w51
Administrator
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 19:51, 23 Sty 2013 Temat postu: Odeszła ..... Lucyna Winnicka |
|
|
We wtorek zmarła Lucyna Winnicka, prawdziwa ikona polskiego kina, niezapomniana m.in. z ról w "Pociągu" i "Matki Joanny od Aniołów". Miała 85 lat
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie lubiła teatru, gdzie gra się ostro, z przesadą, dla ostatnich rzędów. Była za to chyba pierwszą polską aktorką tak świadomą kamery, którą traktowała - jak mówiła - "jak partnera, kogoś bliskiego, kto patrzy bardzo intymnie". Operatorzy często fotografowali ją w zbliżeniach - swoje role opierała na niuansach, grze spojrzeń, "pejzażu twarzy". Zawsze skupiona, świadoma każdej sceny. Magnetyczna.
- Pani powinna grać w filmach - usłyszała pod koniec lat 40. Ale aktorstwo wybrała dużo później, po skończonym prawie, jak mówiła: z bezradności. "Bo gdzie, jeśli nie w teatrze, można przeżyć nieskończenie wiele życiorysów? Byłam wtedy strasznie naiwna".
Kończyła studia, gdy pomagający Jerzemu Kawalerowiczowi Czesław Petelski szukał aktorek do roli Madzi w "Pod gwiazdą frygijską" według "Pamiątki z Celulozy". Jednak Kawalerowicz miał wątpliwości, bo jego zdaniem Winnicka wyglądała na ekranie jak "rozdeptany mops". Ale zaangażował ją i nie pożałował - Winnicka stała się jego filmową muzą, żoną i matką dwójki dzieci.
Filmowo-prywatny związek z Kawalerowiczem stał się dla niej błogosławieństwem i przekleństwem: „Byłam pierwszą żoną angażowaną w Polsce przez męża reżysera, co trochę napsuło ludziom krwi. Naprawdę miałam kompleks » żony obsadzanej, bo jest żoną «. Zrobiliśmy razem kilka ważnych filmów, chociaż jak na 30 lat małżeństwa w sumie niewiele. Ale to on nauczył mnie aktorstwa filmowego”.
Gdy pracował nad „Pociągiem” (1959), specjalnie dla niej napisał rolę Marty, tajemniczej pasażerki, która ucieka na Hel przed zawiedzioną miłością i spotyka w pociągu anonimowego lekarza (Leon Niemczyk). „Dopiero w » Pociągu «odnalazłam w sobie aktorkę, która zrozumiała, co to jest film” - mówiła Winnicka. Kawalerowicz: „Postać Marty od początku do końca była kreacją Lucyny”.
Przy "Matce Joannie od Aniołów" (1960) odkryła w sobie zupełnie nowe aktorskie możliwości. Film wywołał protest polskiego Episkopatu i Watykanu, a w Cannes dyplomatyczno-polityczny skandal i ponoć z tego powodu nie dostał Złotej Palmy, tylko Grand Prix. Ale niezwykłą, zagadkową rolę Winnickiej chwalili wszyscy. Bo kim jest ta zjawiskowo erotyczna przeorysza klasztoru, która ma w sobie poruszającą czułość, a za chwilę biega po refektarzu, bluźni, kopie i rozdziera habit? Czy to jeszcze "gra w nawiedzoną", czy już autentyczne szaleństwo?
Ostatni raz pracowała z mężem przy inspirowanej Lelouchem "Grze" (1968). Dwukrotnie grała u Królikiewicza ("Na wylot", "Wieczne pretensje"), a zachwycony nią István Szabó obsadził ją w "Filmie o miłości" (1970) i "Ulicy Strażackiej 25" (1973). Przy debiutanckim "322" (1969) słowacki reżyser Dušan Hanák specjalnie dla Winnickiej napisał rolę Marty - żony chorego na raka komunisty, który traktuje chorobę jako karę za to, co robił w stalinizmie. Ale propozycje od innych reżyserów dostawała rzadko. I nie na miarę swojego talentu.
W latach 70. grała coraz mniej - również w teatrze: "Szłam po niewłaściwych torach. Czułam, że nie rosnę, ale schnę. Przyglądałam się wzajemnemu podgryzaniu i oskarżaniu o kradzież ról, nie umiałam walczyć o swoje, zamykałam się w skorupie". Niedługo później opublikowała w "Polityce" gorzki tekst "Wyznania aktorki. Nie spisani na straty", w którym tłumaczyła, że odchodzi z zawodu, bo nie chce "brać pieniędzy za nic".
Uwiodło ją dziennikarstwo. Drukowała głównie w "Przekroju", ale też w "Literaturze", "Argumentach" i "Kurierze". "Pisanie było jednak rzeczą wtórną. Najważniejsza była ciekawość ludzi i świata" - tłumaczyła. Zaczęła dużo podróżować, przywoziła reportaże z Filipin, Indii, Nepalu, Tajlandii. Fascynowały ją cud, medycyna naturalna, parapsychologia, czego dowodem jest książka "Podróż dookoła świętej krowy" i założona przez nią Akademia Życia.
W stanie wojennym użyczała swojego domu na Żoliborzu na spotkania członków „Solidarności” i redakcji „Tygodnika Mazowsze” - bywali tam m.in. Władysław Frasyniuk i Zbigniew Bujak. W latach 90. często angażowała się w różne akcje - choćby przeciwko brutalności w telewizji czy w sprawie opieki nad domem Stanisława Dygata i Kaliny Jędrusik. Pytana o kino odpowiadała: „Zawsze przeczuwałam, że aktorstwo to nie jest zawód dla mnie. Wolę być sobą. Zagrać dobrze tę najważniejszą rolę: swoje życie. To też powinna być sztuka przez duże S”. Co nie znaczy, że tamtego czasu żałowała.
„Teraz, gdy po latach czasem oglądam » Pociąg «lub inny mój film, czuję, że zdobyłam kawałek nieśmiertelności. Gdy będę leżała w grobie, ludzie będą mnie widzieli żywą, ładną i młodą”.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ta wspaniała aktorka kiedyś tak doradzała ludziom na zakręcie :
"Że jeśli im się zacznie w życiu nudzić, albo przestaną widzieć sens - niech zmienią zawód, małżonka albo nawet partnera i uśmiechną się ... do lustra."
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez w51 dnia Śro 20:57, 23 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|