenikaniem w nie zwyczajów z innych części świata. Nie uważam, że musimy się na nie zamykać, zakazywać ich, jeśli nie niosą one zagrożeń, nie rozmywają polskich utartych norm. A, według mnie, nie niosą, jeśli nie wpadniemy w groteskę (obecne amerykańskie Halloween uważam za groteskowe). Ale wtedy... one same się nie obronią, nie oswoją i nie zadomowią.
Nie widzę też powodu, by zakazywać chwili zabawy przed dniem zadumy.
Tylko... czy naprawdę we Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny towarzyszy nam zaduma? Nie traktujemy tego jak rutuału, który obowiązkowo trzeba odbyć? Myślę, że często tak jest.
I zawsze buntowało mnie, że... jest urzędowo wyznaczony dzień do pamięci o zmarłych, do refleksji o życiu i jego przemijaniu. Każdy ma prawo do wspomnień i zadumy w dowolnym czasie przez 365 dni w roku. Wybór powinien być pozostawiony ludziom, zgodnie z ich wolą i potrzebą.
W tekście R. Ziemkiewicza są i inne myśli, ale... nie chcę nad nimi dywagować, bo... tu nasze drogi rozmijają się, jak choćby w przypadku kremacji.
R. Ziemkiewicz przedstawia to jako praprzyczynę nieodwiedzania grobów, bo tych już nie ma. Można, jak autor artykułu, trywializować, ale...
Jak uczy religia, ciało owijano w prześcieradła i tak je grzebano, więc... niby jest to wskazówka do grzebania doczesnych szczątków czowieka w grobie. Ja wolę wskazówkę "z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" (zanim Pan cię wskrzesi). Kremacja jest więc wyjściem naprzeciw temu procesowi, jego przyspieszeniem, ewolucją cywilizacji i coraz bardziej uzasadnionym ekonomicznie i racjonalnym rozwiązaniem (w metropoliach często brak jest miejsc na kolejne cmentarze). I, dla mnie, daleko bardziej zrozumiałym z punktu widzenia... estetyki. A tu... raptem polski episkopat wprowadza przepis, by nie odprawiać mszy nad prochami. Wymusza więc na ludziach formę pochówku. Lub naraża ich na... podwójny czas przeżywania rozstania z bliskimi, ale i na dodatkowe koszty, z korzyścią dla kościoła, rzecz jasna.
Aj, odbiegłam od R. Ziemkiewicza.
Jest tam zdanie, które zasługuje na uwagę: Cytat: | To zakrawa na paradoks − w „cywilizacji śmierci” śmierć nie istnieje, jest kompletnie wypychana ze świadomości, podczas gdy w cywilizacji życia stanowi centrum. Oczywiście, paradoks jest, jak się nad tym zastanowić, pozorny. | Paradoksem jest to, że R. Ziemkiewicz nie zauważa, że przyczyna tkwi w przemianach, jakim historycznie podlegamy. W dawnych czasach życie i śmierć towarzyszyły każdemu w jego dniu codziennym. Rodziny były wielopokoleniowe, w domach rodziło się nowe życie, w domach to życie gasło. Czy to pałac, czy wiejska chałupa, dzieci rodziły się w jego ścianach, tam też ludzie chorowali, zmagali się ze śmiercią i z nią przegrywali. Narodziny i śmierć wyznaczały rytm życia, domownicy byli świadkami jednego i drugiego zjawiska. One były blisko i w jakiś sposób były oswojone, jeśli śmierć można oswoić. Wraz z postępem cywilizacji, ten wczesny porządek świata ulegał zmianom. Od dawna dzieci rodzą się w szpitalach, a ludzie coraz rzadziej umierają w domach, coraz częściej w szpitalach lub przytułkach. Nie są otoczeni rodziną, bliskimi, a ich rozstanie ze światem jest pewnie trudniejsze. Ale... ludzie tracą kontakt ze śmiercią, nie są zmuszeni na nią patrzeć i myśleć o niej, jak o czymś rzeczywistym. Staje się ona im obca, boją się jej i tym bardziej wypierają myśl o niej ze swojego dnia codziennego. Do czasu znają ją z telewizji, bo gdzieś było trzęsienie ziemi, tornado, powódź, a gdzieś trwa wojna lub nastąpił atak terrorystyczny. Ta śmierć zazwyczaj jest gdzieś, a nie tuż obok. W praktyce zderzają się z nią sporadycznie, w sytuacjach ostatecznych, a wtedy nie potrafią z nią obcować, nie są do niej przygotowani i nie potrafią stawić jej czoła. Nasza obecna obyczajowość wzmaga traumę po śmierci bliskich.
Może więc... All Hallows' Eve – wigilia Wszystkich Świętych - to okazja do oswajania dzieci ze zjawiskiem śmierci, na poziomie ich wieku i możliwości rozumienia jej? I do wprowadzenia ich w kolejny dzień... wspomnień o zmarłych pradziadkach, dziadkach, ciotkach i wujach, do tego, by rodzinnie pójść na groby, zapalić świeczkę i pomodlić się lub na chwilę zadumać...
Może... zamiast potępiać i zwalczać Halloween, spróbować je... zagospodarować na swój sposób, cokolwiek spolszczyć?
A Twoja Córeczka robi ładne zdjęcia.
Dzięki za życzenia. Owszem... urodziny moje (nie powiem które ).
O dyniowej uczcie doniosę, jeśli... się uda. |
|
|
w51 |
Wysłany: Nie 19:29, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
Nie ma to jak wyjąć zdanie z kontekstu i rozprawić się z określonym poglądem w nim zawartym, a co ciekawe , pogladem który na dobrą sprawę, w gruncie rzeczy się popiera i prowadzi do podobnych wniosków.
I co do tych wniosków to tak se myślę, że nadmiar tolerancji wobec przenikania obcych wpływów do własnych tradycji a zwłaszcza jako pewna alternatywa, jest rzeczą wysoce szkodliwą, albowiem właśnie tradycje, są spoiwem decydującym o zwartości narodu a tym samym o jego sile. Zarówno Ty jak i Ziemkiewicz zauważacie potrzebę wpajania u dzieci pewnych wartości I bardzo słusznie.
Ale zauważ jaka jest różnica w podejściu do obu sposobów przeżywania tych Świąt. Halloween to atmosfera w gruncie rzeczy zabawy, która z samej natury dzieciństwa jest bardziej atrakcyjna aniżeli atmosfera powagi refleksji i zadumy towarzysząca naszym listopadowym Świętom. Atmosfera, która jest trudna do zrozumienia najmłodszym, a przecież wszystkie doznania w dzieciństwie kształtuja pewien określony poziom postrzegania rzeczywistości i wrażliwości.
Naturalną rzeczą w przypadku Halloween jest zabawa w gronie rówieśników, która będzie zawsze bardziej intrygujaca dla dzieci aniżeli spotkanie z rodziną bliższą czy dalszą i zdawkowe pytania w rodzaju : a do której klasy chodzisz i jak się uczysz ????
Podobnie jak tańce i muzyka będa zawsze bardziej atrakcyjne aniżeli wieczorna przejmujaca cisza na rozświetlonym zniczami cmetarzach, którą zakłóca tylko dźwięk pękajacych lampionów.
I dlatego trudno się dziwić jeżeli w przyszłości dzieciaki I podobnie wychowane ich dzieci i będa preferować Halloween, a tradycja rozpłynie się w nurcie poprawności czyli bezkrytycznego … szerokiego otwarcia się w tym przypadku, na obce wpływy tak skutecznie utrwalane w świadomości przez media, które żyją z nakręcania odpowiednich … tryndów jak napisał … Ziemiewicz.
PS
Dziekuję Maat za piękne zdjęcia i historię zwiazaną z tymi szczególnymi dniami, prewencyjnie składam Tobie zaległe ciepłe życzenia urodzinowe ???? wraz z życzeniami udanej … uczty dyniowej.
A teraz … dzisiejsza gliwicka jesień w obiektywie mojej … córeczki.
|
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 4:39, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
Cmentarz Bródnowski, 5 listopada
Byłam dziś na Bródnie (zdjęcia powyżej). Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny... mają się dobrze - groby posprzątane, kwiatów i światełek mnóstwo. Ludzie nadal odwiedzają swoich bliskich zmarłych. Jedni przychodzą 1 listopada, inni 2 listopada.
Naprawdę, nie mam obaw, że... obyczaj ten szybko zaniknie. Bo kiedyś... kto wie.
Historia mówi, że... tradycja rodziła się powoli, dni świąteczne ulegały przesunięciom. Więc... wszystko jest umowne i nic nie jest wieczne. |
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 3:59, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
Cmentarz Bródnowski (Bródzieński)
– zabytkowy cmentarz w Warszawie przy ul. św. Wincentego 83. Rozciąga się między Targówkiem a Nowym Bródnem. Zajmuje powierzchnię 114 hektarów, a obwód murów liczy 5 km. Na cmentarzu pochowanych jest ok. 1,2 mln osób. Pod względem liczby pochowanych jest jednym z największych cmentarzy Europy.
Historia nekropolii
Wraz z końcem XIX liczba ludności Warszawy zaczęła gwałtowanie wzrastać, a co za tym idzie, warszawskie cmentarze były przepełnione. Z inicjatywy Sokratesa Starynkiewicza w 1883 zakupiono 65 hektarów gruntu na Bródnie. Już 20 listopada 1884 arcybiskup warszawski Wincenty Teofil Popiel dokonał poświęcenia terenu nowej nekropolii. Następnego dnia odbył się pierwszy pogrzeb – rocznej dziewczynki, Marii Skibniewskiej. Pierwszym proboszczem tzw. kapelanem cmentarnym został sprowadzony z Mińska Mazowieckiego ks. Franciszek Kołaczewski (zm. 18 stycznia 1895).
Mieszkańcom lewej strony Warszawy cmentarz udostępniono 13 stycznia 1885. Chowano głównie osoby biedne, z przytułków, na koszt miasta. Całkowite otwarcie cmentarza dla wszystkich nastąpiło dopiero 14 czerwca 1887. Opłaty pobierane za pochówek były dość niskie i konkurencyjne z innymi cmentarzami, więc Cmentarz Bródnowski otrzymał status cmentarza dla ubogich, podczas gdy Stare Powązki były uważane za cmentarz dla zamożnych i elity. W 1892 w związku z epidemią cholery wyznaczono specjalną kwaterę dla "zapowietrzonych". W tym czasie nekropolia kilkakrotnie zwiększała swój teren, ostatnio w 1934 r., plac powiększono do 114 hektarów, co zostało do dziś.
W 1924 wzniesiono pierwsze okazałe ogrodzenie cmentarza od południowego zachodu, rok później – północnego zachodu, a w 1926 – od południa. W taki sposób w 1927 powstało pełne ogrodzenie nekropolii, liczące 5 km. Obecnie znajduje się w nim osiem bram prowadzących na cmentarz.
Z biegiem lat status cmentarza uległ zmianie, chowano tu przedstawicieli różnych grup społecznych, polityków, aktorów, żołnierzy, powstańców oraz "zwykłych" mieszkańców Warszawy. W okresie międzywojennym Cmentarz Bródnowski przestał być cmentarzem dla ubogich. Coraz częściej zaczęły pojawiać się bogate grobowce oraz sarkofagi.
Za: Wikipedia |
|
|
Maat |
Wysłany: Nie 3:55, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
w51 napisał: | Rafał Ziemkiewicz
Jak co roku, zamiast refleksji i zadumy, mamy wojnę Wszystkich Świętych z Halloween. | Prowokacyjne i nieprawdziwe, ale... każe się zastanowić, że coś w tym jest na rzeczy. To nie Wszyscy Święci walczą z Halloween.
To w ich imieniu walczą ci... mniej święci, a bardziej grzeszni - jak zwykli grzesznicy... bez święceń. I jakieś grupy nawiedzonych.
Halloween może być ładne i brzydkie czy pogodne i makabryczne.
Nie podoba mi się cały ten amerykański tandetny jarmark związany z Halloween. Nie podoba mi się do absurdu posunięty komercyjny charakter przedsięwzięcia.
Nie podobają mi się i te postaci rodem z horroru, zombie, piszczele...
Ale... podoba mi się taneczny korowód i pogodny charakter, akceptuję czarownice, duszki, duchy i upiory. I... uwielbiam dynię.
Robię też... halloweenowe przyjęcia . W tym roku... nastąpi... komasacja spóźnień imprezowych - urodzinowy (spóźniony o ponad miesiąc) i halloweenowy (tylko o 2 tygodnie) obiad, ale będzie - dyniowa zupa-krem, dynia-coś (jeszcze nie wiem co) i dyniowe ciasto, i dyniowo-jesienna dekoracja stołu.
No i oczywiście nie widzę w tym nic niestosownego. Jeśli ja, na własną modłę, przerabiam zwyczaje Halooween, to... czemu dzieci nie miałyby z nich czerpać? Nie obronimy się przed obcymi wpływami. One przenikają i po prostu są. Trzeba się z tym pogodzić i oswoić je, zachować umiar i proporcje. Jedno nie może zastępować drugiego. Niie należy bezkrytycznie wszystkiego akceptować, ale metodą wychowawczą nie mogą być same zakazy. Te często są nieskuteczne. I nic tak nie smakuje, jak owoc zakazany. Więc zamiast tępić to, co przychodzi z zewnątrz, może... bardziej wpajać własnym dzieciom rodzime tradycje. Nie na zasadzie nakazów, a kultywując je w domach, przekazując... potomnym.
Ja nie widzę zagrożenia dla Wszystkich Świętych. |
|
|
w51 |
Wysłany: Sob 13:52, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
Maat napisał: | [color=brown]Halloween, począwszy od lat 90., jest obecne w polskiej rzeczywistości. Powoli zdobywa coraz liczniejsze grono sympatyków, zwłaszcza wśród najmłodszych. Chociaż i nadal budzi kontrowersje. Z jednej strony, że jesteśmy zbyt podatni na zachodnie mody. Z drugiej, że równocześnie postępuje zanik rodzimych zwyczajów. Kościół też jest przeciwny. |
Rafał Ziemkiewicz
Co jest złego w dyni?
01 lis 2011
Jak co roku, zamiast refleksji i zadumy, mamy wojnę Wszystkich Świętych z Halloween.
Ponieważ Wszyscy Święci są „pisowscy”, a Halloween jest „tryndy”, więc większość mediów z zamiłowaniem oddaje się darciu łacha z duchownych, którzy ruszyli do walki przeciw bezmyślnemu importowaniu tej pogańskiej tradycji.
Cóż, moje dzieci też wydrążyły dynie i wyruszyły poprzebierane zbierać cukierki albo robić psikusy − czemuż miałbym dzieciakom tej radości odmawiać? Ale doskonale rozumiem niepokój, który wzbudza łatwość, z jaką nowy obyczaj się upowszechnił i zaczął przyćmiewać tradycyjny sposób obchodzenia dnia Wszystkich Świętych.
Halloweenowa dynia symbolizuje bowiem coś bardzo paskudnego. Pogaństwo − ale nie to celtyckie sprzed tysiąca lat. Dynia jest znakiem pogaństwa współczesnego, pop-pogaństwa, tak samo jak ów wzięty z reklam coca-coli zapasiony krasnal z pijackim nosem, który wyparł z masowej wyobraźni chrześcijańskiego świętego Mikołaja. A ono jest nie do pogodzenia z podstawami naszej kultury − podobnie zresztą, jak i każdej innej, włącznie z dawną kulturą pogańską, w której „święto duchów” miało swój sens.
Nasza kultura uczy od wieków: pamiętaj o śmierci, memento mori. Pamiętaj, bo śmierć będzie oznaczać konieczność rozliczenia się z całego życia, podsumowania i porównania dobra i zła, które w danym ci czasie uczyniłeś. Żyj z pamięcią, że takie rozliczenie przyjdzie nieuchronnie. „Tym byłem, czym ty jesteś, tym będziesz, czym ja jestem” − głosi napis na bramie starego cmentarza w moim rodzinnym Czerwińsku i pewnie wielu innych podobnych cmentarzy.
Natomiast nowoczesne pop-pogaństwo powiada: nie myśl o śmierci, śmiej się z tego. Baw się, używaj, konsumuj i czniaj, co ma być potem. „Potem” nie ma nic wartego brania pod uwagę. Halloween, w jego pop-kulturowym wydaniu, jest wyparciem śmierci, sprowadzaniem jej do zgrywy i wysyłaniem do tandetnego świata wampirów, zombich i czarownic.
Nasza, chrześcijańska kultura − i w tym zresztą jej wyższość − każe nam odwiedzać groby przodków, jeśli nie częściej, to przynajmniej w tym jednym dniu, choćby życie rzuciło nas od nich daleko. W krajach, z których zaimportowaliśmy Halloween i „walentynki” nikt już grobów przodków nie odwiedza, bo grobów nie ma. Przepuszcza się człowieka przez komin i rozsypuje na wietrze. Po co groby? Groby psują humor, a zły humor to mniejszy apetyt i gorsza sprzedaż. Skoro już nie można śmierci uniknąć, to przynajmniej można o niej nie myśleć. Dopóki człowiek nie myśli, problem go nie dotyczy, a jak już go zacznie dotyczyć, to tak czy owak nie będzie o nim myślał.
Zwracałem kiedyś uwagę na podtykany celebrytom przez jedno z pism kobiecych tzw. kwestionariusz Prousta, w którym między innymi padało pytanie: jak chciałbyś umrzeć. Otóż wszyscy indagowani deklarowali zgodnie, że chcą umrzeć nagle, nie wiedząc o tym, najlepiej we śnie. Myśl o tym, że człowiek powinien umierać tak, aby mieć możliwość pożegnania się, podsumowania swego żywota, pojednania z bliźnimi i z Bogiem, wydawała się gwiazdom i gwiazdkom mediów co do jednej jak najgłębiej obca. Pokolenia naszych przodków modliły się: „od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie” − a dziś właśnie taka śmierć wydaje się wychowankom i zarazem głosicielom zdziecinniałej i skretyniałej kultury supermarketów najbardziej pożądana.
To zakrawa na paradoks − w „cywilizacji śmierci” śmierć nie istnieje, jest kompletnie wypychana ze świadomości, podczas gdy w cywilizacji życia stanowi centrum. Oczywiście, paradoks jest, jak się nad tym zastanowić, pozorny.
Takie są najgłębsze kulturowe − czy, właściwie, antykulturowe − znaczenia, ukryte pod wesołą zabawą, którą ochoczo naśladujemy. Ale z całą ich świadomością, nie sądzę, aby wytaczanie przeciwko halloweenowej dyni ciężkich dział miało sens. Duchowni, którzy podnosząc przeciw zabawie poważne argumenty usiłują powstrzymać modę zakazami, popełniają taktyczny błąd.
W swych dziejach Kościół wielokrotnie wygrywał z pogaństwem − i nie ma powodu, by nie wygrał i z pop-pogaństwem naszych czasów − ale rzadko w drodze prostego zakazu. Przeważnie po prostu oswajał pogańskie przyzwyczajenia, albo nadawał im nowe znaczenia. Święto zimowego przesilenia, narodzin Słońca, stało się Bożym Narodzeniem, nabrały chrześcijańskiego sensu pisanki i święcenie pokarmów, ochrzczone zostały zapusty i ostatkowi przebierańcy. Przecież i nagrobne światła, które dziś zapalamy, też wzięły się z pogańskiego obyczaju. Więc dlaczego dzisiejsi katolicy mieliby się bać wydrążonych dyń?
Tak, moje córki, a jakże, ustawiły swoje halloweenowe dynie na balkonie, bardzo z nich dumne, i nie widzę w tym żadnego dla nich niebezpieczeństwa. Dopóki wiedzą, że o zmarłych dziadkach trzeba pamiętać, odwiedzać ich groby, przyozdabiać je i modlić się na nich, a nie, jak Amerykanie, traktować zmarłego jak starą kanapę, którą trzeba po prostu usunąć z domu i pozbyć się kłopotu − to żadna moda i zabawa im nie zaszkodzi. A gdyby miały kiedyś tę świadomość zatracić (choć to raczej po moim trupie), to i rytuały Wszystkich Świętych stałyby się dla nich pustym, szeleszczącym zeschłymi liśćmi gestem. Nie skupiajmy się przesadnie na symbolach. One odnoszą się do rzeczy ważnych, ale ani je czynią, ani unieważniają. |
|
|
Maat |
Wysłany: Pią 3:10, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
Tradycja obchodów Wszystkich Świętych na świecie
Dzień Wszystkich Świętych, to głównie święto katolickie, obchodzone 1 listopada. Natomiast narody o innych tradycjach kulturowych, a zwłaszcza religijnych, w różny sposób czczą pamięć zmarłych.
W krajach katolickich Dzień Wszystkich Świętych jest wolny od pracy. Katolicy europejscy w tym dniu odwiedzają groby swych bliskich, składają na nich wieńce i kwiaty oraz zapalają świece i znicze. Dzień Wszystkich Świętych jest dla katolików przede wszystkim dniem zadumy i refleksji nad śmiercią i sensem ludzkiego życia.
Meksyk, Filipiny
Odmienne obyczaje mają mieszkańcy katolickich krajów pozaeuropejskich, m.in. Meksyku czy Filipin, gdzie Dzień Wszystkich Świętych ma charakter bardzo radosny. Np. w Meksyku w tym dniu urządzane są zabawy i różnego rodzaju maskarady z akcesoriami wyśmiewającymi śmierć. Z kolei na Filipinach w tym dniu cmentarze zapełniają się całymi rodzinami, ustawia się namioty, w których urządzane są huczne biesiady.
W krajach niekatolickich nie obchodzi się Dnia Wszystkich Świętych, chociaż w niektórych anglosaskich krajach o tradycji protestanckiej, takich jak: USA, Nowa Zelandia, Australia, Wielka Brytania, swoistym odpowiednikiem Dnia Wszystkich Świętych jest Halloween, obchodzony 31 października.
Stany Zjednoczone
W USA podczas Halloween odbywają się uliczne parady i zabawy do białego rana. W ciągu dnia grupki dzieci przebranych za bajkowe cudaki wędrują od domu do domu i gdy drzwi się otworzą, wołają do gospodarzy: "Psota albo poczęstunek". W ostatnim dziesięcioleciu zauważono renesans masek politycznych na paradach; dobrze sprzedawały się maski Richarda Nixona, Ronalda Reagana i Jimmy Cartera, po zamachu 11 września 2001 roku na USA - maski z podobizną Bin Ladena. O zmierzchu na ulicy można też spotkać czarownice, duchy i kościotrupy.
Szwecja
W Szwecji Zaduszki są ruchomym świętem i przypadają w pierwszą sobotę listopada. Na każdym cmentarzu znajduje się tzw. zagajnik pamięci, w którym rozsypuje się prochy zmarłych, którzy nie chcieli tradycyjnego pochówku.
Francja
We Francji nie ma tradycji palenia zniczy na grobach. W tym czasie np. grupy młodzieży z niemal całego świata pielgrzymują do grobu legendarnej gwiazdy rocka - Jima Morrisona. Ci przybysze czuwają nad grobem swego idola cały dzień i pół nocy, śpiewając i grając na gitarach najpopularniejsze przeboje Morrisona.
Niemcy
W Niemczech obchodzi się tzw. Totensonntag, przypadający w ostatnią niedzielę roku kościelnego. W tym dniu także część polskich protestantów odwiedza groby swoich bliskich. Natomiast Holendrzy nie mają żadnego święta o charakterze religijnym. Obchodzą oni jedynie w dniu 4 maja tzw. "upamiętnienie zmarłych". Składa się wtedy wieńce i kwiaty na miejscach kaźni i pomnikach.
Rosja
W tradycji rosyjskiej zmarłych wspomina się w Niedzielę Wielkanocną. Tego dnia Rosjanie całymi rodzinami gromadzą się przy grobach swoich najbliższych.
http://www.sciaga.pl/tekst/31380-32-wszystkich_swietych |
|
|
Maat |
Wysłany: Pią 3:02, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
ZADUSZKI, 2 listopada
Następnego dnia po Wszystkich Świętych w Dzień Zaduszny obchodzony jest dzień wspominania zmarłych (w Polsce zwany Zaduszkami).
Dla katolików łacińskich i wielu innych chrześcijan zachodnich jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa, którzy odeszli już z tego świata.
Pamięć o zmarłych znajduje również bardziej świecki wyraz. Organizuje się zaduszkowe koncerty, wystawy i spektakle, poświęcone zmarłym artystom, wydaje okolicznościowe czasopisma i książki.
Zaduszki - polski współczesny odpowiednik pogańskiego święta Dziadów. Przypada ono 2 listopada, po dniu Wszystkich Świętych.
Tego dnia ludzie wspominają wszystkich, którzy odeszli z tego świata, polscy katolicy modlą się za wszystkich wiernych zmarłych, których dusze według ich wiary przebywają teraz w czyśćcu. Rodzimowiercy słowiańscy odprawiają Dziady za Wele, które z różnych przyczyn nie mogą odnaleźć drogi do Nawii.
Obecnie groby odwiedza się raczej w dzień Wszystkich Świętych, który jest dniem wolnym od pracy.
Zwyczaje
W Zaduszki odwiedza się cmentarze, groby zmarłych z rodziny i uczestniczy się w mszach, modląc się w intencji zmarłych. Tego dnia istnieje tradycja zapalania świeczek czy zniczy na grobach zmarłych oraz składania kwiatów, wieńców lub też innego typu ozdób mających być symbolem pamięci o tychże zmarłych. Tradycja stawiania zniczy na grobach wywodzi się z dawnego pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach, wierzono bowiem, że ogrzeją one błąkające się po ziemi dusze.
Dawniej zwyczaj zakazywał tego dnia wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane było: klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie.
Historia w kościele katolickim
Obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odilon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim. W XIV wieku zaczęto urządzać procesje na cmentarz do czterech stacji. Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano pieśni żałobne. Piąta stacja odbywała się już w kościele, po powrocie procesji z cmentarza.
W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XII wieku, a z końcem XV wieku była znana w całym kraju.
W 1915 roku, papież Benedykt XV, na prośbę opata benedyktynów zezwolił, aby tego dnia każdy kapłan mógł odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.
W polskim Kościele katolickim Dzień Zaduszny ma rangę wspomnienia obowiązkowego, jako wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych.
Tutaj napis i kwiat pozostanie.
Ale zmarły gdzie indziej mieszka
na wieczne odpoczywanie.
(...)
Smutek to jest mrok po zmarłych tu
ale dla nich są wysokie jasne światy.
Zapal świeczkę.
Westchnij.
Pacierz zmów.
Odejdź pełen jasności skrzydlatej.
(J. Kulmowa, "W zaduszki")
Informacje o Dniu Wszystkich Świętych (post powyżej) i Zaduszkach za: Wikipedia, wiersz i zdjęcia z netu |
|
|
Maat |
Wysłany: Pią 2:37, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, 1 LISTOPADA
Wszystkich Świętych (łac. festum omnium sanctorum) – rzymskokatolicka uroczystość (część innych kościołów również ją uznaje, w tym anglikański i wiele z luterańskich) obchodzona 1 listopada ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych.
Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy oddali swoje życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspomniano ani w martyrologiach miejscowych, ani w kanonie Mszy Świętej. Pierwotnie święto to obchodzono 13 maja.
W III wieku rozpowszechniła się tradycja przenoszenia całych relikwii świętych, lub ich części, na inne miejsca. W ten sposób chciano podkreślić, że święci są własnością całego Kościoła. Kiedy w 610 papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską Panteon, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom, w dniu 1 maja.
Papież Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość z 13 maja na dzień 1 listopada. Powodem były prawdopodobnie trudności z wyżywieniem rzesz pielgrzymów przybywających do Rzymu na wiosnę. W 837 Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego rozszerzono to święto na cały Kościół.
Jednym z najdawniejszych, zachowanych kazań spisanych w języku polskim jest kazanie na Dzień Wszystkich Świętych (In Die Omnium Sanctorum). Kazanie to znajduje się w rękopisie Biblioteki Kapitulnej w Pradze i pochodzi z połowy XV wieku.
Pierwszy dzień listopada jest w Polsce dniem wolnym od pracy, co powoduje, że wiele osób podróżuje nawet na wielkie odległości, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Ludzie odwiedzają cmentarze, aby ozdobić groby kwiatami, zapalić znicze i pomodlić się w intencji swoich zmarłych. To święto ma charakter religijny, głównie katolicki, ale dobrym zwyczajem obchodzi je także wiele osób innych wyznań, albo nie wyznających żadnej religii. Jest to wyrazem pamięci oraz oddania czci i szacunku zmarłym.
Święto to było dniem wolnym również w czasach PRL-u, ale oficjalnie starano się nadać mu charakter świecki i nazywano je dniem Wszystkich Zmarłych bądź Świętem Zmarłych. Nazwa ta utrwaliła się w świadomości wielu osób, jako kościelna nazwa uroczystości liturgicznej: Wszyscy Święci.
|
|
|
Maat |
Wysłany: Wto 4:26, 01 Lis 2011 Temat postu: |
|
Halloween, począwszy od lat 90., jest obecne w polskiej rzeczywistości. Powoli zdobywa coraz liczniejsze grono sympatyków, zwłaszcza wśród najmłodszych. Chociaż i nadal budzi kontrowersje. Z jednej strony, że jesteśmy zbyt podatni na zachodnie mody. Z drugiej, że równocześnie postępuje zanik rodzimych zwyczajów. Kościół też jest przeciwny.
Dynia domowa
Wierszyki na Halloween
1.
My jesteśmy straszne zmory,
Bardzo groźne z nas upiory,
Jeśli nie chcesz się nas bać
2.
Duchy, zjawy i upiory,
Diabły, strzygi, inne zmory,
Dzisiaj ze swych grobów wstają
i do Twoich drzwi pukają,
Jeśli nie chcesz ich się bać,
Musisz im cukierka dać.
|
|
|
Maat |
Wysłany: Wto 4:21, 01 Lis 2011 Temat postu: |
|
Symbole
Symbole Halloween to oczywiście wszystko co kojarzy się z życiem pozagrobowym i horrorem, a więc duchy, zjawy, upiory, wampiry, czarownice, kostuchy, demony, trupie czaszki, piszczele, zombie itp.
Nieodłącznym symbolem tego święta jest także wydrążona dynia z otworami najczęściej w kształcie twarzy ze świecą w środku. Dynia na halloween jest stosunkowo prosta do przygotowania - w tym celu należy ostrym nożem odciąć górę owocu, wydrążyć ją łyżką, wyciąć otwory i gotowe.
Wróżby
Do zabaw Halloweenowych należą także wróżby, na przykład: Wróżenie ze spodków. Siedząca za stołem z zawiązanymi oczami osoba wybiera jeden ze stojąch na stole spodków. Zawartość spodka wróży wydarzenia na przyszły rok.
W Ameryce Północnej niezamężne kobiety siadają w ten dzień w ciemnym pokoju patrząc w lustro tak długo aż nie pojawi się w nim twarz przyszłego małżonka, ale uwaga, jeśli zamiast twarzy pojawi się trupia czaszka kobieta nie przeżyje dłużej niż rok.
Zwyczaje
Popularnym, zwłaszcza w Ameryce, zwyczajem halloweenowym jest chodzenie przebranych dzieci po domach sąsiadów. Dzieciaki przebrane za duchy, diabły, upiory pukając do drzwi proszą o słodycze i nie wypada im odmówić.
(wybrane, ściągnięte z netu) |
|
|